2014 rok obfitował w kosmetyczne odkrycia, poznałam świetne pomadki w niskiej cenie i lakiery do paznokci, które na mojej płytce utrzymują się przez tydzień. Nie mogę też narzekać na odżywki i maski do włosów, w moje ręce trafiły produkty, które zdetronizowały dotychczasowych ulubieńców. O jakich specyfikach mowa?
Sylveco odbudowujący szampon do włosów pszeniczno-owsiany
To kolejny, a zarazem
ostatni kosmetyk firmy Sylveco, który trafił do grona ulubieńców
2014 roku. Gdy sięgałam po szampon odbudowujący, początkowo
obawiałam się, że nie poradzi sobie z grubą warstwą silikonów,
jakie pozostawiła po sobie drogeryjna odżywka. Tymczasem specyfik,
pomimo iż zawiera wyłącznie delikatne detergenty, świetnie
poradził sobie z tym zadaniem. Szampon pszeniczno-owsiany
doskonale oczyszcza włosy. Jestem zadowolona z niego do tego
stopnia, iż zrezygnowałam ze stosowania silniej działających
produktów. Skoro przez kilka miesięcy stosowania moje włosy nigdy
nie sprawiały wrażenie oklapniętych i pozbawionych objętości, to
nie widzę potrzeby katowania ich SLES. Szampon Sylveco nigdy
nie podrażnił mojego skalpu, niebawem zaprezentuję go w odrębnej
recenzji.
Balea maska do włosów z figą i perłami
Rok 2014 upłynął mi
pod znakiem testowania produktów Balea. Część
przywiezionych przez kuzyna kosmetyków okazała się niewypałem,
ale przy okazji odkryłam też parę perełek. Jedną z nich jest
niewątpliwie maska do włosów z figą i perłami. Gdy po raz
pierwszy otworzyłam słoiczek, miałam ogromną wątpliwości, czy
wodnista, biała emulsja poradzi sobie z moimi suchymi kosmykami.
Tymczasem specyfik Balea zdetronizował mojego dotychczasowego
ulubieńca, maskę do włosów z granatem i aloesem Alterra. Kosmetyk
z figą i perłami świetnie nawilża moje suche pasma. Za sprawą
maski włosy ulegają wygładzeniu i zmiękczeniu, nie pamiętam,
kiedy moje końcówki były tak przyjemne w dotyku. Jednocześnie
specyfik Balea nadaje kosmykom intensywny, zdrowy połysk. Moje
zastrzeżenia budzi jedynie opakowanie, ma zbyt małą średnicę i
zbyt wysokie ścianki, by bez problemu wydobyć resztki produktu.
Balea odżywka do włosów z figą i perłami
Moje włosy bardzo ją
polubiły, aczkolwiek odżywka wypada nieco słabiej niż maska z tej
samej serii. Dobrze nawilża włosy, całkiem przyzwoicie je
wygładza, ale znam produkty, które spisują się nieco lepiej. Mimo
to uważam, że warto wypróbować odżywkę z figą i perłami,
ponieważ rzeczywiście poprawia kondycję kosmyków. Drogeryjne
specyfiki lepiej wygładzają pasma, ale nie regenerują włosów.
Oczywiście żaden specyfik nie naprawi rozdwojonych końcówek, te
po prostu trzeba ściąć, ale może poradzić sobie z przesuszonymi
kosmykami i przywrócić im blask. Jeśli Wasze włosy nie znajdują
się w najlepszym stanie, to warto dostarczyć im solidnej porcji
emolientów, które znajdują się w odżywce z figą i perłami.
Wellness & Beauty perełki do kąpieli z kwiatem czereśni i róży
Kosmetyki Wellness &
Beauty do tej pory omijałam szerokim łukiem, ich opakowania nie
wyglądały zbyt atrakcyjnie i nie zachęcały do zakupu. Jednak
jakiś czas temu marka została poddana metamorfozie i sporo na tym
zyskała. Na blogach natknęłam się na wiele pozytywnych opinii
nt. lotionów do rąk, olejków do kąpieli oraz peelingów
cukrowo-solnych. Lubię umilać sobie życie, dlatego gdy zobaczyłam
różowe perełki do kąpieli, wiedziałam, że muszę je
wypróbować. Ich skład prezentował się obiecująco. Choć perełki
nie należą do najtańszych, za jeden słoiczek, którego zawartość
pozwala przygotować trzy, w porywach cztery aromatyzujące kąpiele,
musimy zapłacić ok. 9 zł. Inwestycja okazała się strzałem w
dziesiątkę. Perełki roztaczają niezwykle przyjemny, kwiatowy
zapach. Nuty charakterystyczne dla róży przeplatają się z
aromatem kwiatów czereśni, wprowadzając mnie w błogi stan.
Kamill płyn do kąpieli Wild Rose Milk
To kolejny umilacz
kąpieli, który ma za zadanie pomóc mi przetrwać do wiosny. Zima
to dla mnie najgorsza pora roku, śnieg, mróz, wiatr i szybko
zapadający zmrok sprawiają, że często dopada chandra. W związku
z tym, iż nie zamierzam poddać się przygnębieniu, sprawiam sobie
drobne przyjemności. Jedną z nich jest aromatyczna kąpiel. Jako
miłośniczka kwiatowych kompozycji z przyjemnością korzystałam z
dobrodziejstw płynu do kąpieli Kamill Wild Rose Milk. Długo
zastanawiałam się, z czym kojarzy mi się ten zapach, w końcu
odkryłam, że z wiosną i babcinym ogrodem. Producentowi udało się
oddać woń dzikiej róży, która wyraźnie różni się od tej,
jaką roztaczają kwiaty ozdobne. Płyn zapewnia kąpiel z dużą
ilością piany.
Bielenda olejek do kąpieli z trawą cytrynową i zieloną herbatą
Bardzo lubię ten olejek,
ponieważ jego zapach jest zbliżony do wody perfumowanej Green Tea
Elizabeth Arden, której używała moja przyjaciółka. Ta woń budzi
we mnie wyłącznie pozytywne emocje i przenosi w beztroskie czasy
studiów, które obfitowały w wiele zabawnych wydarzeń. Olejek
sprawia, iż wanna wypełnia się pianą. Pomimo obecności SLES nie
wysusza skóra, ba, pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że
delikatnie ją nawilża. Za każdym razem, gdy chcę poprawić sobie
humor, sięgam po olejek do kąpieli z trawą cytrynową i zieloną
herbatą.
Róż Annabelle Minerals „Romantic”
Kiedyś nie wyobrażałam
sobie, że mogłabym nałożyć róż na policzki, dziś nie potrafię
się bez niego obejść. Oczywiście zdarza mi się wyjść z domu
bez makijażu, ale gdy już decyduję się na jego nałożenie, muszę
ożywić policzki. W związku z tym, iż moje tempo zużywania
kolorówki nie jest zawrotne, stawiam na minerały. To świetne
rozwiązanie dla osób, które obawiają się, że w terminie
przewidzianym przez producenta nie zdążą spożytkować specyfiku.
Minerały nie psują się, ponieważ nie zawierają składników,
dzięki którym mogłyby się rozwijać bakterie czy grzyby. Jeśli
nie wkładamy do proszku brudnego pędzla czy palców, to możemy
korzystać z jego dobrodziejstw przez wiele lat. „Romantic” to
odcień idealny, ponieważ jest niezwykle delikatny i świetnie
komponuje się z bladą cerą. Jasny, chłodny róż ożywia twarz w
sposób naturalny, nieprzerysowany. Choć sprawia wrażenie matowego,
drobinki niewidoczne na pierwszy rzut oka dyskretnie odbijają
światło.
Golden Rose Velvet Matt nr 11, 13, 14, 16, 20
Jestem pomadkomaniaczką
i nie zamierzam walczyć z tym nałogiem. Spośród wielu dokończeń
dostępnych na rynku w sposób szczególny upodobałam sobie maty.
Gdy w drogeriach pojawiły się pomadki Golden Rose, musiałam
je wypróbować. Początkowo wybrałam dla siebie 3 odcienie: nr 11
(piękna malinowa czerwień), nr 13 (fuksja) i nr 20 (bordo). W
związku z tym, iż szminki okazały się świetnie napigmentowane i
trwałe, poczułam potrzebę powiększenia kolekcji o kolejne dwa
sztyfty. Tym razem wybór padł na nr 14 (kolor dojrzałej maliny) i
nr 16 (brąz). Wprawdzie poszczególne odcienie nieco różnią się
jakością, nr 20 jest dość tępy, co utrudnia aplikację, ale
jestem z nich zadowolona. Na moich ustach utrzymują się co najmniej
kilka godzin. O dziwo, dobrze znoszą picie i drobne podjadanie. Z
warg znikają równomiernie, warto jednak pamiętać o systematycznym
nawilżaniu ust, ponieważ pomadki o matowym wykończeniu wysuszają
skórę.
Vipera Elite Matt pomadka do ust nr 109 Hibiskus Tree
Długo poszukiwałam
ciemnofioletowej, matowej pomadki, gdy zdążyłam o zapomnieć o
swoim kosmetycznym chciejstwie, w centrum handlowym natknęłam się
na stoisko Vipery. Oczywiście nie mogłam przejść
obojętnie obok pomadek. Przyjrzałam się poszczególnym odcieniom i
wybrałam dla siebie dwa, w tym Hibiskus Tree, który okazał
się strzałem w dziesiątkę. Matowe szminki Vipery różnią się
trwałością od swoich kuzynek z Golden Rose, na moich ustach
utrzymują się nieco krócej, ale i tak wynik ten uważam za
satysfakcjonujący. Wracając do Hibiskus Tree to wspomniany
odcień przypomina mi jagodowy koktajl i tak też prezentuje się na
ustach. Szminka z pewnością doczeka się szczegółowej prezentacji
w odrębnym poście.
L`Oreal Volume Million Lashes So Couture tusz do rzęs
Byłam sceptycznie
nastawiona do kolorówki L`Oreal, ponieważ kosmetyki tej firmy w
najlepszym przypadku wypadały dość przeciętnie. Czasem warto
jednak zrewidować swoje przekonania i dać jeszcze jedną szansę,
maskara Volume Million Lashes So Couture jest tego najlepszym
dowodem. Tusz od początku miał odpowiednią konsystencję i nadawał
się do użytku. Nie przepadam za maskarami, które muszą odleżeć
kilkanaście dni, zanim zagoszczą na rzęsach. Aplikator dołączony
do tuszu pozwala dokładnie rozdzielić włoski. Kosmetyk L`Oreal
nadaje głębię spojrzeniu, wyraźnie pogrubiając rzęsy. Jego
dodatkowym atutem jest apetyczny, czekoladowy zapach.
Wibo Deep Black eyeliner
Kreska wykonana wzdłuż
górnej powieki nigdy nie była moją domeną, gdyż przejawiam słabe
zdolności manualne. Wiele dobrego słyszałam o eyelinerze Wibo,
M.:* korzystając z jego dobrodziejstw, uczyła się malować
jaskółki. Dziś jest mistrzynią w tej materii. Wprawdzie ja nie
potrafię odtworzyć jej dzieła, ale dzięki eyelinerowi Wibo
przekonałam się do kreski. Trening czyni mistrza, więc wszystko
przede mną. Teraz przynajmniej wiem, jaki powinien być pędzelek,
abym potrafiła się nim posługiwać. Eyeliner Deep Black
pozwala uzyskać czarną kreskę wolną od prześwitów.
Sensique lakiery do paznokci Art Nails
Choć odkryłam je
stosunkowo niedawno, postanowiłam wspomnieć o nich w podsumowaniu
minionego roku. Na co dzień raczej stronię od brokatów, ale gdy
pozwalają uzyskać niecodzienny efekt, robię wyjątek. Wszystko
zaczęło się od fioletu (nr 192), koleżanka miała go na
paznokciach, wyglądał obłędnie, więc poprosiłam ją o podanie
nazwy lakieru. Nie byłabym sobą, gdybym przy pierwszej nadarzającej
się okazji, nie kupiła tej emalii, korzystając z pomocy dobrej
duszy:) W związku z tym, iż fiolet na moich paznokciach przetrwał
bez uszczerbku 6 dni, a jego aplikacja jest łatwa i przyjemna,
zdecydowałam się powiększyć kolekcję lakierów o „Pink Frost”, emalię, która przypomina oszroniony róż. Najnowszy
nabytek również mnie nie zawiódł, szybko schnie, na jego korzyść
przemawia również 6-dniowa trwałość. Marzy mi się czerń, ale
ta od pewnego czasu jest niedostępna, mam nadzieję, że niebawem w
pobliskich Drogeriach Natura uzupełnią braki.
Joko lakiery do paznokci „Find Your Color”
Kremowe lakiery Joko z
serii „Find Your Color” świetnie współpracują z moją
płytką. Na paznokciach utrzymują się od kilku dni do tygodnia,
szybko schną i ładnie połyskują. Dodatkowym atutem emalii z tej
serii jest szerokim pędzelek, który znacznie usprawnia aplikację.
Jako posiadaczka szerokiej płytki cenię sobie tego typu
rozwiązania.
Lancome Tresor Midnight Rose
To najlepszy dowód, że
drogeriom opłaca się dorzucać do zakładów gratisy w postaci
próbek perfum. Na Lancome Tresor Midnight Rose być może
nigdy nie zwróciłabym uwagi, gdyby nie niewielka buteleczka z
atomizerem, którą otrzymałam w Douglasie jako miły dodatek do
zakupów kolorówki. Róża w towarzystwie maliny jest niezwykle
intrygująca, zmysłowa i kobieca. Próbka wystarczyła, aby
przekonać mnie do zakupu pełnowymiarowego flakoniku, który
notabene zdobi toaletkę, ciesząc przy tym oko. Fioletowa róża na
gumce to dość oryginalny pomysł, ale w tym przypadku niezwykle
trafiony.
karminowe.usta
Z Twoich ulubieńców znam jedynie szminki GR i tusz L'Oreal :) również są moimi faworytami ;)
OdpowiedzUsuńMoimi też :D
UsuńPo raz pierwszy trafiłam na tusz L`Oreal, z którego jestem w pełni zadowolona:)
UsuńZnam tylko zapach, który jest faktycznie piękny<3
OdpowiedzUsuńPomadki GR znalazły się w moich ulubieńcach minionego roku, są fantastyczne! Ja posiadam ich trzy odcienie.
OdpowiedzUsuńA szampon Sylveco także mam, ale jeszcze nie używałam ;)
Obecnie mam 5 odcieni, ale czuję, że jeszcze kilka dokupię, ponieważ pomadki z serii Velvet Matte charakteryzują się świetną jakością:)
UsuńŻadnego nie znam :( Ale chętnie to zmienię w tym roku!
OdpowiedzUsuńNa pewno będziesz miała ku temu okazje:)
UsuńSo Couture ♥
OdpowiedzUsuńŚwietnie rozdziela rzęsy i do tego obłędnie pachnie czekoladą:)
Usuńz Twoich ulubieńców znam tylko pomadki z golden rose i liner z wibo. Oba produkty bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńTo najlepszy dowód, że tanie też może być dobre. Pomadki Golden Rose Velvet Matte pozytywnie zaskoczyły mnie jakością, a dzięki eyelinerowi Wibo przekonałam się do kreski:)
UsuńMatowe pomadki Golden Rose i mnie pozytywnie zaskoczyly:-)
OdpowiedzUsuńChoć mam pięć matowych pomadek Golden Rose, czuję, że moja kolekcja niebawem się powiększy:)
UsuńCzy zapach jest na Tobie trwały?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Na mojej skórze Lancome Tresor Midnight Rose utrzymuje się przez cały dzień, jeśli spryskam perfumami włosy, to malinowo-różaną woń czuję jeszcze po przebudzeniu:)
UsuńMam tusz i ten czerwony lakier Joko, oba są super☺
OdpowiedzUsuńLakiery Joko świetnie współpracują z moją płytką, są bardzo trwałe i szybko schną. Czegóż chcieć więcej?:)
UsuńSzminki są super :) Muszę się nimi bliżej zainteresować.
OdpowiedzUsuńWidziałam, że ostatnio postanowiłaś dać szansę szminkom, wśród pomadek Golden Rose Velvet Matte na pewno znajdziesz coś dla siebie.
Usuńpomadki gr znajdą się i w moich ulubieńcach. mam ich sześć, ale pokrywa się nam tylko jeden odcień - 14 :)
OdpowiedzUsuńTe pomadki są świetne, na moich ustach niektóre odcienie utrzymują się ponad 8 h:)
UsuńUwielbiam pomadki matowe z Golden Rose ! :) Koniecznie muszę się przekonać do kresek ! :) Jutro lecę po eyeliner z wibo :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Warto wypróbować eyeliner Wibo, jest tani i idealny dla osób, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę z kreskami:)
Usuńteż lubię te pomadki z GR ;) Z tym, że ja mam tylko jeden odcień-07 ;)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że pomadka nr 07 przypadła Ci do gustu:)
UsuńPodoba mi sie ta szminka z Vipery:) Kupiłaś ją w Opolu?
OdpowiedzUsuńTak samo te lakiery z Joko bardzo mi się podobają i chyba kupię sobie któryś na próbę:)
Szminkę Vipery kupiłam w Opolu:) W Karolince jest stoisko tej firmy:) Z tego, co pamiętam, szminki Vipery są zaledwie o kilka złotych droższe od Golden Rose Velvet Matte:)
UsuńLakiery Joko znajdziesz w Astorze na placu Teatralnym:)
Śliczny ten róż z Annabelle. Mam jedną pomadkę z tej serii GR i za nią nie przepadam.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że pomadka Golden Rose z serii Velvet Matte nie przypadła Ci do gustu. Jestem zadowolona z odcieni, które posiadam, aczkolwiek nr 20 spisuje się nieco gorzej, toporna konsystencja przysparza problemów podczas aplikacji.
Usuńtez lubie pomadki z GR, sa mega fajne))) a na maske z Balea mialam ochote, ale mam zby duzy zapas innych, wiec odpuscialm sobie!
OdpowiedzUsuńJak uszczuplisz zapasy, będziesz mogła kupić jakąś maskę, której jeszcze nie miałaś;) Mnie też czeka denkowanie, tyle że w moim przypadku dotyczy to balsamów do ciała, których zgromadziłam kilkanaście;) Nie potrafię oprzeć się ciekawym kompozycjom zapachowym:)
UsuńZainteresowałaś mnie tym szamponem i odżywkami Balei.
OdpowiedzUsuńSzampon Sylveco naprawdę warto wypróbować, zwłaszcza jeśli masz wrażliwą skórę głowy lub chciałabyś odżywić przesuszone włosy. Od razu nie spłukuję piany, daję kosmetykowi czas na to, aby zawarte w nim składniki mogły zadziałać i po myciu głowy kosmyki wyglądają lepiej.
UsuńLancome mają cudowny zapach :) Ochh...chce je miec :D
OdpowiedzUsuńPrzepadłam, gdy w moje ręce wpadła próbka Lancome Tresor Midnight Rose. Ponadto flakonik, w którym znajduje się woda perfumowana, cieszy oko:)
UsuńPomadki Golden Rose Velvet Matte to mój absolutny hit :) Szminkę z Vipery z tej serii też posiadam, jestem w miarę zadowolona :)
OdpowiedzUsuńVipera wypada nieco gorzej od Golden Rose Velvet Matte, ale jestem z niej zadowolona, ponieważ fiolety bywają problematyczne. Swego czasu miałam szminkę przypominającą śliwkę węgierkę, która przysparzała sporo trudności podczas aplikacji.
UsuńUh, na róż od AM mam ochotę nie od dziś i tak samo jak Ty, dawniej nie używałam a jak zaczęłam to już przepadłam. Na eyeliner Wibo czaję się nie od dziś, ale boję się, że nie dam rady, bo wiecznie używam pisaczka ;-)
OdpowiedzUsuńJa z kolei nie potrafię posługiwać się eyelinerem w formie pisaka. Próbowałam wielokrotnie, ale każde podejście kończyło się niepowodzeniem.
UsuńSporo tego :) Koniecznie muszę wypróbować szampon z sylveco, pomadki GR ostatnio kupiłam i jestem nimi po prostu zachwycona! :)
OdpowiedzUsuńWarto zapoznać się z szamponem Sylveco, ponieważ zawiera łagodne detergenty i jeśli nie spłuczemy go od razu, nawilża kosmyki.
UsuńOoo czyzby jakas nowa wersja mojego ukochanego eyelinera Wibo? :D
OdpowiedzUsuńTak, jakiś czas temu na rynku pojawił się eyeliner Wibo w nowej odsłonie:)
UsuńTeż uwielbiam ten róż Annabelle Minerals, ma naprawdę przepiękny odcień :)
OdpowiedzUsuńTen róż jest tak delikatny, że nie można z nim przesadzić:) Świetnie komponuje się z bladą cerą, nadając jej zdrowy odcień:)
UsuńNiezła kolekcja szminek GR :) Ja mam jedną i na razie poprzestaję ):)
OdpowiedzUsuńNie jesteś z niej zadowolona czy po prostu znasz lepsze szminki?
UsuńPodzielam zachwyt na różami z Annabelle i szminkami GR. A perfumy chętnie obwącham przy okazji, bo zapowiadają się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zdecydowałam się w końcu na zamówienie róży Annabelle Minerals, ponieważ charakteryzują się świetną jakością, na mojej mieszanej cerze utrzymują się przez cały dzień, a to nie lada wyczyn:)
UsuńPomadki Golden Rose kocham :)
OdpowiedzUsuńWcześniej nie miałam do czynienia z pomadkami Golden Rose, ale po zapoznaniu się z serią Velvet Matte przepadłam i mam ochotę powiększyć swoją kolekcję o pomarańczową szminkę:)
UsuńTeż lubię ten róż :)
OdpowiedzUsuńTo niezwykle delikatny odcień, który subtelnie ożywia twarz i co najważniejsze nie powoduje wysypu niedoskonałości:)
UsuńZwróciłaś moją uwagę na pomadki Golden Rose. Głośno o nich ostatnio, a ja jeszcze nie skusiłam się na żadną. Przypuszczam, że matowy efekt przypadnie mi do gustu, tylko który kolor wybrać ;)
OdpowiedzUsuńIwetto mam dokładnie ten sam problem xD
UsuńTeż miałam problem z podjęciem decyzji, dlatego swoją przygodę z pomadkami Golden Rose Velvet Matte rozpoczęłam od przyniesienia do domu trzech odcieni:)
UsuńSzampon Sylveco pszeniczny owsiany uwielbiam. Faktycznie bardzo dobrze oczyszcza. Z Annabelle mój ulubieniec to róż sunrise.
OdpowiedzUsuńMoje włosy chyba trochę się zmieniły, kiedyś nie najlepiej znosiły proteiny, a teraz uwielbiają szampon pszeniczno-owsiany Sylveco:)
UsuńJeśli chodzi o pomadki GR to jak najbardziej się zgadzam! ♥
OdpowiedzUsuńZa 10 zł otrzymujemy dobre jakościowo pomadki:)
UsuńKolor 20 szminki gr bedzie jutro moj! A lakiery joko są boskie omnomomnom wszystkie bym brała!!
OdpowiedzUsuńGolden Rose Velvet Matte nr 20 to idealny odcień na zimę:) Bardzo dobrze czuję się w bordowych ustach, ale ten odcień jest bardziej problematyczny od pozostałych, jego aplikacja może nastręczać trudności, na szczęście pędzelek rozwiązuje problem i pozwala równomiernie rozprowadzić kosmetyk.
Usuńo matowych szminkach GR słyszę już po raz kolejny, chyba się w końcu skuszę. no a eyeliner z wibo, najlepszy, najtańszy i niezastąpiony. tak samo jak L`Oreal Volume Million Lashes, który podkradałam mojej mamie większość roku :>
OdpowiedzUsuńNie przypuszczałam, że kiedykolwiek znajdę eyeliner, którym będę potrafiła wykonać kreskę, tymczasem odpowiednio dobrany pędzelek potrafi zdziałać cuda:)
UsuńBardzo lubię Olejki do kąpieli Bielenda, bez wyjątku wszystkie ich warianty :)
OdpowiedzUsuńJa jedynie nie przepadam za wersją z grejpfrutem, ponieważ wyczuwam w niej pomarańczę, której nie lubię.
UsuńJa niestety nie polubiłam się z odżywką z perłami Balea ;/
OdpowiedzUsuńKażde włosy są inne, podejrzewam, że niskoporowate kosmyki może obciążać i zmagać ich przetłuszczanie.
Usuńzazdroszcze tylu pomadek z Golden Rose !
OdpowiedzUsuńCzuję, że to jeszcze nie koniec i powiększę swoją kolekcję o kolejne pomadki Golden Rose Velvet Matte:)
Usuń