Do napisania
niniejszej notki zainspirowała mnie sytuacja z poniedziałku. Od
lipca wracam z pracy pieszo, jest to zarówno dobre dla zdrowia, jak
i korzystne z punktu widzenia oszczędności czasu. Zaodrze w Opolu
jest tak zakorkowane, że czasem w ogóle nie da się przez nie
przejechać w tempie innym niż żółwie. Na szczęście mam zdrowe
nogi, lubię spacerować, a na dodatek znaczną część trasy
pokonuję z Kasią:*, z którą rozmawiam na różne tematy. W
poniedziałek też wracałam do domu pieszo. Idę sobie mostem
nieopodal Ronda, pogrążona w swoich myślach po naprawdę ciężkim
dniu, gdy wyskakuje za mną terrorystka moralności. Jak nietrudno
się domyślić, temat niniejszej notki to wtrącanie się do cudzych
spraw.
Źródło: Pixabay.com |
Terrorystka moralności na tropie krótkiej sukienki
To, że ludzie lubią
obgadywać innych, nie zawsze wykorzystując do tego słowa
cenzuralne, to wiem od dawna. Po raz pierwszy jednak spotkałam się
z kulturalną terrorystką moralności, taką panią po 50-stce,
zadbaną i chyba nie najgorzej wykształconą, wnioskując z jej
sposobu wypowiedzi. Owa kobieta dorwała mnie na moście, po czym
podbiegła do mnie, złapała mnie za kolano (sic!), wprawiając mnie
w konsternację. Sytuacja była tak niecodzienna, że na początku
się wystraszyłam i myślałam, że kobieta postanowiła mi wyrwać
torebkę. O niej też wspominała. Po chwili dotarło jednak do
mnie, że pani po 50-stce chce mnie nawrócić. Dowiedziałam się od
niej, że wprawdzie mam zgrabne nogi, ale gorszę nimi ludzi.
Porządne kobiety noszą sukienki za kolano, pokazała mi dokąd
dokładnie, po raz drugi obmacując mnie za nogi. Poza tym torebka
może jest i ładna, ale nieadekwatna. Powiedziałam owej pani, że
nie interesuje mnie jej zdanie i nie podoba mi się, że mnie dotyka.
Niestety, do niej ta informacja nie dotarła. Jeszcze za mną szła,
dalej pokrzykując, że porządne kobiety nie ubierają sukienek
przed kolano, nie noszą czerwonych torebek i ubrań w tymże
kolorze. Cóż, najwidoczniej nie jestem „porządną” kobietą,
ale jakoś tego nie żałuję. Nie obchodzi mnie też zdanie obcych
osób, które mają czelność mnie zaczepiać w drodze z pracy. Mam
w głębokim poważaniu, co myślą o moich ciuchach, torebkach,
makijażu itp. Zawsze robię to, co zechcę i ubieram się tak, jak
lubię, a innym nic do tego. Dzięki Bogu nie mieszkam w kraju
arabskim i żadni fanatycy religijni nie zakazali jeszcze noszenia
sukienek przed kolano ani minispódniczek, o czym poinformowałam
wczoraj samozwańczą terrorystkę moralności. Czerwień, koronka i
szminki też nie zostały zdelegalizowane, zatem ma pełne prawo
nosić je do woli i kiedy tylko najdzie mnie ochota.
Dotyk – gest
zarezerwowany dla najbliższych
Poza tym rzeczą, której
nie znoszę, jest obmacywanie i naruszanie mojej strefy prywatnej
przez obcych ludzi. Naprawdę nie życzę sobie, aby obcy faceci czy
kobiety, których widzę pierwszy raz w życiu, podbiegali do mnie na
ulicy, łapali mnie za rękę, nogę czy cokolwiek innego. Ja nie
naruszam cudzych granic i oczekuję tego samego od innych. Dotykać
mogą mnie jedynie krewni, przyjaciele, znajomi i facet, którym
jestem zainteresowana. Całej reszcie, w tym 50-letnim paniom, wara.
Krótka sukienka to moja sprawa
Swoją drogą, pani z
mostu na Rondzie chyba w życiu nie widziała na oczy mini, sukienka,
w której wracałam z pracy, owszem, była przed kolano, ale też nie
należała do ultrakrótkich. Najwidoczniej czerwona koronka
rozgrzała jej wyobraźnię tak bardzo, że aż przyczyniła się do
utraty resztek logicznego myślenia. Niemniej, nawet gdyby była to
mini lub ultrakrótkie spodenki, obcym ludziom nic do tego. Jestem
dorosła, sama na siebie zarabiam i sama podejmuję decyzje. Nikt nie
będzie mi mówił, jak mam się ubierać, co jeść czy z kim się
spotykać. Mam swój rozum i chętnie z niego korzystam.
Nie noszę długich
sukienek ani spódnic, ba, nawet takowych za kolano nie posiadam,
ponieważ zwyczajnie nie lubię. Czuję się w nich jak swoja własna
babcia. Lubię swoje nogi, dlatego będę je odkrywać, czy to się
komuś podoba, czy nie. A terrorystki moralności niech znajdą
lepszy sposób na spędzanie wolnego czasu, niż zaczepianie obcych
kobiet na ulicy i nawracanie ich na właściwą ścieżkę odzieżową.
Ja kiedyś miałam takie krótkie spodenki obszyte dookoła, że wyglądały jak spódniczka. Ale to były spodenki i absolutnie wszystko zakrywały :) Gdyby nie było obszycia, na pewno nikogo by nie zbulwersowały, ale z obszyciem wyglądały jak konkretna miniówa. I babcia w autobusie zrobiła mi awanturę jaka to dzisiejsza młodzież jest wulgarna :) Kompletnie nie chciało do niej dotrzeć, że to są SPODENKI :) Uwierzysz, że nawet obcy ludzie w autobusie się za mną wstawili?
OdpowiedzUsuńJA też bardzo lubię spódniczki mini i nie obchodzi mnie zdanie innych na ten temat, ubieram się tak jak lubię i jak mi najwygodniej :)
OdpowiedzUsuńmasakra byłabym zaskoczona gdyby jakaś baba mnie tak zaczepiła ale powiedziałabym, ze to nie jest jej sprawa i niech pilnuje własnego nosa.
OdpowiedzUsuńJakaś nawiedzona z Torunia ;) Pewnie Harryego Pottera też nie powinnaś czytać, bo jest na usługach szatana :D
OdpowiedzUsuńMASAKRA. nigdy nie zrozumiem takich nawiedzonych babiszonów
OdpowiedzUsuńPo prostu pozazdrościła pięknych nóg, ot co!
OdpowiedzUsuńTo nieciekawie, też bym się wystraszyła, jakby obca baba mnie zaczęła dotykać :O
OdpowiedzUsuń