Dorosłe Dziewczynki z Rodzin Dysfunkcyjnych – Eugenia Herzyk


Już dawno nie czytałam książki, z której oceną mam tak duży problem. Z jednej strony Dorosłe Dziewczynki z Rodzin Dysfunkcyjnych to poradnik, który niesie ze sobą wartościowe treści. Z drugiej odnajduję tu sporo przeintelektualizowanych fragmentów, które tworzą nic niewnoszący bełkot. Mam wrażenie, że książka została sklejona z fragmentów napisanych przez kilka osób. Czasem miałam wrażenie, że to, co czytam, ma ogromną wartość, jest mądre i godne uwagi. Kiedy indziej usypiałam z nudów, bo autorka prowadziła nic niewnoszące rozważania. A momentami wręcz czułam narastającą irytację. Dlaczego książka Dorosłe Dziewczynki z Rodzin Dysfunkcyjnych Eugenii Herzyk wywołała we mnie tak silne emocje?

Dorosłe Dziewczynki z Rodzin Dysfunkcyjnych




Zacznę od tego, że Eugenia Herzyk świetnie omówiła problem lęku u osób wywodzących się z rodzin dysfunkcyjnych. Strach może przybierać różną postać. Jedna osoba będzie sparaliżowana przez swój lęk i zaniecha wszelkich działań, bo uzna, że te i tak są z góry skazane na niepowodzenie. Druga natomiast może sprawiać wrażenie pewnej siebie, śmiało idącej przez życie, a tak naprawdę drzemie w niej ogromny strach. Tutaj Eugenia Herzyk naprawdę bardzo dobrze przybliżyła tematykę lęku oraz jego źródła i sposoby radzenia sobie z nimi.

Niemniej czasem czytałam kolejne zdania i nie czułam, aby niosły one ze sobą jakąkolwiek treść. Wiało od nich pustką, nudą, przeintelektualizowaniem, krótko mówiąc, miałam wrażenie, że co kilkanaście stron trafiam na jakąś zapchajdziurę nadającą książce pożądaną, z góry założoną objętość.

Tym, co mnie strasznie raziło podczas lektury poradnika Dorosłe Dziewczynki z Rodzin Dysfunkcyjnych, to oryginalne podejście Eugenii Herzyk do pewnych spraw. Moim zdaniem dzielenie Dorosłych Dzieci Alkoholików na różne grupy w zależności od płci, mija się z celem. Możliwe, że Eugenia Herzyk planuje napisać kolejną książkę i zarobić na sztucznym podziale. Moim zdaniem zarówno kobiety DDA, jak i mężczyźni DDA są do siebie bardzo podobni. Bardziej źródła różnic upatrywałabym w tym, jaką rolę przyszło im odgrywać w rodzinie, a nie w tym, jakiej są płci. Gdy ojciec pije i wariuje, stwarza poczucie zagrożenia zarówno w synu, jak i w córce. Gdy matka nie poświęca dzieciom uwagi, bo trzeba zbierać pijanego męża z ulicy i pilnować, by inni się nie dowiedzieli o jego problemie, to zarówno syn, jak i córka czują się porzuceni. Ja nie widzę tutaj głębszego sensu w omawianiu zagadnienia związanego z DDD z pozycji poszczególnych płci. Mogę się mylić, ale taki sztuczny podział wydaje mi się dosyć oryginalny. Aż zapytałam z ciekawości moją koleżankę, która kończy właśnie psychologię, czy tworzenie takiego podziału w przedmowie ma jakikolwiek sens.

Wydaje mi się, że Eugenia Herzyk do zagadnienia kobiecości podchodzi dość stereotypowo. Choć autorka sama pisze, że czasem przejaskrawia pewne przypadki, to mimo to czułam czasem zażenowanie podczas lektury. Dawno nie czytałam takich bredni jak te o butach na obcasie. Zamiast napisać: jeśli lubisz nosić szpilki, to rób to, ale się do tego nie zmuszaj ku uciesze innych, bądź sobą. To czytamy o tym, jak szpilki są szkodliwe, bo tworzą z ciebie słabą kobietkę, która chwieje się podczas chodzenia i nie poradzi sobie bez męskiego ramienia. Czytając to, przecierałam oczy ze zdumienia. Myślę, że autorka często przesadza, wprowadzając sztuczne podziały, nie podchodzi do pewnych zagadnień bardziej płynnie, interdyscyplinarnie, bardziej holistycznie.

Dorosłe Dziewczynki z Rodzin Dysfunkcyjnych to książka, której Wam nie polecam. Jeśli chcecie zgłębić temat DDA, to rekomenduję książkę Lęk przed bliskością Janet G. Woititz. Uważam, że jest napisana dużo bardziej przystępnym językiem, skupia się na faktach, bije z niej empatia oraz tolerancja. Czytając niektóre oryginalne stwierdzenia Eugenii Herzyk, miałam wrażenie, że obcuję z kimś o bardzo skrajnych poglądach, komu brakuje większej otwartości na ludzi. Autorka snuje wizje katastroficzne w książce Dorosłe Dziewczynki z Rodzin Dysfunkcyjnych, bardzo często można odnieść wrażenie, że jej zdaniem każda kobieta jest zaburzona, reprezentuję sobą jakieś ekstremum. A przecież nie każda kobieta służy swojemu mężowi niczym niewolnica i nie każda jest modliszką wykorzystującą faceta tylko do jednego. Mało tego, gdy lubisz robić karierę, to pewnie nie przyjaźnisz się z kobietami, nienawidzisz ich, bo są twoimi rywalkami. Na dodatek lubisz sporty ekstremalne i ciągle zmieniasz zatrudnienie oraz miejsce zamieszkania. Jednocześnie tak bardzo cenisz sobie bezpieczeństwo finansowe, że stajesz się niewolnicą korporacji, której nie opuszczasz, choć czekają na ciebie bardziej rozwojowe projekty. Żyjesz chwilą i nie myślisz o jutrze. Nie trzeba być geniuszem, by dostrzec, że opis kobiety niezależnej jest niespójny i autorka sama sobie przeczy. Jeśli tak bardzo boisz się utraty środków finansowych, że trzymasz się jednej korporacji, to przecież nie zmieniasz non stop pracy. Myślisz perspektywicznie, a nie tylko żyjesz dniem dzisiejszym.

Dorosłe Dziewczynki z Rodzin Dysfunkcyjnych to jak na razie największy czytelniczy bubel tego roku. Miałam duże oczekiwania w stosunku do tej książki, a ta mnie najzwyczajniej w świecie rozczarowała połączeniem wywodów zagorzałej feministki z wywodami, których nie powstydziłby się Korwin-Mikke. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o DDA czy DDD, nie sięgaj po tę książkę, bo zrazisz się już na starcie.

2 komentarze:

Pozostawiając u mnie komentarz, pozostawiasz u mnie swoje dane osobowe. Są one starannie przechowywane i nieudostępniane innym podmiotom.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...