Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pędzel do pudru. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pędzel do pudru. Pokaż wszystkie posty

Pędzle gejszy od Killy`s Tokyo Night w drogeriach Rossmann + podkłady Christian Laurent


Dzisiaj przychodzę do Was z krótką prezentacją nowości w drogeriach Rossmann. Nie wiem jak Wy, ale ja kocham pędzle do makijażu. Kosmetyków kolorowych nigdy nie nakładam palcami, bo nie lubię, gdy resztki produktu wchodzą mi pod paznokcie. Jest to szalenie niehigieniczne. Pędzli nigdy dosyć, zwłaszcza tych wysokiej jakości. Czy wiecie, że tylko w październiku w drogeriach Rossmann znajdziecie pędzle gejszy Killy`s Tokyo Night inspirowane kulturą Japonii? Musicie się pospieszyć, jeśli zaprezentowane przeze mnie akcesoria przypadły Wam do gustu. W niniejszej notce pokażę też swatche podkładów Christian Laurent.

Pędzle gejszy od Killy`s Tokyo Night

Co nowego w kosmetyczce? Szminki i parę innych drobiazgów

Ten post powinnam rozpocząć od zdania: "Mam na imię Magda i jestem szminkomaniaczką". Mimo iż mogę pochwalić się pokaźną kolekcją pomadek, wciąż przynoszę do domu nowe kosmetyki do makijażu ust. Zawsze znajdę w drogerii szminkę w wyjątkowym odcieniu, którą muszę przetestować na własnych wargach. Choć najczęściej stawiam na usta w żywych, soczystych kolorach, zdarza mi się przynieść do domu też coś spokojniejszego. Zapraszam na prezentację skarbów, którym nie potrafiłam się oprzeć.

Inglot pomadka do ust Matte nr 422

Do tej pory byłam zadowolona z matowych szminek Inglota, toteż gdy zobaczyłam jagodową pomadkę Inglota na jednym z blogów, wiedziałam, że muszę ją mieć. Na zaspokojenie kosmetycznego chciejstwa nie musiałam długo czekać, ponieważ pożądany odcień znalazłam w pobliskim centrum handlowym. Moja radość nie trwała jednak długo, ponieważ szminka nie grzeszy jakością. Jej aplikacja jest jeszcze trudniejsza niż śliwkowej pomadki marki Sephora, początkowo myślałam, że baza Kobo rozwiąże problem, niestety, tak się nie stało. Równomierne nałożenie jagodowej szminki graniczy z cudem ze względu na jej tępą konsystencję. Za każdym razem w załamaniach pojawiają się fioletowe grudki, które wyglądają nieestetycznie. Z pewnością nie jest to kwestia suchych, zaniedbanych ust, ponieważ nawet na ręce szminka rozkłada się nierównomiernie. Może któraś z Was miała do czynienia z tym pięknym a zarazem problematycznym odcieniem i wie, jak rozwiązać problem?









Inglot pomadka do ust Matte nr 420

Choć zakupu tej pomadki nie planowałam, jej nietypowy odcień spodobał mi się do tego stopnia, iż postanowiłam powiększyć kolekcję szminek. Trudno jednoznacznie określić jej kolor. Mamy tutaj do czynienia z połączeniem intensywnego różu i fioletu. Jeśli w makijażu lubicie eksponować usta, to powinnyście zwrócić uwagę na pomadkę Inglot Matte nr 420. Choć temu nietypowemu odcieniowi nie można odmówić uroku, to nie każda z nas będzie wyglądała w nim dobrze. Choć intensywny róż z domieszką fioletu nie ma tak topornej konsystencji jak Inglot Matte nr 422, jego aplikacja bywa problematyczna. Nawet na zadbanych, wypeelingowanych wargach kosmetyk lubi wchodzić w załamania. Gdy udało mi się równomiernie nałożyć pomadkę, nienagannym makijażem ust cieszyłam się zaledwie przez kwadrans, po kilkunastu minutach szminka zaczyna się warzyć i musimy sięgnąć po mleczko lub płyn dwufazowy.











Golden Rose Velvet Matte pomadka nr 14

W listopadzie postanowiłam powiększyć swoją kolekcję szminek, na mojej liście znajdowało się kilka ciekawych, jesiennych odcieni. Wprawdzie nie planowałam zakupu szminki przypominającej dojrzałą malinę, ale gdy zobaczyłam ją w drogerii, uznałam, że muszę ją mieć. Staram się nie wrzucać kosmetyków do koszyka pod wpływem impulsu, ale czasem pozwalam sobie na odrobinę szaleństwa. Tym razem warto było zmodyfikować pierwotne zamierzenia, ponieważ pomadka Golden Rose Velvet Matte nr 14 przypomina naturalny odcień moich ust. Po jej użyciu wargi wyglądają lepiej, ale nie rzucają się w oczy. Od pewnego czasu stanowi stały element dziennego makijażu, gdy nie wiem, którą szminką podkreślić usta, sięgam po dojrzałą malinę. Jej największym atutem jest trwałość, z moich warg znika dopiero po 6-8 godzinach.











Golden Rose Velvet Matte pomadka nr 16

Czasem zdarza mi się zaszaleć z makijażem oczu i wówczas pojawia się problem, jaką szminką podkreślić usta. Czerwienie i fuksje odpadają, ponieważ stanowiłyby konkurencję dla cieni do powiek. W związku z tym zdecydowałam się na jasnobrązową szminkę, która na ustach wygląda bardzo naturalnie. Moja mama od dobrych kilku miesięcy używa pomadki Golden Rose Velvet Matt nr 16 i jest z niej bardzo zadowolona, więc długo się nie zastanawiałam nad wyborem odcienia i marki. Szminka charakteryzuje się świetną jakością, na moich wargach utrzymuje się przez kilka godzin, później równomiernie znika z ust. Jej dodatkowym atutem jest niska cena, za pomadkę Golden Rose Velvet Matte zapłaciłam niespełna 10 zł.







Eveline Celebrities pomadka do ust nr 602

Nie potrafię oprzeć się czerwieni, gdy widzę bluzkę lub szminkę w swoim ulubionym kolorze, istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że przyniosę ją ze sobą do domu. Na pomadkę Eveline zdecydowałam się ze względu na odcień. Powoli przekonuję się do czerwieni w cieplejszym wydaniu i chętnie eksperymentuję. Choć kolor szminki okazał się niezwykle udany, rozczarowała mnie jej jakość. Po raz pierwszy mam do czynienia ze szminką, która tak szybko znika z ust, na dodatek robi to nierównomiernie. Nie przekreślam jej jednak całkowicie, dam jej jeszcze jedną szansę, ale obawiam się, że ten typ tak ma i trudno będzie nam nawiązać owocną współpracę.









My Secret 300% Sensual Volume Mascara

Bardzo lubię maskary My Secret. Pomimo niskiej ceny zapewniają pożądany efekt, nie osłabiają rzęs i chętnie współpracują z delikatnymi płynami micelarnymi. Jako alergiczka doceniam również fakt, iż dotychczas stosowane tusze nigdy nie podrażniły moich oczu. Czy z nową maskarą My Secret będzie podobnie? O tym przekonam się już niebawem, gdy spożytkuję napoczęty tusz. Producent obiecuje efekt pogrubienia, a moim rzęsom zdecydowanie brakuje objętości. Opakowanie maskary przypomina mi Maybelline Colossal. Czy tylko ja mam takie skojarzenia?




Pierre Rene pędzel do pudru

Od kilku lat używam pędzla kabuki Real Techniques, z perspektywy czasu wiem, iż dokonałam właściwego wyboru. Dzięki niemu aplikacja minerałów przebiega szybko i sprawnie, a ja cieszę się naturalnym efektem. Niestety, zimą pędzle schną stosunkowo długo, więc potrzebowałam zamiennika dla Real Techniques. Zdecydowałam się na łatwo dostępny i tani pędzel do pudru Pierre Rene. Pozwala on na precyzyjną i staranną aplikację podkładu mineralnego, ale posiada pewną wadę, która całkowicie dyskwalifikuje go w moich oczach. Otóż pędzel do pudru Pierre Rene okropnie gubi włosie, co na dłuższą metę jest niezwykle uciążliwe. Na szczęście niebawem moje męki zakończą się. W najbliższych dniach zamierzam zamówić zestaw pędzli Zoeva.






Kobo Professional Highlighter Powder nr 310 Moonlight

Potrzebowałam sporo czasu, aby przekonać się do rozświetlaczy. W związku z tym, iż moja cera wykazuje tendencję do przetłuszczania, wychodziłam z założenia, że nie potrzebuje ona dodatkowego blasku. Pod koniec studiów nieoczekiwanie zmieniłam swoje nastawienie do rozświetlaczy za sprawą idealnej, srebrnej tafli, którą co tydzień mogłam podziwiać na twarzy mojej wykładowczyni. Chciałam uzyskać identyczny efekt, więc rozpoczęłam intensywne poszukiwania odpowiedniego kosmetyku. Moim oczekiwaniom najlepiej sprostał rozświetlacz w płynie rodzimej firmy Inglot. W miarę upływu czasu moja kolekcja systematycznie powiększała się o kolejne produkty dodające skórze zdrowego blasku. Kilka tygodni temu w mojej kosmetyczce zagościł Kobo Professional Highlighter Powder nr 310 Moonlight. Choć nie zdążyłam jeszcze wyrobić sobie zdania na jego temat, na razie nie mam większych zastrzeżeń do rozświetlacza. Na próżno szukać w nim brokatu, drobno zmielone cząsteczki tworzą lśniącą taflę utrzymaną w chłodnej tonacji. 







karminowe.usta

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...