Toksyczne kosmetyki
kojarzą nam się z jakimiś podróbkami, czymś nielegalnie
sprowadzanym z zagranicy. Tymczasem każdego dnia spotykamy się ze
szkodliwymi substancjami, które mogą wpływać negatywnie na
funkcjonowanie naszego organizmu. Jakie produkty zawierają najwięcej
toksyn?
Niniejsza notka ma
charakter informacyjny. Zależy mi na tym, aby pokazać, iż każdego
dnia spotykamy się z toksynami w kosmetykach. Wszystkie produkty
dopuszczone do sprzedaży na terenie Unii Europejskiej muszą
spełniać rygorystyczne normy. Mają one na celu uchronić
konsumentów, czyli nas, przed działaniem niepożądanym –
alergią, podrażnieniem itp. Już Paracelsus zauważył, że każda
substancja jest i nie jest trucizną, tylko dawka czyni daną
substancję toksyczną. Pomimo upływu czasu słowa słynnego
uczonego nie straciły na znaczeniu. Unia Europejska dokładnie
określa dopuszczalne stężenie substancji toksycznych w
poszczególnych kosmetykach. Przy takiej koncentracji nic złego nie
powinno się nam przydarzyć, wszak nasz organizm nie jest całkowicie
bezbronny. Potrafimy sobie radzić z toksynami w niewielkich
stężeniach. Niektóre przekształcamy do związków mniej
toksycznych, inne wydalamy wraz z moczem i potem. Niestety, niektóre
związki wykazują tendencję do kumulowania się w organizmie i to
właśnie one niosą ze sobą największe zagrożenie.
Toksyczne kosmetyki – efekt synergii
Jak wyżej wspomniałam,
Unia Europejska dba o nasze bezpieczeństwo, ściśle określając
normy toksyn w kosmetykach. Niestety, do tych koncentracji bardzo
łatwo można dobić, a nawet je przekroczyć. Jedna szminka czy tusz
do rzęs nam nie zaszkodzi, wszak spełniają wymagania UE. Jednak
która z kobiet, a zwłaszcza z blogerek kosmetycznych, poprzestaje
na jednej pomadce? Myjemy twarz żelem, nakładamy na nią serum,
krem, bazę pod makijaż, podkład, puder, róż, tuszujemy rzęsy i
podkreślamy usta szminką. W rezultacie suma toksyn ze wszystkich
stosowanych produktów może przekraczać dopuszczalne normy.
Następuje efekt kumulacji. Absolutnie nie chcę nikogo namawiać do
porzucenia kosmetyków, sama korzystam z ich dobrodziejstw. Ba,
maluję usta drogeryjnymi szminkami, a rzęsy tuszuje popularnymi
maskarami. Warto jednak mieć świadomość zagrożenia i nie popadać
w kosmetyczne uzależnienie.
Toksyczne szminki – każdego dnia zjadamy ich 24 mg!
Pomadka to
najlepsza przyjaciółka kobiety, o czym zdążyłam się sama
przekonać. Oczu mogę nie pomalować, twarzy też, ale lubię
pociągnąć usta szminką. Najlepiej dobrze napigmentowaną i
trwałą. Niestety, szminki zawierają najwięcej szkodliwych
substancji i na dodatek mają bezpośredni kontakt z ustami, toteż z
łatwością przedostają się do naszego organizmu. Po prostu
zjadamy je każdego dnia, nawet się nad tym nie zastanawiając.
Jakie toksyczne substancje zawierają szminki? Kadm, ołów,
aluminium, czyli metale ciężkie, które potrafią latami odkładać
się w organizmie, by po latach przypomnieć o sobie. Metale
ciężkie są zaliczane do substancji kancerogennych, czyli
mogących wywoływać raka, oraz wpływających negatywnie na
funkcjonowanie układu nerwowego. Oczywiście nie oznacza to, że
musimy całkowicie rezygnować z makijażu ust. Warto jednak
przestrzegać kilku zasad.
Po pierwsze, szminki
kupujemy zawsze w pewnych miejscach, sprawdzonych drogeriach i
sklepach internetowych. Unikamy podejrzanych aukcji, gdzie za pomadkę
Chanel liczą sobie zaledwie 20 zł. Nie kupujemy podróbek i nie
robimy zakupów w chińskich centrach handlowych. Naprawdę nie warto
płacić za chińskie pomadki 5 zł, dołożysz drugie tyle i kupisz
szminkę Golden Rose Velvet Matte, która charakteryzuje się
fenomenalną trwałością. W ogóle nie mam zaufania do kosmetyków,
które pochodzą z krajów nieprzestrzegających jakichkolwiek norm.
Tam, gdzie panoszy się korupcja, a normy traktuje się jako
przeszkodę dla biznesu, istnieje duże ryzyko, iż trafimy na
rakotwórczy kosmetyk.
Po drugie, nie malujemy
popękanych ust. Tam, gdzie doszło do uszkodzenia skóry, toksyczne
substancje mogą bez trudu przedostać się do organizmu. Jeśli masz
popękane wargi, używaj tylko bezbarwnych balsamów ochronnych,
które charakteryzują się naturalnym składem. Polecam brzozową
pomadkę Sylveco i rumiankową pomadkę Alterra.
W miarę możliwości
drogeryjne pomadki zastąp ich naturalnymi odpowiednikami. Z
doświadczenia mogę powiedzieć, iż kosmetyki do makijażu ust
Felicea i Alverde niczym nie ustępują tradycyjnym
szminkom czy konturówkom do ust. Nie mam zastrzeżeń do ich
trwałości czy pigmentacji. Ba, po ich użyciu wargi są przyjemnie
nawilżone i zdecydowanie rzadziej pękają.
Toksyczne kosmetyki – uważaj na lakiery do paznokci
Pamiętacie, jak swego
czasu głośno zrobiło się o odżywce do paznokci Eveline? A
wszystko to przez zawarty w niej formaldehyd, który z jednej strony
wzmacniał płytkę, a z drugiej wykazuje działanie toksyczne. Sporo
dziewczyn walkę o mocne i długie paznokcie przypłaciło
onycholizą. Formaldehyd jest związkiem silnie toksycznym, nic
dziwnego, wszak bywa wykorzystywany do utrwalania preparatów
biologicznych, w tym organów pobranych od zwierząt. Jednak w
nadmiarze może okazać się trujący dla naszego organizmu.
Formaldehyd penetruje paznokcie i przedostaje się do wnętrza
organizmu, ponadto wdychamy go podczas malowania paznokci. Jak
rozwiązać ten problem? Przede wszystkim malujmy paznokcie przy
otwartym oknie, a jeśli mamy taką możliwość w ogrodzie lub na
balkonie. Wybierajmy lakiery wolne od formaldehydu. Dobre
rozwiązanie stanowi także nakładanie specjalnej bazy, która
ogranicza penetrację szkodliwych substancji. Formaldehyd nie
jest jedyną toksyczną substancją obecną w lakierach do paznokci.
W tych popularnych kosmetykach znajdziemy także drażniący toluen
oraz ftalany wpływające negatywnie na naszą płodność.
Toksyczne farby do włosów
Farby do włosów
pozwalają nam przeobrażać się z brunetki w blondynkę. Poza
tym maskują siwiznę, która stanowi jedną z oznak starzenia się
organizmu. Niestety, farby do włosów zawierają sporo toksyn. O ile
większość z nas słyszała o amoniaku, o tyle rezorcyna czy PPD to
nazwy, które niewiele nam mówią. Amoniak nie tylko wysusza
i niszczy włosy, ale też wykazuje działanie toksyczne. W
drogeriach można kupić farby bez amoniaku, ale, niestety, w ich
przypadku miejsce jednej toksyny zajmuje druga szkodliwa substancja.
Coś musi jednak otworzyć łuskę włosa i tym samym umożliwić
przenikanie barwnika w głąb włosa. PPD to składnik
dodawany do farb, które mają za zadanie przyciemnić nasze pukle.
Niestety, PPD, znany też jako parafenylenodiamina przenika
przez skórę i zwiększa ryzyko rozwoju raka pęcherza moczowego. Z
kolei w przypadku rezorcyny wykazano, iż wykazuje ona
działanie alergizujące. Ponadto zaburza funkcjonowanie gospodarki
hormonalnej, czego efektem jest np. rozregulowany cykl menstruacyjny.
Toksyny obecne w farbach do włosów w sposób szczególny zagrażają
fryzjerkom oraz kobietom, które poddają swoje pukle koloryzacji co
4-6 tygodni. Im rzadziej sięgamy po farbę, tym lepiej dla naszych
włosów i naszego organizmu.
Co zrobić, aby uchronić
się przed działaniem szkodliwych substancji, a jednocześnie nie
straszyć otoczenia siwymi włosami? Można skorzystać z
dobrodziejstw naturalnej koloryzacji, sięgając po hennę czy
indigo, które przyciemniają pukle. Osobiście jednak wolę pozostać
wierna farbom do włosów, ale aplikować je rzadziej. Niestety,
przy moich suchych włosach eksperymenty z henną zakończyły się
porażką. Takiego siana nie miałam nawet po farbach Palette, które
nigdy mi nie służyły.
karminowe.usta
Ciekawe...i ważne.Instynktownie unikam podejrzanych i niepewnych.Szkoda mi tylko tych małolatów które idą na rynek i kupują te mazidła które leżą na straganach w słońcu albo mrozie
OdpowiedzUsuńNaprawdę nie rozumiem idei kupowania kosmetyków na bazarach, w sklepach są promocje i tanie produkty do makijażu. Po co ryzykować zdrowie?
UsuńChwała Bogu - mało używam tych toksycznych kosmetyków. Bo ani ze szminek nie za bardzo korzystam, ani z farb do włosów, ani (ostatnio) lakierów do paznokci ;)
OdpowiedzUsuńJa korzystam ze wszystkich, ale staram się zachować zdrowy rozsądek i nie przesadzać. Włosy farbuję raz na jakiś czas, na szczęście wolno rosną i odrost jest widoczny po jakichś 2 miesiącach:)
UsuńBardzo ciekawy post! Mi pierwsze co przyszło do głowy to właśnie szminki, a już zwłaszcza, że w jakimś stopniu się je po prostu zjada.. :)
OdpowiedzUsuńSzminki zjadamy, nawet nie wiedząc, ile metali ciężkich zawierają. Ja powoli przerzucam się na naturalne kosmetyki do makijażu. Znalazłam już świetne konturówki Felicea:)
UsuńKorzystałaś z jakichś źródeł? Mimo wszystko to blog, a nie wiadomo czy jesteś jakąś chemiczką czy kosmetoloszką (czy jak to się pisze), czy może to wszystko wyssane z palca, ale ułożone logicznie, by czytelnik w to wierzył. Tylko to znalazłam z 2013 roku https://losyziemi.pl/szminki-i-blyszczyki-zawieraja-szkodliwe-zwiazki-chemiczne-prowadzace-do-powaznych-chorob-nowotworowych-i-neurologicznych Jeśli tym się inspirowałaś i wzięłaś informacje to powinnać napisać według mnie.
OdpowiedzUsuńOczy Outsidera blog
Jestem biotechnolożką, dlatego posługiwałam się ogólną wiedzą, jaką posiadam i wszystkim tym, co czytałam do tej pory.
UsuńPS Kiedyś namiętnie analizowałam składy i dziś nawet trudno mi powiedzieć, na jakich stronach trafiałam na te informacje, niemniej zawsze były to rzetelne materiały.
UsuńW sumie to prawda, że na popękane usta należy bardzo uważać i lepiej je wyleczyć łagodzącymi balsamami niż nakładać kolorową pomadkę...
OdpowiedzUsuńDokładnie, o popękane usta najpierw dbamy, a dopiero później je malujemy:)
UsuńStosując upiększacze nawet nie zastanawiamy się nad tym jaki mają wpływ na nasz organizm, nawet jeśli nie teraz to za jakiś czas. ;/
OdpowiedzUsuńMyślisz, że farby kupowane w aptekach mają nieco lepszy skład czy to to samo..?:)