W dzisiejszej notce nawiąże do swojego nicku. Dlaczego karminowe.usta? Wynika to z moich upodobań do czerwonych szminek i pomadek, które fantastycznie podkreślają moją bladą cerę. Dzięki zestawieniu jasna cera i krwistoczerwone usta można uzyskać efekt stylizacji gotyckiej. Pamiętam jeden z występów Amy Lee wraz z Evanescence. Amy miała na sobie długą krwistoczerwoną suknię zdobioną czarną nitką, rozpuszczone czarne włosy, bladą cerę i krwistą pomadkę na ustach, do tego mocno podkreślone oko. Chciałabym tak wyglądać, ale na razie nie posiadam długiej czerwonej sukni. Moja studniówkowa kreacja mogłaby być nieco dłuższa, wówczas spełniałaby moje wymagania;)
Jak już wspomniałam mam ogromną słabość do szminek i pomadek. Dzisiaj zaprezentuję Wam tylko część swojej kolekcji. Tę część aktualnie używam.;) Ponieważ mam bardzo delikatne usta, łatwo pękają pod wpływem wiatru, słońca, wody z basenu, dodatkowo wykazują dużą tendencję do powstawania przebarwień, jak również jestem nosicielką wirusa opryszczki, który co pewien czas lubi o sobie przypominać. Często pękają mi kąciki ust. Jednym słowem skóra moich warg jest niezwykle problematyczna. W związku z powyższym przed każdą aplikacją szminki, nanoszę na usta pomadkę ochronną Neutrogeny z filtrem SPF 20. Pomadka ta nie tylko chroni usta przed wysuszeniem, ale również pomaga nawilżyć silnie popękane usta i chroni skórę warg przed szkodliwym promieniowaniem ultrafioletowym, które indukuje zwiększoną produkcję melaniny, która to tworzy nieestetyczne przebarwienia. Odkąd regularnie stosuję Neutrogenę, mam też mniej zajadów i nie muszę zmagać się z opryszczką.
Wszystkie szminki i pomadki nanoszę specjalnym, cienkim pędzelkiem. Nie lubię przesady i nie chciałabym mieć kolorowych grudek na ustach. Pędzelek pozwala stworzyć bardzo naturalny efekt.
Ponieważ moje usta nie są ani małe, ani pełne niczym u Angeliny Jolie, mogę eksperymentować ze szminkami i pomadkami, dobierać je w zależności od humoru i kreacjiJ Posiadam zarówno matowe pomadki, jak również z drobinkami.
Poniżej przedstawiam krótką charakterystykę poszczególnych produktów.
Ceglasta szminka to Celia. Niestety nie mogę podać pełnego numeru. Jest on trzycyfrowy, przy czym dwie ostatnie cyfry to 06. Wydaje mi się, że numer owej pomadki to 106, ale trudno jednoznacznie stwierdzić. Tę szminkę kupiłam w osiedlowej drogerii za 6,90 zł. Początkowo wahałam się, gdyż nigdy wcześniej nie miałam produktu tej marki. Akurat trafiłam na promocję. Jest ona matowa. Kolor ceglasty nie pasuje każdej z nas, ponieważ jeśli mamy żółte zęby, to ów odcień zostanie podkreślony. Szminka ładnie pachnie kwiatami. Ma ładne opakowanie, wygląda dość ekskluzywnie. Materiał, z którego jest ono wykonane, ma też dodatkową zaletę, nawet jeśli wypadnie nam torebki na beton, to nic nie powinno się stać naszej szmince. Opakowanie nie jest przeźroczyste, zatem nie ma tu mowy o fotorozkładzie. Szminka naniesiona na usta, nie trzyma się na nich długo. Znika po około godzinie. Należy ją aplikować przy użyciu pędzelka, w przeciwnym razie będzie nam tworzyła nieestetyczne grudki i zbierała się w kącikach ust. Nie ma właściwości nawilżających. Jeśli aktualnie mamy przesuszone usta, powinniśmy z niej zrezygnować, ponieważ podkreśla suche skórki na wargach. Ja nakładam ją na pomadkę ochronną z Neutrogeny, dzięki czemu moje usta pozostają nawilżone.
Rimmel numer 250, czyli Birthday Suit. Jedna z moich ulubionych szminek. Powód? Nadaje się do codziennego stosowania i pasuje do każdego stroju. Daje matowe wykończenie. Wygląda tak naturalnie, że mój przyjaciel, nie zauważał jej, podczas gdy miałam na ustach samą Neutrogenę, to dostrzegał obecność kosmetyku. Nakładam ją pędzelkiem na usta nawilżone wspomnianą Neutrogeną. Niewielka ilość daje bardzo naturalny efekt. Ale jeśli nie mamy czasu i naniesiemy ją w sposób tradycyjny, to też nie będzie się rzucać w oczy. Jej uniwersalny kolor pasuje do mojego stylu ubierania. Mam w szafie wszystkie kolory tęczy, więc jeśli nie mam czasu by zastanawiać się, jaki kolor będzie pasował do mojej bluzki, to wybieram właśnie szminkę z Rimmela. Cieszę się, że jest ona matowa, bo w momencie gdy zależy mi na delikatny makijażu, to brak świecących drobinek jest bardzo ważny. Nie wysusza ust. Mogę powiedzieć, że wręcz nawilża i pielęgnuje. Ładnie wtapia się w skórę na wargach, nie widać grudek, nie zbiera się również w kącikach ust. Jest to produkt zapachowy, woń jest dość intensywna, podobnie jak w przypadku opisanej powyżej Celii, ale dla mnie nawet przyjemna. Jej zapach nic mi nie przypomina, pachnie w sposób specyficzny. Opakowanie zwyczajne, jak dla mnie szału nie ma. Jest ono plastikowe, łatwo się brudzi w kosmetyczce, szybko rysuje. Ale nie popękało. Obawiam się jednak, że gdyby upadło mi na chodnik, mogłoby się roztrzaskać. Szminki nie jest zbyt wiele, dość szybko się kończy. Produkt Celii jest bardziej wydajny, gdyż zawiera większą ilość produktu. Na ustach wytrzymuje nawet do 5 h. Kiedyś poszłam na wykłady, wróciłam do domu, a ona wciąż była na swoim miejscu. Moje usta i ta szminka z Rimmela bardzo się polubiły.
Szminka zamówiona u koleżanki z katalogu Avonu. Na jej spodzie widnieje adnotacja: Lasting Pink 0221. Pachnie owocowo. Wiązałam z nią ogromne nadzieje, niestety trochę się zawiodłam. Wiadomo, kosmetyki z Avonu to pewna loteria. Jeśli konsultantka nie ma próbki, to niestety rzeczywisty kolor szminki poznamy, gdy zapłacimy za produkt. Myślałam, że będzie bardziej matowa. Niestety po jej aplikacji usta lekko połyskują. Miałam też nadzieję, że kolor będzie mniej jaskrawy. Nałożony na usta odcina się od nich i widać niestety, że czegoś używałam. Nie ma jednak tragedii, ten kolor jest dość delikatny i jeśli nakładamy go pędzelkiem uzyskany efekt jest zadowalający. Niestety, jeśli nie będziemy używać jako bazy pomadki ochronnej, to szminka wysuszy nam usta. Jeśli chodzi o trwałość, to tu sprawa jest bardziej złożona. Po 3 godzinach wciąż widać pomadkę na naszych ustach, ale jest to delikatna poświata, widać, że kosmetyku trochę ubyło i stracił on na intensywności. Mi to akurat odpowiada. To jest taki naturalny efekt. Opakowanie jest plastikowe, ale bardzo mi się podoba. Uważam, że sprawia wrażenie dość eleganckiego. Bardzo ładnie prezentuje się w kosmetyczce. Przyjemnie aplikuje się ten kosmetyk, jeśli nie mamy ze sobą pędzelka, choć niestety możemy wówczas podkreślić suche skórki na wargach, jeśli przesadzimy z ilością. Mówiąc o przyjemny nakładaniu mam na myśli średnicę szminki, która jest niewielka, przez co łatwiej jest trafić w usta, mniej wyjeżdża się poza ich kontur.
W najbliższych dniach postaram się wrzucić pozostałe szminkiJ W tym mój absolutny hit w intensywnym odcieniu czerwieniJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pozostawiając u mnie komentarz, pozostawiasz u mnie swoje dane osobowe. Są one starannie przechowywane i nieudostępniane innym podmiotom.