Sprośne listy to powieść, która niesie ze sobą duży ładunek emocjonalny. Ukazuje bowiem losy młodej kobiety, która zmaga się z agorafobią oraz mężczyzny, który stracił ukochaną matkę. W książce można odnaleźć sporo bólu, ale główną rolę odgrywa relacja damsko-męska. Vi Keeland i Penelope Ward zawsze starają się, aby ich romanse niosły ze sobą głębszy przekaz. To jeden z powodów, dla których chętnie sięgam po tytuły ich autorstwa. Tym razem również się nie zawiodłam. Pojawiają się pikantniejsze momenty, ale sama książka ma też wartościową i intrygującą fabułę.
Kochanie, nie rań mnie – Karolina Wasilewska
Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z twórczością Karoliny Wasilewskiej. Po powieść Kochanie, nie rań mnie sięgnęłam, ponieważ zaintrygował mnie jej opis. Czy było warto? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie w mojej recenzji.
Świąteczny układ – Penelope Ward i Vi Keeland
Bardzo lubię czytać powieści świąteczne, mam też słabość do romansów. Niemniej te muszą być napisane naprawdę dobrze, nie mogę podczas ich lektury odczuwać obrzydzenia czy strachu. Przyznaję, że nie do końca rozumiem obecne trendy w literaturze erotycznej i kobiecej. Coraz więcej pisarek stawia na historie ociekające przemocą – porwania, porachunki mafijne, gdzie główne bohaterki cierpią na syndrom sztokholmski i zakochują się w sprawcy przestępstwa. Dlatego ucieszyłam się, gdy nakładem Editio Red ukazał się Świąteczny układ. Książka ta wyszła spod pióra Penelope Ward i Vi Keeland. Ten duet pisarski jest mi nieznany i już dawno zdążył zaskarbić moją sympatię. Penelope Ward i Vi Keeland pozostawiają swoim bohaterkom możliwość wyboru. Tutaj nikt ich nie przymusza do miłości, dopuszczając się porwania czy gwałtu. Świąteczny układ spełnił pokładane w nim nadzieje. Jest to zbiór 4 opowiadań, które nie są ze sobą powiązane, dlatego można czytać je w dowolnej kolejności.
Pocałunki w Paryżu – Catherine Rider
Bardzo lubię czytać dobre romanse. Jednak ostatnio nie mam szczęścia do tego typu książek. Za każdym razem, gdy sięgam po jakiś tytuł, okazuje się, że to historia o prostytucji, dziewczynie zarabiającej na sekskamerkach. Nie brakuje też książek ociekających przemocą i brutalnością. Nie o taką literaturę mi chodzi. Pocałunki w Paryżu okazały się miłą odmianą. Może dlatego, że pochodzą z Wydawnictwa Feeria Young, czyli są adresowane do nieco młodszych czytelników. Mnie to jednak nie przeszkadza, bo historia ukazana w książce jest bardzo na czasie i skłania do refleksji. Myślę, że dorośli czytelnicy też mogą z niej sporo wynieść. Czym zachwyciła mnie Catherine Rider?
Jej ogródek – Penelope Bloom
Lubię powieści Penelope Bloom za ich lekkość. To romanse, w
których nie znajdziemy brutalności ani wulgarności. Bardzo mnie to cieszy, bo
odnoszę ostatnio wrażenie, że literatura erotyczna stała się mało przyjazna w
odbiorze. Po jaką z nowości, bym nie sięgnęła, tam natrafiam na przedmiotowe
traktowanie kobiet lub sceny ocierające się o gwałt. Nie znoszę przemocy,
dlatego takie historie są dla mnie niestrawne. Jej ogródek stanowi dla mnie miłą odmianę.
To klasyczny romans, który jest osadzony w czasach współczesnych.