Jak zapewne
zauważyliście, lubię czytać książki, czego dowodem są liczne
recenzje, które pojawiają się tu od czasu do czasu. Nie oznacza to
jednak, że w liceum byłam molem książkowym i czytałam wszystkie
lektury. Nie jestem masochistką. Tak naprawdę w liceum przeczytałam
dosłownie kilka książek. Dlaczego lektury szkolne zniechęcają do
czytania?
Lektury szkolne – nie ma czasu na ich czytanie
Zacznę od tego, że w
liceum chodziłam do klasy biologiczno-chemicznej. Uczyłam się
rozszerzonej chemii, biologii i fizyki. Na dodatek nauczyciel od
angielskiego postanowił pójść bardzo do przodu z programem. Nic
dziwnego, że na czytanie książek nie miałam czasu. Mając do
wyboru naukę mejozy i lekturę Potopu, wybierałam podziały
komórkowe. Jeśli jesteś w klasie ścisłej, to naprawdę masz
mnóstwo wiedzy do przyswojenia, a czytanie zajmuje sporo czasu. Na
dodatek masz wyznaczony termin, na który musisz się wyrobić.
Czytanie powinno być przyjemnością, a tutaj zabija się ją w
zarodku. W związku z tym w liceum namiętnie kupowałam malutkie
książeczki poświęcone poszczególnym lekturom. Uważam, że to
dobre i wartościowe opracowania, lepsze od Bryków, Ściąg itp.
Można się z nich nauczyć na sprawdzian i do matury.
To, co musisz przeczytać, nie sprawia przyjemności
Poza tym lektury szkolne
mają jeszcze jedną wadę, musisz je przeczytać. Przymus nigdy nie
jest najlepszą motywacją, gdyż powoduje bunt, zwłaszcza wśród
młodych ludzi. Zresztą nawet dziś nawet za dopłatą nikt nie
skłoni mnie do lektury Cierpień młodego Wertera czy Potopu.
To zwyczajnie nie są książki dla mnie.
Przestarzałe i nudne lektury
Lektury szkolne są
często przestarzałe i nudne. Czy naprawdę musimy czytać Kordiana,
Dziady i parę innych dzieł romantycznych? Czy nie można
ograniczyć się do jednego? Bądźmy szczerzy, nawet W pustyni i
w puszczy, książka, którą rodzice postrzegają jako formę
rozrywki, dla nas jest dość archaiczna. Większość lektur
szkolnych to najlepszy lek na bezsenność. Zaczynasz czytać i po
chwili odpływasz.
Zróżnicowany gust młodego czytelnika
Nie każdy lubi wszystkie
gatunki literackie. Ja nie znoszę fantastyki, więc Tolkien u mnie
odpada. Nie znoszę pseudodramaturgii, czyli Cierpienia młodego
Wertera także mnie drażnią. Dla mnie to książka z cyklu
łzawa telenowela, tudzież serial paradokumentalny, który uległ
przekoloryzowaniu. Dlaczego zatem mam się męczyć z gatunkami
literackimi, które w ogóle mnie nie kręcą? Moją ulubioną
szkolną lekturą była Lalka. Lubię powieści obyczajowe, w
których coś się dzieje, bohaterowie są wyraziści i budzą
emocje. Moja radość, gdy na maturze zobaczyłam Lalkę, była
przeogromna. Uśmiechałam się do arkusza jak głupi do sera.
Czytanie – moja pasja
Dzięki temu, że nie
czytałam szkolnych lektur, które mnie nudziły, wciąż lubię
sięgać po książki. Zawsze sporo czytałam, tylko niekoniecznie
to, co chcieli twórcy programu edukacyjnego. Uwielbiam powieści dla
kobiet, reportaże i niektóre poradniki. Niektóre kryminały też
są w stanie mnie zaintrygować, nie mogą być jednak zbyt brutalne
w odbiorze.
Jak zachęcić młodzież do czytania?
Myślę, że dobrym
rozwiązaniem byłoby poproszenie uczniów, aby każdy przeczytał w
semestrze 2 książki i każdą z nich zrecenzował na lekcji.
Pozytywy: czytamy, co lubimy, uczymy się publicznej wypowiedzi,
konstruujemy recenzję, wyrażamy własne zdanie i wzajemnie
inspirujemy się do odkrywania ciekawych pozycji literackich. Czyż
nie brzmi to fantastycznie?
Mnie w czytaniu lektur najbardziej zniechęcało to, że wszystko trzeba było zapamiętać - każdy najdrobniejszy szczegół, bo polonistka robiła baaardzo szczegółowe kartkówki i sprawdziany. O ileż przyjemniej by się czytało lektury bez konieczności zapamiętywania co się działo zdanie po zdaniu...
OdpowiedzUsuń