Silny wiatr i ponury
krajobraz za oknem nie sprzyjają mojemu samopoczuciu. Gdy chcę
zwalczyć chandrę, przygotowuję aromatyczną kąpiel. Przez
ostatnie tygodnie towarzyszył mi płyn Berry Christmas od Oriflame.
Czy zdał egzamin jako umilacz długich, jesiennych wieczorów?
Właściwości
pianotwórcze
Płyn Berry Christmas
powinien przypaść do gustu miłośnikom piany. Produkt jest
stosunkowo treściwy. Niewielka ilość kosmetyku pozwala uzyskać
satysfakcjonujący efekt. Wanna wypełniona pianą parokrotnie
poprawiła mi wisielczy humor.
Zapach
Przeglądając materiały
informacyjne Oriflame, natknęłam się na opis zapachu. Według
producenta żurawina przeplata się z cynamonem, wanilią i piżmem.
Mój nos zarejestrował wiśniowe nuty, które współgrają z
korzennymi akordami. To połączenie przypomina mi świąteczne
ciasta. W związku z tym, iż lubię piernik nadziewany powidłami,
ta kompozycja przypadła mi do gustu. Jeśli poszukujecie prezentu
pod choinkę, to warto zwrócić uwagę na Berry Christmas.
Nawilżenie/wysuszenie
Specyfik Oriflame nie
pogorszył kondycji mojej suchej skóry. Płyn otula ciało
specyficznym filmem. Na szczęście nie jest on tak lepki jak
powłoczka, którą pozostawia po sobie parafina. Niestety, warstwa
ochronna nie idzie w parze z nawilżeniem. W związku z tym, iż od
umilaczy kąpieli nie oczekuję zbyt wiele, nie czuję się
rozczarowana.
Podrażnienie
Korzystając z
aromatycznych kąpieli, nie odnotowałam żadnych niepożądanych
reakcji. W tym miejscu warto zaznaczyć, iż borykam się z problemem
cienkiej, wrażliwej skóry.
Konsystencja
Po przechyleniu butelki
naszym oczom ukazuje się stosunkowo treściwy, różowy
płyn, który opalizuje. Jego konsystencja przekłada się
na wydajność.
Opakowanie
Produkt mieści się w
plastikowej, ciemnoczerwonej butelce wyposażonej w złotą nakrętkę.
Wprawdzie preferuję „klapki”, ale gdy wlewam kosmetyk do wanny,
mam suche ręce. W związku z tym jestem skłonna przymknąć oko na
tę niedogodność. Estetyka opakowania przypadła mi do gustu.
Zawartość butelki
pozwoliła mi przygotować 7 aromatycznych kąpieli. Jeśli wezmę
pod uwagę pojemność płynu oraz rozmiary mojej wanny, to wydajność
wyżej wspomnianego specyfiku uważam za satysfakcjonującą.
Cena
Obecnie zakup Berry
Christmas stanowi wydatek rzędu 9,90 zł.
Dostępność
Płyn można nabyć za
pośrednictwem konsultantek. Jeśli chcecie zrobić zakupy bez
30-procentowej marży, warto dołączyć do klubu Oriflame. Więcej
informacji nt. członkostwa oraz aktualny katalog znajdziecie na
stronie orilove.pl.
Skład
Aqua, Sodium laureth
sulfate, Sodium chloride, Glycerin, Cocamidopropyl betaine, Glycol
distearate, Parfum, Laureth-4, PEG-7 glyceryl cocoate, Sodium
citrate, Hexyl cinnamal, 2-bromo-2-nitropropane-1,3-diol, Limonene,
Formic acid, Citric acid, Cl 14700, Cl 16035.
Reasumując:
Płyn Berry Christmas okazał się miłym urozmaiceniem długich,
jesiennych wieczorów. Specyfik Oriflame powinien przypaść do gustu
miłośnikom piany. Według producenta w kompozycji zapachowej
wykorzystano nuty charakterystyczne dla żurawiny, cynamonu, wanilii
i piżma. Mój nos zarejestrował soczystą wiśnię, która współgra
z korzennymi akordami. To połączenie przypomina mi świąteczne
ciasta. Kosmetyk nie pogorszył kondycji mojej suchej skóry.
Wprawdzie otula ciało specyficznym filmem, ale powłoczka ochronna
nie idzie w parze z nawilżeniem. W związku z tym, iż od umilaczy
kąpieli nie oczekuję zbyt wiele, nie czuję się rozczarowana.
Korzystając z dobrodziejstw płynu Oriflame, nie odnotowałam
żadnych niepożądanych reakcji. Wydajność wyżej wspomnianego
produktu nie budzi zastrzeżeń. Jeśli poszukujecie prezentu pod
choinkę, to warto zwrócić uwagę na Berry Christmas.
PS Po jakie umilacze
kąpieli sięgacie, gdy chcecie przywołać świąteczną atmosferę?
Czy znacie płyny Oriflame? Jakie wywarły na Was wrażenie?
karminowe.usta
Bardzo podoba mi się nazwa - Berry Christmas :) Taka pozytywna :)
OdpowiedzUsuńNiestety, nie mam wanny, więc długie kąpiele mnie omijają ;(
Nazwa zapada w pamięć:) Lubię takie gry słowne;)
UsuńJa też, bardzo :)
Usuńmmm, lubię takie umilacze!
OdpowiedzUsuńPoprawiają nastrój w ponure, jesienne dni:)
UsuńNie przepadam za kąpielami, o wiele bardzie wolę brać prysznic. Choć gdybym bardzie przywiązywała wagę do takich umilaczy, to być może coś by mi się odwidziało, zwłaszcza teraz, gdy na dworze zimno.
OdpowiedzUsuńPrzez Ksawerego wracałam do domu zmarznięta. Aby się rozgrzać, przygotowywałam sobie aromatyczną kąpiel:)
Usuńuwielbiam swiąteczne zapachy w kosmetykach:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam::) http://berenikatestuje.blogspot.com/
Widzę, że nie jestem osamotniona:) Świąteczne zapachy mają w sobie coś wyjątkowego:)
UsuńJa sobie jako umilacz na święta sprezentowałam serię malina z czekoladą z Yves Rocher :) Berry Christmas, czy raczej Twój opis tego płynu, brzmi na tyle apetycznie, że mimo mojej niechęci do katalogowych kosmetyków, zaczynam się zastanawiać, czemu w sumie nigdy nie dałam szansy Oriflame.
OdpowiedzUsuńCzuję, że prędzej czy później ulegnę pokusie i zaopatrzę się w malinowo-czekoladowe kosmetyki:) Wczoraj, gdy przechodziłam koło sklepu Yves Rocher, musiałam znaleźć w sobie silną wolę;)
Usuńuwielbiam takie zapachy zimą, od niedawna mam też wannę, więc tworzę małą listę płynów do kąpieli, ten brzmi cudownie!
OdpowiedzUsuńJestem uzależniona od długich kąpieli;) Pamiętam, że swego czasu nie umiałam znaleźć korka i byłam zdana na szybki prysznic. Z łazienki wyszłam niezadowolona, Przyzwyczajenie drugą naturą człowieka;)
UsuńZapach musi byś fajny :)
OdpowiedzUsuńZapach tego płynu pobudza apetyt;)
UsuńZaciekawiłaś mnie tym płynem, zapach i duuża ilość piany to to co lubię :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że mamy podobne oczekiwania wobec umilaczy kąpieli:)
UsuńZapach mnie zachęcił, no i bardzo podoba mi się też ta buteleczka :) Szkoda,że wokoło same konsultantki Avonu a z Oriflame jakoś marnie ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że mamy ten sam problem;) Nie mogę narzekać na utrudniony dostęp do kosmetyków Avonu. Znam kilka konsultantek;) W przypadku Oriflame sytuacja wygląda nieco gorzej;)
UsuńJa najczęściej sięgam po świece albo woski o świątecznych zapachach :)
OdpowiedzUsuńJa nie mogę pozwolić sobie na świeczki ze względu na papugę, która potrafi sobie otworzyć klatkę;)
UsuńZe względu na zapach chętnie bym go przetestowała, na pewno umilałby mi kąpiele ;)
OdpowiedzUsuńZapach jest fenomenalny, pobudza kubki smakowe:)
UsuńCzytając o takich płynach żałuję,że nie mam wanny :)
OdpowiedzUsuńTaki płyn zawsze można spożytkować jako żel pod prysznic;)
Usuńfajną butlę ma ;)
OdpowiedzUsuńz Oriflame to wieki nic nie miałam ;)
Butla cieszy oko:)
UsuńNazwa bardzo chwytliwa :-))
OdpowiedzUsuńLubię takie żartobliwe nazwy, ponieważ zapadają w pamięć:)
Usuńmam go w szafce, czeka na użycie :)
OdpowiedzUsuńNajlepszy był świąteczny dwa lata temu bodajże, w takiej zielonej butelce. Pachniał świętami jak żaden inny.
Podejrzewam, że płyn, który opisałaś, jest już niedostępny:(
UsuńJak to musi pachnieć! Jutro biorę się właśnie za pieczenie piernika :D
OdpowiedzUsuńAnomalia
Wczoraj upiekłam pierniczki:) Podejrzewam, że czeka mnie powtórka z rozrywki, ponieważ mieszkam z łakomczuchami;)
Usuńzapach mnie kusi, ale nic nie kupuję w Ori
OdpowiedzUsuńRozumiem;)
UsuńNie przepadam za oriflame, ale zapach brzmi kusząco:)
OdpowiedzUsuńZapach jest rewelacyjny, pobudza apetyt:)
UsuńZapach musi być niezwykle przyjemny :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie jedzeniowe aromaty.
Można nacieszyć zmysły, nie ryzykując utraty figury:)
Usuńo WoW zapach musi być obłędny :)
OdpowiedzUsuńu mnie teraz jest Mikołajkowy konkurs ze świetną nagrodą - może się skusisz :)
http://mybeautyjoy.blogspot.co.uk/2013/12/10000-rozdaniekonkurs-nr2.html
aż żałuję, że nie mam wanny, zapach na pewno by mi się spodobał ;-)
OdpowiedzUsuńZawsze można wykorzystać płyn jako żel pod prysznic:)
UsuńMiałam go w zeszłym roku, ale szczerze przyznam, że mnie nie zachwycił. W dodatku ten zapach jak dla mnie za mało świąteczny ;(
OdpowiedzUsuńRozumiem, każdy ma inne preferencje zapachowe;)
Usuńhmm, nigdy nie miałam płynu do kąpieli z Oriflame :) ostatnio używam kąpieli solankowej z Joanny i całkiem jestem zadowolona:) mam dużo kosmetyków o świątecznych zapachach, ale niestety płynu mi brak :(
OdpowiedzUsuńMuszę sobie sprawić taką kąpiel solankową. Widziałam kilka ciekawych kompozycji zapachowych:)
UsuńJak tylko zobaczyłam tytuł posta, to od razu pomyślałam, że muszę go mieć, kocham ten zapach <3 Siedziałabym w wannie tak długo jak się da :D
OdpowiedzUsuńJa również mam problem z wyjściem z wanny;) Mogłabym w niej spędzić pół dnia:)
Usuńcoś czuje, że zapach przypadłby mi go gustu :)
OdpowiedzUsuńŚwiąteczne kompozycje zapachowe mają w sobie coś wyjątkowego;)
Usuńzapach musi być świetny :)
OdpowiedzUsuńOd tego zapachu można się uzależnić:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńod niedawna mam wannę, ale i tak wolę prysznic. jeszcze nie kupiłam sobie żadnego umilacza do wanny :)
OdpowiedzUsuńPrysznic pozwala zaoszczędzić trochę czasu, mimo to nie potrafię oprzeć się gorącym kąpielą z umilaczem w tle:)
UsuńJa świąteczną atmosferę przywołuję woskami YC, ale one nie do kąpieli, chociaż w sumie tak postawić kominek z Cherries on snow w łazience, hmmm :)
OdpowiedzUsuńPodsunęłaś mi ciekawe rozwiązanie:) Dotychczas unikałam świec zapachowych ze względu na papugę, która często ucieka z klatki, ale w łazience mogę się zamknąć:)
UsuńChciałabym wypróbować, lubię takie ciekawe płyny ;)) P.s. Tak nazwa mojego bloga jest inspirowana na Comie, której jestem wielką fanką :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie jestem jedyną osobą, która lubi "Transfuzję":) Moje koleżanki, które słuchają Comy, nie przepadają za tym kawałkiem;)
Usuń