Postanowienia noworoczne. Życzenia


ROK 2012-PODSUMOWANIE

Trudności
2012 nie był dla mnie łatwym rokiem. W lutym i marcu towarzyszył mi ogromny stres. Na szczęście problem udało się pokonać. Niestety, zmartwienia dały się mocno we znaki, o czym przypominają pierwsze siwe włosy.

Zmiany i czas na pasje
Wiosna obfitowała w liczne zmiany. W moim życiu zaczęły pojawiać się dobre rzeczy. Jednocześnie zauważyłam, jak wiele pozytywnej energii dostarcza mi prowadzenie bloga. W marcu sprawiłam sobie prezent. Opanowanie lustrzanki nie jest łatwą sprawą, wciąż pracuję nad poprawą jakości zdjęć, ale widzę niewielki progres, co motywuje mnie do dalszej nauki. Fotografia towarzyszy mi od kilku dobrych lat i wciąż stanowi źródło ogromnej satysfakcji.

Nabranie dystansu
Trudne doświadczenia sprawiły, że nabrałam dystansu. Przestałam zamartwiać się błahostkami. Umiem znaleźć czas dla siebie, bliskich, własnych pasji.

Włosomaniactwo
Zaczęłam dbać o swoje włosy, które szybko odwdzięczyły mi się za intensywną pielęgnację. Wcześniej nie wyobrażałam sobie, że mogłabym nałożyć na głowę olej. Obecnie eksperymentuję z artykułami spożywczymi, świetnie się przy tym bawiąc.

Walka o piękną cerę
Jednocześnie rozpoczęłam walkę o polepszenie kondycji mojej cery. Regularnie stosuję maseczki oparte na glince. Uważam na to, co jem. Niestety, w moim przypadku każdy napad łakomstwa znajduje odzwierciedlenie w postaci wysypu pryszczy na czole. Przerzuciłam się na kosmetyki mineralne, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Wreszcie podkład nie tworzy maski na mojej twarzy, nie muszę obawiać się zapychania. Pod koniec roku odkryłam jeszcze jeden ciekawy kosmetyk, ale póki nie zakończę dogłębnych testów, nie chciałabym o nim wspominać.

Ograniczenie liczby nabytych bubli
Zaczęłam zwracać uwagę na skład kosmetyków, przed ich zakupem zapoznaję się również z opiniami w internecie. Dzięki temu liczba nabytych bubli uległa znacznemu zmniejszeniu.

Konturowanie twarzy
W 2012 roku zaprzyjaźniłam się z różem, bronzerem i rozświetlaczem. Konturowanie twarzy okazało się o wiele łatwiejsze, niż przypuszczałam. Nie wiem, jak wcześniej mogłam żyć bez różu. Ten kosmetyk nadaje twarzy świeżości.

Powrót do maskary
Po długiej przerwie powróciłam do tuszowania rzęs. Większość maskar obciążała moje rzęsy, co kończyło się ich wzmożonym wypadaniem. Na to nie mogłam sobie pozwolić. Na szczęście maskara Alverde okazała się na tyle lekka, że mogę sięgać po nią bez obaw, że moje rzęsy ulegną znacznemu przerzedzeniu.

Odkrycie roku-eyeliner w żelu
Mistrzynią kreski nigdy nie zostanę, ale dostrzegam ogromny postęp, odkąd posługuję się eyelinerem w żelu. Kreski nie są perfekcyjne, ale wyglądają o niebo lepiej od tych wykonanych płynnym eyelinerem.

ROK 2013- POSTANOWIENIA

Rozcieranie cieni
W nadchodzącym roku chciałabym nauczyć się dobrze rozcierać cienie. Moja opadająca powieka wciąż stanowi dla mnie nie lada wyzwanie i nadawanie jej właściwego kształtu udaje się sporadycznie. Podobno ćwiczenia czynią mistrza. Zobaczymy, co z tego wyjdzie;)

Perfekcyjna kreska
Pragnę popracować nad kreską, ponieważ daleko jej do ideału. Nie mam zdolności manualnych, ale podobno wszystkiego można się nauczyć. Mam nadzieję, że ta złota zasada obejmuje również kreski;)

Obsługa GIMPa
Chciałabym opanować obsługę GIMPa. Na razie możliwości tego programu pozostają dla mnie wiedzą tajemną. Przydałby mi się jakiś przewodnik, w którym w prosty sposób opisano by jego obsługę.

Języki obce
Języki obce w obecnych czasach odgrywają niezwykle istotną rolę. Warto poszerzać swoje umiejętności. W 2013 roku chciałabym popracować nad znajomością języków obcych.

Obrona magisterki
W czerwcu chciałabym obronić magisterkę. Zanim to jednak nastąpi, planuję skupić się na poszukiwaniu pracy. Nie powinno się tego odstawiać na ostatnią chwilę. Pozostaje mieć nadzieję, że plan będzie sprzyjał moim zamierzeniom. Mamy bardzo zdolną planistkę, która z trzech przedmiotów potrafi zrobić 5 dni zajęć i to w tak dziwacznych godzinach, że nie sposób iść do pracy na którąkolwiek z dwóch zmian.

Walka o piękną cerę i zdrowe włosy-kontynuacja
Przewiduję również kontynuację walki o piękną cerę i zdrowe włosy. Choć ich kondycja uległa poprawie, wciąż pozostaje wiele do zrobienia...

Zużywanie kosmetyków
Planuję zmniejszyć swoje zapasy. Gdyby dziś zabroniono mi wychodzić z domu, to przez rok czasu mogłabym pielęgnować swoje ciało.



Życzę Wam, aby nadchodzący rok okazał się czasem realizacji postawionych celów i był wolny od trosk. Niech sylwestrowa noc upłynie Wam w miłej atmosferze, niezależnie od tego, czy spędzicie ją na balu, domówce czy pod kocem z dobrą książką:)

karminowe.usta

Grudniowe denko


W związku z tym, iż zużywanie kosmetyków idzie mi niezwykle opornie, postanowiłam powrócić do notek poświęconych zdenkowanym produktom. Świadomość, że pod koniec miesiąca dokonam swoistego rozliczenia, motywuje mnie do regularnego stosowania preparatów pielęgnacyjnych. W ten sposób chciałabym wykształcić w sobie pewne nawyki. Kiedyś w poniedziałki i piątki sięgałam po peeling i maseczkę, zaś balsam do ciała i krem pod oczy stosowałam codziennie przed pójściem spać. Niestety, z czasem się rozleniwiłam i tylko olejowanie włosów pozostało wieczornym rytuałem. Poniżej przedstawiam produkty, które udało mi się zużyć w grudniu.

Płyn micelarny AA z serii „Wrażliwa natura”.
Po ten preparat do demakijażu sięgam regularnie od ponad roku. Wiem, że wiele osób zawiodło się na tym kosmetyku. Ja nie mam do niego większych zastrzeżeń, ponieważ nie używam kosmetyków wodoodpornych. Z maskarą Alverde radzi sobie bez zastrzeżeń. Nigdy nie miałam problemu z usunięciem resztek podkładu czy pudru. Wprawdzie nie radzi sobie z żelowym eyelinerem Inglota, ale w takich sytuacjach sięgam po płyn dwufazowy. Dlaczego pozostaję wierna temu specyfikowi? Otóż, jest on jednym z nielicznych kosmetyków do demakijażu niewywołującym u mnie niepożądanych reakcji. Moja skóra bardzo często reaguje podrażnieniem na stosowane preparaty. Mam nadzieję, że nie jestem jedyną osobą sięgającą po ten płyn micelarny, ponieważ nie chciałabym, aby zaprzestano jego produkcji.

Krem charakteryzuje się treściwą konsystencją. Uważam, że nie nadaje się do stosowania w ciągu dnia. Natomiast nałożony na noc potrafi zdziałać cuda. Na efekty trzeba trochę poczekać. Spękana skóra nie ulegnie regeneracji w ciągu doby. Aczkolwiek w przypadku ekstremalnego przesuszenia dłoni, lepiej sięgnąć po krem Isany zawierający mocznik.

Isana krem do rąk z mocznikiem
To wybawienie dla spękanej skóry. Nakładałam go nie tylko na dłonie. Gdy borykałam się z problemem przesuszonych łokci, krem wędrował także na tę część ciała. Dzięki skojarzonej kuracji Isany, Alterry i kremów AA Eco skóra uległa regeneracji. Już nie odczuwam dyskomfortu związanego ze spękanym, łuszczącym się naskórkiem. W przypadku kremu Isany warto zaopatrzyć się w bawełniane rękawiczki. Taka kombinacja przynosi lepsze rezultaty. Rano dłonie są miękkie i gładkie.

Stosowałam go na przesuszone łokcie, ponieważ przynosił im ukojenie. Gdy znikało pieczenie, mogłam normalnie funkcjonować. Krem wprawdzie nie przejawia cudownych właściwości nawilżających, ale przynosi ulgę w cierpieniu.

Świetnie sprawdza się na moich wysokoporowatych włosach. Wydobywa z nich fale i nadaje im charakter. Zapach kosmetyku przemawia na jego korzyść. Wprawdzie cytrusowa woń olejku nie uzależnia, ale to za jej sprawą wypada on lepiej w porównaniu z olejami jadalnymi. Producent wziął pod uwagę komfort konsumenta i postawił na opakowanie z pompką, co znacznie ułatwia aplikację. Pusta butelka nie powędruje do kosza, zamierzam przelać do niego uprzednio sporządzoną mieszaninę olejów.

Mam słabość do tej kwiatowej kompozycji. O tej porze roku lubię się nią otulać. 5. Aleja zdecydowanie poprawia mi humor. Obecnie zastanawiam się nad małym skokiem w bok w postaci zakupu pierwotnej wersji „Eternity Moment” Calvina Kleina. Po głowie chodzi mi również Lancome Tresor Midnight Rose.

Żel do golenia Gilette Satin Care wersja o zapachu lawendy
Choć produkt spełnił swoje zadanie, raczej nie sięgnę po niego ponownie. Jego używanie było mordęgą dla mojego nosa. Nie wiem, czy trafił mi się kosmetyk z trefnej serii, czy wszystkie żele z lawendą roztaczają wokół siebie mdły zapach melona.

Po ten żel sięgam regularnie. Inne produkty wędrują do mojego koszyka tylko wtedy, gdy w Rossmannie brakuje mojej ulubionej wersji zapachowej. Woń żelu kojarzy mi się z pomarańczowo-waniliowymi ciastami nabywanymi przez moją mamę w osiedlowej piekarni.

Świetnie chroni przed promieniowaniem UV. Wprawdzie jest on bardzo tłusty, ale po użyciu pudru bambusowego uzyskuję efekt photoshopa. Krem roztacza wokół siebie zapach rokitnika. Dla mnie nie stanowi to problemu, ponieważ lubię takie specyficzne wonie:) Chętnie odwiedzam sklepy zielarskie ze względu na zapach, jakim charakteryzują się tego typu miejsca;)

Uważam, że przyzwoicie chroni moje wrażliwe usta przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych. Dzięki niej skóra warg jest nawilżona przez dobrych kilka godzin.

Nadaje moim włosom niesamowity blask. Delikatnie je unosi, dzięki czemu sprawiają wrażenie zagęszczonych. Wiem, że ten szampon nie każdemu służy. Niektóre osoby uskarżają się na podrażnienie. Ja jestem z niego zadowolona.

Produkt ten fantastycznie wygładza włosy i sprawia, że ich rozczesywanie przestaje być udręką. Jednocześnie charakteryzuje się specyficznym zapachem, który kojarzy mi się z wodą kolońską.

Dobrze radzi sobie z usuwaniem zanieczyszczeń z powierzchni włosów. Jego stosowanie nie spowodowało problemów z łupieżem. Jestem zadowolona z tego szamponu, dlatego zamówiłam odżywkę z tej samej serii.

Odkryłam ją ponad rok temu. Z odżywki korzystam regularnie, mimo to moje włosy nie zdążyły się na nią uodpornić. Działa zmiękczająco na moje kosmyki i nadaje im blask.

W związku z tym, iż szampon bardzo przypadł mi do gustu, regularnie do niego powracam. Charakteryzuje się przyzwoitym działanie. Nadaje włosom niesamowity blask. Kosmetyk charakteryzuje się wyjątkowym zapachem. W szamponie z kofeiną i biotyną wyczuwam nuty pieprzu.

Sięgam po niego wówczas, gdy półka z pomarańczowo-waniliową wersją świeci pustkami. Specyficzny zapach tego kosmetyku nie uwiódł mnie na tyle, żebym nabywała go regularnie. Doskonale spełnia swoją rolę i nie przyczynia się do powstania podrażnień.

Tę maskę poznałam we wrześniu 2011 roku. Kupiłam ją bez przekonania. W Rossmannie nie umiałam znaleźć nic sensownego. Przypadkowy zakup okazał się strzałem w dziesiątkę. Maska uratowała moje włosy przed drastycznym cięciem. Długoletnie farbowanie mocno dało mi się we znaki. Włosy przypominały siano. Mimo to postanowiłam dać im jeszcze jedną szansę. W tym czasie intensywnie korzystałam z dobroczynnych właściwości maski Alterry.

Próbka kremu bionawilżającego z Jadwigi
Biały krem pozostawia po sobie lekki film. Stosunkowo szybko się wchłania. Ze względu na bogaty skład stosowałam go na przesuszone łokcie.

Ava krem z ekstraktem z zielonego groszku-próbka
Krem charakteryzował się zielonkawym zabarwieniem i specyficznym zapachem, który okazał się dla mnie męczący. Połączono tutaj nuty kwiatowe z kompozycją obecną w olejku Alterry z granatem i awokado. O ile zapach olejku nie budzi moich zastrzeżeń, o tyle dziwaczny aromat kremu Ava zniechęca mnie do zakupu pełnowymiarowego opakowania.

Lavera krem do rąk z pomarańczą i rokitnikiem-próbka
Uważam, iż konsystencja tego specyfiku jest zbliżona do formuły kremu do rąk Alterry. Krem charakteryzuje się subtelnym zapachem, w którym połączono aromat gorzkiej pomarańczy z wonią rokitnika.

Lavera krem do twarzy z dziką różą i makademią-próbka
Kosmetyk ten oczarował mnie swoim zapachem. Za jego sprawą przenoszę się w czasie i spędzam majowy weekend na łonie natury. Kompozycja zapachowa wiernie odzwierciedla woń dzikiej róży. Istnieją solidne podstawy, które pozwalają przypuszczać, iż krem zapewni skórze właściwe nawilżenie.

PS Jak u Was wypadł grudzień? Ile kosmetyków udało Wam się zużyć? Czy w Waszym zestawieniu można znaleźć kolorówkę?

karminowe.usta

Poświąteczne wyprzedaże...


Odnoszę wrażenie, że w tym roku poświąteczne wyprzedaże nie ruszyły jeszcze pełną parą. Obniżki w większości przypadków nie przekraczają 20%. W niektórych sklepach na próżno szukać okazji. W poprzednich latach o tej porze można było nabyć kurtki i płaszcze w atrakcyjnych cenach. Tym razem na większe upusty będziemy musiały poczekać. Wiele zależy także od konkretnego sklepu. Zacznę od tych, których oferta jest najciekawsza.

Promod
Moim zdaniem ten sklep przygotował dla nas najciekawszą ofertę. Wiele zimowych spódnic można nabyć za połowę ceny. Do przymierzalni wzięłam kilka modeli, ale nie wyglądałam w nich zbyt korzystnie. W Promodzie znajdziemy także sukienki w okazyjnych cenach. Jeśli nie macie jeszcze odpowiedniej kreacji na Sylwestra, to warto swe kroki skierować do tego sklepu. Miałam ochotę na czarną sukienkę ze skórzanymi wstawkami. Niestety, zbyt późno dotarłam do Promoda i nie było już mojego rozmiaru. W przypadku sukienek obniżki zaczynają się od 30%, a kończą na 50%. Wszystko zależy od modelu. Jeśli planujecie zakup kurtki ze skóry ekologicznej, to w Promodzie traficie na wiele atrakcyjnych promocji. Na niektórych modelach można zaoszczędzić 100 zł. Kuszą również kamizelki obszyte sztucznym futrem. W przypadku płaszczy i sztucznych kożuchów obniżki sięgają zaledwie 20%.





Stradivarius
Tutaj także możemy zostać łowczyniami okazji;) Niektóre żakiety przeceniono z 259 zł na 99 zł. Szkoda, że model obszyty sztucznym futrem jest dla mnie za krótki. Takie rozwiązania wpisują się idealnie w mój styl. Buty, które mierzyłam, okazały się twarde jak tektura. Gdyby były nieco bardziej elastyczne, to kupiłabym je niezależnie od ceny. W Stradivariusie również nie brakuje spódnic w cenach promocyjnych, ale mamy tu do czynienia z dość specyficznymi modelami. Z pewnością nie każdemu przypadną one do gustu. Ja nie znalazłam wśród nich nic interesującego. Płaszcze, które wzbudziły moje największe zainteresowanie, można było nabyć w pierwotnej cenie.




Reserved
Na promocji można nabyć pojedyncze ceny. Niestety, towar jest już dość mocno przebrany. Trzeba mieć dużo szczęścia, żeby trafić na swój rozmiar. Obniżki sięgają 50%, ale w większości przypadków jest to 30-40%. Ja znalazłam beżowy sweter obszyty futrem. O dziwo, bardzo dobrze na mnie leżał. Niestety, w tym kolorze wyglądam na chorą, więc zrezygnowałam z zakupu. Na promocji znajdziemy również pojedyncze spódniczki wykonane z polaru, poliestru. Większość propozycji jest dość osobliwa.

Camaieu
Tutaj trafimy na przebrany towar. Nie zauważyłam, aby wprowadzono nowe promocje. Camaieu od połowy grudnia wyprzedaje te same modele. Klasyczne bluzki z długim rękawem w odcieniach czerwieni i błękitu możemy nabyć już za 35 zł. Niektóre płaszcze możemy nabyć już za połowę ceny. Niestety, żaden z nich nie przypadł mi do gustu. Złote lamówki niespecjalnie do mnie przemawiają... Nie pomoże nawet obniżka cen (z 469 zł na 249 zł).

Zara
Promocje zauważyłam jedynie na dziale młodzieżowym. Na damskim wciąż większość ubrań można nabyć w pierwotnej cenie.

New Yorker
Tutaj również nic nie rzucono nic nowego na promocję. Owszem, natkniemy się na obniżki, ale mogliśmy z nich skorzystać w okresie przedświątecznym.

Bershka
W poprzednich latach można było nabyć spodnie i kurtki ze skóry ekologicznej po okazyjnych cenach. W tym roku jeszcze nie ruszono z wielką wyprzedażą. Podejrzewam, że sytuacja ta w najbliższym czasie ulegnie zmianie.

W tym roku nie zawiodły nas perfumerie. W Douglasie i Sephorze można skorzystać z atrakcyjnych ofert. Świąteczne zestawy znanych marek trafiły na promocję. Niektóre z nich nabędziemy już za 100 zł.

PS Skorzystałyście z poświątecznych wyprzedaży? Do jakich sklepów warto zajrzeć? Podejrzewam, że niebawem machina nabierze tempa i będzie można nabyć ubrania w okazyjnych cenach. Warto co pewien czas zaglądać do wybranych sklepów. Zauważyłam również, że wiele zależy od centrum handlowego. W jednych galeriach wyprzedaże ruszają szybciej, w innych trzeba na nie poczekać nieco dłużej.

karminowe.usta

Długo wyczekiwane otwarcie Hebe w Opolu. Moje najnowsze nabytki


Na tę chwilę czekałam, odkąd zoila zamieściła notkę, w której wyczekiwała otwarcia drogerii Hebe. Za sprawą jej wpisu dowiedziałam się, że do końca roku ta sieć ma otworzyć swe podwoje w Opolu. Zoila już dawno zdążyła zrobić zakupy w Hebe, ja tymczasem wyczekiwałam tego momentu, namiętnie śledząc stronę internetową drogerii. Ostatnio pogodziłam się z faktem, że na tę chwilę przyjdzie mi poczekać jeszcze dobrych kilka miesięcy. Wczoraj, gdy moja mama wróciła z pracy, poznałam radosną nowinę. Rodzicielka obwieściła mi, że 28.12 planują wielkie otwarcie Hebe. Drogeria została zlokalizowana w centrum miasta. Zajęła cały parter poczciwego Rzemieślnika (ul. Ozimska 14/16), do którego mogę dotrzeć pieszo w ciągu 15 minut. Swoją drogą nie miałam zielonego pojęcia, w której części Opola planują otworzyć Hebe. Z nieznanych powodów obstawiałam centrum handlowe „Turawa Park”.

Cieszę się, że Hebe zawitało do Opola. Oznacza to wzrost konkurencji, co powinno przynieść wymierną korzyść konsumentom. Douglas, Superpharm, Hebe, Delta, Rossmann i Astor znajdują się w bliskim sąsiedztwie. Jeśli dany produkt będzie można nabyć po niższej cenie w jednej z drogerii, to w celu zaoszczędzenia paru złotych wystarczy udać się na krótki spacer.

Przed południem skierowałam swe kroki w kierunku Rzemieślnika. Jest to nie lada wyczyn, ponieważ w wolne dni zazwyczaj śpię do 12-13. Drogeria zajmuje sporą powierzchnię, toteż wiązałam z nią spore nadzieje. Liczyłam na bogaty asortyment. Jeśli chcecie się dowiedzieć, czy Hebe spełniło moje oczekiwania, to zapraszam do lektury poniższej notki.

W opolskiej drogerii znajdziemy szafy kosmetyków kolorowych dotychczas niedostępnych bądź trudno dostępnych w Opolu. W końcu mogłam pomacać pomadki Catrice, przyjrzeć się „Zmierzchowej” limitce Essence, zweryfikować pigmentację produktów Revlona. Nie ukrywam, że najbardziej ucieszyłam się z szaf kosmetyków „Cosnovy”. Wprawdzie miałam wcześniej dostęp do kolorówki Essence w Astorze i Superpharmie, ale problem pojawiał się w przypadku limitek. Tylko niektóre gościły w Opolu. W przypadku Essence nie do końca spełniono moje oczekiwania. Astor w Galerii Opolanin może pochwalić się większym zasobem kosmetyków tej marki. Aczkolwiek Hebe oferuje nam produkty z limitki nawiązującej do „Zmierzchu”.















Podejrzewam, że szafa Catrice też została okrojona. W Naturze z pewnością znajdziemy kosmetyki niedostępne w Hebe. Być może w przyszłości wstawią dodatkowe szafy z produktami Catrice i Essence. W dniu otwarcia nie oczekuję cudów.

Moim zainteresowaniem cieszyła się również szafa Revlonu. Kusiły mnie perfumowane lakiery, ale ich kolorystyka, konsystencja i wykończenie dalekie były od moich oczekiwań. Do ich zakupu nie przekonała mnie nawet promocja (9,99 zł zamiast 19,99 zł).

W Hebe zgromadzono również szafy dostępne w Opolu. W drogerii znajdziemy kolorówkę Bell, Eveline, Gosha.

Wśród marek specjalizujących się w produkcji kosmetyków pielęgnacyjnych, dostępnych w Hebe, należy wymienić Kallosa, Bandi, Avene, Lierac, Biodermę, Tołpę Greenland, Johna Friedę, AA Eco, Irenę Eris.

Hebe stanowi raj dla lakieromaniaczek. W drogerii znajdziemy produkty Essie, Sally Hansen, Revlonu, Gosha, Catrice, Essence, Bell, Eveline, Maybelline, Rimmela, Max Factora, Astora. Zapewne lista ta jest nieco dłuższa, ale te marki zapisały się w mojej pamięci. Gdy tłum przetoczy się przez Hebe, będę musiała odwiedzić nowo otwartą drogerię i spisać marki, które dotychczas były trudno dostępne w Opolu. Chciałabym zaktualizować kosmetyczną mapę miasta. Dzisiaj na pewno wprowadzę w niej drobne zmiany, ale ogranicza mnie zawodna pamięć.

Jeśli polujecie na produkty do włosów lub kolorówkę, to polecam odwiedzić Hebe przed końcem roku. W tym czasie obowiązuje promocja „-20% na produkty do makijażu oraz do stylizacji włosów”. Włosomaniaczki mogą sięgnąć po Seboradin, legendarnego Kallosa czy też produkty Tołpy. Ponadto można wybierać wśród szamponów, odżywek i masek Joanny. Uwaga, produkty te występują w opakowaniach o bardzo dużej pojemności. Ja nie potrafiłabym ich zużyć, lubię testować nowości, a przy litrowej butli szamponu szybko wkrada się nuda.

Hebe, chcąc pozyskać klientki, wprowadziło kilka atrakcji. Jedną z nich jest promocja „-20% na produkty do makijażu oraz do stylizacji włosów”, o której wspomniałam powyżej. Ponadto, jeśli zrobimy zakupy za 40 zł lub więcej, to otrzymamy bon o wartości 10 zł, który należy zrealizować w dniach 5-7 stycznia. Można również skorzystać z porad makijażystek i wizażystek. Jeśli zdecydujemy się na założenie karty Hebe, to otrzymamy pocztą bon o wartości 10 zł, ale z tego, co zrozumiałam, można go wykorzystać tylko wtedy, gdy wartość naszych zakupów przekroczy 40 zł. Klientki Camaieu z pewnością znają tę formułę;)



Jeśli powyżej wspomniane atrakcje nie przekonują nas do zakupów, to warto zainteresować się promocjami. 250 ml płynu micelarnego Biodermy można nabyć na promocji za 14,99 zł. Warto przyjrzeć się również kosmetykom AA z serii Eco. Łagodzący żel do mycia ciała z kokosem nabędziemy za 14,99 zł, z kolei wygładzający krem do rąk kupimy już za 12,99 zł. W przypadku perfum jestem trochę rozczarowana. Po pierwsze, wybór jest dość mocno okrojony. Po drugie, w przypadku kompozycji adresowanych do kobiet nie odnotowałam zbyt wielu promocji.




Podczas zakupów trochę przeszkadzała mi dudniąca muzyka (łupanka). Rozumiem, że didżej wspominał o promocjach i atrakcjach, ale moim zdaniem przesadzili z nagłośnieniem. Z drogerii wyszłam zmęczona. Poza tym współczuję wszystkim, którzy pracują w sąsiedztwie Rzemieślnika, ponieważ reklamę można było usłyszeć, stojąc po drugiej stronie ulicy.

Drogeria w najbliższych dniach powinna rozwiązać problem testerów. Z moich obserwacji wynika, że jedynie 1/5 kolorówki doczekała się produktów nieprzeznaczonych na sprzedaż. Bez testera trudno wybrać konturówkę, cień do powiek czy róż. Niewątpliwie należy pochwalić Hebe za naklejki obecne na produktach. Wprawdzie są one słabe, ich rozerwanie trwa zaledwie kilka sekund, ale klient widzi, czy dany produkt był otwierany. Wracając jeszcze na chwilę do testerów, pragnę zauważyć, że w przypadku perfum nie sposób dokonać zakupu bez wcześniejszego zapoznania się z testerem. Od pewnego czasu chodzi za mną zapach Lancome. Dzisiaj mogłam nabyć go w ramach promocji, niestety, nie mogłam zweryfikować, czy to ta sama propozycja Lancome Tresor. W czasach, gdy co pół roku pod tą samą nazwą wychodzi nowa kompozycja, trudno dokonywać zakupu bez zapoznania się z testerem.

W niektórych miejscach zabrakło również wywieszek informujących o cenie. Tak było przy lakierach Essie. Aczkolwiek w takich sytuacjach warto poprosić o pomoc którąś z pań pracujących w obsłudze, które notabene są bardzo uprzejme i życzliwe:) W Hebe nawet ochroniarze przemawiają ludzkim głosem, witając i żegnając klientów;) Nie czułam na sobie ich oddechu. Myślę, że warto o tym wspomnieć, ponieważ w Rossmannie i Astorze śledzenie klientki stanowi swoistą tradycję...

Mam również jedno zastrzeżenie odnośnie rozmieszczenia asortymentu. Moim zdaniem kolorówka nie powinna znajdować się na zakręcie na wprost wejścia, ponieważ tamuje to ruch. Jednocześnie zakłóca to spokój klientek, które chcą kupić coś z kolorówki Catrice.

Muszę pochwalić panie, które doradzają ws. doboru kosmetyków. Jedna z nich zaproponowała klientce najjaśniejszy korektor i podkład. Widzę, że wzrasta świadomość pracownic drogerii i perfumerii. Przy kasie spotkała mnie kolejna niespodzianka. Do zakupów dorzucono parę próbek. Ku mojemu zadowoleniu, nie znalazły się wśród nich saszetki podkładu. Te ostatnie zazwyczaj są nietrafione. Nad doborem odcieni próbek swego czasu zastanawiała się kasiaj.





Na deser zostawiłam zdjęcia moich najnowszych nabytków:)












PS Macie w swoim mieście dostęp do Hebe? W jakiej drogerii najchętniej dokonujecie zakupów?

karminowe.usta
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...