Parę blogerek zamieściło
już listę „Kosmetycznych hitów 2012”. Ten wpis planowałam
opublikować pod koniec grudnia. Doszłam jednak do wniosku, że nie
warto z tym zwlekać, ponieważ notki poświęcone ulubieńcom mogą
się komuś przydać podczas kompletowania świątecznych prezentów.
Poniżej przedstawiam kosmetyki, które odkryłam w 2012 roku. W
przyszłości na pewno do nich powrócę;)
Flora by Gucci Gracious
Tuberose
Tej wodzie toaletowej z
pewnością poświęcę osobną notkę. Ta niezwykła, kwiatowa
kompozycja, rozbudzająca moją wyobraźnię zasługuje na uwagę.
Jest to propozycja wiosenna, aczkolwiek sięgam po nią również
zimą, ponieważ poprawia mi nastrój. „Flora” sprawia, że
przenoszę w miejscu i czasie. Trwa majowy weekend, nieśpiesznie
przemierzam alejki w parku. Dla takich doznań warto zapoznać się z
„Florą” od Gucciego.
Żałuję, że odkryłam
go stosunkowo późno. Świetnie usuwa brud, nie podrażniając przy
tym mojego wrażliwego skalpu. Nadaje moim kosmykom blask. Jednakże
największym atutem tego szamponu jest kompozycja zapachowa, która
bazuje na nutach pieprzu.
Po ten produkt sięgam
niezależnie od pory roku. Muszę zabezpieczać swoją wrażliwą
skórę przed niekorzystnym oddziaływaniem promieni słonecznych.
Ten krem doskonale spełnia swoją rolę. Omawiany kosmetyk
pozostawia po sobie tłustą warstwę, ale jeśli oprószymy twarz
pudrem bambusowym, nasza cera będzie sprawiała wrażenie gładkiej
i idealnej. Za 89 zł otrzymujemy krem bazujący na naturalnych
składnikach, który posłuży nam przez wiele miesięcy.
Isana krem do rąk z
mocznikiem
Żałuję, że po ten
produkt sięgnęłam dopiero na początku listopada. Nie dziwię się,
że ten kosmetyk swego czasu świecił triumfy w blogosferze.
Doskonale nawilża zniszczoną skórę. Stosuję go na przesuszone
łokcie i dłonie. Odnotowałam poprawę kondycji mojej skóry. Za
5-6 zł otrzymujemy kosmetyk, który regeneruje zniszczone dłonie. W
przyszłości zamierzam poświęcić temu kosmetykowi oddzielną
notkę.
Rozświetlacz mineralny
La Rosa
Długo poszukiwałam
swojego ideału i chyba właśnie go znalazłam. Rozświetlacz
świetnie komponuje się z moim jasnym, chłodnym odcieniem skóry.
Używając minerałów, mam pewność, że nie zaszkodzę swojej
mieszanej cerze. Ten produkt z pewnością doczeka się odrębnej
notki.
„All in one”
Alverde tusz do rzęs
To prawdopodobnie
najlepsza maskara, z jaką kiedykolwiek miałam do czynienia. Jako
jedyna nie usztywnia moich rzęs. Moje włoski nie tracą
elastyczności. Podczas stosowania tego tuszu nie stwierdziłam
reakcji alergicznych i wzmożonego wypadania rzęs. To, jaki efekt
uzyskamy, zależy tylko od nas. Warto podkreślić, iż tusz pachnie
anyżkiem. Jestem oczarowaną jego wonią, ale zdaję sobie sprawę,
że nie każdy lubi aromat tej przyprawy.
Za 21 zł otrzymujemy
czerwoną szminkę, która utrzymuje się na naszych ustach przez 5-8
h. Pomadka nie wysusza moich wrażliwych ust. Szminka charakteryzuje
się dobrym kryciem. Daje satynowe wykończenie. Nie znajdziemy w
niej drobinek. Ta pomadka idealnie odzwierciedla moje preferencje.
Myślę, że można ją określić mianem tańszego odpowiednika
rubinowej pomadki Collistara.
Alverde bronzer
Długo poszukiwałam
idealnego bronzera. Większość tego typu produktów jest dla mnie
za ciemna. Jeśli nawet trafię na jasny bronzer, to zazwyczaj
okazuje się, że zawiera pomarańczowe podtony. Nie przekonują mnie
również produkty posiadające drobinki. Tym razem trafiłam na
bronzer pozbawiony tych wad, który pachnie waniliowymi ciasteczkami.
Podkład mineralny EDM
odcień „Fair”
Nie wiem, dlaczego
wcześniej nie zdecydowałam się na minerały. Tego typu kosmetyki
są wręcz stworzone dla właścicielek cery mieszanej, tłustej i
wrażliwej. Nie musimy obawiać się inwazji „nieprzyjaciół”,
mamy do dyspozycji ogromną liczbę odcieni. Podkład mineralny na
twarzy prezentuje się bardzo naturalnie.
Korektor mineralny Lily
Lolo odcień „Blondie”
Świetnie tuszuje
niedoskonałości. Nie posiada właściwości komedogennych.
Otrzymujemy korektor, który świetnie sprawdzi się w przypadku
jasnej karnacji. Tonację tego kosmetyku określiłabym jako
neutralną.
Ten produkt świetnie
radzi sobie z usuwaniem martwego naskórka. Jego zapach przypomina mi
migdałowe ciasteczka. Omawiany peeling charakteryzuje się wysoką
wydajnością.
Piękna, strażacka
czerwień o kremowym wykończeniu, która na moich paznokciach
utrzymuje się przez kilka dni. Lakier szybko schnie, a szeroki
pędzelek znacznie ułatwia jego aplikację.
Jestem oczarowana tym
produktem. Zdał egzamin latem, gdy stosowałam grubą warstwę kremu
z filtrem. Dzięki niemu na mojej twarzy mat gościł przez kilka
godzin. Puder nie wykazuje właściwości komedogennych, więc może
być stosowany przez właścicielki problematycznej cery. Produkt
rzeczywiście jest transparentny. Niestety, podczas aplikacji pyli.
Świetnie poradził sobie
z drobnymi zaczerwieniami. Uspokoił moją skórę i ograniczył
wydzielanie sebum. Charakteryzuje się dość specyficznym zapachem.
Jego woń przypadła mi do gustu, ale wiele osób twierdzi, że
hydrolat śmierdzi płynną przyprawą do zup.
Świetnie usuwa
zanieczyszczenia z powierzchni ciała. Jednak jego największą
zaletą jest zapach, który wiernie odzwierciedla aromat wspomnianych
powyżej owoców.
Jego słodki aromat
kojarzy mi się z ciastkami. Zapach tego żelu doskonale poprawia mi
nastrój. Kosmetyk dobrze usuwa brud zgromadzony na powierzchni
ciała.
Odkąd stosuję ten
produkt, zapomniałam o aftach. Początkowo obawiałam się, że tak
delikatna pasta nie poradzi sobie z czyszczeniem jamy ustnej.
Tymczasem okazało się, że świetnie usuwa zanieczyszczenia i
delikatnie wybiela zęby. Charakteryzuje się łagodnym, miętowym
smakiem. Uważam to za jej atut, ponieważ większość past jest dla
mnie zbyt ostra i powoduje u mnie odruch zwrotny...
Moje wysokoporowate
kosmyki zaprzyjaźniły się z tym produktem wyposażonym w pompkę.
Olejek roztacza wokół siebie cytrusowy aromat. Po zastosowaniu tego
kosmetyku moje włosy cudownie lśnią.
Produkt ten trafił do
mnie zupełnie przypadkowo. Gdybym nie wzięła udziału w opolskim zlocie blogerek, prawdopodobnie nie wiedziałabym o jego
istnieniu. To jeden z lepszych olejów, z jakimi miałam do
czynienia. Nadaje moim włosom fantastyczny skręt oraz ułatwia ich
rozczesywanie. Olej sprawdzi się również w przypadku pielęgnacji
przesuszonych partii ciała.
Po zastosowaniu tej
maseczki moja mieszana cera pozostaje matowa. Dzięki białej glince
niedoskonałości szybciej się goją, a skóra sprawia wrażenie
delikatnie rozjaśnionej.
Jako posiadaczka cery
naczynkowej jestem skazana na peelingi enzymatyczne. Ten, z pozoru
delikatny kosmetyk, świetnie radzi sobie z usuwaniem martwego
naskórka. Jednocześnie pozostawia skórę matową na wiele godzin.
Żałuję, że mam
utrudniony dostęp do tego kosmetyku, ponieważ chroni moje usta
skłonne do pierzchnięcia. Na jego korzyść przemawia cudowny
waniliowo-mandarynkowy aromat:) Miękka konsystencja ułatwia
aplikację, ale jednocześnie przekłada się na niską wydajność
kosmetyku.
PS Czy któryś z
wymienionych kosmetyków znajduje się na liście Waszych
ulubieńców?:) Jakie produkty w tym roku wywołały u Was zachwyt?
karminowe.usta
Krem do rąk z Isany chyba i ja kupię, sądzę, że przyda się na mrozy :) Szampon z kofeiną też planowałam kupić odkąd jest dużo pozytywnych recenzji na jego temat:)
OdpowiedzUsuńTen krem to zimowy niezbędnik:) Solidnie nawilża:)
UsuńKrem z Isany i hydrolaty to także moje hiciory :)
OdpowiedzUsuńPoczątkowo wątpiłam w to, że hydrolaty mogą cokolwiek zdziałać na mojej skórze. Kupiłam, żeby zaspokoić swoją ciekawość, a okazały się strzałem w dziesiątkę;)
Usuńlubię Alterrę i Alverde:) ciekawy ten bronzer:)
OdpowiedzUsuńJa używam tej jaśniejszej połowy:) Na skórze daje bardzo delikatny efekt. I tak słodko pachnie:)
UsuńZ powyższych hitów miałam tylko puder bambusowy, jednak u mnie nie sprawdził się tak dobrze jak u ciebie. ;-)
OdpowiedzUsuńWidziałam, ze zdania na temat pudru bambusowego są dość mocno podzielone;) Ja akurat zaliczam się do grona szczęśliwców, u których się sprawdził:)
UsuńNo ja hity po świętach miałam zamiar dodać, sporo będzie tego, bo jeszcze ulubieńcy, denko ech:)
OdpowiedzUsuńjakoś wyjątkowo nie polubiłam się z szamponem kofeina i biotyna, resztę używa mąż jemu nie przeszkadza:P
Najważniejsze, że jemu szampon pasuje;) Ja miałam żel do mycia twarzy, którego nie znosiłam. Mój TŻ zużył go w ciągu dwóch tygodni. Był zachwycony tym kosmetykiem.
UsuńOstatnio wąchałam Flore Gucci'ego i nawet mi się podoba, ale jak jest z trwałością? Ile mniej więcej godz się utrzymuje?
OdpowiedzUsuńU mnie utrzymuje się przez cały dzień. Jeśli skropię się nią o 9, to o 24 wciąż ją wyczuwam. Początkowo myślałam, że zniknie po 4-5 h, bo to tylko woda toaletowa, a okazała się bardzo trwała. Podobnie jak woda toaletowa Chanel Chance eau Tendre. Obydwie zaprzeczają stereotypowi wody toaletowej.
UsuńZauważyłam że w perfumeriach coraz więcej wód toaletowych a coraz mnie perfum.
UsuńDoszło do tego, że typowe perfumy można nabyć wyłącznie przez internet. Jest to stosunkowo spory wydatek, ale biorąc pod uwagę ich intensywność, to można skorzystać z takiej formy. Moja przyjaciółka zamawia perfumy w niszowej perfumerii internetowej. Za każdym razem decyduje się na próbki. Płaci za nie 50 zł i korzysta przez 3-4 miesiące. Wystarczy dosłownie kropla, by zapach towarzyszył nam przez cały dzień.
UsuńW Douglasie i Sephorze znajdziemy typowe wody toaletowe, ewentualnie wody perfumowane. Typowe perfumy nie są tak łatwo dostępne... Zresztą wydaje mi się, że popularne marki produkują niemal wyłącznie wody toaletowe i perfumowane.
Takie czyste perfumy są niesamowicie drogie. Kiedyś pytałam bodajże w Douglasie czy mają takie, to ekspedientka pokazała mi 10 ml za 500zł 0.o Szaleństwo ;P
UsuńA ta perfumeria niszowa niesprzedajne podróbek? Bo necie łatwo się naciąć. Mogłabyś podać link? ;)
http://www.perfumeriaquality.pl/
UsuńTe próbki nie są duże, więc ona bierze kilka próbek w jednym zamówieniu:) I dlatego starczają one na tak długo:) Poza tym są bardzo intensywne i trwałe (jak to prawdziwe perfumy). Na tej stronie znajdziesz te wody toaletowe i wody perfumowane. Co ciekawe ostatnio oświeciłam przyjaciółkę, że mamy tę perfumerię na rynku:) Ja tam kupuję wody toaletowe Chanel, ponieważ wychodzą taniej niż w Douglasie czy Sephorze:) Nie są to jakieś szalone okazje, ale gdy mogę trochę zaoszczędzić, to czemu nie skorzystać:)
Dzięki za linka ;) Może coś u nich złowię dla siebie ;)
Usuńpiękny kolor pomadki :) z pudru bambusowego tez jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńGdy zobaczyłam tę czerwień w Inglocie, nie wahałam się ani chwili:) Mam jeszcze jedną na oku, może dostanę ją pod choinkę, bo rozdałam bliskim listę rzeczy, które chętnie przygarnę i zobaczymy, co wpadnie w moje ręce;) O szmince oczywiście wspomniałam:)
UsuńTyle razy wspominałaś o tym kremie eco cosmetics, że coś mi się wydaje że na wiosnę/lato go zakupię :) Flora by Gucci znajduje się na mojej liście marzeń kosmetycznych, planuję też kupić krem do rąk Isana. Praktycznie nic stąd jeszcze u siebie nie miałam, muszę nadrobić zaległości :)
OdpowiedzUsuńTen krem jest świetny, dlatego tyle o nim piszę. Wprawdzie pozostawia tłustą warstwę, ale można ją zmatowić przy użyciu pudru bambusowego. Te dwa kosmetyki świetnie współpracują na mojej skórze:)
UsuńPuder bambusowy strasznie mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńZdania na jego temat są podzielone. Niektórzy uważają, że mat utrzymuje się zbyt krótko, ale ja jestem nim oczarowana. Po jego aplikacji twarz jest cudownie gładka. W połączeniu z kremem tonującym Eco Cosmetics daje efekt photoshopa:)
UsuńDużo masz hiciorów!
OdpowiedzUsuńTrochę się tego nazbierało:) W tym roku poznałam sporo nowych firm i trafiłam na parę perełek:) Internet to wspaniałe okno na kosmetyczny asortyment;)
Usuńchyba też muszę zrobić tAKIE podsumowanie :) super hiciory:)
OdpowiedzUsuńLubię czytać takie podsumowania, potem wiem, czy warto zakupić dany kosmetyk na próbę, czy lepiej go unikać. Dzisiaj kupiłam wodę termalną Uriage, bo widziałam ją w pary postach poświęconych zużyciom. Kosmetyk zbierał pozytywne opinie:)
UsuńPoza szamponem Alterra nie znam żadnego z tych kosmetyków. Mam ogromną ochotę na ten sztyft do ust z Alverde. Zaciekawił mnie też ten krem tonujący z filtrem. Ale szkoda, że jest tak paskudnie drogi.
OdpowiedzUsuńA propos kremu tonującego, to sprawdź, czy nie masz dostępu do stacjonarnego sklepu z kosmetykami organicznymi. Może tam znajdziesz ten krem w niższej cenie.
UsuńJa swoją listę postaram się przygotować pod koniec grudnia. Na pewno znajdą się na niej: pomadka waniliowo-mandarynkowa Alverde i olej migdałowo-arganowy tej marki. To genialne produkty!
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie tylko ja jestem nimi oczarowana:) Ta pomadka pachnie niezwykle smakowicie, z kolei olejek poprawia kondycję włosów:) Świetne produkty w niskiej cenie:)
UsuńZgadzam się!
UsuńPomadka jest niesamowita. Idealnie sprawdziła się w sezonie jesiennym i weszła ze mną w zimowy. Troszkę niewydajna (nie wiem, czy to zauważyłaś) ze względu na swoją "miękkość". Jednak działanie cudowne, więc wszystko jej wybaczam.
Teraz zamówiłam wersję z nagietkiem. Jestem niezmiernie ciekawa, jak się sprawdzi.
Jeżeli chodzi o olej, to również mogę o nim pisać w samych superlatywach. Robi cuda z moimi falowanymi włosami. Są po prostu piękne. Nareszcie nie muszę ich wiązać, tylko nosić rozpuszczone :)))
Też zauważyłam tę niewydajność. Po kilkunastu dniach widzę dno... Gdybyśmy miały dostęp do DMu, to pewnie nie zwracałybyśmy na to uwagi, bo pomadka kosztuje 1,15 euro. Ale jej zapach i działanie wynagradzają wszelkie niedogodności związane z wydajnością i dostępnością:)
UsuńJa swoich ulubieńców roku zaczęła spisywać dzisiaj, u Ciebie podpatrzyłam kilka rzeczy, zaintrygował mnie zwłaszcza ten krem tonujący, chciałabym w przyszłym roku zacząć przywiązywać większą wagę do spf, takie moje postanowienie noworoczne ;)
OdpowiedzUsuńTo bardzo ważne postanowienie:) Chroniąc skórę przed promieniowaniem słonecznym, opóźniamy jej starzenie:)
UsuńWiem, i właśnie blogosfera mnie bardzo motywuje do podjęcia działania :)
UsuńMnie blogosfera zmobilizowała do wzmożonej pielęgnacji włosów:) Dzięki blogom zaakceptowałam to, że moje włosy nigdy nie będą proste:)
UsuńKilka produktów, które u mnie też królują :)))
OdpowiedzUsuńWidzę, że mamy parę wspólnych typów;)
UsuńNapisz mi, proszę napisz natychmiast, gdzie kupujesz ten krem tonujący 50+!
OdpowiedzUsuńBaaardzo by mi się przydał, bo codziennie się szpachluję tą pięćdziesiątką i mogłaby mi dać coś więcej niż ochronę i tłuszcz na twarzy ;)
Pomadkę alverde mam od niedawna, ale już zdążyłam ją pokochać. Za zapach i właściwości.
Ja też w tym roku odkryłam minerały. Sprawują się świetnie także na suchej skórze. Smaruję skórę jakimś "megatłuściochem", nakładam podkład lily lolo i nic mi się nie błyszczy :D
Ten krem kupuję na zdrowych-kosmetykach:) Od razu mówię, że ten krem tonujący pachnie rokitnikiem:) Ale ja akurat lubię takie aromaty:)
UsuńTeż słyszałam o tym, że niektórzy aplikują minerały na twarz posmarowaną kremem nawilżającym:) Tak naprawdę te kosmetyki mogą być stosowane przez każdego:) Ale myślę, że zwłaszcza osoby z mieszaną i tłustą cerą przeżyją prawdziwą rewolucję, gdy sięgną po minerały. U mnie większość podkładów po godzinie przypominała smalec... A przy minerałach nie ma tego problemu:)
Rozumiem, że osobom z tłustą cerą jest dużo trudniej dobrać podkład ze względu na świecenie, ale u mnie też minerały wiele zmieniły. Do tej pory, zwłaszcza zimą, doskwierało mi to, że nie mogłam używać na dzień tłustego kremu, ponieważ on sam z siebie mocno się świeci, a puder warzy się na tłuściochach. Teraz już nie mam tego problemu :D
UsuńRozumiem:) Niestety, tłuste kremy nie chcą współgrać z podkładem, a sam krem nie wyrówna nam kolorytu;) Myślę, że minerały ułatwiły życie niejednej kobiecie;)
UsuńO tak, krem Isany z mocznikiem to rzeczywiście dobra rzecz. Szczególnie teraz, na mróz :)
OdpowiedzUsuńJa mam teraz dwa opakowania tego cuda:) Jedne noszę w torebce, drugie trzymam w szafce w łazience:)Bez niego ani rusz;) W przeciwnym razie skóra pęka do krwi...
UsuńCiekawe typy, niektóre rzeczy znam, niektórych nie. U mnie lista raczej pojawi się później i będzie podzielona na kilka serii :) Przez cały rok uzbierało się ulubieńców.
OdpowiedzUsuńZa to nie lubię pudru bambusowego, Isany z mocznikiem, lakier Rimmela nie zrobił na mnie pożądanego wrażenia ;) Z LL lubię tylko róże i bronzery.
Jestem ciekawa, jak u Ciebie wypadnie takie zbiorcze podsumowanie:) Może poznam jakieś ciekawe kosmetyki, którym warto się przyjrzeć:)
UsuńU mnie też nie zawsze sprawdzają się hity z KWC:) Parę razy się zawiodłam. Jednak co skóra/paznokcie/włosy, to inne wymagania:)
bardzo lubię puder bambusowy i krem mocznikowy z Isany
OdpowiedzUsuńa teraz namiętnie spryskuję się Florą Gucciego, ale ja mam Gorgeous Gardenia :) słodycz idealna na zimę :]
Mam próbkę Gorgeous Gardenia i przypadła mi do gustu:) Chyba zdecyduję się na zakup pełnowymiarowego flakonu:) Cieszę się, że panie w Douglasie postanowiły dorzucić mi próbki perfum. Za saszetki z podkładami dziękuję, ponieważ i tak ich nie użyję ze względu na odcienie...
Usuńolejek do włosów mnie kusi:)
OdpowiedzUsuńU mnie sprawdza się rewelacyjnie:) Będę musiała zamówić kolejne opakowanie, ponieważ niebezpiecznie zbliżam się do dna;)
UsuńA u mnie szampon z kofeiną Alterry się zupełnie nie sprawdził:(
OdpowiedzUsuńKażde włosy reagują inaczej... Mam nadzieję, że Cię nie uczulił...
Usuńpodpisuję się pod kremem do rąk i szamponem z kofeiną - też bardzo je lubię :)
OdpowiedzUsuńPozostaje mieć nadzieję, ze nie znikną nagle ze sklepowych półek;)
Usuńmuszę poszukać tego tuszu z Alverde, bo też dotychczas nie lubiłam sztywnych rzęs, ciągle miałam wrażenie, że zaraz mi się połamią :(
OdpowiedzUsuńi czekam na recenzję rozświetlacza ;)
Widziałam ten tusz w polskim sklepie internetowym, ale kosztuje 27 zł. W DMie można go nabyć za 2-3 euro. Mimo to uważam, że warto w niego zainwestować (nawet te 27 zł), ponieważ nie usztywnia rzęs. Zawsze mam wrażenie, że przez tę nadmierną sztywność włoski szybciej się łamią...
UsuńRecenzja rozświetlacza na pewno się pojawi:)
UsuńZ tych wszystkich produktów, znam tylko szampon Alterry. Również bardzo go lubię:)
OdpowiedzUsuńDobry szampon o miłym, pobudzającym zapachu:)
UsuńKrem do rąk z Isany i kosmetyki Alverde sama kiedyś chętnie wypróbuję! :-)
OdpowiedzUsuńWarto:) Są relatywnie tanie, a być może znajdziesz wśród nich prawdziwe perełki:)
Usuńchętnie bym wypróbowała ten olejek Alverde :)
OdpowiedzUsuńz Twojej listy bardzo polubiłam się z kremem do rąk Isany :) sama pracuję nad taką listą, ale skupię się raczej na włosach :)
Ja myślałam o przygotowaniu odrębnej listy, w której wspomniałabym o domowych metodach pielęgnacji, które zdały u mnie egzamin w 2012 roku:)
UsuńZ tego wszystkiego używałam tylko kremu do rąk Isany, ale też jest moim ulubieńcem. Trochę żałuję, że nie mam dostępu do Alverde, spróbowałabym ich produktów.
OdpowiedzUsuńMożna je zamówić w polskim sklepie internetowym, ale niektóre ceny są z kosmosu. Widziałam, że olejek antycellulitowy, który kosztuje 3-4 euro, w polskim sklepie można nabyć za 40 zł... Niezłe przebicie...
UsuńLubię takie zestawienia :)
OdpowiedzUsuńZ Alverde niedawno kupiłam sobie róż, to na razie jedyna rzecz z kolorówki tej firmy, ale ich tusz do rzęs również mnie kusi :)
Jaki róż wzięłaś?:) Ten wypiekany czy płynny?:)
UsuńOlejek z Alverde też jest moim ulubieńcem, a kilka produktów widzę w przystępnych cenach i DOSTĘPNYCH więc z chęcią wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńDobry olejek, w wygodnym opakowaniu i niskiej cenie:) Jeśli mamy dostęp do kosmetyków Alverde, to warto w niego zainwestować.
UsuńFantastyczne kosmetyczne podsumowanie roku :). Nie dziwię się, że krem do rąk z 5% mocznikiem Isana trafił do hitów - jest BOSKI :).
OdpowiedzUsuńNie sądziłam, że drogeryjny krem z niskiej półki cenowej jest w stanie zdziałać takie cuda:) Moje przesuszone i spękane dłonie niebawem staną się tylko przykrym wspomnieniem. Po jego aplikacji nakładam bawełniane rękawiczki, co potęguje jego działanie regeneracyjne:)
UsuńPomadka ma piekny kolor :)
OdpowiedzUsuńOstatnio jej namiętnie używam:) Gdy nie mam czasu na makijaż, to nakładam podkład mineralny i maluję usta czerwoną pomadką Inglota:)
Usuńja, chyba, nie dam rady zrobić takiej notki :( nie robię zdjęć każdemu kosmetykowi, nawet jeśli jest fajny... chyba że trafi do denka, to wtedy ma zdjęcie grupowe ;P w sumie to mój pierwszy pełny rok prowadzenia bloga, nie myślałam o grudniu ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem;) Ja wszystkie zdjęcia zapisuję na dysku zewnętrznym, dlatego potem mogę po nie sięgnąć:) W zeszłym roku, gdy zaczynałam przygodę z blogiem, nigdy nie myślałam o robieniu zdjęć przed rozpoczęciem użytkowania, dlatego w pierwszych notkach można zobaczyć takie wyeksploatowane tubki;)
UsuńKosmetyki alverde królują ;) a ja nie mam do nich dostępu. Zakupy w BU sa moim noworocznym postanowieniem ;)
OdpowiedzUsuńJa zamierzam dorzucić do koszyka serum do cery naczynkowej:) Kto wie, może okaże się moim "Kosmetycznym hitem 2013";)
UsuńNiedługo mam przyjechać do mnie olejek z Alverde :) Aż nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńWidzę tutaj wiele kosmetyków, na które sama mam ochotę. Szczególnie minerały. Chyba będę musiała w końcu zamówić kilka próbek :)
Ja poszłam na całość i od razu wzięłam pełnowymiarowe opakowania:) Trafiłam z korektorem i podkładem, ale róż okazał się za ciemny i za ciepły... Dlatego próbki to dobre rozwiązanie;)
UsuńNie miałam żadnego z tych kosmetyków, ale chętnie widziałabym na swojej toaletce Florę Gucci :)
OdpowiedzUsuńGucci ma w swojej ofercie świetne propozycje kwiatowe:)
UsuńWidzę, że dobrze trafiałaś z kosmetykami w tym roku :) Też lubię puder bambusowy, świetnie matuje filtr.
OdpowiedzUsuńTo prawda:) W tym roku udało mi się znaleźć parę perełek. Bubli było zdecydowanie mniej niż w poprzednich latach. To chyba zasługa regularnego śledzenia wpisów na blogach:) Dzięki temu można wyeliminować potencjalne niewypały;)
UsuńPodoba mi się olejek Alverde
OdpowiedzUsuńJest świetny, a kosztuje grosze:) Moim zdaniem wypada o wiele lepiej na tle olejków Alterry.
Usuńsame ciekawe kosmetyki, większości nie znam.
OdpowiedzUsuńAkurat tak się złożyło, że najbardziej przypadły mi do gustu kosmetyki Alverde i te pochodzące ze sklepów internetowych;) Większości tych firm nie znałam w zeszłym roku:) Nadarzyła się okazja, to postanowiłam je zamówić/poprosić o przywóz z zagranicy i trafiło się parę perełek;)
Usuń