Kwiecień powoli chyli się ku końcowi,
postanowiłam zatem zaprezentować Wam swoich ulubieńców ostatnich
tygodni. Mam parę kosmetyków, które uważam za godne polecenia.
Jakie to produkty?
Bell wosk do brwi w kredce Brunetka
To mój ulubiony kosmetyk do stylizacji
brwi. Długo szukałam czegoś, co jest proste w obsłudze, szybko
pozwala uzyskać efekt wyjściowy, ale nie funduje nam przerysowanych
brwi. Bell wosk do brwi w kredce to mój faworyt. Jest wykręcany
automatycznie, zatem odpada nam jego temperowanie. Kredka jest na
tyle miękka, że wystarczy jedno pociągnięcie, by pozbyć się
prześwitów między włoskami. A jednocześnie na tyle trwała, że
ujarzmia włoski i się nie rozmazuje w ciągu dnia. Kolor idealnie
wpisuje się w moje potrzeby, to taki grafit z domieszką szarości.
Chłodny kolor idealnie komponujący się z moim naturalnym odcieniem
brwi. Efekt końcowy jest bardzo naturalny. Kredka jest średnio
napigmentowana, więc nie zrobimy sobie nią krzywdy. Używam jej
praktycznie codziennie. Jedną już spożytkowałam, trwało to 1,5
miesiąca, zatem omawiany kosmetyk nie grzeszy wydajnością, ale
przy cenie rzędu niespełna 10 zł jestem w stanie mu to wybaczyć.
Wiem, że Bell wosk do brwi w kredce budzi skrajne emocje. Ja i
Karolina ze Stylizacji uwielbiamy go za to, że jest wygodny w
użytkowaniu. Z kolei Karolina Zientek nie jest z niego zadowolona.
L`Oreal Rouge Signature
Pokochałam te pomadki w płynie, choć
początkowo budziły we mnie mieszane odczucia. L`Oreal Rouge
Signature kryją dopiero przy kilku warstwach, są bardzo wodniste,
ale gdy zastygną do matu, stają się nie do ruszenia. Nosi się je
niezwykle komfortowo, nie ściągają ust ani ich nie oblepiają. Do
wyboru mamy mnóstwo odcieni, ja posiadam neonowy róż, ciepłą
pomidorową czerwień, chłodną czerwień, jasny róż i wrzos.
Aplikator, który przypomina łukowato wygięty listek, pozwala
dokładnie obrysować wargi, w tym łuk Kupidyna.
Paese Mattologie pomadka Oh Pink
Pokochałam tę pomadkę za kolor.
Ostatnio mam słabość do różu, to chyba zasługa wiosny i
kwitnących krzeów oraz drzew. Swoją drogą zawsze lubiłam róż,
ale przez pewien czas troszkę o nim zapomniałam. Paese Mattologie
pomadka Oh Pink jest dla mnie idealna, odcień jest żywy, wiosenny,
ale nie neonowy. Cudownie ożywia moją bladą twarz. Pomadka jest
trwała i nie migruje poza kontur warg. Dzięki kremowej konsystencji
rozprowadza się ją naprawdę łatwo. Jedna z lepszych szminek z
serii Paese Mattologie.
L`Oreal True Match puder Rose Ivory
Temu pudrowi jestem wierna od dwóch
lat, odkąd kupiłam go po raz pierwszy na promocji -55% w
Rossmannie. Naprawdę ładnie wyrównuje koloryt skóry i wygląda
naturalnie. Dobrze matuje strefę T i trzyma ją w ryzach. Jest tak
drobno zmielony, iż nie odznacza się na twarzy. Podoba mi się, że
marka L`Oreal wypuściła puder utrzymany w chłodnej, ciepłej i
neutralnej tonacji. Dzięki temu każda z nas znajdzie odcień
idealny dla siebie. L`Oreal True Match puder Rose Ivory to
jasnoróżowy puder, które świetnie stapia się z moim naturalnym
odcieniem cery. Kosmetyk doskonale się rozprowadza i nie wykazuje
tendencji do utleniania czy ciastkowania.
Kobo Professional Mineral Blush Raspberry Pink
Pokochałam ten róż za piękny,
malinowy odcień, który ożywia twarz i nie jest za ciepły. Bardzo
ładnie się rozciera. Jego pigmentacja jest średnia, dlatego nie
zrobimy sobie krzywdy tym różem. Na moich policzkach utrzymuje się
przez cały dzień. Najważniejsze jest jednak to, iż nie pogarsza
stanu mojej skóry. Zauważyłam, że nie mogę używać róży,
które mają w składzie koszenilę jako pigment. Kobo Professional
Mineral Blush Raspberry Pink nie jest kosmetykiem stricte mineralnym,
ale jego skład prezentuje się nie najgorzej. Ja właśnie denkuję
pierwsze opakowanie, które towarzyszy mi od września 2018 roku.
My Secret Natural Beauty Night Like This paletka cieni do powiek
Długo szukałam cieni do powiek, w
których wyglądałabym dobrze. Mam chłodny typ urody, więc brązy
u mnie odpadają, a te ostatnio stały się niezwykle popularne.
Paletka cieni do powiek My Secret Natural Beauty Night Like This
towarzyszyła mi codziennie przez ostatni miesiąc. Jasny, lawendowy
cień doczekał się już denka. Łączę go z najciemniejszym,
śliwkowym, po czym dokładnie rozcieram. Takie połączenie
prezentuje się u mnie naprawdę korzystnie. Parę osób zwróciło
mi ostatnio uwagę, że świetnie wyglądam w takim makijażu oczu.
Cienie są dobrze zmielone, ale jednocześnie dość suche, przez co
wykazują sporą tendencję do osypywania. Najlepiej wyglądają
wówczas, gdy nakładamy je na korektor w postaci bazy, bo bez niej
nie wydobędziemy w pełni pigmentu. Cienie są w pełni matowe,
dobrze się blendują. Ich trwałość na bazie w postaci korektora
Kobo Professional wynosi kilkanaście godzin. Pomimo iż mam głęboko
osadzone oczy, cienie nie zbierają się w załamaniu powieki.
Paletka nie należy do drogich, zapłacimy za nią niecałe 17 zł w
Drogeriach Natura.
Neess lakier do paznokci Lawendowe pole
Pokochałam malutkie lakiery do
paznokci Neess za to, że bardzo dobrze kryją, często już przy
pierwszej warstwie, drugą dokładam dla lepszej trwałości. Bardzo
szybko schną, są stosunkowo trwałe, utrzymują się na moich
paznokciach do 5 dni, co jest nie lada osiągnięciem. Do wyboru mamy
mnóstwo ciekawych odcieni. Jedna buteleczka to zaledwie wydatek
rzędu 6 zł. Ja w sposób szczególny upodobałam sobie Lawendowe
pole, czyli jasny fiolet, który w połączeniu z moją jasnoróżową
skórą wygląda obłędnie.
Znam i lubię paletkę cieni My Secret. Inne warianty kolorystyczne też są świetne :)
OdpowiedzUsuńJa mam inną wersję tej palety cieni z My Secret i jest boska <3 Właśnie dobijam w niej denka :) Niestety nic z twoich ulubieńców nie znam :O
OdpowiedzUsuńPomadka Oh Pink ma przepiękny kolor!
OdpowiedzUsuńUwielbiam te paletki trójki z My Secret :D
OdpowiedzUsuńpiękne kolory pomadek :)
OdpowiedzUsuńPiękne kolory mają te pomadki :)
OdpowiedzUsuń