Dziś przychodzę do Was, by
opowiedzieć parę słów o jednym z najgorszych tuszy do rzęs, z
jakim miałam do czynienia. Pierwszy raz jestem niezadowolona z
maskary Eveline Cosmetics. Zazwyczaj tusze tej marki zdawały u mnie
egzamin i były tańszym zamiennikiem maskar L`Oreal. Tym razem
jednak miłości z tego nie będzie. Dlaczego Eveline Cosmetics
Volume Temptation Mascara nie przypadła mi do gustu?
Wydłużenie
Moje rzęsy do krótkich nie należą,
ale Eveline Cosmetics Volume Temptation Mascara wygląda na nich
naprawdę słabo. Długość włosków zaczyna być widoczna dopiero
przy 3-4 warstwach produktu. Muszę się naprawdę nieźle namachać,
by cokolwiek było widać na rzęsach, zwłaszcza że ostatnio
codziennie wychodzę z domu z kreską na powiece ruchomej.
Pogrubienie
Eveline Cosmetics Volume Temptation
Mascara ma nazwę wskazującą na to, że podstawową właściwością
tuszu jest pogrubianie rzęs. Nic bardziej mylnego. O ile długość
z trudem można wyciągnąć z tej maskary, to o efekcie pogrubienia
można pomarzyć lub pobawić się w nakładanie 5 warstw produktu.
Ja tak cierpliwie nie jestem, zazwyczaj ograniczam się do 2-3 warstw
i wychodzę z domu niezadowolona z efektu. To jest tusz, który
sprawdzi się u uczennic, które chcą bardzo subtelnie podkreślić
spojrzenie. Żadna nauczycielka go nie dostrzeże, bo jego naprawdę
nie widać. Jego czarny odcień też jest jakiś taki niemrawy.
Podkręcenie
Ten tusz także nie radzi sobie z
unoszeniem rzęs u nasady. Żadnego podkręcenia tutaj nie
uświadczymy, podobnie jak pogrubienia. Zastanawiam się, co poszło
tu nie tak, bo z tak słabym tuszem nie miałam do czynienia od lat.
Nie każda maskara powoduje u mnie zachwyt, ale bez przesady, nadaje
się do codziennego użytku.
Kolor
Tutaj przechodzimy do sedna sprawy.
Eveline Cosmetics Volume Temptation Mascara niby jest czarna, a tak
naprawdę bardzo słabo przyciemnia rzęsy. Moja mama też
stwierdziła, że macham, macham i dalej nic nie widać na dolnych
rzęsach. A ona jest dużo mniej wymagająca niż ja, a skoro nawet
ona nie widzi efektu, to coś tutaj naprawdę mocno nie pyknęło. Ta
czerń jest tak wyblakła, że naprawdę ciężko coś zdziałać.
Podejrzewam, że u naturalnych blondynek da ładniejszy efekt, bo one
przyciemnienie dostrzegą, ich spojrzenie zyska na wyrazistości. Ja
mam czarne rzęsy i odnoszę wrażenie, że tusz jest jaśniejszy od
nich. A przynajmniej bardziej wyblakły.
Trwałość
Eveline Cosmetics Volume Temptation
Mascara nie osypuje się w ciągu dnia, ale pod koniec dnia na waciku
praktycznie w ogóle nie ma tuszu. To jest maskara, która znika z
rzęs w tajemniczych i nieokreślonych okolicznościach przyrody.
Konsystencja, która brudzi wszystko
Ja pewnie bym nawet nie narzekała tak
na tego gagatka, bo to tusz do rzęs dobry dla dziewczyn, które
rozpoczynają swoją przygodę z makijażem, ale on okropnie wszystko
brudzi. Gdy wyciągam go z buteleczki, wycieram w chusteczkę
higieniczną i przystępuję do makijażu, dzieje się rzecz dziwna.
Tusz jak taka sadza z komina spada mi na bluzkę, tudzież sukienkę.
Potem muszę te mazie domywać płynem micelarnym Mixa, na szczęście
schodzą i ubrania nie mają trwałych plam, ale to całkowicie
dyskwalifikuje tę maskarę w moich oczach. Po to wycieram maskarę w
chusteczkę higieniczną, aby się nie pobrudzić. Na początku
tuszowa sadza nigdzie mi nie spadała, tak się robi po miesiącu od
otwarcia produktu. Dzisiaj rano stwierdziłam, że przestaję się
męczyć z tą maskarą. Ona jest tak beznadziejna, że jutro
rozpoczynam testowanie tuszu Kat von D. Zazwyczaj nie otwieram nowej
maskary, gdy stara nadaje się do użytku. Bardzo nie lubię
marnotrawstwa. Niemniej w tym wypadku złamię swoją żelazną
zasadę, bo jak czegoś nie otworzę to w końcu zniszczę sobie
jakieś ubranie tą maskarową sadzą, która powstaje nie wiadomo
jak i dlaczego. Naprawdę tak słabej maskary to ja dawno nie
miałam, a tak problematycznej nigdy.
Szczoteczka
Ona jest moim zdaniem niepotrzebnie
udziwniona. Szczoteczka w kształcie klepsydry z przewężeniem
pośrodku jest niezwykle niepraktyczna, bo środkowe rzęsy są
zawsze przez to gorzej pokryte tuszem. Może zamiast wymyślać co
chwilę coś nowego i dziwnego, warto pozostać przy bardziej
tradycyjnych rozwiązaniach, które chociaż są praktyczne.
Cena i dostępność
Za Eveline Cosmetics Volume Temptation
Mascara zapłacimy w Rossmannie niecałe 10 zł. Jest to tusz za
kilkanaście złotych, co nie znaczy, że w tej cenie nie można
znaleźć czegoś lepszego bez efektu sadzy. Nie wiem jakim cudem na
stronie Rossmanna to cudo ma ocenę 4. Czy ja trafiłam na tak
felerny egzemplarz? Czy po prostu stałam się taką marudą, a
ludziom niewiele potrzeba do szczęścia? Rozmawiałam z Darusią994
na temat tego tuszu, u niej dawał słaby efekt, ale nic nie
wspominała o efekcie sadzy. Za pierwszym razem myślałam, że za
dużo mi się nabrało i jestem fajtłapą. Za drugim, trzecim i
czwartym dokładnie wytarłam szczotkę, potem uważnie nakładam
maskarę, a mimo to zachlapałam sukienkę oraz kafelki obok lustra.
UUu jaki gagatek :)
OdpowiedzUsuńJeden z największych bubli 2019 roku :)
UsuńJuż sama szczoteczka mnie nie zachęca :/ Podejrzewam, że i na moich rzęsach efekt byłby mizerny :(
OdpowiedzUsuńNajlepsze jest to, ze ja mam naprawdę fajne rzęsy, a ten tusz nic nie robi.
UsuńFaktycznie słabo :P Ale u mnie mascary Eveline zazwyczaj nie dawały na rzęsach efektu "wow" :P
OdpowiedzUsuńU mnie te sprzed 8 lat dawaly super efekt. Ale chyba się sporo pozmienialo
UsuńOjj szkoda ogromna :( Moja wnuczka (licealistka) pewnie też by nie chciała tego tuszu ;)
OdpowiedzUsuńDaje bardzo słaby efekt. Nigdy nie miałam takiej maskary :)
UsuńZ tego co słyszałam to zdecydowania większość zachwyca się tym tuszem. Ja go co prawda nie miałam, ale jest to pierwsza negatywna opinia o nim. Z drugiej strony nie wszystko co sprawdza się zdecydowanej większości nam też musi przypaść do gustu. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, każdy ma inne rzęsy i potrzeby:) Ja przywykłam do maskar L`Oreal, które dają bardziej wyrazisty efekt:)
UsuńCzyli nie jestem jedyną osobą, której nie przypadł on do gustu:)
OdpowiedzUsuńdla mnie to brzmi jakbyś kupiła tusz już wyschnięty...
OdpowiedzUsuńJa go dostałam na zlocie, więc sądzę, że nie był otwierany... Ale jego formuła naprawdę jest nieciekawa. Nie znoszę marnotrawstwa, ale wyjątkowo otworzyłam inny tusz. Wybór padł na Kat von D, daje efekt pogrubionych rzęs przy pierwszej warstwie, ale mi nie służy, rzęsy po nim okropnie wypadają. Jak go nie używam, wszystko wraca do normy. Koniec końców obecnie używam L`Oreal Bambi Eye. Ten zdecydowanie zdaje u mnie egzamin:)
UsuńOj ten tusz to ewidentnie nie jest moja bajka.
OdpowiedzUsuń