Dziś ano straciłam
swojego przyjaciela. Był moim rówieśnikiem. Kiedy uczęszczałam
do przedszkola, przywędrowały do mnie dwie nimfy. Moja ciocia
postanowiła pozbyć się papug, ponieważ nie mogła znieść
wydawanych przez nie odgłosów. Początkowo zaprzyjaźniłam się z
Kasią. Była bardziej towarzyska i chętnie wchodziła na ręce.
Niestety, po roku musiałam się z nią pożegnać. Podczas
znoszenia jaj musiało dojść do uszkodzenia organów wewnętrznych.
Wówczas Piotruś stanął na wysokości zadania i całe dnie spędzał
w budce. Wysiedział wszystkie jaja, po czym wykarmił potomstwo.
Warto podkreślić, iż w przypadku nimf ojciec również wykazuje
zdolność do wydzielania mleczka.
Piotruś początkowo był
dziki. Nieufnie podchodził do ludzi, a swój lęk maskował agresją.
Wymieniając wodę, trzeba było uważać na palce. Ja i tak miałam
sporo szczęścia, ponieważ zawsze kończyło się na delikatnym
muśnięciu. Mój tata parokrotnie doczekał się głębokiej rany.
Aczkolwiek oswajanie przyniosło oczekiwane rezultaty. Piotruś
zaufał nam do tego stopnia, że w pewnym momencie zaczął domagać
się pieszczot. Sam wchodził na rękę. Jednak najbardziej upodobał
sobie zagłębienie między szyją a brodą. Za każdym razem, gdy
go przytulałam, moje ciało wypełniał spokój. Kontakty ze
zwierzętami pełnią rolę swoistego wentylu bezpieczeństwa.
Jego pomarańczowe
policzki i żółto-zielona czuprynka witały mnie zawsze po
przebudzeniu. W tym miejscu warto zaznaczyć, iż papugi wybierają
sobie właściciela i pozostają mu wierne. Gdy ich „przywódca”
wyjeżdża, nierzadko popadają w depresję, co objawia się
wyrywaniem piór i autoagresją. Swojego właściciela rozpoznają po
krokach, głosie. Piotruś bardzo często wiedział, że wróciłam
do domu, zanim zdążyłam wejść do pokoju, w którym znajdowała
się jego klatka. Gdy próg mieszkania przekraczała mama, reagował
zupełnie inaczej.
Piotruś miał słabość
do czerni. Nierzadko domagał się włączenia laptopa. Przyzwyczaił
się, że czarne pudło stoi na biurku nieopodal okna. Gdy znikało,
rozpoczynał protesty. Pokrzykiwał, wskazując dziobem na puste
biurko. Lubił również mój czarny płaszcz i spodnie. Gdy miałam
je na sobie, potrafił do nich przemawiać;)
Papugi należą do
niezwykle towarzyskich zwierząt. Piotruś nauczył się artykułować
moje imię. Za każdym razem, gdy opuszczałam pokój, w którym
znajdowała się klatka, wołał mnie. Na początku spokojnie, jednak
gdy jego oczekiwania nie zostały spełnione, robił się coraz
bardziej nerwowy, co objawiało się dodaniem końcówki „la” do
mojego imienia.
Piotruś upodobał sobie
folk. Gdy z głośników laptopa pobrzmiewał Enej, moja papuga
przystępowała do śpiewów i tańców. W to niewielkie ciało
wstępowała ogromna energia. Podobnie reagował na sygnał karetek i
policyjnych radiowozów.
Zwierzęta potrafią
doskonale rozpoznać nastrój właściciela. Moja papuga towarzyszyła
mi na różnych etapach mojego życia. Gdy ogarniały mnie czarne
myśli, Piotruś to wyczuwał i biegał wzdłuż drzwiczek klatki.
Brałam go wówczas na ręce i głaskałam. Dzięki tym prostym
czynnościom odzyskiwałam wewnętrzną równowagę.
Śpiew Piotrusia
codziennie wyrywał mnie ze snu. Przyzwyczaiłam się do tej
nietypowej formy pobudki. Ten dzień rozpoczął się normalnie.
Obudziły mnie papuzie trele. Gdy wyszłam z łazienki, zobaczyłam,
że z moim przyjacielem dzieje się coś niedobrego. Nie zdążyłam
wybrać numeru do weterynarza, gdy odszedł. Jego śmierć była
niespodziewana. Przez te wszystkie lata zdążyłam się zżyć z tą
niewielką nimfą. Teraz będzie mi jej bardzo brakowało...
karminowe.usta
śliczna papużka, szkoda, że Piotruś odszedł....
OdpowiedzUsuńOn był nie tylko śliczny, ale też bardzo inteligentny... Świetnie odczytywał emocje i szybko się uczył... Będzie mi go brakowało...
Usuń:( płakałam czytając... jest mi bardzo przykro, że straciłaś swojego kochanego przyjaciela :( wysyłam gorące uściski :*
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepłe słowa:*
UsuńBardzo współczuję utraty przyjaciela...
OdpowiedzUsuńOn był taki kochany, wciąż nie umiem się przyzwyczaić do tej ciszy... On lubił śpiewać...
UsuńSzkoda ptaszka :( Dlaczego zwierzątka żyją tak krótko i na domiar złego umieraja niespodziewanie?
OdpowiedzUsuńGdyby wcześniej coś zwiastowało tragedię, to mogłabym pojechać do weterynarza... Tymczasem Piotruś odszedł tak nagle, że nic nie byłam w stanie zrobić...
UsuńKiedyś też miałam 2 papużki, Maćka i Małgosię. Niestety Małgosia uciekła z klatki i wpadła za meble i niestety zginęła, a Maciek kilka dni później umarł w klatce..
OdpowiedzUsuńWspółczuje :(
Miałam podobnie, tylko, że jedna uciekła przez uchylone okno, a 2 z tęsknoty zdechła :(
UsuńGdy odeszła Kasia, to kupiłam mu inną towarzyszkę. Ta niestety uciekła przez balkon... Na szczęście Piotruś dzielnie zniósł tęsknotę...
Usuńbardzo wspólczuje :(
OdpowiedzUsuńDziękuję za słowa wsparcia:*
UsuńPrzykro mi.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wsparcie.
UsuńWspolczuje :(
OdpowiedzUsuńDziękuję za słowa wsparcia:*
UsuńPrzykro mi :(
OdpowiedzUsuńbardzo współczuję :(, wprawdzie nigdy nie miałam żadnego ptaszka i nie za wiele na ich temat wiedziałam, ale to, jak opowiedziałaś o Piotrusiu sprawiło, że się w nim zakochałam, trzymaj się ciepło!
OdpowiedzUsuńPapugi towarzyszyły mi od dziecka, nie umiem się przyzwyczaić do tej ciszy w mieszkaniu...
UsuńPrzykro...
OdpowiedzUsuńDziękuję za wsparcie.
Usuńprzykro mi ;(((
OdpowiedzUsuńteż miałam nimfę i gdy pewnego dnia wróciłam ze szkoły i jej nie było bardzo płakałam... To niesamowite papugi :) Do tej pory pamiętam jak moja lubiła wyciągać mi kolczyki z uszu.
OdpowiedzUsuńPiotrusia też ciągnęło do wszelkich świecidełek;) Nawet mam zdjęcie, na którym widać, jak mocuje się z kolczykiem;)
UsuńBardzo mi przykro z powodu Piotrusia :(
OdpowiedzUsuńWciąż nie umiem przyzwyczaić się do tego, że Piotruś od nas odszedł. Dzisiaj odruchowo chciałam wymienić mu wodę w klatce:(
Usuńmam identyczną papużkę, Felka i mimo, że staram się do niego nie przyzwyczajac mocniej, niż to konieczne (bo też bardzo łatwo przychodzi mi pokochac zwierzątko a potem miesiącami za nim płaczę). pół roku temu straciłam kochanego psa, który był ze mną prawie 15 lat i dopiero teraz zaczynam myślec o tym 'spokojniej', bez płaczu. Bardzo mi przykro z powodu Twojego Piotrusia, trzymaj się.. :(
OdpowiedzUsuń3 lata temu straciłam psiaka, który mieszkał z nami przez 7 lat. Nazajutrz pojechałam do schroniska i przywiozłam stamtąd Lilkę. Wciąż tęskniłam za Pusią, ale jakoś łatwiej było mi znieść tę stratę. Jednak z papugą jest trudniej, bo ona zawsze mi towarzyszyła i swoim śpiewem przypominała o swojej obecności. Teraz nie umiem przyzwyczaić się do wszechogarniającej ciszy...
Usuństrasznie mi przykro:( pamiętam, w jaka rozpacz wpadłam po śmierci mojego chomika. niby tylko 3,5 roku, tylko chomik. ale był tak cudowny, i kochany, jak żaden inny. tak więc, wiem co czujesz, trzymaj się:*
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepłe słowa;* Tak naprawdę nie ma znaczenia, jak długo znajduje się u nas zwierzątko. Gdy odchodzi, pojawia się ból i tęsknota... Każdy zwierzak ma swój niepowtarzalny charakter...
Usuńwspółczuję:( kiedyś opiekowałam się małą jaskółką, która spędziła u mnie chyba całe wakacje; pamiętam jak wtulała się w ramie i spała przez kilka godzin albo siadała na włosach kiedy miałam koczka :D do tego często śpiewała przepięknie i przylatywała kiedy tylko wystawiło się rękę- a jakie to było milutkie i przytulne:) ale poczuła ze natura wzywa i pewnego dnia odleciała...cieszę się jednak, że była okazja żeby uratować to maleństwo, które wypadło z gniazda. Trzymaj się mocno!
OdpowiedzUsuńTwoja historia miała szczęśliwy finał. Jaskółka poczuła zew natury. Tęskniłaś za nią, ale jednocześnie miałaś świadomość, że uratowałaś jej życie:) Ptaki są bardzo pocieszne;) Potrafią okazywać uczucia i na swój sposób rozmawiać z ludźmi;)
UsuńWspółczuję :(. Wiem jak bardzo można się przywiązać do zwierzaka, sama mam kota, więc rozumiem Cię doskonale. Trzymaj się
OdpowiedzUsuńDecydując się na zwierzaka, niby mamy świadomość, że pewnego dnia od nas odejdzie, ale trudno przygotować się na cierpienie, które towarzyszy tej stracie...
UsuńBardzo mi przykro.. na pewno to boli, ale niedługo będzie Ci troszkę lepiej. Pozdrawiam i tulę.
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepłe słowa;* Masz rację, czas sprawia, że oswajamy się z pewnymi faktami...
Usuńjaki piękny! przykro mi strasznie! wiem jak mozna zżyć się ze zwierzakiem :(
OdpowiedzUsuńOne są takie pocieszne, że nie sposób zachować dystans i "zabezpieczyć" się na wypadek straty...
UsuńWspółczuję, ja też byłam tak związana z moją papużką falistą :(
OdpowiedzUsuńPtaki to wspaniałe zwierzęta. Potrafią okazywać uczucia, rozpoznawać nasze emocje, a ich świergot wypełnia całe mieszkanie... Gdy odchodzą, pojawia się pustka...
UsuńBardzo mi przykro :( Pamiętam jak zdechł mój kot. Ciężko mi było się pozbierać...
OdpowiedzUsuńJa zwierzęta traktuję jako pełnoprawnych domowników, dlatego tak trudno jest mi się pozbierać, gdy odchodzą... Widzę, że również znasz to uczucie...
Usuńkocham papugi, w ogóle mam słabość do ptaszków ;)))
OdpowiedzUsuńprzykro mi bardzo :( ja właśnie z tego względu nie mam już papug, bo za bardzo się przywiązywałam do nich, a długowieczne nie są.. :(
marzy mi się teraz gwarek :) albo Ara
ale nie stać mnie...
3maj się ...
Ja zastanawiam się nad kolejną nimfą. Nie zastąpi mi Piotrusia, bo każdy zwierzak jest inny, ale dzięki niej w domu znowu będzie wesoło...
UsuńPrzykro mi wiem jakie to ciężkie stracić zwierzaka.Jak jakiś mój zwierzak odejdzie staram się nie myśleć, że go nie ma (niestety jest to bardzo trudne) i starać się przypominać wszelkie dobre chwile z nim spędzone - przynajmniej mi to odrobinkę pomaga. Miałam kiedyś przez krótki czas 2 papużki faliste, ale kupiłam je nie wiedząc praktycznie nic jak się nimi zajmować (po raz pierwszy postąpiłam tak nieodpowiedzialnie kupując zwierzę) i w końcu je oddałam komuś innemu. Teraz żałuję trochę tej decyzji wystarczyło troche poczytać, więcej czasu z nimi spędzać, no ale cóż co się stało to sie nie odstanie. Teraz troskliwie opiekuje się moimi 2 szczurasami staruszkami. Chyba za niedługo będe musiała podjąć deczycję czy nie uśpić jednego, bo jest bardzo chory :(
OdpowiedzUsuńWczoraj przejrzałam wszystkie zdjęcia na dysku zewnętrznym. Ten powrót do dobrych wspomnień przyniósł mi chwilowe ukojenie...
UsuńDecyzja o uśpieniu zwierzęcia jest niezwykle bolesna, ale czasem nie ma innego wyjścia. Ten radykalny krok może okazać się najlepszym rozwiązaniem dla schorowanego szczurka czy psa...
Bardzo mi przykro. Pięknie Go opisałaś.
OdpowiedzUsuńStarałam się spisać wszystkie najpiękniejsze wspomnienia, żeby w przyszłości mieć do czego powrócić. Jednocześnie przelewanie słów na klawiaturę trochę mnie uspokoiło...
Usuńojej bardzo mi przykro. Podobała mi się jego przemiana z nerwowego w bardziej przyjaznego.
OdpowiedzUsuńPiotruś to doskonały dowód, że każdego zwierzaka można oswoić i nie należy się zrażać początkowymi trudnościami...
UsuńTrzymaj się! Ciężko się rozstać z ukochanym zwierzaczkiem, ale wspomnień po przyjacielu nikt Ci nie zabierze!
OdpowiedzUsuńMy z rodzicami do tej pory wspominamy z łezką wzruczenia naszą suczkę, która odeszła nagle dwa lata temu przez zakażenie babeszią od głupiego kleszcza... To był najmądrzejszy pies na świecie i drugiego takiego ze świecą szukać!
Ściskam!
Dziękuję za ciepłe słowa:*
UsuńTrzeba uważać na kleszcze, bo są niepozorne, a stanowią rezerwuar wielu groźnych chorób... Swoją sunię staram się szczepić na wszelkie możliwe choroby, ale mimo to istnieje ryzyko, że przypęta się do niej jakieś paskudztwo...
Też miałam takiego przyjaciela, współczuję ...
OdpowiedzUsuńNimfy to niezwykle inteligentne i towarzyskie zwierzęta, dlatego ich strata tak bardzo boli...
UsuńBardzo mi przykro:(
OdpowiedzUsuńDziękuję za słowa wsparcia.
Usuńprzykre... ja też miałam kiedyś papużki, ale już bardzo bardzo dawno...
OdpowiedzUsuńPrzez mój dom przewinęło się wielu papug. Szukałam towarzyszki dla Piotrusia, ale hodowcy idą na ilość, a nie jakość. Wszystkie nimfy ze sklepu zoologicznego były obciążone chorobą genetyczną i odchodziły od nas po kilku miesiącach... Piotruś towarzyszył mi przez te wszystkie lata, dlatego zdołałam się z nim zżyć...
UsuńCudownie go opisałaś... Choć kocham wszystkie zwierzęta, nigdy nie mialam żadnych papug, nie sądziłam że można się tak bardzo z nimi zżyć. Współczuję Ci straty :(
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepłe słowa:* Ptaki są niezwykle towarzyskie, próbują rozmawiać z człowiekiem, dlatego bardzo zżyłam się ze swoją nimfą. Podobnie jak Ty kocham wszystkie zwierzęta, ale chyba zawsze będę darzyła papugi największym sentymentem.
UsuńWspółczuję Ci, bo wiem jak utrata takiego członka rodziny boli, szczególnie jak jest od dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńDziękuję za słowa zrozumienia. Przez te wszystkie lata zdążyłam się przyzwyczaić do Piotrusia. Dzisiaj odruchowo chciałam mu zmienić wodę...
UsuńTo takie smutne. Ja mam kotkę i nie wyobrażam sobie, że mogłoby jej zabraknąć. Jest wspaniała i mądra, potrafi rozpoznać nastroje. Przytulając ją ogarnia spokój, tak jak wspominałaś. Tutaj, poza domem, strasznie mi jej brakuje, w ogóle brakuje mi zwierząt, bo niestety nie mam na studiach żadnego futrzaka. Niesamowicie Ci współczuję.. Trzymaj się mocno. Wierzę w lepszy, zwierzęcy świat.. Piotruś na pewno teraz jest szczęśliwy i spokojny. :*
OdpowiedzUsuńJa też wierzę, że życie zwierząt nie kończy się wraz z ich śmiercią. Wiem, że niektórzy mogą mnie uznać za wariatkę i heretyczkę.
UsuńJak przyjeżdżasz do domu, to kotka z pewnością dopomina się o nadrobienie czułości;)
strasznie współczuję... też miałam nimfy.
OdpowiedzUsuńSamiczka umarła z tego samego powodu co Twoja. Weterynarz nie mógł jej pomóc... umarła na moich piersiach, wtulona :( aż teraz łzy mi lecą jak to wspominam.
Nimfy to cudowne papugi, charakterne ale jednocześnie kochane i zabawne.
Każda nimfa jest inna. Różnią się charakterem podobnie jak ludzie. Potrafią wyrazić swoje zdanie, ale jednocześnie lubią pieszczoty;) Gdy zaufają człowiekowi, to chętnie się w niego wtulają:)
UsuńWspółczuje kochana ;( Tez straciłam kilka zwierzątek (2 świnki, 2 chomiki). Przykro mi. Buźka
OdpowiedzUsuńKażdy zwierzak jest wyjątkowy i jego strata niesie ze sobą ogromny ból... Na szczęście zostają piękne wspomnienia.
UsuńBardzo ładne i wzruszające wspomnienie. Dołączam się do wyrazów współczucia z powodu utraty długoletniego przyjaciela.
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepłe słowa. Starałam się zebrać wszystkie dobre wspomnienia, bo gdy spisywałam je na komputerze, poczułam chwilową ulgę...
UsuńKochana przykro mi. Ktoś powie to tylko ptak był, a ja wiem, że i do niemego żółwia można się przywiązać. Ściskam Cię mocno mocno ;*
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepło bijące z Twojego komentarza:* Kiedyś przez miesiąc zajmowałam się żółwiew sąsiadki i też zdołałam się do niego przywiązać, na szczęście mogę go odwiedzać;)
UsuńJa zajmowałam się żółwiem i żabą afrykańską w liceum. Niby zwykła żabka, nawet pogłaskać nie można, bo całymi dniami tylko pływała i jadła (a jadła śmiesznie, bo nie miała języka), ale strasznie było mi przykro, kiedy odeszła. Było to w wakacje, kiedy nie miałam dyżuru w zoo... Żółw nazywał się Zdzichu i miło było go zobaczyć znów tym razem już jako nie uczennica, tylko praktykantka :)
UsuńCzłowiek potrafi nawiązać emocjonalną więź nawet z rybami i żabami afrykańskimi. Każdy zwierzak jest wyjątkowy i gdy odchodzi, pojawia się uczucie pustki... Cieszę się, że żółw wciąż żyje, pomimo iż przez szkołę przewija się wielu uczniów, co może powodować stres.
UsuńTak Mi przykro :(
OdpowiedzUsuńTo smutne, gdy tracimy kochane zwierzątko, gdy tyle lat było przy nas i dawało tyle radości.
Był śliczną papużką.
Dziękuję za miłe słowa:* Zwierzaki wnoszą do naszego życia wiele radości, dlatego ich strata jest taka bolesna...
UsuńStrasznie współczuję. Strata zwierzaka to zawsze ciężkie przeżycie, zwłaszcza kiedy tak długo było się razem. Piękne wspomnienia, Piotruś był bardzo mądrym ptakiem.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię papugi, swego czasu miałam faliste - jedna z nich odeszła na moich oczach, zawał - i chciałabym kiedyś mieć nimfy.
Gdy widzimy, jak nasz przyjaciel odchodzi, to oprócz bólu związanego z jego śmiercią towarzyszy nam poczucie bezsilności... Ja też nie mogłam wczoraj pomóc Piotrusowi, chociaż bardzo bym chciała...
UsuńJa też myślę o zakupie kolejnej nimfy. Na dłuższą metę chyba nie zniosę tej wszechogarniającej ciszy...
Bardzo to smutne, tak pięknie opisałaś, że aż rozczuliłam się, podzielam Twój smutek Kochana...
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepłe słowa i wsparcie:*
UsuńBardzo mi przykro :(
OdpowiedzUsuńDziękuję za wsparcie.
UsuńBardzo mi przykro, że musiałaś się pożegnać ze swoim przyjacielem, przesyłam wirtualne przytulaski. Bardzo fajnie opisałaś Piotrusia, przypomniałaś mi o mojej Nimfie. Miał na imię Johnny i był super... To bardzo mądre ptaki, zgadzam się z tym, co napisałaś o papugach. Mój niestety nauczył się otwierać drzwi swojej klatki. Zaradziliśmy to prowizorycznym zamknięciem z drucika, niestety nauczył sobie i to skubaniec rozwiązywać. Pewnego dnia wróciłam od koleżanki i klatka była otwarta i pusta :( Mój tata zostawił przez nieuwagę otwarty balkon i wyfrunął. Podejrzewam, że był przerażony... Myślę, że usiadł na jakimś balkonie i ktoś go wziął, bo słyszeliśmy go potem z czyjegoś okna, niestety nie udało nam się zlokalizować gdzie, nikt z sąsiadów też nic nie pomógł. Mój Johnny lubił jak ktoś rozwiązywał krzyżówki (zabierał się wtedy za długopis), układał puzzle (bardzo chciał przy nic pomagać, czy raczej przeszkadzać), a także uwielbiał moje mebelki dla Barbie, szczególnie łóżko z różową pościelą :) Cieszę się, że mimo tej straty miałaś tak długo swojego małego przyjaciela z którym mogłaś dzielić swoje szczęście i troski, nie każdy ma taką okazję :*
OdpowiedzUsuńCórka Piotrusia też była taka rezolutna. Umiała otwierać drzwiczki, co pewnego dnia zakończyło się jej ucieczką. Szukaliśmy jej po całym osiedlu. Mój tata wypatrzył ją na drugim piętrze głównego gmachu UO, ale zanim doprosił się o udostępnienie sali, papuga odleciała z parapetu... Mam nadzieję, że Agatka została przez kogoś złapana, ponieważ nie była przygotowana do walki o przetrwanie...
UsuńMoje papugi nie interesowały się puzzlami, ale długopisy traktowały jak zabawkę;)
To bardzo przykre kiedy tracimy zwierzęcego przyjaciela :( Zwłaszcza po tylu latach... Ale przynajmniej wiesz, że miał wspaniałe papuzie życie z Tobą :)
OdpowiedzUsuńMam wiele pięknych wspomnień, do których mogę powracać. Nikt mi ich nie zabierze.
Usuńwiem co to znaczy ostatnio pożegnałam świnkę, która kupiłam chłopakowi na święta, bardzo się z nią związał i też odeszła bardzo niespodziewanie...
OdpowiedzUsuńCzasem wystarczy parę tygodni, aby pomiędzy zwierzakiem a człowiekiem powstała wyjątkowa więź...
Usuńczasem tak mały zwierzak może nadać życiu sens i pomóc w trudnych chwilach.
UsuńCiepło i bezinteresowność zwierząt sprawiają, że w człowieku budzą się pokłady dobra.
UsuńPrzykro mi :(
OdpowiedzUsuńDziękuję za wsparcie.
UsuńTeż miałam nimfę-Wojtka i pożegnanie też było trudne:(
OdpowiedzUsuńPamiętam jego zdjęcie. Wczoraj od razu przypomniałam sobie o Twoim Wojtku. Nimfy są wyjątkowe. Charakterne, a zarazem towarzyskie. Trudno się z nimi nie żżyć...
UsuńTeż niestety straciłam Nimfę. Nazwałam ją Kiiro i była niesamowicie wredna i wszystkożerna - mimo wszystko bardzo kochana...
OdpowiedzUsuńZwierzaki mają swoje charaktery, czasem bywają zadziorne, ale to tylko dodaje im uroku...
Usuńprzykro mi. sama kilka lat temu straciłam swoją chomiczkę, więc wiem, że to boli...
OdpowiedzUsuńTo niesamowite, jak wiele radości do naszego życia potrafią wnieść takie małe istoty...
UsuńBardzo ciężko było mi to czytać, bo wiem, jak bardzo boli strata przyjaciela. Piotruś był pięknym ptaszkiem. Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńDziękuję za słowa wsparcia:* Był nie tylko piękny, ale też niezwykle inteligentny. Potrafił rozróżniać domowników po chodzie...
UsuńPrzykro mi bardzo.
OdpowiedzUsuńPieknie napisalas o Piotrusiu
Dziękuję za słowa wsparcia. Starałam się zebrać najlepsze wspomnienia, ponieważ przelewanie myśli na klawiaturę przynosiło mi ulgę.
UsuńWiem co czujesz, tydzień temu odszedł mój chomik. Współczuję Ci bardzo i mogę tylko powiedzieć, żebyś się trzymała.
OdpowiedzUsuńTo niewiarygodne, jak potrafimy się zżyć z tymi inteligentnymi, małymi istotami. Dziękuję za wsparcie:*
UsuńBardzo podoba mi się, jak go opisałaś. Jak bliską osobę :) no ale co się dziwić, w końcu już trochę lat się znaliście ;) Piotruś musiał być fajnym ziomkiem, skoro lubił folk - pewnie teraz do niego tańczy w ptasim niebie ;)
OdpowiedzUsuńNajbardziej lubił dźwięk akordeonu;) Przez te wszystkie lata zdołałam się z nim zżyć. Teraz w domu jest tak cicho i smutno. Brakuje mi jego śpiewu... Ale mam nadzieję, że jest szczęśliwy w ptasim niebie;)
UsuńNigdy nie miałam żadnego zwierzątka więc aż trudno było mi uwierzyć , że można mieć kogoś tak bliskiego kto nie jest człowiekiem. A jednak. Rozstania zawsze bolą, tymbardziej te niespodziewane.
OdpowiedzUsuńMi także jest przykro.
Najbardziej bolą te niespodziewane rozstania, ponieważ nie jesteśmy w stanie się do nich przygotować...
UsuńBardzo Ci współczuję :<. Pomyśl sobie jednak, że Piotruś miał wspaniałe życie, był kochany i na pewno szczęśliwy!
OdpowiedzUsuńTak właśnie staram się myśleć. Takie nastawienie rzeczywiście pomaga.
UsuńPiotrusiu, bądź szczęśliwy.
OdpowiedzUsuńNa pewno miał z Tobą bardzo dobrze, skoro nawiązaliście ze sobą taką magiczną więź.
Zwierzaki dają ludziom wiele dobra i ciepła, w tym są czasem lepsze niż ludzie, że potrafią pokochać bezinteresownie i swoją miłością najszczerszą.
Poza tym są wierne i nigdy nie krzywdzą innych bez powodu... Masz rację, że te maleńkie istoty wnoszą do naszego życia wiele ciepła i radości, dlatego tak trudno pogodzić się z ich odejściem...
Usuńbiedaku współczuję... :( ale pięknie go opisałas i to właśnie powinnaś zapamiętać
OdpowiedzUsuńBędę starała się powracać tylko do tych dobrych chwil... Na szczęście mam co wspominać.
UsuńBardzo mi przykro :( taki wspaniały przyjaciel...
OdpowiedzUsuńTo niesamowite, jak silną więź można nawiązać z taką niewielką istotą...
UsuńBardzo mi przykro z powodu odejścia Twojego papuziego przyjaciela :-((( Czytając tekst miałam dosłownie łzy w oczach :-(((( Piękny był i miał wyjątkowy charakterek...
OdpowiedzUsuńI tego charakterku będzie mi teraz bardzo brakowało. Jednak mam wiele pięknych wspomnień, do których mogę w każdej chwili powrócić.
UsuńNigdy nie miałam styczności z domowymi ptakami, mogę sobie tylko wyobrażać jak ogromnie ważne jest dla Ciebie jego odejście. I pięknie napisałaś tę notkę.
OdpowiedzUsuńPiotruś towarzyszył mi od dziecka. Jego śpiew zawsze wypełniał mieszkanie. Teraz zrobiło się tak przeraźliwie cicho... Na szczęście mam wiele pięknych wspomnień, do których zawsze mogę powrócić...
UsuńDziękuję...
OdpowiedzUsuńPrzykro mi! Strasznie Ci współczuję, wiem co znaczy odejście kochanego zwierzaka, pomimo że nigdy nie miałem do czynienia z papugami. Pięknie go opisałaś. Nie ma nic piękniejszego niż empatia zwierząt, które potrafią wyczuć nasz nastrój, a samo ich towarzystwo - niesamowicie pocieszyć w trudnych chwilach. Miej Piotrusia zawsze w sercu : *
OdpowiedzUsuńNic tak nie odpręża po ciężkim dniu jak zwierzak domagający się pieszczot. Zabawy z taką małą istotą pełnią funkcję relaksacyjną. W ciągu kilku minut schodzi z nas napięcie.
UsuńBardzo mi przykro z tego powodu, pięknie pożegnałaś swojego małego przyjaciela :-*
OdpowiedzUsuńStarałam się spisać wszystkie najpiękniejsze wspomnienia. Teraz będę miała do czego powracać, gdy złapie mnie chandra...
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi...niestety wiem co czujesz....kilka zwierzatek juz odprowadzilam za teczowy mostek
OdpowiedzUsuńNiby mamy świadomość, że nasi milusińscy szybko odchodzą, ale za każdym razem przywiązujemy się do nich i cierpimy, gdy odchodzą z tego świata...
UsuńBardzo mi przykro,że straciłaś swojego przyjaciela. Sama wiem,jak to jest pożegnać najwierniejszą istotkę na świecie w postaci ukochanego psiaka, patrzeć jak umiera w moich ramionach piszcząc. Mimo,że minęło już ponad 10 lat-nadal łezka w oku się kręci jak to człowiek wspomina. Wiem jak Ci teraz smutno i źle... Miejmy nadzieję, że Piotruś dołączył do swojej partnerki za tęczowym mostem... Przytulasy dla Ciebie Kochana :*
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepłe słowa:* Trudno zapomnieć o tak bolesnych chwilach... Gdy zżyjemy się z danym zwierzakiem, to po jego stracie pojawia się pustka. Na szczęście pozostają wspomnienia, do których zawsze możemy powrócić...
Usuń