Mam cerę mieszaną, która
przetłuszcza się w strefie T, a na policzkach jest normalna. Moja
skóra jest podatna na zapychanie, gdy używam źle dobranych
kosmetyków, pojawiają się na niej pryszcze. Na szczęście
odkryłam, że minimalistyczna pielęgnacja cery mieszanej jest tym,
co jej służy. Odkąd ograniczyłam się zaledwie do kilku
produktów, nie mam problemów z pryszczami. Strefa T także nie
przetłuszcza się jakoś specjalnie. Zobaczcie, czego używam.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pielęgnacja cery mieszanej. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pielęgnacja cery mieszanej. Pokaż wszystkie posty
Isana Young Egg White pianka do mycia twarzy
Kocham pianki do mycia twarzy za ich
łagodność. Rzadko można spotkać takie, które dedykowane są
cerze mieszanej. Ucieszyłam się, gdy w moje ręce wpadła Isana
Young Egg White pianka do mycia twarzy. Obecność białka jaja
kurzego brzmiała niezwykle obiecująco, zważywszy na fakt, iż
składnik ten poleca się skórze mieszanej. Jak ów kosmetyk
sprawdził się u mnie?
Isana Young peeling do twarzy z jajkiem
Nie wiem, jak Wam, ale mnie od pewnego
czasu brakuje peelingów z prawdziwego zdarzenia. Takich zwykłych
zdzieraków, które mechanicznie usuwają martwy naskórek. Nie dla
mnie peelingi enzymatyczne, które dają dość słabe rezultaty, na
które na dodatek trzeba zaczekać. Ja lubię czuć gładką skórę
od razu, bo jestem niecierpliwa;) Pod tym względem Isana Young
peeling do twarzy z jajkiem w pełni mi odpowiada. Za co polubiłam
ten kosmetyk?
Jak zahamować wydzielanie sebum? Sposób na przetłuszczającą się twarz
Mam cerę mieszaną,
która okropnie przetłuszcza się w strefie T. Do tej pory każdy
makijaż spływał po 3-4 godzinach. Ponadto święcąca się twarz
to nic dobrego, sprawia, że wyglądamy i czujemy się mało
komfortowo. Jak zahamować wydzielanie sebum? Przedstawiam mój
sposób na przetłuszczającą się twarz. A właściwie kilka
prostych kroków, które się u mnie sprawdziły. Pamiętaj jednak,
że to, co mnie pomaga, u ciebie może nie przynieść pożądanych
rezultatów. Każdy organizm i cera są inne.
Dermokosmetyki – dlaczego kosmetyki apteczne się u mnie nie sprawdziły?
Dermokosmetyki to
produkty, które zostały opracowane z myślą o pielęgnacji cer
problemowych – suchych, atopowych, naczynkowych, trądzikowych i ze
skłonnością do alergii. Teoretycznie ich skład powinien być
przyjazny i dostosowany do potrzeb wymagającej skóry. W praktyce
kosmetyki apteczne się u mnie nie sprawdziły. Z perspektywy
czasu ich zakup uważam za marnotrawstwo pieniędzy. Dlaczego
dermokosmetyki zupełnie nie zdały u mnie egzaminu?
Czerwona glinka Nature Queen
Glinka to kosmetyk, który
towarzyszy mi od dobrych kilku lat. Moja cera jest niezwykle
problematyczna, wiele rzeczy ją zapycha i podrażnia, zatem w
większości przypadków sięganie po tradycyjne, drogeryjne maseczki
w saszetkach w większości przypadków mija się z celem. Odkąd
odkryłam potęgę odżywczych papek na bazie glinki, chętnie
przygotowuję własne mikstury. Mojej mieszanej cerze dobrze robią
takie oczyszczające maseczki. Czerwona glinka Nature Queen to
produkt, który testowałam przez ostatnie tygodnie. Jak go oceniam z
perspektywy czasu?
Upiększająca kuracja do twarzy i szyi Evree Magic Rose – róża w służbie urody
Pielęgnacja mojej cery
nastręcza sporo trudności. Z jednej strony wykazuje tendencję do
przetłuszczania, z drugiej łatwo można ją wysuszyć na wiór.
Niewłaściwie dobrane kosmetyki sprawiają, że wzrasta liczba
niespodzianek, a naczynka dają mi się we znaki. W związku z tym
staram się trzymać sprawdzonych kosmetyków, ale czasem robię
wyjątek. Tak właśnie było w przypadku olejku Evree Magic Rose
Upiększającej kuracji do twarzy i szyi. Czy tym razem ryzyko
się opłacało?
Nawilżenie
Olejek zawsze nakładam
na twarz uprzednio zwilżoną hydrolatem. Nigdy nie aplikuję go na
suchą skórę, ponieważ łącząc wodę z olejem, tworzymy swego
rodzaju emulsję, która lepiej nawilża cerę. W olejku do twarzy
Evree Magic Rose pokładałam duże nadzieje. Kosmetyk mnie nie
zawiódł, okazał się świetnym nawilżaczem, który radzi sobie
nawet z wymagającą skórą wokół oczu. Długo poszukiwałam
kremu do pielęgnacji tej części twarzy, ale bezskutecznie.
Nareszcie mam wielofunkcyjny kosmetyk, który mogę stosować zarówno
na twarz, jak i na suche partie wokół oczu. Gdy miałam
spierzchnięte usta, nałożyłam olejek na wargi i od razu poczułam
ulgę. Po dwóch dniach skóra odzyskała sprężystość i mogłam
stosować swoje ulubione, matowe szminki.
Ujędrnienie
Olejek regularnie
stosowany przyczynia się do uelastycznienia skóry. Najlepsze
rezultaty uzyskałam na szyi, która jest wiotka i nieestetycznie się
marszczy. Dzięki olejkowi jej kondycja uległa wyraźnej poprawie.
Oczywiście nie pozbyłam się wszystkich bruzd, ale napięta skóra
wygląda lepiej.
Natłuszczenie
Olejek do twarzy Evree
Magic Rose okazał się strzałem w dziesiątkę. Wiosną i latem
staram się unikać treściwych kosmetyków, ponieważ moja skóra
produkuje nadmiar sebum, ale zimą nawet ona wymaga solidnej ochrony.
Olejek ją zapewnia, ponieważ pozostawia na twarzy delikatny film,
który zabezpiecza cerę przed mrozem i wiatrem.
Matowienie
Jeśli poszukujecie
płaskiego matu, to kosmetyk Evree może nie spełnić Waszych
oczekiwań, ponieważ pozostawia subtelny film. Wprawdzie olejek
dobrze się wchłania, ale musimy uzbroić się w cierpliwość.
Odradzam nakładanie makijażu 5 minut po aplikacji różanego
specyfiku, ponieważ podkład po prostu się zroluje. W związku z
tym, iż należy odczekać co najmniej 30 minut, rzadko sięgam po
olejek przed wyjściem do pracy. Jestem strasznym śpiochem, toteż
wstaję z łóżka 30 minut przed odjazdem autobusu.
Podrażnienie
Choć moja cera jest
mieszana, łatwo ulega podrażnieniom, zdarza się, iż szkodą jej
nawet dermokosmetyki, czyli produkty, w których liczba substancji
potencjalnie drażniących została ograniczona do minimum. Na
szczęście olejek do twarzy Evree Magic Rose nie wyrządził
krzywdy mojej skórze. Odkąd go stosuję, nie odnotowałam
pieczenia, zaczerwienienia czy wysypki.
Zapychanie
Mimo iż olejek jest
stosunkowo tłusty, nie odnotowałam zwiększonego wysypu
nieprzyjaciół. Liczba niespodzianek na twarzy mieści się w
normie. Kosmetyk nie zapycha porów i dobrze sprawdza się w
pielęgnacji cery mieszanej.
Konsystencja i
wchłanianie
Choć olejek jest
stosunkowo treściwy, po jego użyciu nie przypominam córki króla
smalcu. Wykazuje wysokie powinowactwo do skóry i dobrze się
wchłania, ale potrzebuje na to trochę czasu. Po 0,5 h na twarzy
pozostaje subtelna warstwa ochronna, która wygląda naturalnie,
strefa T nie sprawia wrażenie przetłuszczonej.
Opakowanie
Kosmetyk znajduje się w
szklanej buteleczce z pipetą. Mam słabość do tego typu opakowań,
ponieważ kojarzą mi się z czymś luksusowym i profesjonalnym.
Pipeta pozwala na dozowanie produktu, działa sprawnie i nie mam do
niej zastrzeżeń. Na kartoniku, w którym umieszczono buteleczkę z
olejkiem, można znaleźć wszystkie istotne informacje oraz skład
specyfiku.
Zapach
Uwielbiam róże w każdej
postaci, ostatnio namiętnie kupuję kosmetyki, których zapach
nawiązuje do moich ulubionych kwiatów. Woń olejku do twarzy
Evree Magic Rose przypadła mi do gustu. Specyfik pachnie
prawdziwymi różami, dzięki czemu aplikacja jest przyjemnością.
Lubię otaczać się ciekawymi kompozycjami, ale z drugiej strony
uważam, iż nie powinny one występować w specyfikach do
pielęgnacji twarzy.
Wydajność
Olejek charakteryzuje się
wysoką wydajnością, po dwóch miesiącach regularnego stosowania
zawartość buteleczki została uszczuplona o połowę. Wynik ten
uważam za satysfakcjonujący.
Cena
Za opakowanie, w którym
znajduje się 30 ml produktu, musimy zapłacić ok. 29 zł. Cena nie
jest wygórowana, zważywszy na skład kosmetyku.
Dostępność
Hebe, Rossmann,
Superpharm.
Skład
Rosa canina fruit oil,
Caprylic/capric triglyceride, Prunus amygdalus dulcis oil, Vitis
vinifera seed oil, Helianthus annuus seed oil, Oryza sativa bran oil,
Tocopheryl acetate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, BHA, Benzyl
salicylate, Citronellol, Eugenol, Geraniol, Hydroxycitronellal,
Hydroxyisohexyl 3-cyclohexene carboxaldehyde, Parfum, Linalool.
Podsumowanie
Zalety
- dobrze nawilża, radzi sobie nawet z wymagająca skórą wokół oczu i spierzchniętymi ustami
- regularnie stosowany ujędrnia skórę i tym samym zmniejsza widoczność zmarszczek
- może być stosowany zimą, ponieważ pozostawia ochronny film
- dobrze się wchłania, ale potrzebuje na to trochę czasu – około 30 minut
- nie podrażnił mojej skóry
- nie przyczynił się do zwiększonego wysypu niespodzianek w strefie T
- buteleczka z pipetką cieszy oko, ale dla osób, które często podróżują ciężkie, podatne na uszkodzenia opakowanie może być wadą
- przyjemny, różany zapach.
Wady
- choć zapach jest przyjemny, w przypadku pielęgnacji twarzy preferuję produkty bezwonne
- w związku z tym, iż olejek wchłania się 0,5 h, nie sprawdzi się jako baza pod makijaż dla osób, które malują się w pośpiechu.
karminowe.usta
Avene krem nawilżający na dzień do skóry naczynkowej do cery suchej i bardzo suchej
Dermokosmetyków nigdy
nie darzyłam sympatią i zaufaniem. Niewątpliwie nieudana przygoda
z emulsją do twarzy Eucerin SPF 50+ przełożyła się na mój
negatywny stosunek do tej grupy produktów. Gdy moją twarz pokryły
ropne pryszcze, które długo nie poddawały się leczeniu, na kilka
lat zniechęciłam się do kremów aptecznych. O ile w przypadku
kosmetyków do pielęgnacji ciała, praktycznie nic nie ryzykuję,
najwyżej okażą się marnymi nawilżaczami, o tyle na lico nakładam
tylko sprawdzone specyfiki. Do Avene Antirougeurs Jour Creme
hydrante protectrice Redness-relief, czyli kremu nawilżającego
na dzień do skóry naczynkowej do cery suchej i bardzo suchej,
podchodziłam jak pies do jeża. W końcu jednak dałam mu szansę.
Jak zakończyła się moja przygoda z wyżej wspomnianym kosmetykiem?
Nawilżenie
Wprawdzie problemy suchej
cery są mi obce, ale nawet strefa T, która wykazuje tendencję do
przetłuszczania, czasem potrzebuje solidnej porcji nawilżenia. Krem
Avene spełnił moje oczekiwania. Odkąd korzystam z jego
dobrodziejstw, nie mam problemu z suchymi skórkami na policzkach.
Czasem pojawiają się pojedyncze przy nosie lub na brodzie, ale nie
jest to wina kremu, lecz sprawka kosmetyków zwalczających
niedoskonałości. Specyfik Avene oceniam z perspektywy właścicielki
cery mieszanej, nie wiem, czy uporałby się z problemami suchej
skóry.
Wygładzenie
Silikony zawarte w kremie
pozostawiają twarz gładką i przyjemną w dotyku. Lubię ten efekt,
ponieważ na tak przygotowanej skórze każdy makijaż wygląda
lepiej. Kosmetyki świetnie się rozprowadzają, zapewniając
naturalny efekt. Krem Avene sprawdza się w roli bazy pod makijaż,
dobrze współpracuje z minerałami, aczkolwiek podejrzewam, że w
połączeniu z tradycyjnym podkładem efekt końcowy byłby bardziej
spektakularny.
Ujędrnienie
Specyfik Avene pozostawia
skórę napiętą, po jego użyciu zmniejsza się widoczność
zmarszczek mimicznych. Wiem, że działanie odmładzające
zawdzięczam silikonom, to właśnie one wypełniają bruzdy. Choć
pożądany efekt nie jest trwały, to i tak jestem zadowolona z kremu
nawilżającego na dzień do skóry naczynkowej. Nie należę do
przeciwniczek silikonów, ponieważ nie szkodzą mojej kapryśnej
cerze, a poprawiają jej wygląd.
Wpływ na naczynka
Zielona emulsja świetnie
tuszuje popękane naczynka i zaczerwienione skrzydełka nosa. Odkąd
używam kremu, na mojej twarzy nie pojawiły się nowe pajączki.
Aczkolwiek warto zaznaczyć, iż z dobrodziejstw kremu korzystałam,
gdy pogoda była łaskawa dla mojej cery. Nie wiem, czy kosmetyk
Avene zapewni naczynkom należytą ochronę w mroźne, wietrzne dni.
Ochrona
przeciwsłoneczna
Ucieszyłam się, gdy na
opakowaniu kremu zobaczyłam oznaczenie: SPF 20. Choć zdaję sobie
sprawę, że nie jest to najwyższy faktor dostępny na rynku, dla
mnie okazał się wystarczający. Latem niewiele czasu spędzałam na
świeżym powietrzu. Praktycznie mój kontakt ze słońcem trwał 15
minut, tyle czasu zajmuje mi przemieszczanie się z biura na
przystanek autobusowy. Oczywiście, gdy wyjeżdżałam za miasto,
twarz pokrywałam kremem SPF 50+, po czym oprószałam ją pudrem
zawierającym filtry mineralne.
Matowienie
Krem powinien przypaść
do gustu właścicielkom mieszanej i tłustej cery. Szybko się
wchłania, pozostawiając skórę matową. Choć pożądany efekt nie
utrzymuje się przez cały dzień, po kilku godzinach problematyczne
partie twarzy zaczynają się nieestetycznie błyszczeć, produkt
Avene zaskarbił sobie moją sympatię. Czuję, że nie poprzestanę
na jednej tubce tego specyfiku.
Zapychanie
Długo zastanawiałam się
nad rozpoczęciem przygody z kremem Avene, nie mam najlepszych
doświadczeń z kosmetykami aptecznymi. Wprawdzie produkty tej marki
cieszą się dobrą sławą w blogosferze, ale ich skład nie rzuca
na kolana. Obawiałam się wysypu niedoskonałości, w końcu jednak
udzieliłam marce Avene kredytu zaufania. Producent zapewnia, iż
krem nie jest komedogenny, deklaracja zamieszczona na opakowaniu
znalazła potwierdzenie w rzeczywistości. Nie zauważyłam, aby na
mojej twarzy gościło więcej niedoskonałości niż zazwyczaj, ich
liczba mieści się w „normie”.
Podrażnienie
Krem okazał się
niezwykle łagodny dla mojej problematycznej cery. Odkąd go używam,
ani razu nie odnotowałam pieczenia, zaczerwienienia czy wysypki o
podłożu alergicznym. W tej materii kosmetykowi Avene nie mam nic do
zarzucenia.
Konsystencja
Po naciśnięciu tubki
naszym oczom ukazuje się zielonkawa emulsja. Choć „ufoludkowa”
formuła nie wygląda zachęcająco, nie odznacza się na skórze.
Ba, zielonkawy krem doskonale maskuje zaczerwienienia i szybko się
wchłania. Po jego użyciu twarz jest idealnie matowa, uwielbiam ten
efekt!
Zapach
Mój nos zarejestrował
subtelne, kremowe nuty, który trudno jednoznacznie określić.
Zapach sprawia, iż aplikacja kosmetyku jest przyjemną czynnością.
Przyzwyczaiłam się, że kosmetyki apteczne nie posiadają woni,
toteż zdziwiłam się, że krem adresowany do naczynkowców zawiera
komponenty odpowiedzialne za doznania węchowe. Wszystko jednak
wskazuje na to, iż dobór składników i umiar stanowią klucz do
sukcesu, specyfik nie podrażnił mojej wrażliwej skóry.
Opakowanie
Biała, plastikowa tubka
to niezwykle praktyczne i wygodne rozwiązanie, dozuje odpowiednią
ilość produktu, jego wydobycie nie nastręcza trudności. Lubię
tego typu opakowania, ponieważ są higieniczne, nie muszę
wydobywać kremu przy pomocy palców.
Wydajność
Od 4 miesięcy korzystam
z dobrodziejstw kremu. Stosuję go zgodnie z zaleceniami producenta,
czyli raz dziennie przed wyjściem do pracy. W tym czasie
spożytkowałam 80% zawartości opakowania. Wydajność kremu
rekompensuje jego cenę.
Cena
Za tubkę, w której
znajduje się 40 ml emulsji, musimy zapłacić 80 zł. Na szczęście
krem często bywa objęty promocją i można go kupić w niższej
cenie.
Dostępność
Dermokosmetyki Avene
widuję w Hebe, Superpharm i aptekach.
Skład
Avene
thermal spring water (Avene aqua), Ethylhexyl methoxycinnamate,
C12-15 Alkyl benzoate, Carthamus tinctorius (safflower) seed oil
(Carthamus tinctorius seed oil), Cyclomethicone, Glycerin,
Caprylic/capric triglyceride, Octocrylene, Bis-ethylhexyloxyphenol
Methoxyphenyl triazine, Arachidyl alcohol, Glyceryl stearate, PEG-100
stearate, Arachidyl glucoside, Behenyl alcohol, BHT, Blue 1 (CI
42090), Caprylyl glycol, Dextran sulfate, Disodium EDTA, Fragrance
(Parfum), Hesperidin methyl chalcone, Hydroxyethyl acrylate/Sodium
acryloyldimethyl taurate copolymer, Isohexadecane, Magnesium
silicate, Mica, Polysorbate 60, Ruscus aculeatus root extract, Sorbic
acid, Sorbitan isostearate, Titanium dioxide (CI 77891), Water
(Aqua), Xanthan gum.
Podsumowanie
Zalety
-
przyzwoicie nawilża moją mieszaną cerę
-
wygładza skórę, pozostawia na niej silikonową powłoczkę, która
stanowi doskonałą bazę pod makijaż
-
pozostawia skórę napiętą i zmniejsza widoczność zmarszczek,
ale nie jest to efekt trwały
-
zielonkawa emulsja tuszuje zaczerwienienia
-
zawiera filtr SPF 20, który gwarantuje przyzwoitą ochronę, gdy
wracamy z pracy do domu
-
szybko się wchłania, pozostawiając skórę matową
-
nie przyczynił się do zwiększonego wysypu niedoskonałości
-
nie podrażnił mojej skóry
-
wygodne i higieniczne opakowanie (tubka)
-
wysoka wydajność
-
dostępność.
Wady
-
dla niektórych osób wadą może być cena (80 zł).
karminowe.usta
Subskrybuj:
Posty (Atom)