Ostatnio lubię szukać
dodatkowych zastosowań posiadanym kosmetykom. Tydzień temu
opisywałam, w jaki sposób można wykorzystać płyn do higieny
intymnej Facelle.
Dzisiaj wezmę pod lupę różowy cień Inglota (356 M).
Kolor
W przypadku tego cienia
mamy do czynienia z łososiem.
Wykończenie
Matowe. Idealne dla
właścicielek opadającej powieki.
Jako
róż
Bardzo lubię jasne,
delikatne róże. Nie potrafię się przekonać do brzoskwini na
policzkach. Wprawdzie Inglot ma w swojej ofercie cukierkowe róże,
ale zawierają one drobinki. Jak wiecie, ja preferuję maty, w
związku z tym bardzo chętnie podkreślam tym cieniem policzki.
Ożywienie
spojrzenia
Łososiowy cień
wspaniale odświeża oko. Sprawia, że wyglądamy na wypoczęte. Brak
snu bardzo często daje nam się we znaki, dlatego warto mieć w
swojej kosmetyczce produkty, które oszukają otoczenie.
Efekt
Ten cień daje bardzo
naturalny efekt. Zyskujemy nową, doskonalszą skórę. Na mojej
powiece widać żyłki, dlatego potrzebuję kosmetyku, który je
lekko zatuszuje. Pod tym względem ten cień sprawdza się doskonale.
Pigmentacja
Miałam do czynienia z
matowymi cieniami kilku marek. Te z Inglota wypadają lepiej od
produktów Essence i Top Secret, aczkolwiek daleko im do pigmentacji
Miyo. Łososiowy cień jest typowym średniakiem.
Szybki
makijaż
Bardzo często sięgam po
ten kosmetyk, gdy nie mam zbyt wiele czasu lub cierpliwości, by
wykonać bardziej skomplikowany makijaż. Wówczas aplikuję cień na
całą powiekę ruchomą, po czym robię kreskę brązowym eyelinerem
i całą uwagę koncentruję na ustach, podkreślając je czerwoną
pomadką.
Rolowanie
Raz ten cień mnie
zawiódł. Zrolował się kilka minut po aplikacji. Aczkolwiek można
to uznać za wypadek przy pracy. Zazwyczaj nie sprawia większych
trudności.
Łatwość
blendowania
Jeśli bralibyśmy pod
uwagę ten aspekt, omawiany kosmetyk zaliczyłabym do grona
średniaków. Rozciera się go łatwiej od szaraka z Inglota, ale
cienie innych marek współpracują o wiele lepiej.
Konsystencja
Nie mamy tu do czynienia
z typową kredą, ale cień na pewno nie jest kremowy. Wykazuje sporą
tendencję do osypywania. To akurat jestem mu w stanie wybaczyć,
aczkolwiek mógłby charakteryzować się większą przyczepnością.
Aplikuję go albo ruchem stempelkowym albo na mokro. Nawet baza
niewiele daje.
Stopień
zmielenia
Cień jest dosyć dobrze
zmielony, aczkolwiek nie pogniewałabym się, gdyby stopień jego
mikronizacji był większy.
Trwałość
Bez bazy cień utrzymuje
się na powiece zaledwie 2 godziny, po tym czasie zaczyna się
rolować. Na bazie jego żywotność ulega przedłużeniu. Cień
wówczas utrzymuje się 8 godzin.
Podrażnienie
Mam wrażliwe oczy, mimo
to cień ich nie podrażnił.
Wydajność
To zależy od naszych
osobistych preferencji. Jeśli będziemy często po niego sięgać i
używać go jako różu, wówczas szybciej będziemy musieli zakupić
kolejną wkładkę. Aczkolwiek ten cień podczas aplikacji nie zużywa
się w hurtowych ilościach, dlatego śmiem przypuszczać, że będzie
mi dosyć długo służył.
Kraj
producencki
Polska.
Testowanie
na zwierzętach
Skład
Kupiłam wkładkę do
palety. Na folii zabezpieczającej produkt nie podano listy
ingredientów.
Cena
Jeden wkład do palety
magnetycznej to koszt rzędu 10 zł.
Dostępność
Do nabycia na wyspach i w
salonach Inglota.
Reasumując:
Jest to jeden z moich ulubionych cieni. Nie jestem mistrzynią
makijażu oka, więc cenię sobie proste rozwiązania. Często
nanoszę ten cień na całą powiekę, po czym robię kreskę
brązowym eyelinerem w żelu i skupiam się na ustach. Jego łososiowy
kolor fantastycznie ożywia skórę, dlatego lubię nakładać go na
policzki. Polecam go osobom rozpoczynającym swoją przygodę z
makijażem. Na pewno nie zrobią sobie nim krzywdy.
PS Czy sięgacie czasem
po róż, wykonując makijaż oka? Jeśli tak, to na jaki odcień
stawiacie?
karminowe.usta
Chyba w niedalekiej przyszłości będę musiała go nabyć ;d
OdpowiedzUsuńPasuje do dziennych makijaży:) To mogę Ci zagwarantować;) Fajnie wygląda, gdy na powiekę ruchomą nałożymy beż, a róż powędruje w załamanie:)
UsuńCzasem nakładam róże na oko jednak muszę bardzo uważać, bo jeżeli przesadzę, to wyglądam jakbym płakała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
blond and wavy.
Ojej, to rzeczywiście musisz zachować ostrożność. U mnie na szczęście róż, nawet w nadmiernej ilości, nie daje takiego efektu:)
UsuńFajny do wyrowniania koloru na powiece :)
OdpowiedzUsuńW tej roli sprawdza się idealnie:)
UsuńU mnie róże są cały czas w ogólnym zastosowaniu:) Nie ograniczam się bo to jedynie kwestia Naszej wyobraźni oraz tego, jakie kolory lubimy.
OdpowiedzUsuńPodobnie rzecz ma się w bronzerami czy cieniami po brwi. Wykorzystuję w różny sposób, dzięki czemu odpadają problemy z kolorami.
Masz rację, nie ma się co ograniczać. Czasem wśród pudrów można znaleźć dobry bronzer albo posiadany brązowy cień może służyć do modelowania twarzy w godzinie W:)
UsuńLubię róż na powiekach, tylko trzeba uważać z odcieniem ;)
OdpowiedzUsuńZe swej strony polecam taki różowo-fioletowy (399pearl) i róż z drobinkami (433double sparkle) - pierwszy w załamanie powieki lub też na całą, drugi jako rozświetlenie :)
Róże do policzków raczej mam osobno - może to dlatego, że oko lubię wyraziste, a policzki wolę dziewczęce? ;)
Kuszą mnie te drobinkowce za każdym razem, ale dochodzę do wniosku, że nie są dla mnie, bo przy padającej powiece mogę sobie pozwolić na blask tylko w wewnętrznym kąciku... 433 pewnie w końcu i tak przygarnę, ale do tego drugiego mam wątpliwości. Z jednej strony bardzo mi się podoba i zawsze upaćkam nim rękę w Inglocie, z drugiej wiem, że powinnam unikać perły... I mam z nim ciągle dylemat;)
UsuńJeśli serio interesuje cię ten krem z Clareny na przebarwienia weź ten z kwasem migdałowym na noc złuszczanie plus wybielanie to dobra kombinacja w walce z przebarwieniami szybciej działa
OdpowiedzUsuńDzięki za radę:) Skorzystam. W ciągu tygodnia nabawiłam się aż 4 nowych przebarwień... Coś czuję, że do końca lata będę przypominała muchomora. Jak tylko nastanie jesień, to wezmę się za rozjaśnianie. Lubię kosmetyki Clareny, więc wierzę w ich moc sprawczą:)
UsuńMam również ten wkład/cień :)
OdpowiedzUsuńWczoraj o nim pisałam :)
Nie pomyślałam, żeby zastosować go na policzki.
Nie wiem czy wypróbuję.
Zdecydowanie uwielbiam go na powiekach :)
Na powiekach wygląda rewelacyjnie:) Czasem dodaję niewielką ilość tego cienia w wewnętrznym kąciku, mam wrażenie, że wówczas moje oczy wyglądają zdrowiej:)
UsuńBardzo ładny kolor :). Podoba mi się, że jest tak uniwersalny :). Ja też często staram się używać np różu jako cienia :)
OdpowiedzUsuńMuszę poszukać jakiegoś matowego fioletu, który nadawałby się na policzki. Strasznie mnie kusi takie niekonwencjonalne połączenie:) Wątpię, że upoluję róż w takim odcieniu, więc pozostaje mi poszukiwać odpowiedniego cienia:)
UsuńWidzę, że grupa ludzi, którzy kupują kosmetyki nie testowane na zwierzętach jest coraz liczniejsza ^^ Cieszę się, że trafiłam na Twojego bloga. Widzę, że prowadzisz też bloga o muzyce, która i mnie b.pociąga - zaraz tam zajrzę. Pozdrawiam gorąco z Holandii :)
OdpowiedzUsuńStaram się bardziej świadomie robić zakupy. Nie tylko kosmetyczne. Zwracam uwagę, żeby moje buty, torebki kurtki i płaszcze były wykonywane ze sztucznego tworzywa.
UsuńCieszę się, ze interesuje Ciebie mocniejsze uderzenie:)
często róże czy bronzery spisują się fajnie jako cienie:)
OdpowiedzUsuńTo prawda. Mam cień z paletki Sephory, który świetnie spisuje się na powiece jako brudny róż. Ciężko znaleźć cień w takim kolorze, więc trzeba korzystać z innych rozwiązań;)
UsuńBędę niedługo składać naturalna paletę inglota i zastanowię sie nad nim bo wygląda nieźle.
OdpowiedzUsuńJa dzisiaj miałam udać się po parę dziennych kolorów do mojej kolekcji, ale się nie wyrobiłam z czasem i zakupy muszę przenieść na przyszły tydzień:) Chodzi mi po głowie ciemniejszy, matowy róż z Inglota. Również wygląda bardzo naturalnie:)
Usuńja źle wyglądam w różu na oku, normalnie jak bym tydzień płakała, fiolety znowu jak bym miała lico, a czernie to już pomyłka :D
OdpowiedzUsuństawiam na jasne beże itp.
Każdemu pasuje co innego. Najważniejsze to poznać paletę barw, która doda nam uroku:)
UsuńLubię uniwersalne kosmetyki :D
OdpowiedzUsuńOszczędzamy miejsce:)
UsuńPędzelek Essence- uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuńRówniez szukam uniwersalnych rozwiązań ;]
Ja też go lubię, chociaż widzę różnicę, gdy rozcieram cienie typowym pędzlem do blendowania:) Ale Essence świetnie sprawdza się, gdy nie mamy zbyt wiele czasu i chcemy zrobić prosty makijaż:)
UsuńŚliczny kolor, bardzo lubię maty!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak ciężko o cienie bez drobinek. A jeśli już są, to często ich konsystencja pozostawia wiele do życzenia. Np. maty z Essence i My Secret są kredowe...
Usuń