Trochę prywaty...

Od tygodnia dręczy mnie chandra. Odkąd złożyłam pracę magisterską w dziekanacie, czuję, że kończy się pewien etap, który przez wielu jest utożsamiany z młodością. Pojawiła się pustka, której się nie spodziewałam.

Początkowo wizja zakończenia edukacji poprawiała mi nastrój. Po tylu latach wysiłku intelektualnego i walki o dobre rezultaty, dopadło mnie zmęczenie. Jednak z czasem uświadomiłam sobie, że okres, który dobiega końca, miał wiele zalet.

Opracowując pytania z przebiegu studiów, często zatrzymuję się przy wspomnieniach. Wiem, że będzie mi brakowało ludzi, z którymi spędziłam ostatnie lata. W mojej grupie zawsze panowała życzliwa, ciepła atmosfera, dzięki której czułam się swobodnie. Wiele osób tęskni za znajomymi z liceum, ja czuję się związana z kolegami, z którymi miareczkowałam i pipetowałam;) Nasze uczelniane relacje przeniosły się do sfery prywatnej. Liczne imprezy urodzinowe i parapetówki przejdą do historii;)

Studia stanowią swoisty pomost pomiędzy czasami beztroski a dorosłym życiem. W tym czasie zdobywamy pierwsze doświadczenie zawodowe, ale zawsze potrafimy wygospodarować czas na piwo ze znajomymi.

Kiedy myślę o przyszłości, pojawiają się liczne obawy. Nie wiem, czy za kilka lat doczekam się stabilizacji, która umożliwi mi założenie rodziny.

Kiedy kilka miesięcy temu słyszałam o syndromie końca studiów, nie przypuszczałam, że wraz z nadejściem czerwca, przepełni mnie życiowy pesymizm. Kiedy kończyłam liceum, nie czułam żalu. Wiedziałam, że taka jest kolej rzeczy i należy się z tym pogodzić. Tym razem sytuacja wygląda inaczej.

PS Jak poradziliście sobie z syndromem końca studiów? A może ten stan jest Wam obcy? Mam nadzieję, że wybaczycie mi wisielczy nastrój i notkę o nietypowej tematyce.


karminowe.usta

69 komentarzy:

  1. Zaczęłam doktorat ;) Pomogło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że doktorat dostarcza Ci satysfakcji:) Ja nie wybieram się na studian III stopnia. Do tego trzeba mieć pasję;)

      Usuń
  2. Wiesz co, na studiach magisterskich pewna Doktor, z którą mieliśmy wykłady mówiła nam o tym samym. Wspominała, że pracę magisterską pisała w ostatniej chwili, ciągle latała czegoś szukać, piła zioła, by przeżyć. Po obronie wróciła do pokoju, w którym panował totalny bałagan, notatki, materiały wszędzie leżały i zdała sobie sprawę, że to koniec. Pomyślała i co Ja teraz będę robić?

    Mi trochę było żal, że już nie pojadę na zjazd... szczerze mówiąc chciałabym zrobić sobie jakąś podyplomówkę, najlepiej z jakiejś rachunkowości lub kadr, płac-co obecnie wiąże się z moją pracą. Tylko, że na razie nie zarabiam kokosów, a 2 lata magisterki trochę finansowo mnie wykończyły.

    Co do reszty. Nie łam się! Dasz sobie radę, nie popadaj w czarne nastroje, wszystko się ułoży! Trzeba myśleć pozytywnie, przynajmniej się staram myśleć w ten sposób, a szczęście się do Nas uśmiechnie:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy człowiek znajduje się na wysokich obrotach, to potem nie potrafi zwolnić. Na ostatnim roku studiowałam i pracowałam w oparciu o umowy o dzieło. Na pewno nie zabraknie mi zajęć, ale trudno wykorzenić pewne przyzwyczajenia;)

      Mam nadzieję, że będziesz mogła zrealizować swoje marzenie o podyplomówce:)

      Dziękuję za wsparcie i ciepłe słowa:)

      Usuń
  3. mnie całkowity koniec studiów czeka dopiero za rok, ale czułam się podobnie jak ty po zakończeniu licencjatu, wtedy 89% mojej grupy zakończyło studia, zmieniło kierunek, albo zdecydowało się na studia zaoczne, do tej pory tęskni mi się za nimi bo nie spotykamy się już tak często jak wtedy, nie dzieje się już tyle...podobnie jak Ty czuję obawę przed przyszłością, co będzie po studiach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po licencjacie musiałam się rozstać z niektórymi osobami. Na szczęście z jedną koleżanką wciąż utrzymuję kontakt. Spotykamy się stosunkowo często. Mam nadzieję, że tym razem będzie podobnie;)

      Usuń
  4. Po prostu będzie dobrze ! Trzeba iść do przodu ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja szczerze mówiąc cieszę się ze skończenia studiów. Od dawna czekam, żeby całkowicie oddać się pracy.
    Może zacznij kolejne studia? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze parę tygodni temu cieszyłam się, że przestanę lawirować pomiędzy zajęciami a pracą, a teraz czuję się dziwnie;) Chyba muszę przyzwyczaić się, że pewien etap został zakończony.

      Paradoksalnie, nie ciągnie mnie do dalszego studiowania;)

      Usuń
  6. tak, pewien etap sie konczy, ale przeciez mozesz kontynuowac znajomosci :)
    ja chandre przebolalam skokiem na gleboka wode - wyjechalam do UK. no ale tu czekal na mnie moj facet i praca, wiec to nie byl zupelny spontan ;)
    strach o przyszlosc i poczucie stabilizacji jest jak najbardziej naturalny. najwazniejsze, zeby Ciebie motywowal, a nie paralizowal. zobaczysz, bedzie dobrze.
    tak, "dorosla" codziennosc nie jest latwa, pojawiaja sie problemy (chociazby finansowe), ale nalezy pamietac, ze prawoie kazdy tak ma i to nie koniec swiata :) niegdys o wiele bardziej sie przejmowalam pewnymi rzeczami. teraz po prostu przyjmuje, co zycie przyniesie, i staram sie radzic sobie z tymi sytuacjami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście strach nigdy mnie nie paraliżuje. Mogę marudzić, płakać, ale tanio skóry nie sprzedam;) Zawsze staram się walczyć do końca;)

      Dziękuję za pokrzepiające słowa:)

      Usuń
  7. Mnie było ciężko po liceum, gdy okazało się, że każda z osób, z którymi była blisko idzie na inny kierunek. Teraz aż takiego żalu nie czuję. Liczę ponadto, że uda mi się kontynuować znajomość ze znajomymi.
    Bardziej boję się tego, co czeka mnie po obronie i w jaką stronę iść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem, w jaką stronę chciałabym pójść, ale nie wiem, czy uda mi się to zrealizować... Będę dążyła do celu, ale muszę liczyć się z porażką...

      Usuń
  8. przede mna jeszcze sporo czasu do konca studiow i poki co nie potrafie sobie wyobrazic tego co bedzie w przyszlosci...
    mam nadzieje ze po obronie uda Ci sie odnalezc w nowej rzeczywistosci i nie bedziesz mocno tesknila :*

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie było trochę inaczej, studiowałam zaocznie, na prywatnej uczelni, ciężko to trochę nazwać prawdziwym studiowaniem. Ale pokochałam mój kierunek. Niestety po licencjacie nie byłam w stanie dalej kontynuować nauki ze względu na kwestię finansową. Pracowanie na pełen etat i studia mnie wykańczały i spowodowały wiele problemów w życiu prywatnym, bardzo podziwiam osoby, które prowadzą taki tryb, nie rzadko mając dzieci i kontynuując dwa kierunki na raz! No i u mnie skończyło się tak, że zaraz po obronie licencjatu wyjechałam do Anglii. Mijają już prawie dwa lata i mi ciągle żal, że nie kontynuowałam nauki lub nie podjęłam walki o znalezienie pracy w zawodzie. Wiem, że miałam małe szanse, by mi się udało, ale sama próba pozwoliłaby mi myśleć o sobie lepiej.
    Dlatego bazując na moich doświadczeniach na Twoją chandrę polecam Ci dalsze spełnianie swoich planów, marzeń. Na pewno masz założone jakieś cele, przemyśl teraz swoją listę z perspektywy ukończonej edukacji i zastanów się od czego zacząć. Jesteś w świetnym momencie swojego życia i wiele teraz zależy od tego, jakie decyzje pojmiesz. Postaraj się zrobić wszystko, by robić w życiu to, co lubisz i daje Ci możliwość rozwoju i spełnienia, a chandra zniknie, bo będziesz skupiona na działaniu :)
    Powodzenia, trzymam za Ciebie kciuki! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Gdy dopadnie nas chandra, trzeba czymś zająć myśli;) Planowanie i realizowanie wytyczonych celów potrafi podbudować naszą psychikę. Raczej nie znajdę pracy w zawodzie, ale jest parę rzeczy, które chciałabym robić w życiu i które można podpiąć pod biotechnologię:)

      Również podziwiam osoby, które potrafią łączyć studia zaoczne z pracą na pełny etat. Ja czasem padałam ze zmęczenia, gdy łączyłam naukę z umową o dzieło.

      Usuń
    2. To jest najważniejsze, byś potrafiła sama przed sobą określić to, co chcesz i czego nie chcesz w życiu robić. Od tego jest prosta droga do sukcesu i spełnienia :)
      Co do studiowania i pracy, to była makabra, pracowałam w sklepie, w centrum handlowym, na ogół w godzinach 13-21, to była makabra, człowiekowi się nie chce już niczego, a gdzie czas na naukę... Wolne w weekend na zjazd oznaczało brak jakiegokolwiek wolnego w czasie tygodnia, a w szkole spędzałam czasem po dwanaście godzin, było ciężko niestety.

      Usuń
    3. Ja zawsze podziwiałam mojego przyjaciela, który pracował w sklepie budowlanym przez 8 h i jednocześnie pojawiał się na wszystkich obowiązkowych zajęciach. Czasem ledwo trzymał się na nogach, ale był twardy;)

      Usuń
  10. Ja mimo że kończę studia to się ciesze ;) Niestety ludzie w grupie nie byli zgrani, każdy sam sobie. Jedyne czego będzie mi brakować to tego że miałam wolne dni w tygodniu i tego że jak nie poszłam na zajęcia to nic takiego się nie stało, na co w pracy nie można sobie pozwolić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja praktycznie nie miałam wolnych dni w tygodniu, bo pracowałam i studiowałam, ale masz rację. Jeśli nie pójdziemy na zajęcia, to nie poniesiemy praktycznie żadnej odpowiedzialności. W pracy nie obowiązuje taryfa ulgowa, ale akurat ta kwestia nie budzi we mnie niepokoju.

      Usuń
    2. Do pracy chciałam się wybrać, ale jakoś ciężko było mi się zmobilizować żeby cos znaleźć. Jak się obronię to już nie będzie wyjścia ;P Trzeba pracować ;)

      Usuń
    3. Mam nadzieję, że nasze poszukiwania pracy zakończą się sukcesem;)

      Usuń
  11. u mnie jeszcze 3 lata do końca, więc się nie mam o co martwić. ale rozumiem cię bardzo dobrze. moje współlokatorki kończyły studia, kiedy ja zaczynałam i pamiętam jak nie umiały się odnaleźć w nowej sytuacji... będzie dobrze, tylko pierwszy moment będzie ciężki :) a przyjaźnie ze studiów pielęgnowane na pewno będą dawały ci dużo przyjemności i wspomnień :)
    pozdrawiam, A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że stosunkowo szybko odnajdę się w nowej sytuacji. Później będzie już z górki;)

      Usuń
  12. mnie koniec studiow nie predko czeka bo jestem dopiero na drugim roku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie czeka Cię jeszcze wiele zwariowanych imprez;)

      Usuń
  13. Ja w trakcie studiów pracowałam, więc w sumie nie było mi bardzo ciężko.
    A później przeniosłam się za granicę, więc i tak wszystko przewróciło się do góry nogami, w pozytuwnym sensie ;-)
    Powiem ci szczerze, studia to piękny czas, ale wolę życie zawodowe :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że po znalezieniu stałej pracy zacznę podzielać Twoje zdanie:) Na razie widzę przyszłość w czarnych barwach, ponieważ nie wiem, ile razy przedłużą mi umowę o dzieło;)

      Usuń
  14. Koniec studiów to rzeczywiście 'dziwny' etap w życiu. Mnie po złożeniu pracy do dziekanatu nachodziły refleksje - Ale jak to, to na serio? Nawet kilka miesięcy po obronie nie byłam w stanie oswoić się z myślą, że zaczyna się nowy etap.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie opisałaś to, co teraz czuję. Teoretycznie wiem, że studia dobiegają końca, aczkolwiek często łapię się na myśli o październiku i powrocie na uczelnię...

      Usuń
  15. Dla mnie to był bardzo ciężki okres..Wszyscy znajomi ze studiów wyjechali do swoich rodzinnych stron a ja zostałam sama :) tego najbardziej mi chyba brakowało...to było bardzo przykre doświadczenie i sporo czasu mi zajęło żeby nawiązać nowe przyjaźnie.. Kończąc studia (resocjalizację) wiedziałam, że ciężko będzie mi znaleźć pracę ale nie wiedziałam że aż tak.. Przez trzy miesiące będąc bezrobotną przewartościowałam swoje życie od a do zet - zawsze miałam swój dochód - stypendium naukowe dość wysokie a gdy to wszystko się nałożyło..czułam się jak śmieć..wizyty w urzędzie pracy zdawały się to potwierdzać..rozmowy kwalifikacyjne to tortury dla mnie jako nieśmiałej osoby..depresja..ale na szczęście załapałam się na staż a potem się spodobałam i jakoś się toczy..chociaż nie o takiej pracy marzyłam na studiach..
    W każdym razie rozumiem Ciebie doskonale..nie pocieszam bo słowa nie mają tu znaczenia - musisz to przeżyć.. :*
    Bardzo lubię Twoje posty o prywacie - stajesz mi się znacznie bliższa droga koleżanko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pocieszam się tym, iż kilka bliskich mi osób zamierza składać papiery na studia III stopnia, w związku z tym będę mogła się z nimi spotykać;) Jednak obawiam się, że szybko stracę kontakt z kolegą, który pochodzi z Lubelszczyzny;) Z kolei paru innych wybiera się do Anglii.

      Również przyzwyczaiłam się do wysokiego stypendium naukowego. Nawet przeciętna pensja z umów o dzieło nie prezentowała się tak źle, ponieważ nie była jedynym źródłem utrzymania;)

      Ja nawet nie łudzę się, że znajdę stałą pracę w zawodzie. Jednak zależy mi na czymś stabilniejszym niż umowa o dzieło.

      Usuń
  16. ja jestem na II roku a już się stresuję jak to będzie po studiach, czy znajdę prace i będę w stanie się utrzymać i założyć rodzine...niby taka kolej rzeczy ale to wszystko takie dziwne jest. Ale jestem pewna, że sobie poradzisz, grunt to myśleć pozytywnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze wychodziłam z założenia, że koniec pewnych etapów jest naturalną koleją rzeczy. Nie przypuszczałam, że gdy dobrnę do końca studiów, poczuję się dziwnie.

      Usuń
  17. nie znam syndromu studiów, ale tęsknię za czasami średniej szkoły. Jak to mówią coś się kończy i zaczyna....na pewno odnajdziesz właściwą drogę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, ze tak właśnie będzie i moje obawy okażą się bezpodstawne;)

      Usuń
  18. W tamtym roku skończyłam studia i jakoś może przez 2 tyg miałam takie dziwne uczucie, że już koniec a potem wszystko wróciło do normy i jest git. No może nie do końca...Nadal szukam pracy z marnym skutkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że ten stan szybko mi minie. Życzę powodzenia w szukaniu pracy:)

      Usuń
  19. Obecnie jestem na etapie obrony pracy licencjackiej. Chcę dalej iść na studia magisterskie. Cieszę się, że to jeszcze nie koniec, ale wiem, jak szybko to przeleci i będzie trzeba na dobre odciąć się od maminej spódnicy. Póki co myślę o nadchodzących wakacjach i braku pracy, łatwo nie jest. Myślę, że Twoje "pierwsze kroki" będą trudne,jednak w końcu się odnajdziesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy rozpoczynałam studia magisterskie, cieszyłam się, że przede mną jeszcze 2 lata względnego spokoju. Niestety, ani się nie obejrzałam, a ostatni semestr dobiegł końca...

      Usuń
  20. Znam ten ból ;)
    Sama przechodziłam to zdenerwowanie i niepewność odnośnie tego, co będzie po studiach.
    Nie ukrywam, że to właśnie okres studiów był czasem najpiękniejszych i najbardziej zwariowanych i beztroskich wspomnień. Później przyszedł smutek, że to już wszystko za mną i nigdy nie wróci.
    Znajomi pozostaną, ale już nie będzie takich śmiesznych sytuacji, zwariowanych momentów.
    Niestety nie ma cudownego lekarstwa na tą chandrę.
    Niemniej warto pielęgnować i często wspominać każdą piękną czy wesołą chwilę z tych lat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W trudnych chwilach warto wracać do wspomnień z okresu studiów. Ostatnio przeglądałam zdjęcia i przez chwilę zapomniałam o stresie;)

      Usuń
  21. przede mną magister i też podzielam Twoje obawy, chociaż mam jeszcze rok na zastanowienie się nad tym co chcę właściwie robić w swoim życiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, że w liceum rok trwał wieczność... Na studiach czas pędzi jak szalony. Podejrzewam, że moje wrażenia wynikają z faktu, iż w ogólniaku nie potrafiłam usiedzieć na miejscu podczas lekcji, które mnie zupełnie nie interesowały. Nigdy nie lubiłam historii, wiedzy o społeczeństwie czy geografii, a w niektóre dni mogłam zapomnieć o przedmiotach kierunkowych. Wtedy każda minuta była udręką. Na studiach w końcu uczyłam się tego, co mnie interesowało. Poza tym otaczali mnie wspaniali ludzie.

      Usuń
  22. No i co Ci mam powiedzieć? Mam dokładnie to samo... Szukam pracy i jakiejś podyplomówki, która zwiększałaby moje szanse na znalezienie zatrudnienia (taa...). Przyzwyczaiłam się do studiowania, przyjaciół, dojeżdżania do Katowic wiecznie zatłoczonym autobusem. Już w tym tygodniu szłam korytarzem i myślałam "o tu siedziałam i kułam biochemię" i nigdy nie przyszłoby mi wtedy do głowy, że teraz tak cholernie będzie mi tego brakować... I jestem w kropce. Widziałam jak w zeszłym roku mój narzeczony przez to wszytko przechodził. Jak długo szukał stażu, który i tak się do niczego nie przydał i jak długo szukał pracy, która wcale nie jest w zawodzie i wcale nie jest stała i pewna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, znalezienie pracy czy stażu jest niezwykle trudne. Pamiętam, że w 2008 roku wszędzie trąbili o nadmiarze absolwentów ekonomii, rachunkowości i zarządzania. Biotechnologia znalazła się wówczas na liście kierunków zamawianych. Ucieszyłam się, ponieważ interesowały mnie zagadnienia z pogranicza biologii, chemii i fizyki. Z perspektywy czasu wiem, że popełniłam błąd, bo po rachunkowości czy bankowości miałabym większe szanse na znalezienie pracy.

      Usuń
  23. Nie dziwię się, powiem szczerze :(
    Nie zazdroszczę moim studentom tej walki na rynku pracy, trudów w dochodzeniu do samodzielności i niezależności finansowej. Bardzo ciężkie czasy dla młodych ludzi. Natomiast jest jedna fundamentalna zaleta - wiek. Zazdroszczę tych dwudziestu kilku lat :) Może nawet bym sie zamieniła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W każdej sytuacji można znaleźć jakieś zalety;) Zazwyczaj tęsknimy za tym, czego nie mamy. Świeżo upieczeni absolwenci zazdroszczą innym stabilizacji. Z kolei osoby o ugruntowanej pozycji, dostrzegają zalety młodego wieku, w tym możliwość wyboru drogi życiowej;)

      Usuń
  24. ja z jednej strony cieszylam sie, ze koncze studia- wiazalo sie to ze zmiana miejsca mojego zamieszkania(przeprowadzka o narzeczonego w Hiszpanii), ale tez ze zostawieniem wszystkiego w Polsce
    Potem bylo jeszcze gorzej ;) ale powoli do przodu, wszystko jest do przejscia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Wszystko można przeżyć. Wprawdzie czasem trzeba zacisnąć zęby i zmierzyć się z problemami, ale wytrwałość popłaca. Mam nadzieję, że moje obawy okażą się nieuzasadnione...

      Usuń
  25. Rozumiem Twoje rozterki.. w końcu czas wejść w dorosłe życie i żarty się kończą. Zawsze możesz pomyśleć, że może w przyszłej pracy też będą super ludzie i jakieś imprezki.. dopóki nie ma się dzieci wszędzie może być choć trochę jak na studiach:)
    Ja dla odmiany utrudniłam sobie życie, bo nie pisałam pracy mgr o czasie tylko rok później.. a co za tym idzie stresowałam sie tym dziadostwem i nie myślałam o końcu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brak imprez jest najmniej bolesny;) Najbardziej obawiam się problemów na rynku pracy. Na razie jestem na umowie o dzieło, która nie zapewnia żadnej stabilizacji. Mam nadzieję, że z czasem znajdę lepszą pracę, która umożliwi mi planowanie przyszłości.

      Usuń
    2. To będę trzymać kciuki:) nie powiem, bo jest ciężko i nawet ludzie z bardzo długim stażem i pozycją się nacinają. Chyba takie myślenie nic nie da.. ale rozumiem, że nie idzie inaczej...sama się borykam kupę lat po studiach. nigdy w zawodzie nie pracowałam, teraz macierzyński , ale jak się skończy pracy muszę szukać, bo to skomplikowana sytuacja.. doświadczenia w sumie brak, 30 lat prawie na karku, 2 dzieci i kto mnie weźmie.. ech.. Nie piszę tego żeby się ścigać kto ma gorzej.. tylko może żebyś się czuła w tych rozmyślaniach mniej osamotniona:) Chyba w tym naszym chorym kraju nie można mówić o stabilizacji.. to jest tak przykre, że aż szkoda gadać.. Poznałam niedawno ludzi z Anglii.. ona sprząta, on gdzies tam pracuje.. żyją tak swobodnie... stać ich (pomijając różności, mieszkanie i gadzety) na kurde spokojne życie, nie na jakims poziomie..na normalne życie.. to się teraz podkreciłam na noc.. nie usne :)

      Usuń
    3. Ostatnio coraz częściej biorę pod uwagę wyjazd za granicę. Najbardziej interesuje mnie Anglia, ponieważ znam język. Z niemieckim nigdy nie było mi po drodze. Mogłam się uczyć godzinami, ale 15 minut później nie potrafiłam przypomnieć sobie żadnego nowego słówka. Niestety, niemieckie wyrazy są długie i trudne do zapamiętania.

      Usuń
    4. ja już niestety pewnie nigdy nie wyjadę.. uczyłam się angielskiego, ale zaszedł kurzem i nic już nie potrafię prawie, a z dwójką dzieci jechać gdzieś i nawet u lekarza się nie potrafić odezwać to koszmar. Żałuję, bo u nas dzieje się źle i nie mają szans młodzi ludzie, rodziny tym bardziej.. Mam nadzieję, że znajdziesz w sobie więcej odwagi niż ja kiedyś i będziesz spokojnie żyć:) Chyba tu już naprawdę nie ma na co liczyć..

      Usuń
    5. Ja również mam wątpliwości. Muszę wszystko dokładnie przeanalizować i dopiero wtedy podejmę decyzję. Na razie próbuję swoich sił w Polsce, szukając pracy;)

      Usuń
    6. Powodzenia. Mam nadzieję, że CI się wszytstko ułoży tak jakbyś chciała. :)

      Usuń
    7. W poniedziałek i we wtorek,w godzinach popołudniowych, przyda się mocne ściskanie kciuków;)

      Usuń
    8. Dopiero teraz przeczytałam.. :( Dobrze poszło???:)

      Usuń
  26. Mnie czeka za rok dopiero licencjat :) co nie zmienia faktu, że myśląc o tym już teraz robi mi się smutno. Również mam wspaniałą grupę. Fajnie jest na studiach, choć mi z ustatkowaniem i dorosłością przyjdzie zmierzyć się już na trzecim roku, kiedy niespodziewanie zjawi się mała istotka :) wiążę nadzieję z myślą, że jeszcze wiele dobrego przed nami. 2 lata temu nie wyobrażałam sobie świata bez liceum, teraz bez studiowania, a za trzy lata będzie coś innego, ale równie wspaniałego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie życzę Ci, aby udało Ci się połączyć nową rolę z kontynuowaniem studiów:) Masz rację, warto myśleć, że pewien etap się kończy, ale nowy wcale nie musi być zły;)

      Usuń
  27. Syndromu końca studiów nie doświadczyłam. Mniej więcej od ich połowy pracowałam w już w zawodzie i właściwie to modliłam się, żeby jak najszybciej się skończyły, bo nie wyrabiałam czasem na zakrętach. Mimo to ze znajomymi nadal utrzymuję kontakty. Zycie zawodowe jest x razy fajniejsze, o ile oczywiście robisz to co lubisz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Jeśli trafimy na pracę, w której się realizujemy, to również możemy z niej czerpać sporo przyjemności;)

      Usuń
  28. Ja tego nie czułam, bo zaczęłam 2 kierunek, który teraz kończę. Jednak mam już plany na najbliższą przyszłość, więc nie ogarnia mnie jakiś duży smutek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że masz plany na najbliższą przyszłość:) Ja teoretycznie wiem, co chciałabym robić, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie;)

      Usuń
  29. Rozumiem Cię, ja za rok zapewne będę przeżywać to samo :-( studia, mimo wszystko są świetnym okresem w życiu. Nie umiem pocieszać, ale głowa do góry :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem denerwujemy się z powodu nawału nauki, ale mimo wszystko ten okres można zaliczyć do najlepszych etapów w życiu;)

      Usuń

Pozostawiając u mnie komentarz, pozostawiasz u mnie swoje dane osobowe. Są one starannie przechowywane i nieudostępniane innym podmiotom.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...