Dzisiaj przychodzę z takim
luźniejszym, aczkolwiek bardzo praktycznym wpisem. Nie wiem jak Wy,
ale ja często zamawiam ubrania online, bo stacjonarnie nie zawsze
wszystko jest. Ba, w niektórych sklepach pewne ubrania są dostępne
wyłącznie online i na tym polega ich „ekskluzywność”. Nie
lubię się bawić w odsyłanie niepasującej odzieży, dlatego też
staram się zamawiać w sklepach, w których znam swój rozmiar. Jak
naprawdę prezentuje się rozmiarówka w sieciówkach? Zapraszam na
krótki przewodnik.
Zacznę od krótkiego opisu swojej
sylwetki. Jestem bardzo drobna, mam szczupłe kości. Nie należę do
osób niskich – 1,68 m wzrostu. Sylwetka typu klepsydra, w pasie
mam 60 cm. Zazwyczaj kupuję rozmiar XS.
Sinsay, Cropp i House
To moje ulubione sklepy. W nich zawsze
pasują mi ubrania w rozmiarze XS, mam na myśli bluzki, spódnice i
sukienki. Z reguły bardzo ładnie się układają. Problem mam ze
spodniami, bo tutaj pasują mi różne rozmiary od XS do M. Zależy,
czy jeansy mają dużą czy małą domieszkę elastanu. Przy większej
mieszczę się w XS, przy sztywniejszym denimie muszę czasem sięgnąć
po M.
Bershka
Podobnie jak w powyższych sieciówkach
wchodzę w ubrania w rozmiarze XS. Tutaj jednak zawsze pasują mi
jeansy i szorty w rozmiarze XS. Jest to mój ulubiony sklep, jeśli
chodzi o spodnie, bo te z wysokim stanem są perfekcyjnie dopasowane.
Nie odstają ani w talii, ani w biodrach czy na pośladkach.
Spódnice w rozmiarze XS są idealnie dopasowane, bluzki bardzo
ładnie się układają.
New Yorker
Tutaj też pasują mi ubrania w
rozmiarze XS. Jeszcze nie trafiłam na bluzkę, spodnie, szorty,
spódnicę czy sukienkę, które by mi nie pasowaly w rozmiarze 34.
Jak nie mam czasu mierzyć, a chodzi o prostą bluzkę, po prostu
zgarniam 34 i idę do kasy. Zawsze dobrze leży.
Tally Weijl
Tutaj także optymalnym rozmiarem jest
34. Spodnie i szorty z Tally Weijl zawsze ładnie na mnie leżą,
jeśli są z wysokim stanem. Ładnie podkreślają talię i pośladki.
Sukienki w rozmiarze XS sprawiają wrażenie szytych na miarę,
podobnie bluzki czy spódnice.
C&A
Tutaj należy wyróżnić dwie marki –
Yessicę i Clockhouse. Ten drugi jest dedykowany młodzieży, ale
najwyraźniej ja i moja mama do niej należymy. Obydwie kupuje w C&A
ubrania z Clockhouse w rozmiarze 34. Te zawsze dobrze leżą. Nie
miałam jedynie jeansów ani szortów tej marki. W C&A kupuję
bowiem sukienki, spódnice i bluzki w rozmiarze 34. Sukienki czasem
ciut odstają w talii, ale mimo wszystko nie wygląda to źle, są
akceptowalne granice.Yessica to marka, w której rozmiar 34 jest
bardzo duży i moim zdaniem odpowiada rozmiarowi 38 z New Yorkera. Ja
tam nawet nie zaglądam, bo mniejszych ubrań niż 34 nie
wypuszczają. To są rzeczy, w których bym utonęła.
H&M
Tutaj zawsze wchodzę w rozmiar 34.
Przy czym kupuję głównie sukienki i spódniczki. Czasem trafi się
jakiś T-shirt. One akurat leżą perfekcyjnie. Sukienki z H&M są
bardzo opięte, ale ja lubię mocno dopasowane ubrania. Wolę jednak
lojalnie uprzedzić.
Mohito
Ta marka przeżyła chyba ostatnio
jakąś metamorfozę. Gdy studiowałam, spokojnie wchodziłam w
rozmiar 34. Ba, dwa lata temu kupowałam w niej czerwone spódnice,
które do dziś dobrze na mnie leżą. Jednak obecnie zdarza się, że
gdy wrzucam na siebie rozmiar 32, to jest on za duży. Moja mama nosi
34/36 i dla niej 32 jest w miarę okej, przy czym mowa o bluzkach,
nie o sukienkach czy spodniach, bo te z niej spadają. Zastanawiam
się, czy w jesiennej kolekcji 34 będzie normalnym 34.
Orsay
To mój ulubiony sklep. Często
zamawiam w nim ubrania online, ponieważ te zawsze dobrze na mnie
leżą. W przypadku sukienek i bluzek zawsze biorę w ciemno rozmiar
XS, jeszcze nigdy źle nie trafiłam. Ubranie nie było ani za
ciasne, ani za szerokie. Niemniej spódnice to już zupełnie inna
para kaloszy. Tych nie kupuję online, tylko stacjonarnie, bo czasem
w grę wchodzi jedynie rozmiar XXS. Kiedyś zamówiłam czerwoną,
skórzaną spódnicę, która miała być zapinana w talii. To był
jednak bardzo dobry żart, bo ona mi spada z bioder, które są o 27
cm szersze od mojej talii. Jak na złość nie ma w niej szlufek.
Podobnie wygląda sprawa ze spódnicą w kratę sprzed dwóch lat.
Ona także miała sięgać pasa, a tymczasem ledwo trzyma się
bioder. Gdy mierzyłam stacjonarnie spódnicę z gumą, to ona też
była za luźna. Wniosek z tego taki, że Orsay ma sukienki i bluzki
szyte zawsze na ten sam wymiar, natomiast ze spódniczkami bywa
różnie. Podobnie ze spodniami, te raz dobrze na mnie leżą, a
kiedy indziej są za luźne. Trzeba je zmierzyć. Nie ma innej rady.
Na koniec odniosę się do deklarowanej długości spódnic i
sukienek. Jeśli Orsay pisze, że sukienka będzie mini, to u mnie
jest lekko przed kolano. Jeśli mowa o minispódniczkach, to te
rzeczywiście są mini. Reasumując, sukienki z Orsaya są dosyć
elegancko szyte, długość lekko przed kolano sprawdzi się w
biurze.
Reserved
To nie jest sklep dla skrzatów takich
jak ja. Choć nie jestem niska, to w tym sklepie czuję się jak
krasnoludek. Sukienki mini kończą mi się lekko przed kolanem, a
czasem nawet w połowie kolana lub tuż za nim. Na dodatek większość
ubrań w rozmiarze 34 albo ze mnie spada, albo na mnie wisi. Jak chcę
kupić spódniczkę w Reserved, to idę na dział dziecięcy i szukam
ubrania dla dziewczynki o wzroście 1,46 m. O dziwo, takie rzeczy
ładnie leżą, nie są ultraminiówkami, ale też nie wyglądam w
nich jak urzędniczka. Ostatnio udało mi się kupić bluzkę w
rozmiarze 34 oraz sukienkę w rozmiarze 34. Te rzeczy z daleka
odznaczały się swoim niewielkim rozmiarem. Rzeczywiście dobrze
leżą, aczkolwiek sukienka mogłaby być nieco krótka. Jednak tak
ładnie leży w pasie oraz w biuście, że tę długość jej
wybaczę.
Zara
To jest sklep, za którym nie
przepadam. Każdą rzecz muszę mierzyć indywidualnie. Większość
ubrań jest kiepskiej jakości, źle się układa, jest krzywo
uszytych. Ja radzę patrzeć na to, co bierzemy do przymierzalni, bo
w wielu ubraniach zamki po prostu są źle wszyte i pękają szwy,
które je trzymają. A propos rozmiarów, to raz wchodzę w sukienkę
w rozmiarze 34, kiedy indziej 34 jest dla mnie za duże w biuście
lub na wysokości bioder, talii etc. Zdarza się też, że nawet
rozmiar L jest dla mnie za mały w biuście, a umówmy się, nie mam
wielkich piersi. Spodnie w rozmiarze XS raz są za duże, kiedy
indziej za małe, a jeszcze kiedy indziej tragicznie leżą na
pośladkach. Naprawdę, tutaj wszystko trzeba indywidualnie mierzyć.
Stradivarius
Tutaj rzadko kupuję sukienki, dzieje
się tak, gdy są względnie małe, bo zazwyczaj S to normalne S, w
którym pływam. Jeśli chodzi o spódnice i spodnie, to tutaj już
zdarzają się ubrania w rozmiarze XS, które na ogół dobrze leżą.
Carry
To sklep, w którym odwiedzam jedynie
dział dziecięcy. Na tym dla dorosłych nie mam czego szukać. XS
jest tak duże, że ze mnie spada. A dział dziecięcy ma ładniejsze,
mniej babciowate ubrania w mniejszych rozmiarach.
Spodnie w Dehe.pl
To sklep online, w którym lubię
kupować spodnie, gdyż te są na wskroś kobieca, dopasowane i
dostępne z ozdobami w postaci kokard, gorsetowego wiązania etc.
Jeśli w Bershce nosicie rozmiar XS, w Dehe.pl także będzie Wam
pasował rozmiar XS. Tutaj rozmiarówki obu sklepów w pełni się
pokrywają.
Bonprix
To najbardziej dziwaczny sklep, z jakim
miałam do czynienia. Kiedyś zamówiłam zimową sukienkę w aztecki
wzór. Góra rzeczywiście była dla drobnej kobiety w rozmiarze 34,
ale dół, który miał być opięty i ołówkowy, był tak szeroki,
jakby ktoś połączył górę 34 z dołem 44. Dałam sukienkę do
zwężenia, bo naprawdę mi się spodobała. Teraz ją noszę.
Generalnie w Bonprix rzadko pasują mi ubrania w rozmiarze 34,
częściej muszę zamawiać 32, a i to może okazać się dla mnie za
szerokie. Do tego dochodzą łamane rozmiary, których osobiście
nie cierpię. 32/34 bywa dobre, ale bywa też za duże. Niemniej w
Bonprix obowiązuje jedno przykazanie, zawsze bierz ubranie o dwa
rozmiary mniejsze, niż nosisz na co dzień. Jeśli zazwyczaj jest to
36, to przechodzisz na 34, jeśli 34, to na 32 etc.
Świetny wpis :)
OdpowiedzUsuńO Zarze mam bardzo podobne zdanie ;) W bonprix jak do tej pory trafiałam idealnie (ale oczywiście zakładając, że biorę rozmiar mniejszy niż normalnie). Jednak dla bardzo szczupłych osób rozmiarówki brak, bo tak jak piszesz 32 to raczej odpowiednik 36 :)
Mega przydatny wpis, ja co prawda nie mam problemu z dobraniem rozmiarów w poszczególnych sklepach, za to na przykład moja mama już tak i najczęściej chodzi o spodnie :)
OdpowiedzUsuńRozmiar rozmiarowi nierówny, ale ważne żeby znaleźć coś fajnego dla siebie ;)
OdpowiedzUsuńNo niestety czasem rozmiarówki są inne niż w rzeczywistości. Ja noszę z reguły rozmiar 40, sukienek zazwyczaj 42 ze względu na mój duży biust, a w Pepco czasem 38 jest na mnie za duże. Ja nie lubię kupowac online, wolę stacjonarnie, bo wiem jak dana rzecz na mnie leży.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie,
https://w-pogoni-za-idealem.blogspot.com/
Bardzo przydatny wpis :)
OdpowiedzUsuńJak ja cieszę się, że ktoś wreszcie zauważył, że coś złego dzieje się w Mohito. Również nosze rozmiar 34, a ostatnio wszystkie rzeczy w tym rozmiarze są tam dla mnie o wiele za duże. O co chodzi? Co im się stało? Tragedia.
OdpowiedzUsuńZapraszam również do siebie: https://papugarium.com/
Jeśli mam okazję to robię sklepy stacjonarnie, praktycznie w każdej sieciówce mam inny rozmiar.
OdpowiedzUsuńŚwietne podsumowanie :) Przyznam, że ja w wielu sklepach mam problem z rozmiarami bo waha mi sie od 34 po 38. Jakiś totalny absurd..
OdpowiedzUsuńRewelacyjny pomysł na wpis ;) Ja również w różnych sklepach mam inną rozmiarówkę a co do Mohito - masz 100% rację ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń