Ze względu na to, że znowu ktoś wpadł na idiotyczny pomysł zamykania sklepów w galeriach handlowych oraz zamrażania kolejnych gałęzi gospodarki, postanowiłam przygotować wpis na temat swoich ulubionych polskich marek. Warto wspierać rodzime przedsiębiorstwa w tym niełatwym czasie, aby po zakończeniu tego szaleństwa wciąż były obecne na rynku, a ludzie zachowali miejsca pracy. Przedstawiam Wam ulubione polskie marki. Nie ograniczałam się tylko do kosmetyków czy ubrań. Polecam te, które naprawdę lubię.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą My Secret. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą My Secret. Pokaż wszystkie posty
Najlepsze kosmetyki 2019 roku – cienie do powiek
Cienie do powiek oraz szminki zostały
wydzielone z kategorii makijażowej do osobnych postów, bo odkryłam
wiele świetnych produktów i nie potrafiłabym wskazać tylko jednej
paletki czy pomadki. Ostatnio bardzo lubię się bawić makijażem.
Nie wszystko mi wychodzi, ale nie ma się co zrażać, bo ćwiczenia
czynią mistrza. Przedstawiam najlepsze kosmetyki 2019 roku z
kategorii cienie do powiek:)
My Secret Natural Beauty Eyeshadow Palette Night Like This, czyli ukochane cienie do powiek
Ostatnio stałam się bardzo marudna,
jeśli chodzi o cienie do powiek. Dość długo zastanawiałam się,
dlaczego większość bardziej zaawansowanych makijaży oczu wygląda
u mnie po prostu źle. Gdy byłam na studiach, winę zrzucałam na
brak umiejętności rozcierania cieni. Jednak odkrycie przyczyny
zaistniałej sytuacji zajęło mi trochę czasu. Już wiem, dlaczego
moje makijaże wyglądają strasznie. One nie zostały wykonane tak
fatalnie, jak początkowo zakładałam. Po prostu zawsze używałam
złych kolorów. Producenci kosmetyków zarzucają nas ciepłymi
paletkami do powiek. Wmawia się nam, że każdej dobrej w brązach,
bo to uniwersalne kolory. Otóż nie ma czegoś takiego jak
uniwersalna paletka cieni. Brązy są ciepłe, nie pasują osobom,
które mają typowo chłodny typ urody. Ja np. wyglądam w nich
bardzo niezdrowo, przy brązach wychodzą mi sińce, które nie
istnieją. To po prostu fioletowe żyłki prześwitujące spod skóry
tu i ówdzie. Ostatnio postanowiłam dać szansę chłodnym cieniom
i w ten oto sposób w moje ręce wpadła paletka cieni do powiek My
Secret Natural Beauty Eyeshadow Palette Night Like This. Przy niej
zupełnie przepadłam, te cienie są genialne pod każdym względem.
Kosmetyczni ulubieńcy kwietnia 2019
Kwiecień powoli chyli się ku końcowi,
postanowiłam zatem zaprezentować Wam swoich ulubieńców ostatnich
tygodni. Mam parę kosmetyków, które uważam za godne polecenia.
Jakie to produkty?
Nowości z Drogerii Natura pochodzące z przedświątecznego wypadu do Nysy
Wraz z Darią w środku tygodnia
urządziłyśmy sobie przedświąteczny trip do Nysy. Naszym celem
był shopping, odwiedziłyśmy kilka miejsc, w tym Drogerię Natura,
której nie mamy w Opolu, nad czym mocno ubolewamy. Gdy tam weszłam,
miałam kilka jasno nakreślonych celów. Zasadniczo tylko jedna
rzecz wpadła do koszyka przypadkiem. Lista byłaby dłuższa o
dezodorant w kulce Nivea, gdyby sprzedawczyni nie postawiła go na
brzegu lady, z której spadł i roztrzaskał się. Niestety,
ekspedientka nie należała do szczególnie miłych. To dziwne, bo do
tej pory trafiałam tam na same sympatyczne panie. Dzisiaj
zaprezentuję Wam nowości z Drogerii Natura pochodzące z
przedświątecznego wypadu do Nysy.
Etykiety:
cień do powiek,
Drogerie Natura,
Kobo Professional,
kosmetyki,
My Secret,
mydło do rąk,
puder rozświetlający,
rozświetlacz,
Seyo,
żel pod prysznic
Makijaż na andrzejki
Rok 2015 powoli zmierza ku
końcowi, dziś wiele z nas będzie wróżyło z wosku, za tydzień udamy się na
poszukiwania mikołajkowych prezentów, a za niespełna 4 tygodnie zasiądziemy
przy wigilijnym stole. W związku z tym, iż przed wieloma z was noc pełna dobrej
zabawy, postanowiłam przedstawić wam makijaż
na andrzejki. Jest on niezwykle prosty, ponieważ w takim czuję się
najlepiej. Wybaczcie mi ewentualnie niedociągnięcia, ponieważ wciąż uczę się
makijażu i tego typu wpisy traktuję jako okazję do dokumentacji postępów;) Andrzejki
stanowią doskonałą okazję, aby przemycić odrobinę blasku do naszej stylizacji,
w związku z tym użyłam cieni oraz szminki z drobinkami. Aby nie przedłużać, poniżej przedstawiam
zdjęcia makijażu wykonanego przy pomocy kosmetyków Kobo Professional, My Secret
i Sensique, które są dostępne wyłącznie w Drogeriach Natura.
My Secret Gel Effect Nail Polish - Light Pink, czyli różowy lakier do paznokci
Na blogu dawno nie pokazywałam
lakierów do paznokci. Wynika to z kiepskiego stanu mojej płytki, która od pewnego
czasu jest słaba i krucha. W rezultacie za każdym razem, gdy paznokcie trochę
podrosną, po chwili znowu się łamią. Korzystając z okazji, że obecnie wyglądają
nie najgorzej, postanowiłam wam zaprezentować My Secret Gel Effect Nail Polish Light Pink, czyli lakier do
paznokci w uroczym odcieniu różu.
Co nowego w kosmetyczce? Szminki i parę innych drobiazgów
Ten post powinnam rozpocząć od zdania: "Mam na imię Magda i jestem szminkomaniaczką". Mimo iż mogę pochwalić się pokaźną kolekcją pomadek, wciąż przynoszę do domu nowe kosmetyki do makijażu ust. Zawsze znajdę w drogerii szminkę w wyjątkowym odcieniu, którą muszę przetestować na własnych wargach. Choć najczęściej stawiam na usta w żywych, soczystych kolorach, zdarza mi się przynieść do domu też coś spokojniejszego. Zapraszam na prezentację skarbów, którym nie potrafiłam się oprzeć.
Inglot pomadka do ust Matte nr 422
Do
tej pory byłam zadowolona z matowych szminek Inglota, toteż gdy
zobaczyłam jagodową pomadkę Inglota na jednym z blogów,
wiedziałam, że muszę ją mieć. Na zaspokojenie kosmetycznego
chciejstwa nie musiałam długo czekać, ponieważ pożądany odcień
znalazłam w pobliskim centrum handlowym. Moja radość nie trwała
jednak długo, ponieważ szminka nie grzeszy jakością. Jej
aplikacja jest jeszcze trudniejsza niż śliwkowej pomadki marki
Sephora, początkowo myślałam, że baza Kobo rozwiąże problem,
niestety, tak się nie stało. Równomierne nałożenie jagodowej
szminki graniczy z cudem ze względu na jej tępą konsystencję. Za
każdym razem w załamaniach pojawiają się fioletowe grudki, które
wyglądają nieestetycznie. Z pewnością nie jest to kwestia
suchych, zaniedbanych ust, ponieważ nawet na ręce szminka rozkłada
się nierównomiernie. Może któraś z Was miała do czynienia z tym
pięknym a zarazem problematycznym odcieniem i wie, jak rozwiązać
problem?
Inglot pomadka do ust Matte nr 420
Choć
zakupu tej pomadki nie planowałam, jej nietypowy odcień spodobał
mi się do tego stopnia, iż postanowiłam powiększyć kolekcję
szminek. Trudno jednoznacznie określić jej kolor. Mamy tutaj do
czynienia z połączeniem intensywnego różu i fioletu. Jeśli w
makijażu lubicie eksponować usta, to powinnyście zwrócić uwagę
na pomadkę Inglot Matte nr 420. Choć temu nietypowemu odcieniowi
nie można odmówić uroku, to nie każda z nas będzie wyglądała w
nim dobrze. Choć intensywny róż z domieszką fioletu nie ma tak
topornej konsystencji jak Inglot Matte nr 422, jego aplikacja bywa
problematyczna. Nawet na zadbanych, wypeelingowanych wargach kosmetyk
lubi wchodzić w załamania. Gdy udało mi się równomiernie nałożyć
pomadkę, nienagannym makijażem ust cieszyłam się zaledwie przez
kwadrans, po kilkunastu minutach szminka zaczyna się warzyć i
musimy sięgnąć po mleczko lub płyn dwufazowy.
Golden Rose Velvet Matte pomadka nr 14
W
listopadzie postanowiłam powiększyć swoją kolekcję szminek, na
mojej liście znajdowało się kilka ciekawych, jesiennych odcieni.
Wprawdzie nie planowałam zakupu szminki przypominającej dojrzałą
malinę, ale gdy zobaczyłam ją w drogerii, uznałam, że muszę ją
mieć. Staram się nie wrzucać kosmetyków do koszyka pod wpływem
impulsu, ale czasem pozwalam sobie na odrobinę szaleństwa. Tym
razem warto było zmodyfikować pierwotne zamierzenia, ponieważ
pomadka Golden Rose Velvet Matte nr 14 przypomina naturalny odcień
moich ust. Po jej użyciu wargi wyglądają lepiej, ale nie rzucają
się w oczy. Od pewnego czasu stanowi stały element dziennego
makijażu, gdy nie wiem, którą szminką podkreślić usta, sięgam
po dojrzałą malinę. Jej największym atutem jest trwałość, z
moich warg znika dopiero po 6-8 godzinach.
Golden Rose Velvet Matte pomadka nr 16
Czasem
zdarza mi się zaszaleć z makijażem oczu i wówczas pojawia się
problem, jaką szminką podkreślić usta. Czerwienie i fuksje
odpadają, ponieważ stanowiłyby konkurencję dla cieni do powiek. W
związku z tym zdecydowałam się na jasnobrązową szminkę, która
na ustach wygląda bardzo naturalnie. Moja mama od dobrych kilku
miesięcy używa pomadki Golden Rose Velvet Matt nr 16 i jest z niej
bardzo zadowolona, więc długo się nie zastanawiałam nad wyborem
odcienia i marki. Szminka charakteryzuje się świetną jakością,
na moich wargach utrzymuje się przez kilka godzin, później
równomiernie znika z ust. Jej dodatkowym atutem jest niska cena, za
pomadkę Golden Rose Velvet Matte zapłaciłam niespełna 10 zł.
Eveline Celebrities pomadka do ust nr 602
Nie
potrafię oprzeć się czerwieni, gdy widzę bluzkę lub szminkę w
swoim ulubionym kolorze, istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że
przyniosę ją ze sobą do domu. Na pomadkę Eveline zdecydowałam
się ze względu na odcień. Powoli przekonuję się do czerwieni w
cieplejszym wydaniu i chętnie eksperymentuję. Choć kolor szminki
okazał się niezwykle udany, rozczarowała mnie jej jakość. Po raz
pierwszy mam do czynienia ze szminką, która tak szybko znika z ust,
na dodatek robi to nierównomiernie. Nie przekreślam jej jednak
całkowicie, dam jej jeszcze jedną szansę, ale obawiam się, że
ten typ tak ma i trudno będzie nam nawiązać owocną współpracę.
My Secret 300% Sensual Volume Mascara
Bardzo
lubię maskary My Secret. Pomimo niskiej ceny zapewniają pożądany
efekt, nie osłabiają rzęs i chętnie współpracują z delikatnymi
płynami micelarnymi. Jako alergiczka doceniam również fakt, iż
dotychczas stosowane tusze nigdy nie podrażniły moich oczu. Czy z
nową maskarą My Secret będzie podobnie? O tym przekonam się już
niebawem, gdy spożytkuję napoczęty tusz. Producent obiecuje efekt
pogrubienia, a moim rzęsom zdecydowanie brakuje objętości.
Opakowanie maskary przypomina mi Maybelline Colossal. Czy tylko ja
mam takie skojarzenia?
Pierre Rene pędzel do pudru
Od
kilku lat używam pędzla kabuki Real Techniques, z perspektywy czasu
wiem, iż dokonałam właściwego wyboru. Dzięki niemu aplikacja
minerałów przebiega szybko i sprawnie, a ja cieszę się naturalnym
efektem. Niestety, zimą pędzle schną stosunkowo długo, więc
potrzebowałam zamiennika dla Real Techniques. Zdecydowałam się na
łatwo dostępny i tani pędzel do pudru Pierre Rene. Pozwala on na
precyzyjną i staranną aplikację podkładu mineralnego, ale posiada
pewną wadę, która całkowicie dyskwalifikuje go w moich oczach.
Otóż pędzel do pudru Pierre Rene okropnie gubi włosie, co na
dłuższą metę jest niezwykle uciążliwe. Na szczęście niebawem
moje męki zakończą się. W najbliższych dniach zamierzam zamówić
zestaw pędzli Zoeva.
Kobo Professional Highlighter Powder nr 310 Moonlight
Potrzebowałam
sporo czasu, aby przekonać się do rozświetlaczy. W związku z tym,
iż moja cera wykazuje tendencję do przetłuszczania, wychodziłam z
założenia, że nie potrzebuje ona dodatkowego blasku. Pod koniec
studiów nieoczekiwanie zmieniłam swoje nastawienie do rozświetlaczy
za sprawą idealnej, srebrnej tafli, którą co tydzień mogłam
podziwiać na twarzy mojej wykładowczyni. Chciałam uzyskać
identyczny efekt, więc rozpoczęłam intensywne poszukiwania
odpowiedniego kosmetyku. Moim oczekiwaniom najlepiej sprostał
rozświetlacz w płynie rodzimej firmy Inglot. W miarę upływu czasu
moja kolekcja systematycznie powiększała się o kolejne produkty
dodające skórze zdrowego blasku. Kilka tygodni temu w mojej
kosmetyczce zagościł Kobo Professional Highlighter Powder nr 310
Moonlight. Choć nie zdążyłam jeszcze wyrobić sobie zdania na
jego temat, na razie nie mam większych zastrzeżeń do
rozświetlacza. Na próżno szukać w nim brokatu, drobno zmielone
cząsteczki tworzą lśniącą taflę utrzymaną w chłodnej tonacji.
karminowe.usta
Co nowego w kosmetyczce? Cienie do powiek i lakiery do paznokci
Dzisiejsza
notka mogłaby sugerować, iż jestem zakupoholiczką, która całe
dnie spędza w drogeriach. Na szczęście moje kosmetyczne łowy
pochodzą z kilku miesięcy. W ostatnim czasie nie potrafię oprzeć
się kolorówce. Cienie i pomadki działają na mnie jak magnes,
toteż moja toaletka systematycznie się zapełnia. Choć na co dzień
pozostaję wierna kilku sprawdzonym cieniom utrzymanym w neutralnej
kolorystyce, w weekendy zdarza mi się zaszaleć. Jakie produkty w
ostatnim czasie zasiliły moją kosmetyczkę? Dzisiaj zapraszam Was
na pierwszą część wpisu, w którym zaprezentuję cienie do powiek
i lakiery do paznokci. W najbliższych dniach możecie spodziewać się notki nt. szminek i pędzla.
Kobo Professional Colour Trends lakier do paznokci nr 47 „Discovery”
Nie
przypuszczałam, że kiedykolwiek zaprzyjaźnię ze zgniłą,
wojskową zielenią, a jednak. W ostatnich tygodniach ten nietypowy
odcień o kremowym wykończeniu często gościł na moich
paznokciach. Pędzelek dołączony do lakierów Kobo jest niezwykle
wygodny, pozwala na szybką i precyzyjną aplikację kolorowej
emalii. Dzięki dobrze przyciętemu włosiu nie zahaczam o skórki i
tym samym ich nie brudzę. Lakiery Kobo Professional, w tym
„Discovery”, zaskoczyły mnie swoją trwałością. Zgniła
wojskowa zieleń na moich paznokciach utrzymuje się przez 5 dni, to
świetny wynik, zważywszy na nie najlepszą kondycję płytki.
Ubolewam nad tym, iż w Opolu nie ma Drogerii Natura, ponieważ
kosmetyki Kobo Professional przypadły mi do gustu. Zakupy za
pośrednictwem dobrej duszyczki nie zastąpią przyjemności, jaką
daje wizyta w sklepie i możliwość zapoznania się z pełną
ofertą marki. Swatche w internecie i materiały promocyjne nie
zawsze w pełni oddają odcień lakieru czy cienia do powiek.
Kobo Professional Colour Trends lakier do paznokci nr 48 „Confidence”
Choinkowa
zieleń o kremowym wykończeniu idealnie wpisywała się w klimat
Bożego Narodzenia, chociaż odcień jest dość specyficzny, z
pewnością jeszcze nie raz zagości na moich paznokciach. Lakier
kryje po nałożeniu dwóch warstw i prezentuje się nienagannie
przez 4 dni, później zaczyna odpryskiwać. W przypadku
„Confidence” baza jest koniecznością, ponieważ emalia może
odbarwić płytkę.
Kobo Professional Colour Trends lakier do paznokci nr 51 „Endless Ocean”
Ten
głęboki, ciemnoniebieski odcień z miejsca zaskarbił sobie moją
sympatię. Aby uzyskać zadowalający efekt wystarczy nałożyć dwie
warstwy lakieru. Emalia szybko schnie, po kilku minutach mogę pisać
na klawiaturze, czytać książkę czy sprzątać biurko. Pierwsze
odpryski pojawiają się dopiero 4. dnia. Przy zmywaniu niebieskie
lakiery brudzą płytkę i skórki, niestety, „Endless Ocean” nie
jest wyjątkiem potwierdzającym regułę. Przystępując do usuwania
emalii warto uzbroić w cierpliwość, dużą butelkę zmywacza i
zapas wacików;)
Kobo Professional Colour Trends lakier do paznokci nr 55 „The Charm of Provence”
Pomimo
iż lakier posiada metaliczne wykończenie, bardzo polubiłam ten
odcień. Największym atutem ciemnofioletowej emalii jest jej
trwałość. To jedyny lakier Kobo Professional, który na moich
paznokciach przetrwał 7 dni bez uszczerbku. Ciemnofioletowa emalia o
metalicznym wykończeniu nie jest jednak ideałem, nawet przy trzech
warstwach można dostrzec prześwitujące białe końcówki.
Kobo Professional Colour Trends lakier do paznokci nr 14 „Toronto”
„Toronto”
to stosunkowo jasny, ciepły brąz, który kojarzy mi się z
jesienią. Jeszcze nie miałam okazji sprawdzić, jak radzi sobie w
akcji, ale dzisiaj zamierzam to nadrobić. Oby lakier dorównał jakością swoim poprzednikom.
Kobo Professional Colour Trends lakier do paznokci nr 20 „Mexico”
Nigdy
nie przypuszczałam, że zainteresuje mnie pastelowy, rozbielony
koral, ale długa zima sprawiła, że z niecierpliwością wypatruję
wiosny i próbuję stworzyć sobie jej namiastkę. Na parapecie w
sypialni ustawiłam doniczki z kwiatami, a w kosmetyczce pojawiło
się parę drobiazgów, których kolorystyka nawiązuje do
wyczekiwanej pory roku.
Sensique Strong & Trendy Nails lakier do paznokci nr 124
Nie
potrafiłam oprzeć się ciepłej, pomidorowej czerwieni. Ten
soczysty odcień doczekał się już sporego zużycia, ponieważ nie
grzeszy trwałością. Nazajutrz po aplikacji pojawiają się spore
odpryski, toteż naniesienie poprawek jest koniecznością. Lakier
schnie równie szybko jak emalie Kobo Professional, dlatego przymykam
oko na jego niedoskonałości. Dodatkowym atutem Sensique Strong &
Trendy Nails jest lustrzany połysk.
Inglot AMC Shine nr 121 cień do powiek
Pamiętam
swój wigilijny makijaż sprzed kilku laty, połączenie bordowych i
złotych cieni okazało się strzałem w dziesiątkę. W związku z
tym, iż postanowiłam go odtworzyć, musiałam uzupełnić braki w
kosmetyczce. Po bordowy cień udałam się do Inglota, ponieważ
salony naszej rodzimej marki oferują szeroką gamę kolorów. Niestety, nie udało mi się znaleźć
wkładu do paletki, który idealnie odzwierciedlałby moje potrzeby.
Zdecydowałam się na brąz, w którym można dostrzec
miedziano-bordowe refleksy. Choć początkowo byłam do niego
nastawiona sceptycznie, cień okazał się strzałem w dziesiątkę.
Aplikacja kosmetyku jest przyjemnością, zaskoczyła mnie również
jego trwałość. Na moich tłustych powiekach niemal każdy cień
zaczyna znikać po 6-8 godzinach (pomimo nałożenia bazy), tymczasem brąz z
miedziano-bordowymi refleksami utrzymuje się na nich przez 12
godzin!
My Secret Natural Beauty "Night Out"
Poszukiwałam fioletowych cieni o matowym wykończeniu,
których aplikacja przebiegałaby bez komplikacji. W związku z tym,
iż o kosmetykach My Secret słyszałam wiele dobrego, zdecydowałam
się na paletkę „Night Out” z serii Natural Beauty. W związku z
tym, iż w moim mieście nie ma Natury, nad czym ubolewam, zakupu
dokonałam dzięki pomocy dobrej duszyczki. Paletka budzi we mnie
mieszane uczucia, niektóre odcienie świetnie się spisują, jestem
zadowolona z lawendy i beżu, ale jakość pozostałych pozostawia
wiele do życzenia. Trudno rozetrzeć ciemniejsze cienie w taki
sposób, aby uniknąć nieestetycznych smug, w moim przypadku nawet
dobra baza nie ułatwia zadania. Podejrzewam, że osoba mająca
wprawną rękę i duże doświadczenie w makijażu poradzi sobie
pomimo niedogodności, ale ja nie przejawiam takich uzdolnień i od
kosmetyków kolorowych oczekuję bezproblemowej współpracy.
My Secret matowy cień do powiek nr 517
Długo unikałam zieleni w makijażu oczu, z czasem jednak dostrzegłam swój błąd. Zgniłkowate odcienie świetnie komponują się z moją brązową tęczówką. Cień My Secret charakteryzuje się świetną jakością, łatwo się rozciera i nałożony na dobrą bazę nie traci na intensywności w ciągu dnia.
My Secret matowy cień do powiek nr 515
To kolejny fioletowy cień, który zasilił moją kosmetyczkę w ramach akcji „w poszukiwaniu ideału”. Niestety, nie urzekł mnie swoją jakością, chociaż nie wypada najgorzej zwłaszcza na tle niektórych matów Inglota. Jego wadą jest sucha, kredowa konsystencja, dobra baza w znacznym stopniu rozwiązuje problem, ale nadal nie jest to cień, po który z przyjemnością sięgałabym na co dzień, przygotowując się do pracy. Praca z nim wymaga czasu i cierpliwości.
Kobo Professional pojedynczy cień do powiek nr 139 „Chocolate Sweets”
Choć
cienie Kobo Professional przypadły mi do gustu, to poszczególne
odcienie różnią się jakością. Najsłabiej wypada czekoladowy
brąz, jego aplikacja wymaga czasu i cierpliwości, ponieważ
wystarczy chwila nieuwagi, by makijaż oka zamienił się w ciemną
plamę z prześwitami. Jeśli dopiero rozpoczynacie swoją przygodę
z makijażem i nie macie wprawy w blendowaniu, to „Chocolate
Sweets” może Was rozczarować.
Kobo Professional pojedynczy cień do powiek nr 137 „Electric Blue”
„Electric
Blue” to kolejny powiew wiosny w kosmetyczce. Praca z tym
intensywnym odcieniem jest czystą przyjemnością, ponieważ cień
można łatwo rozetrzeć, nie uzyskując przy tym nieestetycznych
prześwitów.
Kobo Professional pojedynczy cień do powiek nr 140 „Cranberry”
W
końcu trafiłam na fioletowy cień, który sprostał moim
oczekiwaniom. Chętnie po niego sięgam ze względu na świetną
pigmentację, trwałość i brak problemów podczas blendowania.
Początkowo obawiałam się, że cień podkreśli sińce pod oczami,
o dziwo, tak się nie stało. Warto jednak pamiętać, iż tego typu
kolory są dość problematyczne i nie każdy wygląda w nich
korzystnie.
Kobo Professional pojedynczy cień do powiek nr 138 "Urban Gray"
Uwielbiam wszelkiego rodzaju szarości, na co dzień to właśnie one goszczą na moich powiekach. "Urban Gray" to strzał w dziesiątkę, cień wykazuje dużą przyczepność do skóry, nie nastręcza trudności podczas blendowania i utrzymuje się w załamaniu powieki przez 8 godzin. Ponadto szarość z domieszką granatu świetnie komponuje się z moją brązową tęczówką. Czuję, że omawiany odcień podzieli los "Vanilla" od Miyo i pewnego ujrzę w nim dno.
PS Wszystkie lakiery i cienie do powiek doczekają się szerszej prezentacji. Emalie muszą chwilę poczekać, ponieważ moje paznokcie znajdują się w kiepskiej kondycji. Od pewnego czasu okropnie się kruszą i łamią.
karminowe.usta
Subskrybuj:
Posty (Atom)