Dzisiaj chciałabym się pochwalić swoimi lutowymi zużyciami:) Jestem dumna z siebie, że dzięki zachowaniu konsekwencji udało mi się spożytkować tak dużo kosmetyków:) Ba, na mojej liście znalazły się nawet kosmetyki kolorowe, co zdarza się niezwykle rzadko.
- Antyperspirant Lady Speed Stick Fruity Splash
Bardzo się cieszę, że udało mi się go w końcu zużyć. Męczyłam się z nim gdzieś od października/listopada. Produkt nie jest zły, całkiem nieźle radzi sobie, ponieważ wydzielany pot nie ulega rozkładowi, dzięki czemu nie wyczuwamy nieprzyjemnego zapachu. Aczkolwiek tym żelem można nieźle pobrudzić stanik podczas porannej aplikacji. Zapach ma całkiem przyjemny, ale skład mnie nie przekonuję, dlatego bardzo cieszę się, że udało mi się go w końcu zużyć i teraz będę używała Crystal Essence, antyperspirantu w kulce bez aluminium.
- Pomadka brzozowa Sylveco
Z nią bardzo się polubiłam. Fantastycznie nawilżała moje usta, chroniła je przed mrozem, wiatrem. Podczas jej użytkowania nie dorobiłam się żadnej opryszczki. Przepięknie pachnie brzozą, co nie każdemu może przypaść do gustu. Miała niezwykle przyjazny skład i kosztowała jedynie 7,90 zł. Do nabycia w sklepach zielarskich. Jest to produkt polskiej firmy biotechnologicznej. Zatem kupując ją, wspieramy rodzimych producentów. Na pewno sięgnę po nią i to jeszcze nie raz;)
- Szampon do włosów suchych i zniszczonych Alterra
Uwielbiam ten szampon, ponieważ należy do nielicznego grona kosmetyków niewywołujących u mnie łupieżu. Większość szamponów zawiera SLS, który u mnie powoduje „opady śniegu”. Posiada naturalny skład. Pięknie pachnie. Słabo się pieni, ale to dlatego że nie zawiera silnych detergentów, tylko naturalne, roślinne. Delikatnie nawilża włosy. Nadaje im połysk i miękkość.
- Odżywka do włosów suchych i zniszczonych Alterra
Ta odżywka potrafi zdziałać cuda. Jej naturalne składniki przenikają w głąb włosa, odbudowując go. Pachnie nieziemsko, jest to naturalna woń. Odżywka ma dość treściwą konsystencję.
- Błyszczyk Maybelline Colorsensational- I love lilas
Nie przepadam za błyszczykami, ale mimo to od czasu do czasu kupuję jakiś pod wpływem impulsu. Potem staram się go zużyć, zanim produkt straci ważność. Tym razem udało mi się, ponieważ błyszczyk był całkiem dobry. Nie sklejał ust i wyglądał bardzo naturalnie. Mamy tu do czynienia z jasnym różem.
- Dax Sun ochronny krem do twarzy na słońce SPF 30
Ten kosmetyk pachniał nieziemsko. Mamy tu do czynienia z kompozycją kwiatową, która kojarzy mi się z perfumami Calvina Kleina Eternity. Zapach utrzymuje się przez cały dzień. Mamy tu do czynienia z białym kremem, który bardzo dobrze się wchłania. Kosmetyk rzeczywiście chroni przed słońcem. Jedynym jego mankamentem jest skład, w którym znajdziemy parabeny, glicerynę. W miarę jego dłuższego stosowania na mojej twarzy zaczęły wykwitać niedoskonałości (moja skóra tak reaguje na parabeny i glicerynę). Obecnie szukam godnego następcy i chyba skuszę się na filtr mineralny, który na swoim blogu opisała eve:)
- Borówkowo-waniliowy żel pod prysznic marki Alterra
W tym kosmetyku jestem zakochana za sprawą niezwykłego zapachu. Jest to woń typowo wakacyjna, która silnie pobudza nasze kubki smakowe. Kojarzy mi się z lodami jagodowymi, które można kupić w mojej ulubionej lodziarni w sezonie wakacyjnym. Tym zapachem mogłabym się odurzać. Muszę go kupić przy najbliższej okazji, ponieważ jest to produkt z limitki, która w każdej chwili może zniknąć ze sklepowych półek, a z tego, co się orientuję, ten żel przypadł do gustu wielu kobietom:)
- Body lotion od Elizabeth French
To był produkt z zestawu, który otrzymałam w prezencie od taty. Opakowanie produktu jest bajeczne. Motyw róży jest mi szczególnie bliski, ale sam produkt jest kiepski. Jego zapach jest trudno wyczuwalny. Tę woń określiłabym mianem syntetycznej róży. Nie nawilża, mam wrażenie, że oblepia ciało. Nie zawiera żadnych wyciągów, mamy tu do czynienia z produktem typowo chemicznym.
- Płyn micelarny z serii AA Eco
Zaprzyjaźniłam się z nim, ponieważ był bardzo delikatny. Nie podrażniał mojej skóry, nie wysuszał jej. To produkt pozbawiony zapachu, który posiada higieniczną pompkę, którą pod koniec można odkręcić i resztki kosmetyku wylać na wacik. Dobrze zmywał podkład i tusz, nie podrażniając przy tym moich nadwrażliwych oczu.
- Żel pod prysznic z wyciągiem z liczi i brzoskwini-Alterra
Ten kosmetyk pachnie głównie liczi. Jest to świeży, słodki zapach, który zwiększa apetyt. Kojarzy mi się ewidentnie z wakacjami i błogim lenistwem;) Nie wysuszył mojej skóry. Z pewnością jeszcze go wypróbuję:)
- Żel pod prysznic Alterra z wyciągiem z neroli i bambusa
Specyficzny, trudny do określenia zapach. Jest to woń typowo egzotyczna, którą bardzo polubiłam:) Ten niecodzienny zapach intryguje.
- Perfecta-peeling gruboziarnisty z minerałami morskimi i drobinkami orzecha do cery tłustej i mieszanej
Jest to dobry ścierak, który niestety w moim przypadku doprowadzał do katastrofy na twarzy. Miałam po nim istny wysyp niespodzianek. Odkąd go nie używam, stan mojej skóry uległ wyraźnej poprawie. Gdy zauważyłam jego szkodliwe oddziaływanie, zaczęłam go używać na skórę dekoltu, jej nie wyrządzał krzywdy.
- Soraya krem pod oczy kolagen i elastyna
Ten krem strasznie podrażniał moje oczy. Wysuszał skórę wokół nich, czułam się jak po poparzeniu chemicznym. Ale szkoda mi go było wyrzucić. Doszłam do wniosku, że moim dłoniom nie zaszkodzi, dlatego zaczęłam go stosować do wysuszonych rąk i i tutaj radził sobie przyzwoicie.
- Delikatny płyn do demakijażu oczu Nivea Visage
Bardzo żałuję, że już się skończył, ponieważ bardzo dobrze radził sobie z usuwaniem makijażu. Wystarczyło przyłożyć nasączony wacik i makijaż znikał. Pocieranie nie było konieczne. Dodatkowo płyn nie podrażniał moich nadwrażliwych oczu, co jest niebywałym sukcesem.
- Pantene-odżywka bez spłukiwania do fal i loków
Żałuję, że ta edycja nie jest już nigdzie dostępna, ponieważ według mnie była nieco lepsza od obecnej. Ładniej pachniała, a same loki były bardziej sprężyste. Jej następczyni używana w niewłaściwej ilości potrafi skleić włosy. Ponadto nowa wersja posiada konserwanty, które w starej nie było i jest niemal dwa razy droższa. Jej jedyną zaletą w stosunku do pierwowzoru jest pompka, która zapewnia higieniczne dozowanie produktu.
- Soraya tonik Care& Control
Ten tonik był naprawdę przyjemny. Zawierał ekstrakt z glonu-Chlorella vulgaris, nie posiadał parabenów ani żadnych zapychaczy. Dobrze odświeżał i matowił skórę. Myślę, że po niego kiedyś sięgnę, na razie testuję nowości.
- Blend-a-med 3 D White Luxe Healthy Shine
To jest pasta, z którą mi się dobrze współpracuje, dlatego po jej zakończeniu, kupiłam kolejne opakowanie. Delikatnie wybiela zęby, a mi właśnie chodzi o taki subtelny efekt. Chociaż odnoszę wrażenie, że z czasem moje zęby się do niej przyzwyczajają i to wybielenie jest coraz słabsze.
PS A jak u Was z zużywaniem kosmetyków? Co najczęściej wykańczacie?:)
Spore denka :)
OdpowiedzUsuńJa cenię sobie produkty do włosów z Alterry, a poza tym jeszcze nie miałam żadnego żelu pod prysznic z tej firmy, więc może nastał czas bym sama się o nich co nieco przekonała.
Spróbuj:) Jest wiele ciekawych zapachów do przetestowania, więc istnieje spora szansa, że któryś przypadnie Ci do gustu, chyba że nie przepadasz za owocowymi zapachami;)
Usuńjakie wielgaśne denko!
OdpowiedzUsuńTym razem naprawdę jestem z siebie dumna, bo dużo powykańczałam;)
UsuńDuże zużycie - gratulacje :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
Usuńduże zużycia-gratuluję :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, to mnie motywuje do dalszego działania;)
Usuńsporo tego :) i jeszcze kolorówka- super :)
OdpowiedzUsuńZ tej kolorówki jestem najbardziej dumna:)
Usuńdużo gratuluję, Tobie też się skończył jak mi błyszczyk Maybelline:)
OdpowiedzUsuńTak, skończył nam się w tym samym czasie;) Na razie nie planuję zakupu następnego, bo mam na oku czerwoną szminkę i kobaltową kredkę do oczu:) Odnośnie kobaltowej kredki, byłabym wdzięczna za wszelkie wskazania marek, z których jesteście zadowolone;)
Usuń