Choć Kallos Latte zbiera przychylne recenzje, długo wzbraniałam
się przed zakupem wyżej wspomnianej maski. Zazwyczaj unikam
kosmetyków, które znajdują się w litrowych opakowaniach. Nie
jestem w stanie przewidzieć, czy moje włosy zaprzyjaźnią się z
danym specyfikiem, a wielomiesięczne zużywanie bubla nie należy do
przyjemności. Gdy na drogeryjnej półce ujrzałam plastikowy
słoik, który mieści 275 ml maski, uznałam, że nadeszła pora,
aby zapoznać się z hitem blogosfery. Czy należę do grona
szczęśliwców, którym produkt przypadł do gustu?
Nawilżenie
Choć specyfik
charakteryzuje się przeciętnym składem, jego działanie przerosło
moje najśmielsze oczekiwania. Maska Kallosa wskoczyła na podium
drogeryjnych nawilżaczy. Nie mamy tutaj do czynienia z
krótkotrwałym efektem, który znika wraz z użyciem szamponu.
Wygładzenie
Od 30 miesięcy nie
używam prostownicy. Początki odwyku nie były łatwe, ponieważ nie
potrafiłam przyzwyczaić się do fal. Przełom nastąpił, gdy
rozpoczęłam swoją przygodę z olejowaniem, wówczas skręt nabrał
wyrazu. Gdy zaakceptowałam swoje włosy, odkryłam kosmetyki, które
są w stanie zastąpić prostownicę. Maska z proteinami mlecznymi
należy do tego grona. Jeśli jednorazowo nałożę 3 porcje
wielkości orzecha włoskiego, mogę cieszyć się gładką taflą.
Miękkość
Za sprawą Kallosa Latte znika
uczucie szorstkości. Moje wysokoporowate włosy przypominają
jedwab, są przyjemne w dotyku.
Blask
Jeśli marzycie o
gładkiej tafli, która odbija światło niczym lustro, istnieje
spore prawdopodobieństwo, że maska z proteinami mlecznymi
przyniesie pożądane rezultaty. W moim przypadku bohaterka
niniejszej recenzji podkreśla rdzawy odcień włosów.
Rozczesywanie
Wyżej wspomniany
kosmetyk zapobiega powstawaniu kołtunów. Za jego sprawą fryzura
nie ulega przerzedzeniu podczas szczotkowania, ponieważ nie wyrywam
zdrowych włosów.
Skręt
Moje pukle chętnie
poddają się stylizacji. Kallos rozluźnia skręt. W związku z tym
nie muszę katować kosmyków wysoką temperaturą, żeby uzyskać
proste pasma.
Przetłuszczanie
Maska nie wpływa
negatywnie na świeżość fryzury. W tym miejscu warto zaznaczyć,
że moje włosy są suche. Z dobrodziejstw szamponu mogłabym
korzystać co 5-6 dni, gdyby kosmyki nie przesiąkały dymem i
spalinami.
Konsystencja
Maska jest stosunkowo
rzadka, w związku z tym często przecieka między palcami. Jej
wodnista konsystencja odbija się negatywnie na wydajności produktu.
Zapach
Woń Kallosa z proteinami
mlecznymi nie przypadła mi do gustu. Podczas aplikacji odnoszę
wrażenie, iż obcuję z zepsutym nabiałem. Z kolei moja koleżanka
twierdzi, że maska pachnie cukrem waniliowym, który de facto
zawiera wanilinę.
Opakowanie
Kosmetyk znajduje się w
przeźroczystym, plastikowym słoiku. Wszystkie niezbędne informacje
znajdziemy na naklejkach. To rozwiązanie przypadło mi do
gustu, ponieważ produkt wydobyłam do ostatniej kropli. W przypadku
maski mogę przymknąć oko na aspekt higieniczny, ponieważ tego
typu produkty idą u mnie jak woda, toteż nie istnieje ryzyko, że
specyfik zostanie porośnięty przez grzyby.
Wydajność
Gdybym regularnie sięgała
po Kallosa, po 10 dniach ujrzałabym dno. W związku z tym, iż
specyfik zawiera proteiny, nakładam go raz w tygodniu.
Cena
Maska nie jest droga, 275
ml produktu stanowi wydatek rzędu 5-6 zł.
Dostępność
Hebe, hurtownie
fryzjerskie, sklepy internetowe.
Skład
Aqua, Cetearyl
alcohol, Cetrimonium chloride, Parfum, Citric acid, Propylene glycol,
Hydrolyzed milk protein, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Benzyl
alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone.
Reasumując:
Działanie maski przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Choć
produkt charakteryzuje się przeciętnym składem, przyzwoicie
nawilża wysokoporowate włosy. Efekt nie jest krótkotrwały, nie
znika wraz z użyciem szamponu. Kallos dociąża i wygładza
niesforne kosmyki. W moim przypadku maska z proteinami mlecznymi
zastępuje prostownicę. 3 porcje wielkości orzecha włoskiego
rozluźniają skręt. Bohaterka niniejszej recenzji zmiękcza
szorstkie pasma. Za sprawą wyżej wspomnianego kosmetyku moje włosy
przypominają lśniącą taflę. Jednocześnie specyfik podkreśla
ich rdzawy odcień. Odkąd korzystam z dobrodziejstw Kallosa,
szczotkowanie przestało być udręką. Produkt zapobiega
powstawaniu kołtunów, w związku z tym moja fryzura nie ulega
przerzedzeniu. Rzadka konsystencja rzutuje negatywnie na wydajność
kosmetyku. Gdybym regularnie sięgała po maskę z proteinami
mlecznymi, po 10 dniach ujrzałabym dno. Zapach wyżej wspomnianego
specyfiku nie przypadł mi do gustu. Podczas aplikacji odnoszę
wrażenie, iż obcuję z zepsutym nabiałem. W związku z tym, iż
produkt służy moim wysokoporowatym włosom, z pewnością nie
poprzestanę na jednym słoiczku.
PS Czy mieliście do
czynienia z maskami Kallosa? Która wersja wywarła na Was najlepsze
wrażenie? Jak opisalibyście zapach wariantu z proteinami mlecznymi?
karminowe.usta
Miałam kilka ich masek, ale ta jest wg. mnie najlepsza :)
OdpowiedzUsuńW takim razie pozostanę wierna Kallosowi z proteinami mlecznymi:)
UsuńMiałam a raczej mam tylko tę i jestem z niej zadowolona raptem po kilku użyciach:) zobaczymy co będzie dalej, gdy zdenkuję tę maskę.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że maska będzie Ci służyła do ostatniej kropli:)
UsuńMiałam tą i tą w dużym niebieskim opakowaniu i jak dla mnie ta w litrowym była dużo lepsza mimo że nieznacznie różnią się składami tylko...
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że maski Kallosa różnią się składem w zależności od pojemności. Chyba będę musiała umówić się z kimś na zakup litrowego słoika, żeby sprawdzić, czy dostrzegam różnicę pomiędzy poszczególnymi wariantami;)
UsuńJeśli chodzi o Kallosa, miałam tylko tę maskę, ale jestem z niej naprawdę zadowolona. Jedyne, co bym zmieniła, to zapach. Co prawda nie czuję tam zepsutego nabiału, ale zdecydowanie jest dla mnie zbyt mocny i zbyt słodki.
OdpowiedzUsuńJa również zmieniłabym zapach, ewentualnie wypuściłabym drugą wersję, która nie drażniłaby nosa.
UsuńChyba się skuszę na tą maskę :)
OdpowiedzUsuńWarto zapoznać się z tym kosmetykiem, ponieważ przyzwoicie nawilża. Za jego sprawą włosy są gładkie i lśniące.
UsuńDla mnie ta maska pachnie budyniem śmietankowym :) leży u mnie w szufladzie od kilku miesięcy i czeka na swoją kolej!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńCieszę się, że jej zapach przypadł Ci do gustu:) Ja bardziej skłaniam się ku świeżym kompozycjom zapachowym;)
Usuńmuszę się na nią skusić :)
OdpowiedzUsuńWarto dać jej szansę. Maska nie jest droga, a świetnie nawilża i wygładza:)
UsuńBędę musiała kiedyś spróbować ;)
OdpowiedzUsuńMaska jest stosunkowo rzadka, toteż stosowana w umiarkowanych ilościach nie powinna obciążać włosów:)
UsuńMiałam ją kiedyś, ale moje włosy jej nie cierpią. Poza tym strasznie drażnił mnie jej zapach. Możliwe, że teraz kiedy porowatość moich włosów uległa zmianie sprawdziłaby się lepiej, ale raczej nie skuszę się aby ją ponownie kupić.
OdpowiedzUsuńNiektóre włosy nie przepadają za proteinami. Tego typu składniki często nie służą niskoporowatym kosmykom.
Usuńna pewno ja zakupie :P
OdpowiedzUsuńWarto dać jej szansę. Maska nie jest droga, a może okazać się strzałem w dziesiątkę:)
UsuńU mnie ta maska spisała się tylko przy pierwszym użyciu. Z każdym kolejnym była coraz gorsza. Mam jeszcze trochę w opakowaniu, ale nie mam motywacji, żeby ją wykończyć...
OdpowiedzUsuńJeśli Twoje włosy są wysokoporowate, to istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że nie przepadają za proteinami.
UsuńMoże oddaj maskę domownikom?:) Nie warto męczyć się z nietrafionym kosmetykiem.
Moja wersja chyba miała mleczne proteiny przed zapachem, ale nie jestem pewna :) U mnie niezbyt się spisał, choć może spróbuję go teraz, kiedy włosy mam w lepszym stanie.
OdpowiedzUsuńJeśli używałaś maski w litrowym opakowaniu, to różnice w składzie są możliwe:)
UsuńMoże Twoje włosy nie przepadają za proteinami? Jak reagują na inne maski i odżywki, które zawierają keratynę itp.
czyli jednym zdaniem: strzał w dziesiątkę :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie to ujęłaś:)
UsuńZaciekawiłaś mnie!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że moja recenzja spotkała się z Twoim zainteresowaniem:)
UsuńJak za taką cene to kupię :)
OdpowiedzUsuńWarto spróbować, a nuż maska Kallosa okaże się strzałem w dziesiątkę:)
UsuńMój ulubieniec wśród masek. :)
OdpowiedzUsuńW moim rankingu masek do włosów zajmuje wysoką pozycję:)
UsuńMiałam ale niestety lekko mnie puszyła :(
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie do końca spełniła Twoje oczekiwania. Ja jestem zadowolona z Kallosa Latte, ponieważ świetnie wygładza niesforne pasma.
UsuńU mnie niestety nie sprawdziła się :/ Mam jeszcze trochę w opakowaniu i nie mogę się doczekać, kiedy ją wykończę.
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem. Od miesiąca męczę się z kiepskim balsamem do ciała. Kiedy sięgnie dna, będę szczęśliwa;)
Usuńrozumiem, że skusisz się na litrowe opakowanie ;)
OdpowiedzUsuńmoje włosy również polubiły się z maską :)
Jakoś nie potrafię przekonać się do litrowego opakowania. Gdy porównywałam składy, zauważyłam, że maska z błękitną naklejką nie zawiera silikonów. Obawiam się, że bez tych składników nie uzyskam satysfakcjonujących rezultatów:(
UsuńMiałam odlewkę tej wersji, moje włosy bardzo ją polubiły :)
OdpowiedzUsuńTeraz wiesz, że warto w nią zainwestować:)
UsuńJuz ja kupiłam, nie mogę się doczekać kiedy zacznę ją testować;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że testy okażą się owocne;)
UsuńTez kupię tą maskę, już zużyłam... ale ten zapach jest booskiii!
OdpowiedzUsuńCałuski
Cieszę się, że jej zapach przypadł Ci do gustu:)
UsuńU mnie nie zdała egzaminu. Miałam po niej przesusz na włosach... Moje kłaki nie lubią protein ;/
OdpowiedzUsuńMoje również nie przepadają za proteinami, dlatego sięgam po nie okazjonalnie. Wówczas uzyskuję satysfakcjonujące rezultaty;)
UsuńJest u mnie na liście do kupienia :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w stosownym czasie poinformujesz nas, czy Kallos Latte służy Twoim włosom:)
UsuńMam tę wersję, ale czeka na swoją kolej.
OdpowiedzUsuńU mnie bardzo fajnie sprawdza się wersja arganowa.
Która, swoją drogą, ani odrobiny olejku arganowego w sobie nie ma.
Chętnie zapoznam się z maską arganową, chociaż na próżno szukać w niej płynnego złota Maroka;)
UsuńU mnie przebiła ją Bioetika! Ale lubiłam ją:)
OdpowiedzUsuńZ Bioetiką nie miałam do czynienia, ale chętnie zgłębię temat;)
UsuńJa mam ale litrówkę- tę w błękitnym opakowaniu- ponoć trochę różni się składem od prezentowanej przez Ciebie. Zapach budyniowy lub jak lody śmietankowe- dla mnie ładny, ale przesadny, trąci lodami z proszku i mnie drażni.
OdpowiedzUsuńSpisuje się dobrze, jednak trochę przyspiesza przetłuszczanie, włosy mam proste, więc u mnie nie ma czego prostować :)
Obawiam się, że litrówka mogłaby nie zdać u mnie egzaminu, ponieważ nie zawiera silikonów. Dzięki nim włosy są gładkie i proste:)
UsuńKiedyś ją kupiłam, ale mialam taki zapas masek, że wylądowała w puli rozdaniowej. ;)
OdpowiedzUsuńJa też mam spore zapasy, ale u mnie tego typu produkty idą jak woda;) Mogę przynieść do domu 10 odżywek, po 2-3 miesiącach nie będzie po nich śladu:)
UsuńJeszcze jej nie miałam, ale zachęciłaś mnie i to bardzo ;)
OdpowiedzUsuńWarto dać jej szansę. Maska nie jest droga, a może okazać się strzałem w dziesiątkę:)
UsuńJa kiedyś sobie kupiłam maskę z plancety czy jakoś tak i była straszna :D
OdpowiedzUsuńDziękuję za ostrzeżenie:) W takim razie będę unikała wersji z placentą;)
UsuńJa ją uwielbiam, tak samo jak wiele innych masek kallosa o których z resztą możesz poczytać na moich blogu :) niedługo będę składać zamówienie w sklepie fryzjerskim i na liście znajduje się latte w wersji 1500 ml ! :)
OdpowiedzUsuńW przypadku tej maski warto inwestować w opakowania o większej pojemności, ponieważ można zaoszczędzić parę złotych:)
UsuńNiecierpię tej maski. Jej zapach powoduje, że jest mi niedobrze, jest obrzydliwy :P . Ale przede wszystkim źle działa na moje loki, dobrze że kupiłam tylko to małe opakowanie ...
OdpowiedzUsuńWidzę, że podobnie odbieramy zapach Kallosa Latte. Ja również za nim nie przepadam.
UsuńMi latte pachnie takimi bardzo mocno chemicznymi lodami śmietankowymi/waniliowymi ;) ja niestety jeszcze do końca nie wybadałam, czy proteiny mi służą czy nie ;)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest;) Przypomniałaś mi o lodach w proszku, które pachną podobnie jak Kallos Latte;)
UsuńMuszę wypróbować!:)
OdpowiedzUsuńWarto zapoznać się z Kallosem Latte. Maska nie jest droga, a nuż przypadnie Ci do gustu:)
UsuńJa mam tą w błękitnym opakowaniu i ją uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że przypadła Ci do gustu:)
UsuńMam ją i bardzo lubię,aczkolwiek chwilę to trwało nim znalazłam na nią sposób,żeby pomagała, a nie robiła mi "kuku"
OdpowiedzUsuńCieszę się, że znalazłaś sposób, dzięki któremu maska przynosi pożądane rezultaty:)
UsuńU mnie szału nie było.Ale jeszcze z nią poeksperymentuję,żeby wydać ostateczny werdykt.Dla mnie zapach waniliowego budyniu mocno przesłodzonego.Dla mnie za mocny,teraz trochę się przyzwyczaiłam .
OdpowiedzUsuńJa również przyzwyczaiłam się do tej specyficznej woni, ale początki nie były łatwe...
Usuńuwielbiam tą maskę ;) dla mnie pachnie ona sernikiem :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jej zapach przypomina Ci pyszny sernik:)
UsuńCiekawa ta maska nie znałam jej wcześniej :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam przybliżyć Ci kosmetyk, którego wcześniej nie znałaś:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa ją zawsze kupuję w 1l opakowaniu, świetna jest :-))
OdpowiedzUsuńPamiętam Twoją przychylną recenzję:) Może sama skuszę się na maskę w litrowym opakowaniu. Zawsze mogę ją oddać osobie, której służy:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa mam litrówkę, zużywam od marca 2013. Na początku zapach był dla mnie okropny, ale obecnie bardzo go lubię ;)
OdpowiedzUsuńPod koniec przyzwyczaiłam się do tego zapachu, ale początkowo nie potrafiłam go znieść. Byłam zachwycona gładkimi, lśniącymi włosami, ale z drugiej strony woń przyprawiała mnie o mdłości;)
UsuńU mnie akurat ta maska się nie sprawdziła w przeciwieństwie do innych Kallosa :).
OdpowiedzUsuńTwój przykład pokazuje, że każdy typ włosów ma inne preferencje;)
UsuńU mnie Kallos jakoś większego zainteresowania nie wywołał, na dodatek zapach był nie do zniesienia :/
OdpowiedzUsuńZapach rzeczywiście nie należy do przyjemnych. Początkowo przyprawiał mnie o mdłości, ale jakoś się do niego przyzwyczaiłam. Gdyby maska nie przyniosła pożądanych rezultatów, szybko zakończyłabym naszą znajomość.
UsuńBardzo ją polubiłam, zapach również mi się podoba, dla mnie pachnie jak budyń waniliowy... jednak wiem, że ten zapach albo się kocha, albo nienawidzi ;) Co do działania jest świetna, ładnie wygładza i nawilża :) Co jakiś czas sięgam po nią ponownie :)
OdpowiedzUsuńNa pewno zainwestuję w kolejny słoiczek:) Raz w tygodniu mogę przymknąć oko, a właściwie nos, na woń, która mi nie odpowiada;)
UsuńMiałam dużą wersję w niebieskim opakowaniu. Pamiętam, że początkowo nie dałam jej nawet szans, (bo niby słaby skład) i stosowałam jedynie z półproduktami przed myciem włosów. Ale pamiętam, że po dłuższej przerwie, tak po prostu chciałam do niej wrócić, aby ją skończyć i wtedy dałam jej szansę solo. Byłam w szoku, ta maska naprawdę dobrze działała na moje włosy. Pamiętam, że poleciałam po nowe, ponownie litrowe opakowanie, ale jeszcze grzecznie czeka na swoją kolej, ale świadomość, że ją mam napawa mnie uśmiechem. Jeżeli chcesz, to mogę Ci wysłać sporą odlewkę.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPo Twoim opisie chyba zaryzykuję i kupię litrowe opakowanie:) Zauważyłam, że często służą nam podobne kosmetyki:)
UsuńDziękuję za odlewkową propozycję:)
Maska stała się moim ulubieńcem, a zapach? Dla mnie to zapach mlecznych ciastek.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zapach Kallosa z proteinami mlecznymi przypadł Ci do gustu:) U mnie maska spisuje się rewelacyjnie, niestety, jej woń nie do końca mi odpowiada.
UsuńNie słyszałam o niej, ale jak tylko będę miała pieniądze to lecę do hebe ją kupić, skoro efekty są rzeczywiście tak dobre :) Cena zachęca - za 250 ml waxa chcą już 19 zł, a tu mamy coś za małe pieniądze.
OdpowiedzUsuńJeśli nie boisz się ryzyka, możesz zainwestować w litrowy słoik, za który zapłacisz 10 zł:) Maski Kallosa są tanie pod warunkiem, że kupujemy je w Hebe:)
UsuńMam tę maskę z proteinami mlekowymi i bardzo ją lubię, dobrze działa na moje włosy ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że znalazłaś maskę, która służy Twoim włosom. Ja również jestem zadowolona z Kallosa Latte:) Chętnie sięgnę po kolejny słoiczek.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńjeszcze nie miałam z tej firmy maski:)
OdpowiedzUsuńJeśli masz dostęp do Hebe, warto przyjrzeć się maskom Kallosa, ponieważ są dobre i tanie;)
Usuńwczoraj ją kupiłam i już sie zakochałam w zapachuu :)"
OdpowiedzUsuńJa używam keratynowej, jest bardzo dobra wkrótce post na maskowe-love.blogspot.com. Zaciekawiona Twoim postem wypróbuję zatem nowej ! DZIĘKI ZA INSPIRACJĘ.
OdpowiedzUsuń