Wczoraj odkryłam, że w Opolu trwają
przygotowania do wielkiego otwarcia pierwszej drogerii Kontigo.
Akurat byłam umówiona w Solarisie i tak się złożyło, że
wchodziłam do galerii od strony placu rekreacyjnego nieopodal
Wzgórza Akademickiego. Tak się tym podekscytowałam, że nie mogłam
doczekać się otwarcia drogerii. Szczęśliwie nastąpiło to dziś.
Można było nawet wykonać makijaż u Harry`ego Jeffersona.
Makijażysta Kontigo jest mężczyzną pełnym ciepła i radości.
Już dawno nie spotkałam kogoś tak pozytywnie nastawionego do
świata. Akurat wpadłam na niego przy wejściu do Kontigo, bo akurat
pędził do jednej dziewczyn z obsługi i powitał mnie uśmiechem
oraz „cześć” z uroczym akcentem. Kolejka do Harry`ego była
naprawdę długa, ale widziałam, że z ogromnym entuzjazmem malował
każdą z kobiet. Jego makijaże były naprawdę dobre, bo w niczym
nie przypominały przerysowanych make-upów na Instagrama. W subtelny
sposób podkreślały urodę kobiet.
Jestem zachwycona drogerią Kontigo. To
chyba będzie teraz moje ulubione miejsce. Obsługa jest przemiła i
naprawdę dobrze zorientowana w trendach. Każda z dziewczyn
potrafiła doradzić, pomóc w znalezieniu produktu i udzielić
odpowiedzi na pytania. Jeszcze w żadnej drogerii nie spotkałam tak
dobrze przygotowanej obsługi. Myślę, że to kwestia doboru
odpowiednich osób, dziewczyny były mega pogodne i widać było, że
rzeczywiście interesują się wizażem.
Podoba mi się kolorystyka Kontigo,
jest turkusowo i bardzo energetycznie. Niewątpliwym atutem nowo
otwartej drogerii są ceny. Nawet te regularne są dużo niższe od
tych, które znam z innych drogerii, a nawet sklepów internetowych.
A na promocji z okazji otwarcia można się naprawdę nieźle
obkupić. Duże korzyści daje też karta stałego klienta, która
upoważnia do szeregu zniżek. Ja kupiłam mnóstwo rzeczy, a
zapłaciłam tylko 90 zł. Tyle zapłaciłabym, zamawiając w
internecie podkład mineralny Lily Lolo. A tymczasem mam podkład
mineralny, bardzo jaśniutki z Pixie Cosmetics, 2 pomadki, 1 lakier
do paznokci i aż 4 cienie do powiek. Postanowiłam wypróbować
kosmetyki Mystik oraz Moov.
Kupiłam trzy matowe cienie Mystik za
24 zł. Akurat skorzystałam z promocji 2+1 za grosz. Przygarnęłam
matowy błękit, jasny fiolet oraz ciemniejszy fiolet z niebieskim
podtonem, czyli typowo chłodne odcienie idealne do mojej karnacji.
Wszystkie są doskonale napigmentowane i kremowe niczym cienie
Anastasia Beverly Hills. Dla mnie to ogromne zalety, bowiem nie
znoszę suchych cieni, gdyż te ciężko mi się blendują. Ponadto
tworzą one nieestetyczne prześwity. Tutaj nie powinnam mieć
takich problemów, bo konsystencja wydaje się idealna, ale z
wydaniem opinii jeszcze trochę poczekam. Na razie opieram się na
tym, co zmacałam dzięki licznym testerom. Z Moov przygarnęłam
lakier do paznokci w odcieniu Lily, czyli przybrudzony róż
wpadający w fiolet. Na moich paznokciach wygląda obłędnie. Miałam
kiedyś taki lakier z gazetki Twist jako nastolatka, ale potem
nigdzie nie mogłam znaleźć równie pięknego odcienia. Aż do
teraz. Bardzo ładnie kryje i szybko schnie, u mnie wystarczyły dwie
warstwy. Konsystencja jest stosunkowo gęsta, co uważam za atut
omawianej emalii. Z Moov przygarnęłam także fioletową szminkę w
kredce o matowym wykończeniu. Powiem Wam, że fioletowy pigment
trudno równomiernie rozprowadzić w pomadce czy cieniach do powiek.
Na dłoni tester rozprowadzał się dość równomiernie, ale czy tak
będzie na ustach? Jutro przetestuję tę szminkę i dam znać na
Instagramie:) Do tego dorzuciłam matową szminkę w kredce Golden
Rose nr 10, to ta, którą wychwalała Gosia Smelcerz, czyli House of
Make Up. Mam nadzieję, że ten róż będzie wyglądął u mnie
równie dobrze jak u niej:) Na tym jednak nie poprzestałam.
Dorzuciłam jeszcze matowy cień Miyo w odcieniu Vanilla. To taki
uroczy beż z kapką różu. Już kiedyś go używałam i był
naprawdę dobry. Kupiłam też matowy podkład mineralny Pixie
Cosmetics w odcieniu Almond Milk, który wydaje się dość jasny i
porcelanowy. Na pewno jest dużo jaśniejszy od podkładu Annabelle
Minerals, który używałam przez ostatni miesiąc. Ten dość szybko
sięgnął dna.
Wiem, że za cienie Mystik i lakiery
Moov odpowiada Hean. Odkryłam to w bardzo prosty sposób, po prostu
pamiętam, że Hean robi cienie Kobo Professional, a gdy ich używam,
widzę adres Mochnackiego 20 w Krakowie. Są to dobre produkty, więc
spodziewam się naprawdę wysokiej jakości:) Matową szminkę Moov
wyprodukowała firma Dars Cosmetics z Radomia. Ta nazwa nic mi nie
mówiła, więc pogrzebałam w internecie i dowiedziałam się, że
posiada park technologiczny, w którym produkuje różnego rodzaju
kredki na zlecenie firm zewnętrznych.
Kontigo stawia głównie na kosmetyki
do makijażu, pielęgnacji jest tam zdecydowanie mniej, ale za to
została starannie wyselekcjonowana. Drogeria stawia na kosmetyki
naturalne, w tym produkty do włosów Anwen, kosmetyki Natura
Siberica, Sylveco etc. Mnie cieszy szeroko rozbudowana kolorówka.
Tak naprawdę tylko L`Oreal i Bourjois to marki łatwo dostępne,
pozostałe są trudno dostępne lub osiągalne jedynie w sklepach
internetowych. Szafa Affect Cosmetics mnie mocno zainteresowała.
Wszyscy chwalą paletki cieni tej marki, a mnie nie do końca
odpowiada ich konsystencja. Gdyby nie Kontigo, to nie miałabym
okazji zapoznać się z testerami, a tak wiem, że cienie są dla
mnie zbyt kredowe. Nie umiem pracować z taką formułą. W oko wpadł
mi jeden różowy cień, ale pigmnentacja mogłaby być nieco lepsza.
Do tego mamy do dyspozycji szafy Pierre Rene, Golden Rose, Miyo,
Paese, Pixie Cosmetics, Couleur Caramel, Rosie, Moov, Mystik, Missha.
Tyle wspaniałości w jednym miejscu:)
Do każdego kosmetyku kolorowego, jak i
wielu pielęgnacyjnych dołączono tester z napisem „testuj mnie”.
Bardzo mnie to cieszy, bo z reguły paletki sprzedaje się bez
testera, a to wiąże się z ich zmacaniem.
Jedynie perfumy są dostępne w bardzo
wąskim zakresie i nie należą do tanich, ale jestem w stanie
przymknąć na to oko. Interesuje mnie głównie kolorówka, ta jest
szeroko dostępna. Z pielęgnacji mam do dyspozycji kosmetyki
naturalne, a ja używam głównie takowych. Obsługa jest bardzo
miła. Dostałam karteczkę z rabatem do sklepu online, hasłem jest
imię pani, która mnie obsługiwała. Otrzymałam od niej bardzo
miły dopisek na odwrocie: „Ładne czerwone usta:)”. Z pewnością
będę powracać do Kontigo, zwłaszcza że mam blisko, bo do
Solarisa idę 10 minut pieszo:) Dzięki Bogu nikt nie otworzył tej
drogerii w Karolince. Swoją drogą niech mi otworzą Orsay i Sinsay
w Solarisie, a już w ogóle nie będę musiała bywać w Karolince,
do której nie lubię jeździć:)
Nigdy nie zamawiałam nic z Kontigo.
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto, maja świetne cienie do powiek marki Mystik :)
UsuńCzekam, czekam aż odwiedzę ten sklep ! :) cieszę się, że mam pod nosem :)
OdpowiedzUsuńOo, super :) Ta drogeria jest świetna :)
UsuńTrochę szkoda, że asortyment zapachowy jest okrojony, ale dobrze, że chociaż kolorówka jest :)
OdpowiedzUsuńPo perfumy zawsze mogę pojsc do Hebe, które znajdują sie pietro nizej w tej samej galerii :)
UsuńRobiłam u nich zakupy online - stacjonarnie nie miałam do tej pory możliwości.
OdpowiedzUsuńCo ciekawego upolowalas? :)
Usuńhm, to może w Trójmieście też się otworzą? :)
OdpowiedzUsuńWidzę, ze ostatnio otwierają sie w kolejnych miastach, wiec to tylko kwestia czasu, kiedy pojawia sie w Trojmiescie :)
Usuń