Dzisiaj miałam napisać
notkę o wodzie toaletowej ze stajni Diora, której jestem wierna od
kilku lat, ale ostatecznie zdecydowałam się poruszyć inny temat.
Czuję, że muszę dać upust swojej frustracji, ponieważ za chwilę
się uduszę. Sprawa męczy mnie od kilku tygodni. Początkowo
sądziłam, że problem zniknie w ciągu kilkunastu dni, ale nic tego
nie zwiastuje.
Niedawno wspominałam Wam
o nieudanej
przygodzie z mydłem Aleppo,
które nie tylko przyczyniło się do wysuszenia skóry, ale wskutek
stosowania tego produktu odnotowałam wysyp nieprzyjaciół. O
pryszczach już dawno zapomniałam. Niestety, stado podskórnych gul
nie daje za wygraną. Mam wrażenie, że są odporne na wszystkie
środki dostępne na rynku.
Na
czole i brodzie gości stado fioletowych, bolesnych gul, których nie
umiem zamaskować. Żaden korektor nie daje sobie rady z tym
zadaniem. Nierówności są na tyle duże, że widać je z odległości
kilku metrów. Osoba postronna mogłaby uznać, iż dorobiłam się
dorodnych śliw;/
Maskowanie
gul dodatkowo utrudnia fakt, iż moja skóra ma już dosyć zimy i
łuszczy się na potęgę. Treściwe kremy w ciągu kilku minut
wchłaniają się do matu... Gdy tylko jej kondycja ulegnie poprawie,
to trzeba udać się na uczelnię. Na moim wydziale można poczuć
powiew Egiptu. W trakcie wykładu mam ochotę wyciągnąć butelkę
wody mineralnej. Ciepłe powietrze wysusza wszystko łącznie ze
śluzówką nosa;/
Przez
te podskórne gule nie czuję się zbyt komfortowo. Gdy idę ulicą,
mam wrażenie, że każdy widzi je z odległości kilku metrów i
dostrzega we mnie zapuszczoną kobietę, która nie umie zadbać o
swój wygląd. Niebawem skończę studia, zanim to jednak nastąpi,
zamierzam rozejrzeć się za pracą. Niestety, obawiam się, że z
takim wyglądem będzie mi trudno cokolwiek znaleźć. W
dzisiejszych czasach zwraca się ogromną uwagę na prezencję. Nie
wystarczy posiadać stosowne kwalifikacje, mile widziany jest
nienaganny wygląd.
Z
utęsknieniem spoglądam na stare zdjęcia. Jeszcze niedawno
cieszyłam się ładną cerą. Moim jedynym problemem były
rozszerzone pory. Chciałam zmniejszyć ich widoczność. Wiele osób
chwaliło mydło Aleppo ze względu na jego dobroczynne działanie. Z
perspektywy czasu widzę, że rozszerzone pory nie stanowią
problemu. Zawsze można skorzystać z praw optyki i silikonów
zawartych w bazach po makijaż.
W
tym tygodniu odwiedzę gabinet lekarski. Mam nadzieję, że
specjalista będzie w stanie rozwiązać mój problem. Na wizytę w
prywatnym gabinecie zapisałam się 3 tygodnie temu. Niestety,
specjaliści są oblegani i na skorzystanie z ich usług trzeba
trochę poczekać.
W
najbliższym czasie zamierzam skorzystać z dobrodziejstw kwasów. W
zeszłym roku to właśnie one rozprawiły się z podskórnymi
gulami. Mam nadzieję, że i tym razem okażą się równie
skuteczne.
PS
Po przelaniu swojej frustracji na klawiaturę, wreszcie poczułam
ulgę. Od kilku tygodni wzbierała we mnie złość, która musiała
znaleźć ujście. Mam nadzieję, że wybaczycie mi tę chwilę
słabości i marudzenie. Wiem, że na blogach poświęconych kosmetykom powinno poruszać się przyjemniejszą tematykę, ale musiałam wyzbyć się złych emocji. Może któraś z Was zmagała się z
podobnym problemem i jest w stanie udzielić mi paru wskazówek, jak
przetrwać ten trudny czas?
karminowe.usta
niestety ale ja nie pomoge, trzymam kciuki za walke z intruzami :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za słowa wsparcia:)
Usuńwspółczuję :( ale ja bym je chętnie zobaczyła, bo może tak naprawdę przesadzasz i wcale nie są tak duże? :)
OdpowiedzUsuńWolałam ich nie pokazywać, bo ich widok nie należy do przyjemnych...Nie chciałam nikogo wystraszyć... Mam nadzieję, że lekarz przepisze mi jakiś skuteczny lek. Niby wiele osób chwali sobie jego wiedzę i intuicję, ale zawsze można dołączyć do nielicznego grona niezadowolonych...
UsuńNigdzie nie pisze jakie tematy mają być poruszane na blogach - blog jest Twój więc pisz co chcesz :) a co do tych gul, to czasami robią mi się takie na brodzie i coraz częściej na plecach!(chociaż nie fioletowe),nie da się ich wycisnąć i strasznie bolą - w moim przypadku tylko czas jest w stanie im sprostać,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:o
U mnie na plecach przed okresem czasem wyskoczy jakiś wrzód, ale one szybko się wchłaniają. Na brodzie czasem pojawi się jakiś drobny pryszcz. Dopiero jak nie trafię z kosmetykiem, pojawia się wysyp bolesnych gul. Smarowałam je olejkiem herbacianym, pichtowym, ale one są trudne do ruszenia...
UsuńOoooo, współczuję :( mam nadzieję, że lekarz jak najszybciej coś na to zaradzi
OdpowiedzUsuńTeż na to liczę. Wszelkie badania zamierzam robić prywatnie, mam nadzieję, że to przyśpieszy dobranie właściwych leków, bo nie mogę już na siebie patrzeć...
UsuńJedyne co to dermatolog. Tyle, że często problem polega na tym, że często w momencie, jak przestaje się brać przepisane leki problem wraca. Mam nadzieję, że jednak Tobie pomoże ;)
OdpowiedzUsuńU mnie te gule nigdy nie wyskakują samoistnie. Zazwyczaj są przykrą pozostałością po niewłaściwie dobranym kosmetyku, więc pocieszam się tym, że jeśli trafię na skuteczny lek, to po jego odstawieniu problem nie powróci:)
UsuńMnie również pomaga przelanie ''na papier'' :) powodzenia :)
OdpowiedzUsuńJa jeśli chodzi o gule to praktycznie nie mam z tym problemu. Raz na jakiś czas się pojawią , ale tylko i zawsze na brodzie nie wiedziec czemu :]
U mnie na brodzie co miesiąc wyskakują drobne pryszcze, ale one szybko znikają;) Te podskórne gule to jakiś horror, ponieważ są wyjątkowo oporne i nie chcą się wchłonąć... Żadne maście z cynkiem nie dają sobie z tym rady...
UsuńCzasem trzeba trochę ponarzekać i ja to rozumiem :) Co do tych gul - ciekawe czy jest tak źle, czy trochę przesadzasz, wiem z autopsji, że jak się ma jakiś problem to jest się go w stanie dość wyolbrzymiać. A co do pracy, to nie ma co dramatyzować - może w Sephorze nie patrzyli by przychylnie, ale po ulicach nadal chodzi tyle zapuszczonych ludzi, że wątpię, żeby ktoś chciał cię umieścić w ich kategorii. Sama miałam kiedyś problem z podskórnymi gulami na brodzie i pomógł mi Acnederm z kwasem azelainowym. Trzymam kciuki za polepszenie się cery :)
OdpowiedzUsuńNiestety, nie wygląda to zbyt dobrze. Mój TŻ oczywiście twierdzi, że przesadzam, ale mama, gdy zobaczyła te gule, od razu kazała dzwonić do dermatologa, więc coś jest na rzeczy...
UsuńMam nadzieję, że szybko uporam się z tym problemem, ponieważ zamierzam starać się o pracę w biurze, a tutaj niestety patrzą się na prezencję;/
Zapiszę sobie nazwę i zapytam lekarza, co myśli o tym preparacie:) Wiem, że Hexx bardzo chwaliła sobie kwas azelainowy:)
Ja miałam podobny problem jakieś 2 tygodnie temu - może nie były to mega olbrzymie gule, ale wyskoczyło mi kilka na brodzie i za nic tego cholerstwa nie mogłam się pozbyć :(
OdpowiedzUsuńCzasami wyskakiwały mi maleńkie pryszcze w strefie T, ale te gule były okropne, nigdy wcześniej nie miałam takich. Na szczęście dość szybko znikły.
Ja też zazwyczaj borykam się z drobnymi krostkami w strefie T. Takie gule stanowią u mnie rzadkość. Pojawiają się po nietrafionym kosmetyku, dlatego rzadko majstruję przy pielęgnacji twarzy. Tym razem coś mnie jednak podkusiło...
UsuńU mnie większość niespodzianek zazwyczaj jest podskórna, i to nie tylko na twarzy (plecy, dekolt, nawet za uszami). Nie mam pojęcia dlaczego się tworzą, nie zależy to od kosmetyków... Walcze z tym środkami antybakteryjnymi (tonik pichtowy, mydło siarkowe) i one jak dotąd są najskuteczniejsze.
OdpowiedzUsuńTonik pichtowy u mnie nie działa, podobnie olejek z drzewa herbacianego. Świetnie wysuszają pryszcze, ale na gule są zbyt słabe. Nie mam w domu mydła siarkowego, ale parę tygodni temu zamówiłam glinkę bogatą w siarkę. Jeszcze jej nie używałam. Spróbuję nałożyć ją miejscowo na te gule, bo nie chciałabym przesuszyć policzków, którym nie mam nic do zarzucenia.
UsuńFakt, tonik pichtowy rewelacyjnie działa na pryszcze, z zaskórnikami walka jest cięższa. Próbowałaś korundu kosmetycznego lub innych peelingów, najlepiej mechanicznych ale naturalnych? (np z pestek truskawek) Ja robię taki peeling przed wszelakimi zabiegami mającymi na celu zlikwidowanie tych paskudztw, średnio 2 razy w tyg. Efekty są, ale oczywiście nie takie, że całość zniknęła... zastanawiam się nad pójściem do kosmetyczki w tej sprawie.
UsuńPS - jeśli nie próbowałaś korundu to mogę zrobić Ci "odsypkę" - mam duże opakowanie, którego chyba przez wieki nie zużyję...
Mam w domu korund i peeling z truskawek, ale nie mogę ich używać ze względu na naczynka;/ Jestem zdana na peelingi enzymatyczne. Te nie są złe, ale nie dają tak spektakularnych efektów jak mechaniczne formy usuwania naskórka.
UsuńKiedyś używałam peelingów grubo- i drobnoziarnistych. Po ich zastosowaniu pory były świetnie oczyszczone, ale czerwone placki schodziły przez kilka dni;/ Gdyby nie problemy naczynkowe, to regularnie sięgałabym po korund...
Najwyraźniej nie powinnaś za bardzo eksperymentować i trzymać się sprawdzonych już produktów (wiem, wiem, piszę te słowa do blogerki kosmetycznej :D ). Zawsze się zastanawiam, czy wam nie szkoda buzi na ciągłe sprawdzanie różnych wcierek, kwasów, maści, kremów...
OdpowiedzUsuńMasz rację:) Ja miesiącami pozostawałam wierna sprawdzonym kosmetykom do pielęgnacji twarzy, ale skusiłam się na mydło, które miało zmniejszyć widoczność porów. Mogłam poprzestać na glinkach i silikonowej bazie pod makijaż, która nie szkodzi mojej cerze. Mam teraz nauczkę na przyszłość...
UsuńA próbowałaś może Effaclar Duo ?
OdpowiedzUsuńU mnie doskonale poradził się sobie z wysypem na czole i brodzie, jaki zafundowały mi kremy AA.
Tym razem z niego nie korzystałam. Rok temu stosowałam Effaclar Duo, ale ten strasznie wysuszył mi cerę i odnotowałam po nim kolejny wysyp pryszczy:( Guli nie ruszył. Dopiero glikol uporał się z tym problemem...
UsuńJa mam największy problem z brodą i okolicą przy skrzydełkach nosa. Na brodzie, odkąd pamiętam, mam dużo drobnych, podskórnych grudek, które okresowo "rozkwitają" i są w stanie przez 3 tygodnie się nie goić... Im bardziej to maskuję, tym bardziej jest to widoczne, bo skóra jest przesuszona po tym Effaclarze Duo. Przy nosie to problem od niedawna... Jak tylko kupię krem z filtrem, to zaczynam kurację kwasami, a dokładniej tonikiem 10% z Biochemii Urody. Trzymam kciuki za Twoją kurację. Ja też w tym roku będę starać się o pracę.
OdpowiedzUsuńU mnie obecnie najgorzej wygląda czoło i broda. Skrzydełka nosa ciągle mnie pieką, bo są przesuszone. Na szczęście tutaj nie pojawiają się pryszcze.
UsuńTe niegojące się rozkwity są najgorsze, bo nie wiadomo, jak je zwalczać... U mnie Effaclar Duo nie spełnia swojej roli. W zeszłym roku zwalczałam nim gulę na czole i kaszkę na brodzie. Strasznie mnie przesuszył i spowodował wysyp nowych nieprzyjaciół. Niestety, nie zlikwidował guli.
Mam nadzieję, że szybko znajdziesz stosowny krem z filtrem. Ja długo szukałam swojego świętego Graala.
Mam nadzieję, że szybko pozbędziemy się niedoskonałości i znajdziemy dobrą pracę:)
mi po 5 latach chodzenia z tymi paskudztwami pomógł krem niszcz pryszcz Dla , a żadne maści apteczne nie działały
OdpowiedzUsuńCzasami rozwiązanie problemu bywa zaskakujące... Mnie wiele kremów zapycha, dlatego długo unikałam treściwych preparatów adresowanych do właścicielek suchej cery. Tymczasem okazało się, że te kosmetyki mi nie szkodzą, podczas gdy te przeznaczone do cery mieszanej potrafią zaowocować niekontrolowanym wysypem...
Usuńdokładnie wiem co przezywasz bo byłam w takiej samej sytułacji rok wczesniej :(:(:( tyle ze u mnie gule pojwiały sie na policzkach. jako nastolatka nie mialam problemów z tradzikiem. Dopadlo mnie dopiero w wieku 21 lat. dermatolog stwierdzil ze to problem hormonalny ... tradzik kobiet dojrzałych. jest to spowodawane tym ze jemy mieso zwierzat karmionych paszami zawierajacymi testosteron ( zeby szybko rosły) Gdy je zjadamy on gromadzi sie w naszym organizmie powodujac miedzy innymi tradzik, wypadnie włosow. Mi wydaje sie to logiczne :( dermatolog zaleciła branie tabletek anty i faktycznie podziałało bo od tamtej pory nie widziałam ani jednej takiej guli. Wiem ze kiedy je odstawie problem wróci ale nie mogłam juz na siebie patrzec w lustrze. Komus sie moze wydawac to płytkie ale dla mnie to byl ciezki czas kiedy wystdzilam sie wychodzic z domu i mialam ciagle dola, bo wyskoczyla nastepna gula ktora zamian sie zagoiła wyskakiwała nastepna ...
OdpowiedzUsuńkoniecznie daj znac co powiedział dermatolog
Jestem wegetarianką, ale wciąż spożywam nabiał, który nie jest wolny od hormonów. Wprawdzie ostatnio zauważyłam, że mi nie służy i postanowiłam z niego zrezygnować. Jednak muszę jakoś dostarczać organizmowi białko pochodzenia zwierzęcego. Chyba poprzestanę na jajkach pochodzących z gospodarstw ekologicznych.
UsuńRozumiem decyzję, którą podjęłaś. Jeśli lekarz stwierdzi, że moje problemy mają podłoże hormonalne, to również będę starała się temu jakoś zaradzić. Czasami wystarczy, że wyrównamy poziom hormonów i zmienimy nawyki żywieniowe. Każda sytuacja jest inna.
U mnie Aleppo tak samo negatywnie wpłynęło na skórę, na szczęście zdążyłam zareagować na tyle wcześnie ze nie był tragedii. Spróbuj punktowo nakładać olejek z drzewa herbacianego patyczkiem kosmetycznym. TYLKO UWAŻAJ, bo tym olejkiem łatwo się poparzyć.
OdpowiedzUsuńJa żałuję, że od razu nie zrezygnowałam z tego mydła, gdy zauważyłam, że nadmiernie ściąga skórę;/ Wtedy uniknęłabym tego typu niespodzianek...
UsuńRegularnie używam tego olejku, ale nie widzę efektów...:(
Ewentualnie spróbuj olejek lawendowy. Olejki wysuszają. "Wyciąga na wierzch" cynk (ale mogą zostawać blizny, to zależy od tendencji, ja taką niestety mam ;/) Dobry krem z cynkiem do Sudokrem tez punktowo.
UsuńPrzejdę się do zielarskiego po olejek lawendowy. Wczoraj czytałam u Let`s talk beauty o maści ichtiolowej, po której niedoskonałości ładnie się wchłaniają. Stosowałaś tę maść? Zbieram opinię, bo zamierzam odwiedzić aptekę. Jestem tak zdesperowana, że chętnie skorzystam z każdego rozwiązania.
Usuńoj gule są okropne, ja miałam z nimi problem parę lat temu, w czasie dużego stresu na studiach, pamiętam, ze jak zaczęłam się lepiej odżywiać i więcej spać, nie stresować się, problem się rozwiązał. teraz gule pojawiają się rzadko, na ogół jak zastosuję za ciężki kosmetyk dla mojej cery. Smaruję wtedy od razu olejkiem herbacianym, a na drugi dzień jak dalej rośnie to maścią z detromycyną. Myślę, że dobrze robisz udając się do specjalisty, choć to też trzeba trafić na dobrego lekarza.
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie miałam problemów ze skórą. Dopiero na III roku studiów zaczęły się pojawiać różne dolegliwości. O dziwo, moją koleżankę spotkało to samo. Na pewno stres nie pozostaje tutaj bez wpływu. Potrafi przestawić całą gospodarkę hormonalną. Organizm otrzymuje wówczas sygnał, że to nie jest dobry moment na ciążę i produkuje spore ilości prolaktyny;/ Rozważałam też wizytę u endokrynologa, ale z tym chyba warto się wstrzymać i poczekać na to, co zasugeruje dermatolog.
UsuńRozumiem Cie doskonale, bo ja miałam przez kilka lat problem z podskórnymi krostkami, które siedziały bardzo głęboko pod skórą i wciąż narastały. Było ich tak wiele, że na policzkach i brodzie moja skóra była po prostu chropowata. Głupia poszłam do kosmetyczki, najpierw jednej, potem drugiej- niestety było jeszcze gorzej. W końcu zawitałam do dermatologa, ten też mi nie pomógł. Problem był dla mnie na tyle męczący, że sama zaczęłam eksperymentować z rożnymi specyfikami, i tak już gorzej być nie mogło. Pomogły mi kremy z kwasami i maseczka aspirynowa, dwa lata temu odkryłam, że RetinA działa na mój problem najlepiej.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci owocnej wizyty u dermatologa, oby Tobie pomógł. Przejrzyj dokładnie swoje kosmetyki, odrzuć wszystko to, co podejrzane. Trzymam kciuki za powodzenie.
A, ja też nie jestem zachwycona tym cudownym mydłem:((
Wiem, że trudno trafić na dobrego dermatologa. Relacje, które ukazują się na blogach, są wstrząsające. Urbaniasta ostatnio wykupiła silny lek, który jest na etapie badań klinicznych. Niestety, wyrządził jej krzywdę...
UsuńW zeszłym roku pomógł mi glikol. Niestety, uodporniłam się na niego, dlatego tym razem zamówiłam kwas mlekowy. Mam nadzieję, że okaże się skuteczny.
Porozmawiam z dermatologiem. Może uzna, że najlepsze będą dla mnie retinoidy. Mam nadzieję, że nie skończy się na przepisaniu maści cynkowej;/
Wydaje mi się, że jedynym winowajcą jest mydło, bo jak je odstawiłam, to nie mam problemu z pryszczami, ale te gule wciąż mnie szpecą. Aczkolwiek tego typu niespodzianki są niezwykle trwałe;/
Widzę, że nie tylko ja zawiodłam się na Aleppo.
Też kiedyś miałam różnego rodzaju problemy skórne (teraz też się zdarzają, ale całe szczęście rzadziej), więc rozumiem twoją frustrację i wcale mnie to nie dziwi. Myślę, że dobrze, że tutaj o tym napisałaś i dzięki temu się jej pozbyłaś, bo niestety stres też nie działa najlepiej na naszą skórę. Głowa do góry :) prędzej czy później się poprawi.
OdpowiedzUsuńbtw sama zastanawiałam się nad kupnem mydła aleppo, ale teraz chyba straciłam na nie ochotę
Ja nie mogę przeboleć tego, że w parę tygodni zaprzepaściłam to, co uzyskałam dzięki wielomiesięcznej, właściwie dobranej pielęgnacji...:( Teraz wiem, że rozszerzone pory nie są największym problemem... Z nimi można sobie jakoś poradzić. Maseczki z glinki i bazy silikonowe dobrze radzą sobie z tym zadaniem i powinnam pozostać im wierna.
UsuńWiem, że u wielu osób to mydło się sprawdziło. Niewykluczone, że również dołączyłabyś do grona zadowolonych. Ja już nigdy nie nałożę mydła na twarz...
przykro mi :(
OdpowiedzUsuńDziękuję za słowa wsparcia:*
UsuńZ przykrością trzeba stwierdzić, że idealnego produktu nie ma...
OdpowiedzUsuńRaz pomagał mi olejek pichtowy, innym razem baikaderm, innym razem himalaya a jeszcze innnym mycie zmielonymi płatkami owsianymi... zaprzestanie pielęgnacji zawsze powoduje jakiś mały powrót :)
Kompletnie zapomniałam o dobroczynnym działaniu płatków owsianych:) Muszę przygotować stosowną papkę, bo swego czasu pomagała mi zapanować nad nadmiernym blaskiem w strefie T:)
UsuńJestem ciekawa jakich kwasów użyjesz. Obecnie stosuję Aven Triacneal i jestem zadowolona, widzę poprawę. Jest lepiej niż było z całym La Roche posay :) Poza tym mi pomógł dobry czyścik, czyli żel Vichy Normaderm. Zmywam nim też makijaż i świetnie się spisuje. Męczę już kolejną butlę :D
OdpowiedzUsuńJa zamierzam sięgnąć po tonik z kwasu mlekowego. Muszę tylko znaleźć wodę destylowaną;) Nie sądziłam, że ten produkt będzie tak trudno dostępny;) Odwiedziłam kilka aptek, ale wszędzie odprawiają mnie z kwitkiem.
UsuńWiem, że zoila swego czasu bardzo chwaliła sobie żel Vichy, a ona również miewa problemy z cerą.
U mnie niestety problem podskórnych gul jest na bazie hormonów i wiem, że póki co nie zmienię tego. Mogę jedynie minimalizować dolegliwości :D a tutaj dość dobrze radzą sobie z nimi produkty z kwasem azaleinowym. Nie chcę nic mocniejszego bo zależy mi na działaniu długofalowym a nie tylko na chwilę.
OdpowiedzUsuńDo tego cenię sobie maść ichtilową, która pięknie wyciąga to co do niej należy oraz Vitella Ictamo, to skrzyżowanie maści cynkowej z ichtiolową.
Głowa do góry!
Ja również nie chciałabym od razu sięgać po retinoidy, bo jeśli teraz wytoczę najcięższe działa, to potem będę bezradna. Wolę skorzystać z dobrodziejstw kwasów. Jeśli lekarz stwierdzi, że moje problemy mają podłoże hormonalne, to będę starała się jakoś unormować ich poziom. Ostatnio robiłam badania i na szczęście mam o wiele lepsze wyniki niż pół roku temu, toteż ewentualne stosowanie leków hormonalnych wchodzi w rachubę.
UsuńWczoraj Let`s Talk Beauty chwaliła maść ichtiolową. Będę musiała się za nią rozejrzeć, skoro zbiera tak pozytywne recenzje;)
Maść ichtiolowa to żadna nowość :) W obiegu jest od dawna, ale niestety przez wiele osób pomijana a szkoda.
UsuńW moim rodzinnym domu zawsze było opakowanie pod ręką, wielokrotnie ratowała sytuację.
Ja jak czuję, ze mi się coś takiego nieciekawego robi pod skórą to od razu gruba warstwa maści cynkowej, 2-3 dni i po sprawie, ale wiadomo to tylko jakieś pojedyncze niespodzianki, raz na jakiś czas..
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki,żeby Ci się udało ich skutecznie pozbyć!
Gdy czuję, że jakaś niespodzianka zaczyna się wykluwać pod skórą, to również staram się ją zniszczyć w zarodku. Zazwyczaj osiągam pożądane rezultaty. Niestety, tym razem nic nie zwiastowało kataklizmu;/ Pewnego dnia po prostu obudziłam się z takimi śliwami.
UsuńA próbowałaś może krem z kwasem pirogronowym, azelainowym i salicylowym firmy Bandi?
OdpowiedzUsuńJa mam cerę skłonną do przesuszeń, muszę cały czas ją intensywnie nawilżać, posiadam naczynka, przebarwienia, różnego typu niespodzianki, diody i gule czasem (:P, a ten krem bardzo dobrze sobie radzi, jednocześnie nie podrażniając cery, nie wysuszając jej. Nie jest taki wiesz, że tak powiem: agresywny. Przynajmniej jak dla mnie..
Wiem, że u Kapryska ten krem się sprawdził, choć jej cera również jest podatna na zapychanie. Będę musiała sprawdzić, czy ten krem jest dostępny w opolskim Hebe. Hexx bardzo sobie chwali działanie kwasu azelainowego.
UsuńPotrzebuję kosmetyku, który poradziłby sobie z tym problemem, ale jednocześnie nie zaszkodził skórze. Raczej skłaniałabym się ku takim mało agresywnym preparatom.
Mi sie czasami taka gula robila na brodzie, byla wielka i deformowala buzke. Od pewnego czasu sie nie robia, wiec chyba tez znalazlam przyczyne.
OdpowiedzUsuńA co stanowiło u Ciebie przyczynę? Jakiś kosmetyk przyczyniał się do powstania bolesnej guli, czy musiałaś wyeliminować jakiś element diety?
UsuńPrzykro czytać takie posty - zawsze robię się wściekła na wszelkie koncerny kosmetyczne, gdy widzę, ile złego mogą wyrządzić ich kosmetyki.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem podjęłaś najlepszą decyzję - wydaje mi się, że tylko wizyta u specjalisty pozwoli Ci rozprawić się z tymi gulami.
Może niektórzy uśmiechną się, czytając mój komentarz, ale wydaje mi się, że firma Aleppo powinna zwrócić Ci pieniądze za leczenie (które na pewno nie będzie tanie). Szczególnie, jeżeli twój lekarz potwierdzi, że któreś składniki w połączeniu z typem skóry, jaką posiadasz, mogą tylko zaszkodzić. Wówczas taka informacja powinna znaleźć się na etykiecie.
Pewnie wielu by pomyślało: po co i na co mi to? A moim zdaniem wystarczająco długo kobiety w Polsce były prawie królikami doświadczalnymi. W wielu krajach firmy przegrywają z pojedynczymi osobami. Może czas wreszcie zabrać się za koncerny w Polsce?
Pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do spokoju ducha
Mam nadzieję, że specjalista zleci stosowne badania i jakoś ustalimy metodę leczenia. Dzisiaj te gule wyglądają nieco lepiej, bo za sprawą jednej z czytelniczek sięgnęłam wczoraj po błoto termalne z siarką. Gule zmniejszyły rozmiary. Dzisiaj mogłam je zatuszować korektorem.
UsuńWiele firm rzeczywiście niewłaściwie adresuje swoje kosmetyki. Widziałam parę kremów przeznaczonych do cery tłustej, które były naszpikowane zapychaczami. Czasem znajduję alkohol w tonikach adresowanych do cery wrażliwej i naczynkowej. Moim zdaniem opis takich produktów powinien zawierać ostrzeżenie.
Aczkolwiek uważam, że nie można generalizować. Każdemu służą inne składniki. Choć mam mieszaną cerę, mogę bez obaw sięgać po masło shea, które u mojej koleżanki o suchej skórze powoduje wysyp nieprzyjaciół.
Znam to, Epiduo pomogło...
OdpowiedzUsuńCzy Epiduo to lek? Czy można nabyć ten produkt bez recepty?
UsuńRaczej na receptę, bo mój brat to dostał na trądzik.
UsuńMam nadzieje, że wszystko się unormuje :( bo rzeczywiście z Twojego opisu nie wygląda to za ciekawie :/
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepłe słowa:) Jesteście nieocenione:) Wczoraj dzięki jednej z czytelniczek sięgnęłam po błoto termalne z siarką i dzisiaj gule są mniejsze. Ukryłam je pod korektorem i w końcu zaczęłam się uśmiechać. To niewątpliwie zasługa tylu ciepłych słów, które od wczoraj pojawiają się pod tym wpisem:)
UsuńPowiem Ci, że jakiś czas temu jeszcze miałam z nimi problem, może nigdy w tak dużej ilości, ale zawsze jedna była. Od kiedy używam lotionu złuszczającego z Clinique (dwa razy dziennie) - zero. Wiem, że to jego zasługa, bo na plecach wciąż czasem wyskakują. Jednym słowem - złuszczanie, i to nie raz w tygodniu. Lotion ten nie ma jakiegoś okropnego składu. Nie polecam za to całej serii trzech kroków, wyłącznie lotion. W pierwszych 2 tygodniach cera się oczyszcza. Widziałam, że Noa Lab ma toniki złuszczające w swojej ofercie, ale cenowo wychodzi tak samo, jeśli nawet nie drożej.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o lotionie Clinique. Znam kurację 3 kroków, która u mnie nie zdaje egzaminu. Przejdę się do Douglasa i zobaczę, co zawiera ten lotion. Mam nadzieję, że nie znajdę w nim glikolu propylenowego i gliceryny, bo moja skóra nie toleruje tych substancji... Silikony jej niestraszne.
UsuńJa miałam problem z takimi gulami, co prawda może nie pojawiały się masowo, ale co najmniej raz-dwa razy w miesiącu coś takiego się pojawiało, a to cholerstwo goi się przecież nawet do 2 tygodni, więc nawet jedna sztuka potrafi zepsuć humor ;/ Wyglądało to tak, że kiedyś koleżanka spytała, czy w coś się uderzyłam, bo to nawet nie wyglądało jak pryszcz ;/
OdpowiedzUsuńPomogło ostrożniejsze wybieranie kosmetyków i jeszcze jedna rzecz - działanie, zanim takie coś się rozwinie i zacznie się rzucać w oczy - bardzo pomógł mi korektor o właściwościach antybakteryjnych Iwostin Purritin. Może to brzmi głupio, ale naprawdę jeśli czułam, że w danym miejscu coś mi się rozwija, smarowałam tym korektorem przez dzień czy dwa i taka gula nie rozwijała się już dalej, tylko zaczynała się zmniejszać. Od ponad rok nic większego się nie pojawiło :)
Koniecznie trzeba czymś zadziałać, zanim taki delikwent zacznie wystawać, bo wtedy to już tylko czekać, aż się zagoi ;/ Jeśli nie próbowałaś, to polecam ten korektor.
Przyjrzę się temu korektorowi. Jeśli czuję, że coś kiełkuje pod moją skórą, to w to miejsce przykładam wacik nasączony wódką. Wiem, że to nie do końca dobry pomysł, bo alkohol wysusza i podrażnia naczynka, ale dzięki temu "śliwy" nie wyskakują. Gdyby się pojawiły, to męczyłabym twarz olejkiem z drzewa herbacianego, który również działa wysuszająco. Niestety, tym razem nic nie zwiastowało tragedii, dlatego w żaden sposób się nie zabezpieczyłam... Pewnego dnia po prostu obudziłam się takimi śliwami...
UsuńKolejna wskazówka - jeśli problem pojawił się dość późno, jak sama piszesz na studiach, to często przynajmniej częściowo winne jest złe odżywianie się...Wiadomo, jak odżywia się większość studentów. Mi pomogło w tej dziedzinie ograniczenie mleka i czekolady, bo często po większych ilościach dostawałam wysypu
OdpowiedzUsuńJa w ogóle nie jadam słodyczy, bo wiem, że nie służą mojej cerze. Do niedawna pochłaniałam mleko w znacznych ilościach, ale ostatnio zauważyłam, że reaguję na nie alergicznie i odstawiłam nabiał. Dzisiaj wybieram się po jaja z gospodarstwa ekologicznego, bo nie chcę jadać tych zwykłych, które mogą zawierać różne nieciekawe substancje...
UsuńNajgorsze co może być to właśnie takie gule. Bolą, nic sie nie da z nimi zrobić i w dodatku nijak nie można ich zamaskować :( trzymam kciuki za ich szybkie unicestwienie! Ze swojej strony mogę polecić miejscowe nakładanie olejku z drzewka herbacianego lub olejku tamanu. Efekty nie są szybkie, ale po kilka dniach nieprzyjaciele zmniejszają rozmiary :)
OdpowiedzUsuńDalej będę nakładać olejek z drzewa herbacianego, ale spróbuję też lawendowego, o którym wspomniała SrebrnaLENTI:)
UsuńDzięki jednej z dziewczyn wczoraj wieczorem użyłam błota termalnego z siarką. Dzisiaj obudziłam się z mniejszymi gulami, które mogłam zatuszować korektorem:) Miałam ochotę skakać z radości:)
O kurczę :( przykro strasznie, że tak załatwiło Cię to mydło :( Z nie mojego doświadczenia tylko koleżanki, którą gule nawiedzają często polecam Ci spróbowanie maści ichtiolowej, która "wyciąga" ropę z takiej guli, działa przeciwzapalnie i bakteriostatycznie, a potem maść Tormentiol, która działa ściągająco i wysuszająco również przeciwzapalnie. To jej naprawdę pomaga. Tormentiol przyspiesza gojenie też ranek jak jest już po guli. Za obie maści zapłacisz ok. 10zł bez recepty. Koleżanka jeszcze stosuje w przy hardkorowych gulach bezpośrednio na samą gulę okład ze spirytusu, który porządnie wysusza taką gulkę i działa bakteriobójczo. Trzymam kciuki za pozbycie się tych paskud!
OdpowiedzUsuńDziękuję za podanie nazw produktów wartych uwagi:) Z pewnością zaopatrzę się w maść ichtiolową, ponieważ wiele osób chwali jej działanie. Wczoraj zapoznałam się z recenzją Let`s talk beauty i widzę, że nie tylko ona jest zadowolona z działania tego produktu.
UsuńJak czuję, że gula dopiero wykwita, to zawsze przykładam do niej wacik nasączony wódką i to zazwyczaj pomaga. Wiem, że to nie najlepszy pomysł, bo alkohol wysusza i drażni naczynka, ale jest skuteczny, a po guli i tak pozostanie blizna...Niestety, nie czułam, gdy na moim czole i brodzie kiełkowały te śliwki...
Spróbuj jeszcze spirytusem teraz poprzykładać, on ma większe stężenie więc może wysuszy te małpy jakoś :( Do tego pozabija bakterie to może ten stan zapalny się uciszy trochę. Daj znać czy coś się poprawia i jak po wizycie u lekarza. Mam nadzieje, że szybko zejdą.
UsuńSkorzystam z tego spirytusu. Masz rację, że wyższe stężenie może okazać się skuteniejsze. Z pewnością dam znać, co powiedział lekarz. Myślę, że dobry specjalista wyśle mnie na badania. Mam nadzieję, że nie trafię na jakiegoś hochsztaplera, który kondycję skóry będzie oceniał z daleka...
UsuńMoja mama kiedyś trafiła na lekarza, który z odległości 1,5 metra stwierdził, że nie ma problemu z żyłami;/
UsuńMasz pełne prawo do wyrzucenia z siebie nagatywnych emocji, to Twój blog, a zresztą nadal poruszasz temat urody.
OdpowiedzUsuńDoskonale rozumiem Twój żal, ból i resztę negatywnej energii, która kumuluje się w człowieku przy okazji problemów z cerą.
Gdy sama miałam nasilone problemy trądzikowe to nie miałam ochoty pokazywać się ludziom. To okropne uczucie, które może wpędzić w naprawdę zły nastrój i podkopać naszą pewność siebie na długo. Zwłaszcza, gdy wszyscy wokół mają normalną skórę, bez niespodzianek.
Chciałabym zaproponować Ci niezmydlana frakcję sojową (na mazidlach możesz poczytać jak działa). Moją cerę przede wszystkim niesamowicie odżywia i nawilża. Właściwie nic jej tak nie odżywia jak właśnie frakcja. Kremy Sylveco czy moje serum z kwasem HA są przy niej średnio nawilżające. Przyczyniła sie też do szybkiego gojenia się ranek i wchłaniania bolesnych gul.
Punktowo natomiast polecam Ci albo olejek herbaciany bez rozcieńczenia solo albo ultra mocną maseczkę: pół łyżeczki kurkumy, pół łyżeczki cynamonu, 5 kropel olejku herb. i kilka kropel wody lub hydrolatu (czasem dodaję też kilka kropel innych antytrądzikowych olejów, np. z pachnotki lub tamanu), tak żeby powstała gęsta papka. Maseczkę nakładam punktowo na kilka godzin. Zazwyczaj gule wchłaniają się po 3 dniach.
Powodzenia kochana :*
O ile nie mam problemu, gdy przebywam wśród znajomych, bo sporo z nich również ma okresowe problemy z cerą, o tyle źle się czuję na ulicy, gdzie większość osób może pochwalić się gładką skórą. To strasznie podkopuje pewność siebie. Czasami nie mam ochoty wychodzić z domu. Mam nadzieję, że jakoś uporam się z tym paskudztwem, ponieważ chciałabym znaleźć pracę w biurze, a tam odpowiednia prezencja jest równie ważna jak kwalifikacje.
UsuńMyślałam o tej frakcji, ponieważ wiele osób ją poleca przy problematycznej skórze, ponieważ wykazuje działanie antyandrogenne i regulujące wydzielanie łoju.
Nie próbowałam jeszcze maseczki z kurkumy i cynamon. Chyba na jej działanie nie wpłynie zastąpienie olejku herb olejem słonecznikowym?:)
karminowe usta, taka mieszanka będzie pewnie nieco mniej antybakteryjna, ale podziała na pewno. Olej słonecznikowy jest na tyle lekki, że nie powinien zapychać. Ja chwalę sobie np. ostatnio olej z kocanki, który jest właśnie na bazie słonecznika. Zapychania brak :)
UsuńOstatnio zamówiłam sobie olej brzozowy na bazie słonecznikowego. Może warto z niego skorzystać? Betulina zawarta w produktach Sylveco chroni mnie przed nawrotami opryszczki, więc może poradzi sobie ze stanem zapalnym?
UsuńTrzymam kciuki! Ja mam ogromne problemy z wrastającymi włosami (dosłownie wszędzie) i wiem jak bardzo może to wpłynąć na samoocenę. Czasem mam dni, że nie chcę wychodzić z domu. Pokonamy te cholerstwa! : ))
OdpowiedzUsuńTo niesamowite, jak takie drobnostki jak gula czy wrastające włoski potrafią zmienić sposób postrzegania własnej osoby. Na co dzień nie mam problemu z samoakceptacją, ale jak spaceruję z takimi gulami wielkości śliwki, to mam ochotę zapaść się pod ziemię...
UsuńWspółczuję, mi takie gule zrobiły się po przemywaniu twarzy tą mieszanką z nafty i olejku pichtowego, która też miała niby pomóc na rozszerzone pory i wągry :/. Ja po prostu przeczekałam, kilka tygodni i cera wróciła do normy. Wiem jednak, że to nic przyjemnego i pamiętam jak sama czułam się źle i nigdzie nie chciało mi się wychodzić. Powodzenia, może któryś ze sposobów proponowanych przez dziewczyny ci pomoże.
OdpowiedzUsuńAha, teraz mi się przypomniało jeszcze, że kiedyś jeszcze miałam taką jedną gulę i wyciągnęła ją papka do cery trądzikowej Jadwiga. W sumie to nie wiem czemu teraz zwlekam z jej kupnem.
Wczoraj skorzystałam z porady jednej czytelniczki i użyłam błota termalnego z siarką. Gule nadal są, ale uległy zmniejszeniu i dzisiaj zakryłam je makijażem:) Byłam taka szczęśliwa, że w końcu przestaję straszyć śliwką o średnicy 2 cm:)
UsuńMam próbkę tej papki:) Z pewnością z niej skorzystam:) A nuż mi pomoże. Chciałabym się pozbyć tego paskudztwa przed 10 marca, bo wtedy wypada ważna uroczystość;)
ja w tym tygodniu również planuje rozprawić się ze swoją skórą kwasami, a konkretnie migdałowym, który jeszcze zalega w lodówce - starczy go na raz. Potem przyjdzie przesyłka z nowym specyfikiem: kwas migdałowy+kojowy :) oby dały radę!
OdpowiedzUsuńJa obecnie zamierzam powalczyć z kwasem mlekowym:) Wiosną będę musiała przerzucić się na coś bezpieczniejszego, toteż rozważam zakup migdała. Mam nadzieję, że uda nam się polepszyć kondycję cery:)
Usuńz obawy, a może nadziei, że wiosna przyjdzie szybko zdecydowałam się od razu na migdałowy.
UsuńZamówiłam Mandelic Peel 40% z bioceosmetics-polska.pl
Widziałam kilka pozytywnych opinii, oby były prawdziwe :)
Dziękuję za podanie namiarów:) Zaraz zapoznam się z asortymentem tego sklepu:)
UsuńWspółczuję bo wiem przez co przechodzisz. Sama biorę antybiotyki na syfy ale wcale nie jest lepiej.
OdpowiedzUsuńNiestety, wizyta u dermatologa nie zawsze kończy się sukcesem. Często ciężko jest zidentyfikować przyczynę i dobrać właściwe leczenie. Mam nadzieję, że nam się poszczęści i pozbędziemy się tego problemu:)
UsuńU mnie na wysyp wszelkiej maści zła na czole pomógł Acnederm i od tej pory jest moim najskuteczniejszym środkiem w walce z nagłym pogorszeniem cery :)
OdpowiedzUsuńA można go dostać bez recepty? Czy na jego temat muszę porozmawiać z lekarzem?
UsuńDostępny jest bez recepty, kosztuje około 20 zł, jest dostępny np. na DOZ-ie
UsuńDziękuję za przydatne informacje:)
Usuń:(
OdpowiedzUsuńNiestety mam taki sam problem jak Ty i wiem jak bardzo to denerwuje :( Szczególnie teraz wyskakują te gule, bo one najbardziej atakują tak w styczniu, lutym, marcu, przynajmniej ja to zauważyłam.
Czasem wyglądam jakbym miała wielkiego guza na czole. Gule są czerwone, bolą okropnie, aż skóra cierpnie. Ostatnio nawet nie wytrzymalam i zaczęłam mechanicznie rozprawiać się z gulą- efekt: zrobiła się fioletowa :(
Ponoć te gule powodowane są wahaniem hormonów.
Nie pomaga na nie Effaclar Duo, ani nic innego, chyba, że pasta cynkowa za 2 zł, choć też nie zawsze.
Szczęście w nieszczęściu, że znalazłam podkład Bourjois 1 2 3 effect- oczywiście gule nie znikają, ale dość dobrze je ukrywa, nie widać tego sinoczerwonego koloru.
Obecnie mam 2 gule, jedno nad lewą brwią, drugą wyżej i jak jestem bez makijażu, to zaraz pytania ,,Co ty robisz z tym czołem?''
A co mam robić?
Zapomnialam dopisać- moje gule potrafią siedzieć na miejscu ponad miesiąc.
UsuńPocieszę Cię. Mam gule, ale udało mi sie zamaskować wyżej wspomnianym podkładem, są widfoczne ALE w czwartek byłam na rozmowie i dostałam nową pracę :) Więc da się :)
Gratuluję nowej pracy:) Mam nadzieję, że również jakąś znajdę:) Wczoraj jedna z dziewczyn poleciła mi siarkę. Akurat mam na stanie błoto termalne z siarką, więc postanowiłam spróbować. Gule wciąż są, ale po zastosowaniu tej papki stały się malutkie. Dzisiaj zakryłam je korektorem i byłam taka szczęśliwa, gdy zobaczyłam efekt końcowy:)
UsuńNajwiększą gulę miałam między brwiami. Miała 2 cm średnicy, dzisiaj jest mniejsza, dlatego można ją przykryć. Na twarzy mam jeszcze parę gul, ale ta centralnie usytuowana najbardziej wyprowadzała mnie z równowagi.
Z tymi gulami coś jest na rzeczy. Rok temu męczyłam się z tym samym problemem. Wraz z nadejściem wiosny tego typu niespodzianki zazwyczaj znikają. Dzisiaj zauważyłam, że sporo moich znajomych boryka się z tym problemem. Mój kumpel stwierdził, że mam lepiej, bo mogę to zamalować, a on nic z tym nie zrobi, bo zaraz zaczną się komentarze typu: "pedał".
U mnie te gule są sinofioletowe, ale moja skóra jest dość specyficzna. Ostatnio wyciągałam pierścionek spod łóżka. Uklękłam na na podłodze, a teraz męczę z wielką śliwą na kolanach. Ktoś mógłby uznać, że jestem bita, ale moja skóra pod wpływem nacisku staje się sina. Zamierzam powiedzieć o tym dermatologowi, ponieważ to też może świadczyć o problemach zdrowotnych...
Doskonale rozumiem Twój ból ... Ja również mam skłonności do bolesnych bul na twarzy, które są absolutnie niewrażliwe na wszystkie sposoby pozbycia się ich ... Od kilku tygodni mam coś takiego na podbródku, nie pomagało NIC, a najlepsze że po jakimś czasie zrobiła się wokół niego kolonia mniejszych wyprysków :/ Czułam się bardzo nieatrakcyjnie i miałam wrażenie, że wszyscy zwracają na to uwagę.
OdpowiedzUsuńTeraz zaczyna się to powoli goić, ale nie mam złudzeń, że nie zostaną ślady :/ Nie mam pojęcia, od czego to wychodzi ... I zawsze, zawsze zainfekowaną mam brodę i okolice, policzki są ładne.
Jeśli masz mieszaną cerę, to policzki będą prezentowały się bez zarzutu. Tego typu paskudztwa lubią nawiedzać strefę T, przy czym u mnie na szczęście omijają nos. Niestety, broda i czoło są podatne na powstawanie takich bolesnych gul. Przez kilka tygodni miałam śliwę o średnicy 2 cm pomiędzy brwiami, w centralnym punkcie twarzy. Jedna z dziewczyn poleciła mi siarkę. Mam błoto termalne z tym pierwiastkiem, więc wczoraj wieczorem przystąpiłam do ataku. Dzisiaj obudziłam się z mniejszą gulą, którą udało mi się przykryć korektorem.
UsuńJednak nadal muszę szukać jakiegoś preparatu, który pomoże mi pozbyć się tego uciążliwego problemu...
U mnie na gule najlepiej sprawdza się po pierwsze żel z antybiotykiem klindacin T, po drugie sudokrem punktowo i po trzecie olejek herbaciany. To moje niezbędne trio już od dłuższego czasu. Trzymaj się, wiem jak to jest i oby było tylko lepiej:)
OdpowiedzUsuńNiebawem nawiedzę gabinet dermatologa, może przepisze mi jakąś maść z antybiotykiem. Sam olejek herbaciany jest dla mnie za słaby... Prawdopodobnie potrzebuję mocniejszego uderzenia;)
UsuńDlatego dałam go na 3 miejscu, bo to broń, która się u mnie sprawdza tylko jak gula jest jeszcze mała, wtedy hamuje nieco powiększanie. Mam też baneocin maść na noc i również się sprawdza (mimo parafiny), ale tłuścioch okropny...
UsuńU mnie olejek herbaciany wykazuje podobne działanie;) Przy drobnych krostkach i gulach, które dopiero się wykluwają, uzyskuję satysfakcjonujące rezultaty. Niestety, olejek okazuje się bezradny wobec śliw, które już goszczą na mojej twarzy... Ale od kilku dni smaruję te miejsca błotem z siarką i widzę poprawę.
UsuńDzisiaj rano byłam u dermatologa. Zlecił mi badanie hormonów, morfologię i test na alergeny pokarmowe. Powiedział, że skoro siarka daje radę, to mam ją nadal stosować, a na noc używać maści ichtiolowej. Stwierdził, że z diagnozą musi się wstrzymać, ale wygląda mu to na wahania hormonalne.
swego czasu borykałam się z wysypem małych krostek przypominających potówki na dekolcie i szyi, znam ten ból gdy wydaje ci się że wszyscy się na "to" patrzą...
OdpowiedzUsuńpowodzenia!! :)
Mnie też kiedyś wysypało na dekolcie po tym, jak nałożyłam krem przeciwsłoneczny wypuszczony na rynek przez Iwostin. Na szczęście po jego odstawieniu to "coś" znikło. Aczkolwiek przez te 2 dni chodziłam jak chmura gradowa, bo upały uniemożliwiały zasłonięcie dekoltu...
Usuń