Poszerzenie tematyki bloga - prośba o opinie

Przez kilka miesięcy zastanawiałam się nad poszerzeniem tematyki bloga. Obok recenzji kosmetyków chciałam zamieszczać notki poświęcone książkom, które przeczytałam i uważam za wartościowe. W końcu założyłam bloga, na którym dzielę się swoimi literackimi odkryciami. Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że rozdrabnianie się nie jest dobrym pomysłem. Żyjąc w ciągłym niedoczasie, trudno prowadzić dwa blogi. 



W internecie od pewnego czasu obserwuję ciekawy trend. Blogerki, które zaczynały od recenzji kosmetyków, coraz częściej zamieszczają przepisy na ciasta, dietetyczne obiady itp. Nie brakuje też miejsc, gdzie nad notką nt. szamponu można znaleźć informacje o ćwiczeniach na siłowni.

Nie ukrywam, że poszerzenie tematyki bloga coraz bardziej mnie kusi. Zanim jednak podejmę ostateczną decyzję, chciałabym poznać Wasze zdanie. Czy przeszkadzałaby Wam notki poświęcone książkom, które pojawiałyby się okazjonalnie? Raczej nie zdominują one recenzji kosmetyków.  Zdaję sobie sprawę, że niektórzy preferują blogi, które ściśle trzymają się jednej tematyki. Miłośników fitnessu niekoniecznie interesują strony poświęcone modzie itp. Czekam na Wasze opinie.

karminowe.usta

Rozpala skórę do czerwoności! - Bielenda termoaktywny koncentrat antycellulitowy

Kosmetyki antycellulitowe odgrywają istotną rolę w mojej codziennej pielęgnacji. Po każdej kąpieli starannie nakładam specyfiki wyszczuplające. Choć wychodzę z założenia, że żadna emulsja nie zastąpi nam zbilansowanej diety i ćwiczeń, odpowiednio dobrany preparat może ujędrnić skórę. W związku z tym, iż lubię testować nowości, postanowiłam zapoznać się z działaniem termoaktywnego koncentratu antycellulitowego Bielenda Pomarańczowa Skórka. Czy kosmetyk spełnił moje oczekiwania?

Bielenda-Pomaranczowa-Skorka-termoaktywny-koncentrat-antycellulitowy


Nawilżenie - Bielenda Pomarańczowa Skórka termoaktywny koncentrat antycellulitowy

Pod tym względem termoaktywny koncentrat antycellulitowy Bielendy spisuje się przeciętnie. Odnoszę wrażenie, iż serum intensywnie redukujące tkankę tłuszczową Eveline lepiej nawilżało uda, brzuch i pośladki niż specyfik z linii Pomarańczowa Skórka. Ze względu na niedostateczne działanie byłam zmuszona łączyć wyżej wspomniany preparat z balsamem do ciała. Gdy tego nie robiłam sucha skóra dawała mi się we znaki.

Wygładzenie

Emulsja pozornie poprawia kondycję ud, brzucha i pośladków. Niestety, podczas kąpieli znika powłoczka ochronna, której zawdzięczamy uczucie gładkości. Gdy stosowałam serum intensywnie redukujące tkankę tłuszczową Eveline, mogłam cieszyć się długotrwałym efektem. Skóra nie stawała się szorstka po kontakcie z detergentami.

Bielenda-Pomaranczowa-Skorka-termoaktywny-koncentrat-antycellulitowy


Ujędrnienie

Termoaktywny koncentrat antycellulitowy w niewielkim stopniu poprawił napięcie skóry. Przez moją łazienkę przewinęło się wiele specyfików zwalczających pomarańczową skórkę. Niestety, produkt Bielendy wypadł najsłabiej. Osobom, które korzystają z preparatów modelujących sylwetkę, polecam kosmetyki Eveline i żel antycellulitowy Pharmaceris.

Efekty termiczne

Preparat Bielendy rozpala skórę do czerwoności. Doznania, jakie towarzyszą jego aplikacji trudno zaliczyć do przyjemnych. Gdy po raz pierwszy użyłam termoaktywny koncentrat antycellulitowy, ciało tak bardzo mnie piekło, że chciałam zmyć kosmetyk. Na szczęście po kwadransie „atrakcje” zaczęły tracić na sile. W miarę upływu czasu skóra przyzwyczaiła się do specyfiku i nie reagowała tak gwałtownie jak za pierwszym razem.

Bielenda-Pomaranczowa-Skorka-termoaktywny-koncentrat-antycellulitowy


Podrażnienie

Początkowo zaniepokoiły mnie zaczerwienione uda, brzuch i pośladki. Myślałam, że mam do czynienia z reakcją o podłożu alergicznym. Na szczęście skóra przyzwyczaiła się do substancji aktywnych zawartych w kosmetyku. Kolejne spotkania z preparatem nie były już tak dokuczliwe.

Konsystencja

Termoaktywny koncentrat antycellulitowy nie nastręcza trudności podczas aplikacji. Kosmetyk gładko sunie po skórze i szybko się wchłania. Pozostawia subtelny film, który „wygładza” uda, brzuch i pośladki.

Bielenda-Pomaranczowa-Skorka-termoaktywny-koncentrat-antycellulitowy


Zapach

Chemiczna, pomarańczowa woń nie zaskarbiła sobie mojej sympatii. Za każdym razem miałam wrażenie, iż używam płynu do mycia podłogi. Odetchnęłam z ulgą, gdy kosmetyk sięgnął dna.

Opakowanie

Pomarańczowo-czarna tubka cieszy oko. Pojemnik wieńczy praktyczna klapka, która w odróżnieniu od zakrętki nie wyślizguje się z dłoni pokrytych warstwą kosmetyku. Nie miałam problemu z wydobyciem resztek produktu.

Bielenda-Pomaranczowa-Skorka-termoaktywny-koncentrat-antycellulitowy

Wydajność

Termoaktywny koncentrat antycellulitowy nie grzeszy wydajnością. Sięgnął dna po dwóch tygodniach regularnego stosowania. W związku z tym, iż zapach kosmetyku nie przypadł mi do gustu, ucieszyłam się, gdy wycisnęłam ostatnią kroplę produktu.

Cena

Za tubkę, w której znajduje się 175 ml specyfiku, musimy zapłacić 15 zł. Stosunek ceny do pojemności nie jest zbyt korzystny.

Dostępność

Hebe, Rossmann, Superpharm, hipermarkety.

Bielenda-Pomaranczowa-Skorka-termoaktywny-koncentrat-antycellulitowy


Skład

Aqua (Water), Cyclopentasiloxane, Cetearyl ethylhexanoate, Glycerin, Propylene glycol, Camellia sinensis (green tea) leaf extract, Caffeine, Hedera helix leaf extract, Perilla ocymonides seed oil, Centella asiatica leaf extract, Kigelia africana fruit extract, Garcinia cambodia fruit extract, Rahnella/Soy protein ferment, Palmitoyl oligopeptide, Glyceryl polymethacrylate, PEG-8, Dimethicone, PEG-40 hydrogenated castor oil, Sodium polyacrylate, Benzyl nicotinate, Acrylates/C10-30 alkyl acrylate crosspolymer, Butylene glycol, Polyacrylamide/C13-14 isoparaffin/laureth-7, Triethanolamine, S.D.A 40, Sodium salicylate, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Butylparaben, Isobutylparaben, DMDM hydantoin, Parfum, Lilial, Citronellol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool.

Podsumowanie

Zalety:
  • w niewielkim stopniu ujędrnia skórę
  • szybko się wchłania, nie pozostawia lepkiej powłoczki
  • praktyczne opakowanie, pozwala wydobyć produkt do ostatniej kropli
  • dostępność
  • nie najgorszy skład.

Wady:
  • słabo nawilża, nie obejdzie się bez balsamu do ciała
  • efekt wygładzenia znika wraz z użyciem żelu pod prysznic
  • przy pierwszym użyciu rozpala skórę do czerwoności
  • początkowo uda, brzuch i pośladki są pąsowe
  • chemiczna, pomarańczowa woń przypomina mi płyn do mycia podłóg
  • nie grzeszy wydajnością
  • niekorzystny stosunek ceny do pojemności.

karminowe.usta

Czy cena idzie w parze z jakością? Dr Irena Eris odżywka do włosów farbowanych, suchych i zniszczonych

Dotychczas używałam odżywek do włosów za kilkanaście złotych. Nie widziałam powodu, dla którego miałabym sięgać po droższe produkty. Wprawdzie kosmetyki mogą poprawić kondycję pukli, ale żaden z nich nie jest cudotwórcą. Zniszczone, rozdwojone włosy musimy po prostu ściąć. Czy odżywka do włosów farbowanych, suchych i zniszczonych z linii Nu`Fusion Hair Technology Dr Irena Eris wypadła lepiej od produktów drogeryjnych?

Dr-Irena-Eris-odzywka-do-wlosow-farbowanych-suchych-i-zniszczonych


Nawilżenie

Moje wysokoporowate włosy są niezwykle wymagające. W ich pielęgnacji najlepiej sprawdzają się ciężkie, treściwe odżywki. Choć wyżej wspomniany produkt nie należy do specyfików, które charakteryzują się lekką konsystencją, wykazuje przeciętne właściwości nawilżające. Pod tym względem odżywka, na której widnieje logo Laboratorium Kosmetycznego Dr Irena Eris, wypada słabiej niż Nivea Long Repair.


Wygładzenie -  Dr Irena Eris odżywka do włosów farbowanych, suchych i zniszczonych

Jeśli chcę wyraźnie wygładzić kosmyki, muszę rozprowadzić sporą porcję produktu. W przeciwnym wypadku włosy są naelektryzowane i niesforne. Wprawdzie kosmetyki Nivea lepiej radzą sobie z ujarzmianiem niesfornych pasm, ale bohaterka niniejszej recenzji nie jest zła. Po odżywce, która nie należy do najtańszych, spodziewałam się czegoś więcej.

Dr-Irena-Eris-odzywka-do-wlosow-farbowanych-suchych-i-zniszczonych


Zmiękczenie

Z tym zadaniem kosmetyk, sygnowany przez doktor Irenę Eris, radzi sobie przeciętnie. Wypada słabiej niż specyfiki Nivea, ale o wiele lepiej niż odżywka DeBa czy Cece of Sweden Argan Oil. Gdyby wyżej wspomniany produkt był tańszy, rozważyłabym ponowny zakup. W związku z tym, iż jego działanie nie odzwierciedla ceny, prawdopodobnie poprzestanę na jednym opakowaniu.

Blask

Za sprawą odżywki do włosów farbowanych, suchych i zniszczonych moje kosmyki tworzą taflę odbijającą światło. W słońcu można dostrzec złote i miedziane refleksy. W tym miejscu warto zaznaczyć, iż od pewnego czasu nie mogę narzekać na matowe pasma. Szampony Alterra i Alverde nadają moim włosom zdrowy blask.

Dr-Irena-Eris-odzywka-do-wlosow-farbowanych-suchych-i-zniszczonych


Rozczesywanie

Za sprawą silikonów, zawartych w odżywce, szczotkowanie przebiega szybko i sprawnie. Kosmetyk zapobiega powstawaniu kołtunów, które były moją udręką w czasach, gdy farbowałam włosy.

Skręt

Po użyciu produktu, sygnowanego przez doktor Irenę Eris, kosmyki delikatnie falują. Ich subtelny skręt przypadł mi do gustu.

Dr-Irena-Eris-odzywka-do-wlosow-farbowanych-suchych-i-zniszczonych


Obciążenie

Odżywka nie wpływa negatywnie na świeżość mojej fryzury. Choć nie żałuję swoim włosom kosmetyku, nie doczekałam się tłustych strąków.

Konsystencja

W związku z tym, iż produkt ma postać białej, gęstej emulsji właścicielki niskoporowatych kosmyków powinny na niego uważać. Wprawdzie odżywka nie obciąża moich fal, ale specyfiki, po których włosy były oklapnięte, mogę policzyć na palcach jednej ręki.

Zapach

Kwiatowa woń zaskarbiła sobie moją sympatię. Zapach utrzymuje się na włosach przez wiele godzin. Jest na tyle intensywny, iż parokrotnie zapytano mnie, czy zmieniłam perfumy. Ekskluzywny charakter odżywki najlepiej odzwierciedla jej zapach. Myślę, że producenci luksusowych wód toaletowych nie powstydziliby się tej kompozycji.

Dr-Irena-Eris-odzywka-do-wlosow-farbowanych-suchych-i-zniszczonych


Opakowanie

Kosmetyk znajduje się w różowo-czarno-srebrnej tubce. Niestety, plastik, z którego wykonano opakowanie, jest na tyle twardy, iż wydobycie specyfiku nastręcza trudności. Początkowo nie miałam problemu z wyciśnięcie odżywki. Niedogodności pojawiły się wówczas, gdy produkt zaczął sięgać dna.

Wydajność

Od dwóch miesięcy korzystam z dobrodziejstw odżywki. Wszystko wskazuje na to, iż kosmetyk niebawem sięgnie dna. Wprawdzie wyżej wspomniany specyfik nie należy do wybitnych „nawilżaczy”, ale uzależniłam się od jej zapachu. Gdybym znalazła wodę toaletową o identycznej woni, z pewnością na mojej toaletce pojawiłby się nowy flakon.

Dr-Irena-Eris-odzywka-do-wlosow-farbowanych-suchych-i-zniszczonych


Skład

Aqua, Cetearyl alcohol, Phenyl trimethicone, Hydroxyethyl urea, Behentrimonium methosulfate, Quaternium-91, Glycerin, Cetrimonium methosulfate, PEG-8, Ethylhexylglycerin, Urea, Ammonium lactate, Ethanoloamine, PEG-8/SMDI copolymer, Sodium polyacrylate, Palmitoyl myristyl serinate, Triethanolamine, Diethanolamine, Phenoxyethanol, Parfum, Hydroxyisohexyl 3-cyclohexene carboxaldehyde, Butylphenyl methylpropional, Limonene.

Podsumowanie

Zalety:
  • wygładza włosy
  • zmiękcza kosmyki
  • nadaje zdrowy blask
  • ułatwia rozczesywanie
  • po użyciu odżywki włosy delikatnie falują
  • nie obciąża kosmyków
  • kwiatowa woń, która długo utrzymuje się na włosach, przypomina ekskluzywne perfumy.

Wady:
  • słabo nawilża
  • opakowanie wykonane z twardego plastiku utrudnia wydobycie resztek kosmetyku
  • wysoka cena.

karminowe.usta

Kosmetyczni ulubieńcy czerwca

Dzisiaj uświadomiłam sobie, że dawno nie prezentowałam ulubieńców miesiąca. Postanowiłam to nadrobić, korzystając z wolnego popołudnia. Gorące powietrze sprawia, iż po przyjściu do domu marzę o kąpieli. Lato znalazło odzwierciedlenie w ulubieńcach miesiąca. W zestawieniu nie mogło zabraknąć umilaczy, które potęgują uczucie świeżości.

Pat&Rub musujący puder do kąpieli z kozim mlekiem

Zaintrygowała mnie oryginalna formuła umilacza kąpieli sygnowanego przez Kingę Rusin. W związku z tym, iż mleko kozie zajmuje stałe miejsce w moim menu, postanowiłam sprawdzić, czy moja skóra je polubi. Puder po wsypaniu do wanny nie wytwarza piany. Delikatnie barwi wodę na biało. Uwielbiam lawendę, ale obawiałam się, że jej zapach zostanie zdominowany przez cynamon, za którym nie przepadam. Na szczęście przeważają świeże nuty. Gdy biorę aromatyczną kąpiel, odnoszę wrażenie, że lawenda łączy się ze świeżością eukaliptusa. Woń pudru Pat&Rub udrażnia drogi oddechowe. Jednocześnie pełni funkcję relaksacyjną i pozwala zapomnieć o zmartwieniach. Suszone kwiaty lawendy, która unoszą się w wannie, zaskarbiły sobie moją sympatię. Według domowników przypominają robaki. Cóż, zdania są podzielone;)



Bielenda Aromatherapy olejek do kąpieli z zieloną herbatą i trawą cytrynową

Ten kosmetyk z miejsca zaskarbił sobie moją sympatię. Jego zapach przypomina mi wodę toaletową Elizabeth Arden Green Tea. Za każdym razem, gdy wlewam olejek do wanny, myślę o mojej przyjaciółce, która swego czasu używała tej kompozycji. Świeża woń poprawia mi nastrój i pozwala spojrzeć na pewne sprawy łaskawszym okiem. Umilacz Bielendy pełni funkcję relaksacyjną. Zużyłam już 4 butelki olejku z zieloną herbatą i trawą cytrynową. Kosmetyk wykazuje silne właściwości pianotwórcze. Choć zawiera SLES, nie wysuszył mojej skóry. Odnoszę wrażenie, że olejek Bielendy delikatnie ją nawilżył. Specyfik nie pozostawia tłustej warstwy.


Gliss Kur Total Repair odżywka ekspresowa w piance

Moje włosy bywają niesforne. Gdy odmawiają mi posłuszeństwa, wyglądam jak czupiradło. W związku z tym, iż kosmyki często się puszą, uznałam, że drogeryjna odżywka bez spłukiwania powinna rozwiązać problem. Wyżej wspomniany produkt spełnił moje oczekiwania. Choć zawiera silikony, nie obciążył moich włosów. Za każdym razem, gdy korzystam z jego dobrodziejstw, moje fale wyglądają świeżo i estetycznie. Specyficzna woń kosmetyku nie każdemu przypadnie do gustu. Na szczęście przyzwyczaiłam się do chemicznego zapachu produktów Gliss Kur. Odżywka ma postać lekkiej pianki, aczkolwiek obawiam się, że mogłaby obciążyć włosy niskoporowate. Ten specyfik polecam właścicielkom wysokoporów, które odmawiają posłuszeństwa i nie chcą współpracować ze szczotką. Kosmetyk nadaje kosmykom zdrowy blask, jednocześnie ułatwia rozczesywanie.




Soraya Fresh & Creamy kremowy żel pod prysznic migdały i mleko z hydrooliwką

Żele z serii „So Pretty” nie przypadły mi do gustu. Choć wersja malinowa pachnie obłędnie, nigdy więcej po nią nie sięgnę, ponieważ wysusza skórę na wiór. Do butli, w której znajduje się pół litra kremowego żelu pod prysznic, podchodziłam nieufnie. O dziwo, produkt z linii Fresh&Creamy okazał się świetnym towarzyszem kąpieli. Doskonale usuwa brud, nie wysuszając przy tym skóry. Jego specyficzna woń, która przypomina mi migdałowe mydło Arko, pozwoliła mi odbyć podróż sentymentalną do czasów dzieciństwa. Po powrocie z podstawówki zawsze myłam ręce białą kostką. Swego czasu mydło Arko było rarytasem, teraz mamy ogromny wybór, toteż zdołałam o nim zapomnieć.



PS Chętnie poznam Waszych kosmetycznych ulubieńców. Po jakie specyfiki chętnie sięgaliście w czerwcu?


karminowe.usta

Poszukiwania idealnego płynu micelarnego - Soraya BioRepair 30+

Nigdy nie zapominam o demakijażu. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym zasnąć z podkładem na twarzy i tuszem na rzęsach. Gdybym uległa lenistwu, moja kapryśna cera z pewnością dałaby mi do wiwatu. Wysyp pryszczy skutecznie zniechęca mnie do budzenia się w pełnym rynsztunku. Niestety, firma Oceanic S.A. zaniechała produkcji mojego ulubionego micela. Od pewnego czasu poszukuję godnego następcy. Czy Soraya BioRepair 30+ delikatny płyn micelarny sprostał moim oczekiwaniom?



Demakijaż
W związku z tym, iż parokrotnie natknęłam się na specyfiki do demakijażu, które nie radziły sobie z usuwaniem make-upu, doceniam działanie bohatera niniejszej notki. Płyn marki Soraya rozpuszcza zarówno tusz, jak i podkład. Podczas demakijażu oczu zużywam 2 waciki zwilżone wyżej wspomnianym micelem. Nie muszę pocierać skóry, przyczyniając się tym samym do jej zaczerwienienia i podrażnienia.



Efekt „mgły”
Po demakijażu widzę wyraźnie. Płyn nie powoduje efektu „zamglenia”. Kosmetyki, które fundują mi tego typu atrakcje są u mnie skreślone, ponieważ ograniczają moją aktywność. Przez kilka minut nie mogę robić nic sensownego.



Odświeżenie
Wprawdzie płyn charakteryzuje się świeżą wonią, ale walory zapachowe nie rekompensują lepkiej powłoczki, która sprawia, iż marzę o umyciu twarzy stosownym żelem. W związku z tym, iż kosmetyk do demakijażu stanowi pierwszy krok w oczyszczaniu lica, jestem skłonna przymknąć oko na film, jaki pozostawia micel.



Podrażnienie
Bohater niniejszej recenzji budzi we mnie mieszane uczucia. Początkowo byłam zachwycona specyfikiem marki Soraya. Kosmetyk spełniał swoją rolę, nie podrażniając przy tym skóry i oczu. Niestety, parokrotnie doprowadził mnie do łez. Wprawdzie zdarzało się to sporadycznie, ale micel dedykowany cerze wrażliwej nie powinien fundować tego typu doznań.



Nawilżenie/wysuszenie
Płyn z linii BioRepair nie wysuszył mojej skóry. Pokuszę się o stwierdzenie, że delikatnie nawilżył okolice oczu. W związku z tym, iż po demakijażu sięgam po żel do mycia twarzy, nie potrafię ocenić, jak micel wpłynął na policzki czy strefę T.

Niedoskonałości
Wyżej wspomniany kosmetyk nie przyczynił się do zwiększonego wysypu pryszczy czy zaskórników. W tym miejscu pragnę zaznaczyć, iż demakijaż traktuję jako pierwszy krok w oczyszczaniu twarzy. Po użyciu micela zawsze sięgam po specyfik do mycia twarzy. Nie wiem, jak wyglądałaby moja twarz, gdybym nie usuwała tłustej powłoczki. Podejrzewam, że długotrwały kontakt mógłby zakończyć się wysypem niedoskonałości.



Konsystencja
Przeźroczysty płyn charakteryzuje się lepką konsystencją. Tłusty film, jaki pozostawia micel, nie wchłania się w miarę upływu czasu. W związku z tym, iż moje gruczoły łojowe intensywnie produkuje sebum, nie lubię „klejuchów”, po których twarz świeci się jak latarnia.

Zapach
Świeża, subtelna woń przypadła mi do gustu. Za każdym razem, gdy korzystałam z dobrodziejstw micela, mój nos rejestrował roślinne akordy. Podejrzewam, że w ten sposób producent chciał podkreślić „przyjazny” skład kosmetyku. Na opakowaniu zamieszczono informację, iż płyn w 85% jest naturalny. Choć zapach specyfiku przypadł mi do gustu, preferuję bezwonne micele.

Opakowanie
Stanowi najsłabszą stronę płynu. Wydobycie kosmetyku nastręcza sporo trudności. Po naciśnięciu białej „zapadni”, pojawia się otwór, przez który wylewamy micel na wacik. To rozwiązanie jest niepraktyczne. Przechylając pojemnik, nigdy nie wiemy, czy płyn trafi na wacik, spodnie czy podłogę. Producent chciał zabłysnąć pomysłowości, tymczasem zanotował klapę.



Wydajność
Z dobrodziejstw micela korzystałam przez miesiąc. Choć kosmetyk doskonale usuwa makijaż, niepraktyczne opakowanie przyczynia się strat produktu.

Dostępność
Astor, Hebe, Rossmann, Superpharm, hipermarkety.

Cena
Micel nie należy do tanich. W niektórych supermarketach musimy za niego zapłacić 28 zł.



Skład
Aqua, PEG-40, Glyceryl cocoate, Sodium coceth sulfate, Glycerin, Pentylene glycol, Caprylyl capryl glucoside, Globularia alypum extract, Hydrolyzed linseed extract, Hibiscus sabdariffa extract, Disodium phosphate, Sodium chloride, Potassium phosphate, PEG-40 hydrogenated castor oil, Disodium EDTA, Parfum.

Podsumowanie
Zalety:
  • doskonale usuwa makijaż twarzy i oczu
  • nie funduje efektu „zamglenia”
  • nie wysusza skóry
  • dostępność.

Wady:
  • pozostawia lepką warstwę
  • parokrotnie „doprowadził” mnie do łez
  • micel posiada walory zapachowe (w przypadku kosmetyków, które mają kontakt z twarzą, preferuję produkty bezwonne)
  • niepraktyczne, dziwaczne opakowanie, które utrudnia wydobycie płynu
  • nie najlepsza wydajność
  • cena.

karminowe.usta
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...