Chyba każda blogerka urodowa przynajmniej raz w życiu trafiła na kosmetyk, który zaszkodził jej skórze. O ile podrażnienie na rękach czy nogach jest tylko uciążliwe, to gdy pojawi się na twarzy, pozbawia nas pewności siebie i sprawia, że najchętniej w ogóle nie wychodziłybyśmy z domu. Niestety, nie zawsze możemy sobie pozwolić na taki luksus. Większość z nas pracuje zawodowo i po prostu rano musi wstać i pojechać do biura. Ryzyko podrażnienia i wystąpienia innych działań niepożądanych można znacznie zredukować, analizując INCI, czyli skład kosmetyku. Niestety, nie każda kobieta zna się na międzynarodowym nazewnictwie i jest w stanie rozszyfrować nazwy wykorzystanych substancji oraz ustalić ich wpływ na stan skóry. Znajomość INCI można na szczęście doskonalić, korzystając z internetowych poradników.
Międzynarodowe Nazewnictwo Składników Kosmetyków, czyli o co chodzi z INCI?
Zgodnie z prawem, które obowiązuje na terenie Unii Europejskiej, każdy kosmetyk musi mieć podany skład na opakowaniu. Jeśli jest ono zbyt małe, należy dołączyć stosowną ulotkę. INCI to skrót z języka angielskiego (International Nomenclature of Cosmetic Ingredients), czyli Międzynarodowego Nazewnictwa Składników Kosmetyków. System ten ma na celu wprowadzenie jednolitych zasad oznaczania związków wykorzystywanych w przemyśle kosmetycznym. Znajomość składu INCI pozwala konsumentom podejmować świadome decyzje podczas zakupów. Obowiązują tutaj stosunkowo proste zasady, które każda kobieta stosująca kosmetyki powinna znać przynajmniej w ogólnym zarysie. Większość składników podaje się w języku angielskim, vide Paraffinum Liquidum, Cetearyl Alcohol. Nieco inna zasada obowiązuje w przypadku ekstraktów uzyskiwanych z roślin, tutaj stosuje się nazwy łacińskie surowców, np. Salvia officinalis leaf extract, to nic innego jak ekstrakt z liści szałwii zwyczajnej.
Kolejność ma znaczenie, czyli jak czytać składy kosmetyków?
Skład kosmetyku na opakowaniu zwykle poprzedza napis: „Ingredients” lub „Składniki”. Kolejność, w jakiej producent wymienia wykorzystane substancje, nie jest dziełem przypadku. Na samym początku występują te związki, które wykorzystano w kosmetyku w najwyższym stężeniu. Jeśli jest to Aqua, to znaczy, że bazę produktu stanowi woda. Warto jednak podkreślić, że składniki występujące w ilościach śladowych – 1% lub mniej, producent może wymienić w dowolnej kolejności. Co to oznacza w praktyce? Ta niepozorna zasada niesie ze sobą poważne implikacje. Producent może bowiem tak manewrować kolejnością składników w ilościach śladowych, że w połowie składu umieści ekstrakt z rzadkiej rośliny, co będzie sugerowało, iż jest go więcej niż konserwantu zapisanego na samym końcu listy. W praktyce jednak koncentracja obydwu substancji – pożądanej i niepożądanej, jest taka sama.
Czego nie znajdziesz w INCI?
Zgodnie z systemem INCI na opakowaniach nie zamieszcza się informacji nt. zanieczyszczeń obecnych w wykorzystanych surowcach – np. zawartości metali ciężkich w liściach roślin, dodatkowych materiałów wykorzystywanych w celach technicznych – np. ługów do czyszczenia taśmy produkcyjnej oraz rozpuszczalników stosowanych w ilościach śladowych.
Tajemniczy numer zamiast nazwy substancji czynnej
Jak pogodzić dobro konsumenta z interesem firmy kosmetycznej, która przez 10 lat pracowała nad innowacyjnym składnikiem przeciwzmarszczkowym? Główny Inspektor Sanitarny może uwzględnić tajemnicę handlową firmy i pozwolić, aby ta nie zamieszczała na opakowaniu pełnej nazwy substancji czynnej, lecz zastąpiła ją specjalnie nadanym numerem.
Substancje bazowe i składniki aktywne
Każdy kosmetyk ma swoją bazę, najczęściej jest nią woda lub substancja o charakterze tłuszczowym. Unikalne właściwości produktu finalnego kształtują substancje czynne – ekstrakty z roślin, kompleksy aminokwasów itp. Przyglądając się INCI, możemy dostrzec zarówno składniki pożądane – roślinne ekstrakty i oleje oraz niepożądane – syntetyczne wypełniacze i potencjalne alergeny.
Magdalena Jaglarz – kosmetyczka, która zna się na INCI
Niestety, nie wszystkie konsumentki ukończyły studia na wydziale chemii, tudzież przyrodniczo-technicznym, dlatego też zdane są na porównywanie składów za pośrednictwem internetu. Na szczęście nie musimy już wklepywać z palca każdego z 40 składników i szukać jego opisu w sieci. Do dyspozycji mamy szereg aplikacji, które po zeskanowaniu składu, przeanalizują go za nas, po czym przekażą nam stosowny raport. Więcej informacji nt. aplikacji analizujących skład kosmetyku znajdziesz na blogu Magdaleny Jaglarz: http://magdalenajaglarz.pl/ Porady tej blogerki można traktować poważnie, ponieważ jest kosmetyczką, która odebrała wykształcenie z zakresu chemii. Magdalena Jaglarz nie tylko dzieli się swoją wiedzą i pasją w internecie, ale też prowadzi własny salon kosmetyczny w Bielsku-Białej przy ulicy Piłsudskiego 37 oraz świadczy usługi z zakresu „mobilnej kosmetyczki”. Oznacza to, iż Magdalena Jaglarz sama dociera do domu klientki, gdzie wykonuje zabiegi. Usługa „mobilna kosmetyczka” jest dostępna na terenie Bielska-Białej i w okolicach.
zawsze zwracam uwagę na składy, a szczególności szamponów bo mój skalp jest baardzo wymagający
OdpowiedzUsuńJa obserwuję swój skalp i mniej więcej wiem co mi służy a co nie.
OdpowiedzUsuńMuszę nauczyć się czytać składy
Staram się zwracać uwagę na niektóre składniki, ale mimo to moja pielęgnacja nie należy do naturalnych.
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu staram się zawsze prześledzić INCI, choć zdarza się że coś przegapię. Mam jednak takie składniki których zawsze unikam odkąd zauważyłam, że mi szkodzą.
OdpowiedzUsuń