Zakupy, zwłaszcza
kosmetyczne, powinny stanowić źródło przyjemności. Kiedy udaję
się na łowy, stawiam na wygodę. Przy trzydziestostopniowym upale
marzę o płaskich butach i przewiewnej koszuli. Oczywiście, w
sytuacjach formalnych stawiam na klasykę i elegancję, jednak
uzupełnianie kosmetycznych zapasów nie wymaga przestrzegania
sztywnych reguł.
Odwiedzając popularne
perfumerie, przyzwyczaiłam się do lustrujących spojrzeń.
Dotychczas drogerie Rossmann postrzegałam jako ostoję spokoju.
Klienci zazwyczaj byli traktowani jednakowo niezależnie od rzeczy,
które przyodziali, wychodząc z domu. Nie ukrywam, iż kosmetyczne
łowy stanowią dla mnie formę relaksu. Lustrujące spojrzenia nie
sprzyjają wypoczynkowi.
Wczoraj kilka
elementarnych produktów sięgnęło dna, w związku z tym
postanowiłam uzupełnić zapasy w pobliskim Rossmannie. Niestety,
stojąc w kolejce, poczułam się jak towar wystawowy. Kasjerka, z
którą spotkałam się po raz pierwszy, wnikliwie przyglądała się
strojom klientów, ich torebkom i portfelom. Człowiek lubi
obserwować otoczenie, tak ukształtowała nas natura. Jednak w
sytuacji, gdy sprzedawca przez minutę przygląda się naszej bluzce,
torebce i butom, możemy odczuwać dyskomfort. Po wyjściu z
Rossmanna udałam się do toalety, żeby sprawdzić, czy wyglądam
schludnie, wszak wypadki lubią chodzić do po ludziach. Na szczęście
nie zauważyłam żadnych plam czy dziur.
Ocenianie ludzi po
ubiorze stało się swoistą zmorą czasów, w których żyjemy. W
takich sytuacjach warto zadać sobie elementarne pytanie. Czy
wybierając się do pobliskiej drogerii po żel pod prysznic,
zakładam najlepszy żakiet i szpilki od Louboutina? Skoro nie lubimy
być oceniani po pozorach, to nie wprawiajmy innych w zakłopotanie.
W tym miejscu pragnę
nawiązać do pozytywnych wzorców, które chętnie przeniosłabym na
nasze podwórko. Kiedy zwiedzałam Zagłębie Ruhr, wstąpiłam do
Douglasa w celu nabycia paru drobiazgów. Choć miałam na sobie
przewiewną bluzkę i sportową spódnicę, spotkałam się z miłym
przyjęciem. Ludzka życzliwość odgrywa niezwykle istotną rolę w
codziennym życiu. Mam nadzieję, że osoby pracujące w handlu
dostrzegą jej potencjał.
karminowe.usta
Ja z kolei nie lubie Olsztyńskiego Douglasa bo wchodząc tam czuje się jak potencjalny złodziej, gdzie krok w krok towarzyszy mi spojrzenie którejsc z eksedientek... no chyba, że wrzuce do koszyka jakiś kosmetyk za 200 zł, wtedy jest kierowany w moją stronę uśmiech zachęcajacy do zakupów... no cóż...
OdpowiedzUsuńMówisz o tym w alfie? też nie lubię tam chodzić, jakoś dziwnie się czuję.. 'niegodnie' jak napisała jedna z dziewczyn. A nic nie poradzę, że lubię sobie po prostu połazić i pooglądać.
Usuńoj tak, mam to samo w warszawskich Douglasach. przychodzę pooglądać, nie unosi się za mną aromat perfum za 500 zł, jestem w casual ciuchach i już na mnie patrzą jak na żebraka w drogim butiku. smutne i niekomfortowe.
UsuńNo właśnie ja raczje chodzę tam rekreacyjnie, pooglądać ;) kupować jakoś nie lubię w takich miejscach..
Usuńtak chyba jest w większości douglasów. Ja też czuję się tam jak żebrak :P
UsuńCzasem odnoszę wrażenie, iż ekspedientki pracujące w Douglasie minęły się z powołaniem i powinny pracować jako selekcjonerki w modnych klubach.
Usuńhahaaa - podzielam Wasze zdanie - w roli selekcjonerek byłyby świetne
UsuńNa pewno właściciel klubu byłby zadowolony z ich pracy;D
Usuńciekawe czy panie kasjerki same są idealne pod względem ubioru czy makijażu. bo bogate to raczej nie są skoro pracują w rossmanie zamiast leżeć pachnieć i pięknie wyglądać 24h/doba
OdpowiedzUsuńnie nawidzę takiego zachowania !
Mnie też bardzo denerwuje takie "badanie" klienta...
OdpowiedzUsuńW PL często się z tym spotykam niestety...
Pamiętam, że jak byłam na początku studiów przez 3 miesiące we Francji, gdzie poznałam wtedy Sephorę i zachodziłam do niej namiętnie, nigdy nie zdarzyła mi się sytuacja, żeby ktoś mnie lustrował... panie były pomocne zawsze, doradzały, a przy tym nie były nachalne. I nie miało znaczenia, czy kupuję szminkę za 2 euro, czy perfumy za 50...
Za granicą szanuje się każdego klienta. Swego czasu jeździłam do Niemiec, żeby obkupić się na wyprzedażach. Nigdy nie spotkałam się ze złym traktowaniem, nawet jeśli decydowałam się na bluzki za 2 euro;)
Usuńno niestety.. w Polsce bardzo często zdarzają się takie sytuacje..
OdpowiedzUsuńsama mam nawyk 'lepszego' ubierania się jak jestem w ojczyźnie
tutaj można wyjść na ulicę z przysłowiowymi gaciochami na głowie zamiast czapki i mało kto się obejrzy albo dziwnie spojrzy :) niestety normą jest paradowanie po ulicach w piżamach i ogólnym nieładzie
przyznam, że taki ogólny 'luz' w wizualnych wizerunkach jest OK, ale powinien mieć granice ;)
Zgadzam się z Tobą. Istnieje granica pomiędzy luzem a niechlujstwem. Noszenie brudnych ubrań nie najlepiej świadczy o człowieku, który ma dostęp do wody i sanitariów.
UsuńW Rossmannie nie spotkałam się jeszcze na szczęście z czymś takim ale w niektórych sklepach również niestety zauważyłam to zjawisko...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że polscy sprzedawcy zrozumieją, że każdy klient jest ważny. Osoba, która dzisiaj przyszła po żel pod prysznic, jutro może wrócić po perfumy itp.
UsuńMnie nie dziwi takie zachowanie i nie przejmuję się tym. W Polsce prawie każdy lustruje innych ludzi, każdy chce mieć najnowsze gadzety i najdroższe rzeczy żeby inni byli zazdrośni. Na porządku dziennym jest fotografowanie się przy nowej plazmie czy swieżo wyłożonej kostce, czy świeżo postawionym ogrodzeniu.. Mam wrażenie, że mamy to we krwi..
OdpowiedzUsuńMasz rację. Niektórzy ludzie lubią chwalić się nowymi nabytkami, zagranicznymi wojażami itp., o czym świadczy wysyp zdjęć na portalach społecznościowych...
Usuńw Naturze koło mojego domu jest ochroniarz, który krok w krok za kimś wiecznie łazi... I nic sobie nie robi z niektórych pań, które lubią pytać "czy ja wygladam jak potencalny zlodziej?!", co już parę razy słyszałam i nawet sama stosowałam;p Ochroniarz jest nieugięty. Przy czym "ofiary" zawsze różnią się strojem czy wiekiem, więc nie wybiera ich w konkretny sposób;p
OdpowiedzUsuńNo to przynajmniej jest sprawiedliwy, lol. Jak wszystkich, to wszystkich. ;)
UsuńMoja, jedyna w mieście Natura to totalna porażka. Babki są nieprofesjonalne, podśmiechuja się do siebie z dwóch różnych końców sklepu, rzucając jakieś dwuznaczne półsłówka -człowiek nie wie czy chodzi o niego czy o co, a na zapytania o produkty Catrice - których notabene nigdy nie ma - burczą, jakby to łaska była, że będzie można produkt tej marki u nich kupić. No i uśmiechu na ich twarzach nie uświadczyłam nigdy. Szkoda bo asortyment kolorówki mają fajny a tak zniechęcają
UsuńEwelina K, w moim mieście nie ma Natury, ale funkcjonują drogerie Astor. Można w nich znaleźć wiele ciekawych kosmetyków, ale dwuznaczne półsłówka, rzucane przy pojedynczych klientach, potrafią wprawić w zakłopotanie. Nigdy nie wiem, czy panie kontynuują jakąś przerwaną rozmowę, czy zajmują się obgadywaniem osób, które aktualnie robią zakupy.
Usuńdziwię się często, że takie osoby tam pracują... jak zresztą w innych drogeriach, w których doradzają panie, które nie znają asortymentu i używają o 3 tony za ciemnego podkładu ;P
OdpowiedzUsuńMasz rację. Niektóre osoby nie mają zielonego pojęcia nt. asortymentu i nawet nie starają się udzielić odpowiedzi na zadane pytanie, choć w sklepie funkcjonuje komputerowa baza danych;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDokładnie. Ja raczej (gdzieś w 98%) spotykam się z uprzejmą obsługą w Drogeriach, jedyny sklep gdzie mi się nie podobało to Sephora, jakoś dziwnie, mrukliwe ekspedientki, patrzący podejrzliwie ochroniarz. W douglasie czasem denerwuje ochroniarz, ale konsultantki bez zarzutu, zawsze doradzą i nie ,,mierzą''.
OdpowiedzUsuńOsobiście denerwuje mnie tylko, jak jakaś ekspedientka, mówi do mnie na Ty, co zdarza się notorycznie w jednym ze sklepów odzieżowych w moim miasteczku. Może wyglądam młodo, ale sorry są jakieś granice chyba?
Ja np. nigdy w pracy do młodszych ode mnie o kilka lat dziewczyn/chłopaków nie mówię ,,na Ty'' jeżeli ich nie znam dobrze.
Może się czepiam, ale uważam, że takie spoufalanie się jest nie na miejscu. Tak samo ostatnio w banku jak zmieniałam konto, młoda dziewczyna może trochę starsza ode mnie mówiła do mnie ,,na Pani'', a druga Pani z tegoż banku, koło 40 stki, zaczęła ,,na Ty''. Trochę irytujące.
Może nie na temat, ale jakoś tak mnie wzięło :)
UsuńRównież zauważyłam tę poufałość w niektórych sieciówkach. Podejrzewam, że zarząd określił profil klientki i uznał, że skoro jest młoda, to warto postawić na bezpośredniość. Ja również nie lubię takich sytuacji, w związku z tym rozumiem, że poczułaś się zażenowana zachowaniem niektórych sprzedawców.
UsuńJa tam akurat się ciesze jak mi ktoś mówi na Ty :D Czuję się zaliczona do tych młodszych.
UsuńRozumiem;) Ja akurat jestem dość zdystansowana w kontaktach międzyludzkich, zwłaszcza jeśli jakąś osobę widzę po raz pierwszy:)
Usuńbardzo nieprofesjonalne zachowanie ekspedientki. ktoś powinien jej zwrócić uwagę
OdpowiedzUsuńTakie długotrwałe spojrzenie potrafi wprawić w zakłopotanie...
UsuńWidocznie bardzo sie nudzila ta pani kasjerka.
OdpowiedzUsuńJa rowniez nienawidze takich sytuacji, gdy ktos sie tak gapi...
W takich sytuacjach nigdy nie wiem, czy jestem brudna, czy zrobiłam coś niestosownego...
UsuńNa mnie w rossmanach czesto patrza jak na zlodzieja. Wkurza mnie, ze jak wybieram podpaski za plecami stoi mi ochroniarz, a w szafach z kolorowka polowa kosmetykow jest pootwierana.
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, ze moj wyglad jest dosyc hmm... alternatywny, szczegolnie gdy mialam zielone wlosy, ale ubieram sie scludnie i czysto.
A do sephory w ogole nie wchodze, spojrzenia oblugi powoduja, ze czuje sie jakbym byla menelem w eleganckiej restauracji...
Nie rozumiem, dlaczego ochroniarz stoi za kobietą, która wybiera podpaski, a nie zainteresuje się osobami, które korzystają z pełnowymiarowych kosmetyków. Gdy obowiązywała promocja -40% na kolorówkę, ekspedientki doradzały klientkom, które równolegle aplikowały pełnowymiarowy błyszczyk. Powinny zwrócić im uwagę na niestosowne zachowanie, ale nic takiego nie miało miejsca. Te widoki zniechęciły mnie do kolorówki dostępnej w Rossmannie. Wolę odwiedzić pobliskie Hebe i dołożyć parę złotych do interesu, ale mieć pewność, że nie nabawię się gronkowca czy pałeczki ropy błękitnej.
UsuńJa z tych powodoów nie skorzystałam z ostatniej promocji -40% w Rossmanie. Dziękuje za tusze otwierane x razy, bo ludzie nie widzą testerów. A do tego są podgrzane przez lampy. Wolę chyba dobrze zabezpieczony tusz Bell kupiony w Biedronce niż niby lepszy, ale popsuty.
UsuńWychodzę z podobnego założenia. Nie zamierzam nabywać po okazyjnej cenie produktu, który użyję 2-3 razy, ponieważ później zacznie sklejać rzęsy. Poza tym leczenie chorób wywołanych przez pałeczkę ropy błękitnej nie należy do przyjemności...
UsuńNa mnie w rossmanach czesto patrza jak na zlodzieja. Wkurza mnie, ze jak wybieram podpaski za plecami stoi mi ochroniarz, a w szafach z kolorowka polowa kosmetykow jest pootwierana.
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, ze moj wyglad jest dosyc hmm... alternatywny, szczegolnie gdy mialam zielone wlosy, ale ubieram sie scludnie i czysto.
A do sephory w ogole nie wchodze, spojrzenia oblugi powoduja, ze czuje sie jakbym byla menelem w eleganckiej restauracji...
W Rossie nigdy nie spotkałam się z takim zachowaniem ze strony kasjerek/ekspedientek. Panowie z ochrony to zupełnie inna historia i zapewne każdy miał z nimi "przyjemność'. Ci jakby mogli, to weszliby klientkom do torebek.
OdpowiedzUsuńNa szczęście Rossmann zaczął zmierzać we właściwym kierunku i widzę, że w większych drogeriach zainwestował w monitoring:)
UsuńDla mnie nie ma reguły, zależy od osoby... Pamiętam czasy, kiedy biegałam do Sephory (a miałam wtedy z 15 lat) - nikt nie patrzył na mnie krzywo, panie chętnie pomagały w wyborze zapachu sephorowskiej perfumetki. Z drugiej strony w późniejszym czasie czułyśmy się z koleżankami 'niegodne' Sephory. Każda z nas przyznała, że czuje się lustrowana od góry do dołu, a pracownicy nie podchodzą do nas, żeby pomóc, wybierają kogoś lepiej ubranego i starszego. Najbardziej lubię robić zakupy w Hebe i Rossmannie - w Hebe nigdy nie spotkałam się z jakimś nieprzyjemnym zachowaniem, wręcz przeciwnie. A pracownice 'mojego' Rossmanna są szczerze uśmiechnięte i miłe, czasem zagadają. Ostatnio wprawdzie pojawiła się panna, która patrzyła na mnie wzrokiem pt. "mimo że muszę cię obsługiwać, i tak jesteś dla mnie nikim" i raczej nie spodobał jej się mój strój, ale nie będę się nią przejmować - posłałam jej uśmiech, który ją zdziwił i wyszłam pewna siebie. A ochroniarze faktycznie, czasem są moim cieniem, ale taką mają pracę i pewno pracodawcy tego od nich wymagają. Na szczęście jestem osobą, która robi ekspresowe zakupy i nie przejmuje się ochroniarzami.
OdpowiedzUsuńCzasem robi mi się przykro, gdy widzę kpiące spojrzenia albo słyszę uwagi na temat tego jak się ubieram, ale wtedy przypominam sobie, że to nie szata zdobi człowieka.
"Z drugiej strony w późniejszym czasie czułyśmy się z koleżankami 'niegodne' Sephory."
Usuńto jest najabrdziej trafne określenie jakie tu padło.. smutne to, ale niestety prawdzie
Niektóre osoby wychodzą z założenia, że jeśli ubierasz się inaczej niż one, to jesteś "lumpem". W mniejszych miastach nie ma miejsca na indywidualność. Podczas pobytu w Holandii spotkałam się z zupełnie innym nastawieniem do życia, które chętnie przeniosłabym na polskie podwórko. Tam nikt nie zwraca uwagi, że pani po drugiej stronie ulicy ma białe rybaczki. Każdy ubiera się tak, jak lubi.
UsuńW Hebe rzeczywiście panuje przyjazna atmosfera:) Wróżę duży sukces tej sieci drogerii:) Towar jest zabezpieczony przed macantami, a ochroniarz dyskretnie obserwuje klienta, przyglądając się obrazom z monitoringu:)
U mnie w Rossmannie byl straznik ktory chodzil za mna wszedzie... Jak nachylalam sie nad produktem czy po prostu czytalam sklad to na prawde czulam jego oddech na karku. Byl moim cieniem i czulam sie przez niego jak zlodziej ktorym nie jestem. W koncu wkurzylam sie a ze wzgledu ze bylam w ciazy powiedzialam " skoro pan tak juz za mna chodzi to moze Pan potrzyma dla mnie koszyk bo jest ciezki". Wtedy sie zaklopotal i przestal za mna chodzic. Potem go zwolnili.
OdpowiedzUsuńw sephorze, douglasie itd zawsze czuje na sobie oczy ochroniarzy, wrecz moge powiedziec gdzie patrza bo to sie strasznie mocno czuje... A zawsze chodze w ubraniach " na luzie" jeansy, koszula i sandaly ( lato) i czesto bez makijazu ( alergia) i nie raz juz zwracalam uwage zeby sie na mnie nie gapili bo stane sobie tak przed sklepem i bede sie na nich gapic i zobaczymy czy bedzie milo. Nie raz zglaszalam skargi na straznikow ktorzy naruszaja moja strefe prywatnosci i juz juz wczodze do Sephory w moim miescie to patrza teraz tylko na mnie zabojczym wzrokiem XD ale coz ja takiego zachowania nie toleruje i w sklepie zastraszyc sie nie dam. Bo to dla mnie jest swiadome zastraszanie i naruszanie intymnosci jezeli ktos za toba chodzi krok w krok.
Pamiętam, że jeszcze parę miesięcy temu, zdarzały się sytuacje, w których czułam na sobie oddech ochroniarza. Jednak ostatnio coś się zmieniło. Mogę swobodnie przyglądać się kosmetykom i nikt za mną nie chodzi. Wiem, że w jednym Rossmannie skorzystali z rozwiązania funkcjonującego w Hebe i postawili na monitoring. W pobliskiej drogerii, do której zazwyczaj zaglądam, pan również spogląda w jakieś urządzenie, w związku z tym przypuszczam, iż postawili na dyskretne śledzenie klienta.
UsuńW Sephorze nie czuję się zbyt komfortowo, ale nie obwiniam za to ochroniarzy, ci akurat nie są uciążliwi. Do pobliskiego Douglasa zaglądam wówczas, gdy widzę ekspedientkę po czterdziestce, która wszystkich klientów traktuje jednakowo.
Mi ostatnio coraz rzadziej przydarzają się nieprzyjemne rzeczy w drogeriach :)
OdpowiedzUsuńTo dobry znak:) Może osoby pracujące w handlu zaczynają rozumieć, że od ich postawy zależą wyniki sprzedaży, które przekładają się na ewentualną premię;)
UsuńTeż niestety czasami czuję się niekomfortowo w niektórych sklepach - tak jakbym była potencjalnym złodziejem, a nie mam w zwyczaju stroić się na zakupy :/
OdpowiedzUsuńW niektórych miejscach można poczuć się jak człowiek trzeciej kategorii... Na zakupy ubieram się normalnie. Nie widzę powodu, dla którego miałabym postępować inaczej...
UsuńMam gdzieś spojrzenia innych.
OdpowiedzUsuńRównież staram się nie zwracać na to uwagi, ale czasami jest to trudne...
UsuńMialam dokladnie odwrotne wrazenia podczas wizyty w warszawskich drogeriach. spodziewalam sie "lustrowania", jednak zostalam milo zaskoczona niesamowicie uprzejmna obsluga - co najwazniejsze - nienamolna, ktora nie miala problemu z zostawieniem mnie w spokoju. ubrana bylam normalnie, z wlosami w pseudo koku na czubku glowy... wiec to chyba kwestia mocno regionalna, zalezna nie tyle od sieci, co sklepu.
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że w większych miastach sytuacja wygląda lepiej. We wrocławskich perfumeriach jakość obsługi zazwyczaj spełnia moje oczekiwania. W rodzinnym mieście muszę szukać wzrokiem czterdziestoletniej ekspedientki Douglasa, ponieważ tylko ona traktuje wszystkich klientów jednakowo.
UsuńSwego czas na kilku blogach był post o tym, że klientki pchają łapy do kremów, otwierają szminki i tusze, których nie kupują - ochrona i ekspedientki tego pilnują. Żeby paniusie nie psikały ciągle dezodorantem celem powąchania...
OdpowiedzUsuńCzemu myślicie, że ktoś Was lustruje? Może właśnie wyglądacie zaje.biście i dlatego inni się przyglądają? Kiedyś gadałam z koleżanką i narzekałam, że jak idę ulicą to mam wrażenie, że każdy się na mnie lampi i mnie to denerwuje. Odparła, że pewnie mam kompleksy :) idąc tym tokiem myślenia dziś już nie mam kompleksów, bo ludzie się nie wpatrują bezczelnie ;)
Szczerze mówiąc wiele razy byłam świadkiem jak pani pracująca w danej drogerii otwierała produkty w celu pokazania,a potem odkładała na stand, także...
UsuńA to, że macają-szczególnie limitki i w czasie wielkich promocji to niestety częste zjawisko ;(
hehehe mi też babka w Wispolu otworzyła tusz do brwi a gdy zapytałam zszokowana czy to tester- zdziwiona odparła że nie - po prostu chciała mi szczoteczkę pokazać :D
UsuńSorbet, szczerze mówiąc nie zauważyłam, żeby jakikolwiek sprzedawca czy ochroniarz zwrócił uwagę macantom. Mam wrażenie, że spokojni klienci, którzy chcą poznać skład kosmetyku są gorzej traktowani niż osoby, które wykonują makijaż pełnowymiarowymi kosmetykami. Podczas promocji -40% na kolorówkę, sprzedawczynie doradzały klientkom, które na ich oczach odkręcały produkty znajdujące się w sprzedaży. Nie zauważyłam, aby któraś z nich zwróciła uwagę.
UsuńW opolskich Astorach często można trafić na sprzedawczynie, które chętnie odkręcają pełnowymiarowe kosmetyki. Kiedyś zadałam pytanie ekspedientce nt. bazy pod cienie. Chciałam się dowiedzieć, czy pochodzi z nowej serii. Pani nie wiedziała, ale odkręciła słoiczek, po czym kazała ocenić produkt na podstawie konsystencji...
Niektóre panie w ogóle patrzą jakbym im pół drogerii wyniosła i przyszła po drugie pół, albo najlepiej wlazły do koszyka. Czasami mam ochotę zapytać, który profil mam lepszy, bo obserwują mnie z każdej strony.. a przecież młoda dziewczyna nie równa się złodziejka. No cóż, takie kraj, tacy ludzie.. ;/
OdpowiedzUsuńRozumiem, że sklepy nie chcą być stratne, ale powinny popracować nad dyskretną obserwacją. Nie wiem, czy miałaś okazję robić zakupy w Hebe, ale tam jakość obsługi potrafi mile zaskoczyć;) Ochroniarz siedzi przed komputerem i obserwuje obrazy z kamer. Dzięki temu rozwiązaniu nie czuję dyskomfortu:)
UsuńNiestety nie mam ani u siebie ani w Olsztynie hebe :( a po miastach, w których nie bywam raczej nie będę szukać jednej drogerii.
UsuńDoskonale Cię rozumiem:) W moim mieście nie ma Natury, ale nie widzę powodu, dla którego miałabym odwiedzać inne miasta w regionie, w których znajduje się ta drogeria;)
UsuńA niech paczo. Ja czasami specjalnie idę na takie zakupy nieumalowana i mocno na luzie, a potem sobie obserwuję reakcje. Zabawne to bywa.
OdpowiedzUsuńW zimie miałam zabawną sytuację;) Wstąpiłam do Douglasa po wodę toaletową Annayake.Miałam na sobie płaszcz i glany. Dopóki ekspedientka nie zwróciła uwagi na moje buty, była miła. Potem się skrzywiła i zmieniła nastawienie. Gdy udałam się do kasy, spotkała ją kolejna niespodzianka;) Osoby noszące glany też lubią sięgać po dobre wody toaletowe;)
UsuńJa sama byłam wiele lat ekspedientką i jakoś inaczej na to patrzę. Mi na szczęście rzadko się trafiała taka lustrująca obsługa, więc nie narzekam :) Ale z tym zmysłem obserwowania otoczenia to prawda, bo sama robiłam to pracując w sklepie, czasem trzeba mieć oczy dookoła głowy i po kilku latach doświadczeń mogę śmiało stwierdzić, że najwięcej pieniędzy w kasie sklepu zostawiały klientki, które wyglądały niepozornie, a paradoskalnie takie bardzo "zrobione" dziewczyny kupowały mało i marudziły :) Na ogół staram się nie generalizować, ale naprawdę tak było, taka śmieszna reguła :)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, dla mnie w Anglii jest przeginka w drugą stronę i o ile jestem w stanie zrozumieć jeszcze wyskoczenie w piżamowo-domowym stroju do sklepu na rogu po coś pilnego, czy z rana, to swobodne poruszanie się w piżamie, kapciach, szlafroku, z mokrą głową, w utytłanych dresach, rozciągniętych legginsach, to jednak nie na moje nerwy :D Sama nie lubię się odstrzelać, jak idę pochodzić po sklepach, ale tutaj niektórzy zapominają o porannym prysznicu i stroju nie odstraszającym ludzi :P
Widzę, że mamy podobne obserwacje;) W zeszłym roku byłam świadkiem ciekawej sytuacji. Pani po sześćdziesiątce, która miała na sobie spódnicę na gumce, poprosiła o kosmetyki Chanel. Eskpedientki podchodziły do niej z lekceważeniem. Jednocześnie chętnie nadskakiwały młodej dziewczynie w pełnym makijażu. O dziwo, pani po sześćdziesiątce zrobiła zakupy za 2500 zł, a modnie pomalowana kobieta zdecydowała się na bazę Artdeco;)
UsuńRównież nie jestem zwolenniczką ekstremalnych sytuacji w postaci wyjścia na zakupy w koszuli, która nie była prana od miesiąca czy w skąpym bikini;) Jednak nie widzę nic złego w założeniu sportowych, czystych bluzek i jeansów:)
Ja tak samo i na ogół na zakupy wybieram się w wygodnym stroju, czy nawet dresie, oczywiście schludnym i nie tym samym, w którym chodzę w domu :) Dla mnie zakupy same w sobie są wystarczająco męczące, nie chce mi się jeszcze odszykowywać, a jak idę mierzyć ubrania/buty, to stawiam na coś, co nie będzie stawiało oporów przy mierzeniu :)
UsuńKsiążki nigdy się nie ocenia po okładce i fajnie by było gdyby ludzie się wreszcie tego nauczyli. Ja wszystkich moich klientów traktowałam równo i jeśli ktoś był miły, to i przy zwykłej bluzeczce mogłam pół dnia doradzać. Inna sprawa to klienci z piekła rodem, którzy niestety skutecznie uprzykrzali mi życie i prace :(
Zwróciłaś uwagę na istotną kwestię:) Niektóre ubrania są niepraktyczne, ponieważ ich ściąganie i ponowne zakładanie zajmuje sporo czasu;) Gdy wybieram się do galerii handlowej, zawsze stawiam na koka, ponieważ misterne fryzury można łatwo naruszyć, przeciągając bluzkę przez głowę;)
UsuńNikt nie lubi być oceniany po pozorach, ale jednocześnie nie brakuje osób, które namiętnie komentują wygląd przypadkowych przechodniów.
ja w rossmannie nie spotkalam sie z taka sytuacja.
OdpowiedzUsuńogolnie kiedys takie zachowania mnie irytowaly i czulam sie speszona. obecnie jezeli spotykam sie w jakims sklepie z taka obsluga to wyznaje zasade " jak kuba bogu tak bog kubie" i jezeli po moim wesolym " dzien dobry" zostaje olana to potem sama staje sie klientem problematycznym lub po prostu niemilym. ostatnio w sklepie kobieta obslugujac mnie gadala przez telefon... adalam jej chyba 10 pytan i to takich wymagajacych dluzszej odpowiedzi.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNie rozumiem, jak sprzedawca może rozmawiać przez telefon, obsługując klienta... Na szczęście z czymś takim się jeszcze nie spotkałam. O ile osoby pracujące w handlu, z którymi miałam do czynienia, starały się unikać takich sytuacji, o tyle moja dentystka nie ma problemu, żeby w trakcie pracy zadzwonić do męża... Nie wytrzymałam i wygarnęłam jej, co myślę o takim zachowaniu. Swoją drogą nie przypuszczałam, że lekarze, którzy prowadzą prywatną praktykę, nie zostawiają pacjenta z rurką, która odsysa ślinę, ponieważ muszą poinformować partnera o garnku z zupą...
Usuńnajwyrazniej to ze placisz kupe kasy za usluge nie upowaznia Cie wcale do dobrego traktowania... ;-)
UsuńNajgorsze jest to, iż wspomiana dentystka ma dziwny zwyczaj. Lubi wykonywać telefony, majstrować przy zakurzonym radioodbiorniku, mając na dłoniach rękawiczki, które potem kontaktują się z jamą ustną pacjenta. Gdy zwróciłam jej na to uwagę, to dowiedziałam się, że jestem przewrażliwiona na punkcie zarazków.
UsuńJa kiedyś tez mialam nieprzyjemną sytuacje w rossmanie : dopiero co weszła, podeszłam do szamponów( w tamtym oddzialae przy wejsciu od razu sa szampony) i od razu zostałam poproszona do pomieszczenia do pracowników - nie,nie zostałam nawet poproszona, zostalam tam prawie na silę wepchana, przetrzepali mi torebke, i wypuscili bez slowa wyjaśnienia i przeproszenia- szkoda ze wtedy nie byłam taka wygadana jak teraz :(...
OdpowiedzUsuńMiałaś prawo zgłosić sprawę policji, ponieważ działanie ochrony było niedopuszczalne...
UsuńJa z nachalnymi ochroniarzami i ekspedientkami spotykam się na co dzien w rossmanie oraz naturze,aż chce sie wyjść..
OdpowiedzUsuńW moim mieście sytuacja ostatnio uległa poprawie. Ochroniarze korzystają z monitoringu i nie śledzą klientów. Aczkolwiek wcześniej zdarzały się sytuacje, w których czułam na sobie ich oddech.
UsuńSama pracuje w handlu i wiem, jakie to wazne. niejednokrotnie jestem i kasjerką i klientką !
OdpowiedzUsuńWarto okazywać się sobie szacunek. Życzliwość nic nie kosztuje, a w handlu potrafi być pomocna.
UsuńZawsze tak się czuję, jak wejdę do Rossmanna, Douglasa, Sephory.
OdpowiedzUsuńDlatego do dwóch ostatnich już w ogóle nie zaglądam, do Rossmanna jak naprawdę muszę.
Niemniej bardzo przyjemnie się czuję w Hebe. Tam na wejsciu siedzi sobie ochroniarz, bardzo miło się przywita i pozostaje przed monitorkiem.
Nie chodzi za nikim, nie zagląda w koszyk.
Tak samo panie pracujące w sklepie.
Podejdą RAZ ,przywitają się, spytają czy pomóc, zaś słysząc "na chwilę obecną dziękuję" lub "dziękuję, rozglądam się" usuwają się grzecznie w bok i idą gdzieś dalej.
Nie ma namolnych spojrzeń, oceniania, lustrowania.
Wtedy człowiek odczuwa pełen komfort zakupów :)
Chętnie zaglądam do Hebe ze względu na życzliwą obsługę. Nieważne, czy wchodzę po podpaski czy po perfumy, zawsze jestem traktowana tak samo:) Ochroniarz monitoruje sklep i interweniuje, kiedy sytuacja tego wymaga.
UsuńW Rossmanach do których chodzę ochroniarz zazwyczaj siedzi przy wejściu i monitoruje, także problemu nie ma.
OdpowiedzUsuńW Douglasach też jakoś zawsze trafiam na miłe ekspedientki, czasem ledwo zdążę wejść, a któraś już podchodzi pytając, w czym pomóc.
Gorzej w Sephorze - tam częściej spotykam się ze zjawiskiem ze "normalniej" ubrane(znaczy nie odstawione, a zwyczajne) panie albo dziewczyny są przez ekspedientki zbywane, a przez ochroniarzy uważnie lustrowane. I to rzeczywiście, nie osoby wyglądające podejrzane, a zwykłe w dżinsach i koszulce.
Także dużo zależy od szczęścia, ale pewnych rzeczy z niektórych ludzi nie wyplenimy.
Mam wrażenie, że Rossmann postanowił wziąć przykład z Hebe i stawia na dyskretne śledzenie klienta;) Odkąd w moim mieście pojawiła się drogeria Jeronimo Martins, przestałam czuć na sobie oddech ochroniarza;) Pojawił się monitoring, który znacznie ułatwia życie:)
UsuńW pobliskim Douglasie pracuje miła ekspedientka po czterdziestce. Jeśli zależy mi na profesjonalnej obsłudze, to robię zakupy na jej zmianie;)
Ja nie lubię Rossmanna . Chodzą Ci ochroniarze za ludźmi jakby każdy był złodziejem ... masakra !
OdpowiedzUsuńW moim mieście ostatnio sytuacja uległa poprawie. W większych sklepach pojawił się monitoring i ochroniarze przestali śledzić klientów.
Usuńw Rossmannie nie spotkałam się z takim zachowaniem, jednak Natura przoduje w rankingu lustrowania klientów. Szlag mnie trafia jak mam robić tam zakupy...ochrona łazi za mną krok w krok...ale to pewnie moja wina bo przy kolorówce lubie spędzać długie minuty ;)
OdpowiedzUsuńW moim mieście nie ma Natury, w związku z tym nie wiem, jak wygląda obsługa w tej sieciówce, ale zauważyłam, że wiele osób skarży się na nachalną ochronę...
UsuńTo chyba zależy od sklepu. W Sephorze najczęściej spotykam się z miłym traktowanie, pomimo, że najczęściej jestem ubrana na sportowo. Nie czuję jakiegoś lustrującego wzroku na sobie. W Rossmanie też się z tym nie spotkałam. Najgorsze są sklepy z ciuchami i ekskluzywne marki. Choć i tutaj było miłe zaskoczenie w katowickim Tous. Panie były przemiłe :)
OdpowiedzUsuńWszystko zależy od ludzi zatrudnionych w danym miejscu. Niektórzy szanują innych i wiedzą, co znaczy profesjonalne podejście do klienta.
UsuńCo dziwne, choć Rossmann to niemiecki sklep, to w Niemczech w Rossmannie ochroniarze nie są nawet w połowie tak natrętni jak w Niemczech. A w DM-ach w ogóle się ich nie zauważa, chociaż pewnie gdzieś tam są.
OdpowiedzUsuńW Douglasie też jest dużo lepiej, mnóstwo dziewczyn przychodzi do sklepu w codziennych ciuchach, trampkach, dżinsach i traktuje się je bardzo uprzejmie, nikt nikogo nie "lustruje"...Tutaj często nawet zamożne osoby lubią ubierać się na luzie, szczególnie wychodząc na zakupy więc jak w takiej sytuacji można oceniać klienta po wyglądzie? U nas wciąż jeszcze ludzie lubią się "odstawić" wychodząc do drogerii, może stąd takie uogólnienia...Choć nie uważam, żeby było to regułą, przecież do rossmanna można zajść przy okazji spaceru z psem, więc chyba wtedy nawet największa strojnisia nie założy szpilek...
Jestem pod wrażeniem obsługi w czeskim DMie:) Nie wiem, gdzie znajdował się ochroniarz, w związku z tym musiał dyskretnie śledzić poczynania klientów;) W pewnym momencie musiałam wyjść do pobliskiego kantora, ponieważ nie doceniłam swojego chciejstwa;) Zakupy zostawiłam przyjaciółce. Po chwili wróciłam. Nikt na mnie dziwnie nie patrzył;)
UsuńMam wrażenie, że w Niemczech i Holandii ludzie ubierają się na luzie, dlatego tamtejsza obsługa nie zwraca uwagi na strój:)
"Skoro nie lubimy być oceniani po pozorach, to nie wprawiajmy innych w zakłopotanie." - świetnie napisane! ja bardzo nie lubię spojrzeń ochroniarzy, którzy dosłownie śledzą każdy mój ruch i sprawiają, że czuję się skrępowana a przecież nigdy nic nie ukradłam ani nie planuję!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że inne sieciówki wezmą przykład z Hebe i pomyślą o wprowadzeniu monitoringu, który umożliwia dyskretne śledzenie poczynań klienta;)
Usuńmasz rację niestety. często przechodząc ulicą widzę, jak ludzie oglądają się na innych krytycznie.
OdpowiedzUsuńWystarczy, że dana osoba czymś się wyróżnia. Czasem mam ochotę przygadać tym samozwańczym krytykom, że powinni popracować nad ojczystą mową, ponieważ nie znają deklinacji...
Usuńna mnie często się dziwnie patrzy ochroniarz w Rossmannie,bo dużo czasu spędzam przy włosowej półce i czytam składy ;D
OdpowiedzUsuńW moim mieście większe drogerie zostały wyposażone w system monitoringu, w związku z tym powoli zapominam o dyskomforcie;)
UsuńNiedawno byłam w Niemczech i tam wchodząc do jakiegokolwiek sklepu zostałam przywitana życzliwym uśmiechem i grzecznym dzień dobry :)
OdpowiedzUsuńtutaj chodzi chyba o ludzką mentalność :/
Podejrzewam, że postawa polskich sprzedawców czasem wynika z frustracji. Niestety, osoby pracujące w handlu marnie zarabiają. Za granicą ekspedienci potrafią utrzymać się z pensji, którą otrzymują. U nas nie wygląda to tak różowo, ale pomimo kiepskich zarobków można okazać życzliwość drugiemu człowiekowi.
Usuńmnie w douglasie tak zawsze lustrują, że zastanawiam się czy nie jestem przypadkiem jakaś brudna? :)) a jak pójde do biedronki to ochroniarz za mną cały czas łazi więc musiałam zacząć chodzić do innej:) są ludzie i dziwolągi:) nie ma co się przejmować:)
OdpowiedzUsuńW opolskich Douglasach można poczuć się jak na amerykańskich lotniskach przed odprawą;) Żaden szczegół nie umknie uwadze ekspedientek;)
UsuńNienawidzę gdy w Sephorze ochroniarz chodzi za mną krok w krok i co chwilę zerka to na mnie to na moją torbę i czeka na to, aż wreszcie coś ukradnę. A ocenianie po ubiorze jest niestety naturalne, ale ekspedienci nie mają do tego prawa. Muszą każdego, nie zależnie od stroju, wieku i koloru włosów obsługiwać profesjonalnie i z uśmiechem na ustach.
OdpowiedzUsuńOd ekspedientów nie wymagam uśmiechu, aczkolwiek ten jest mile widziany. Zależy mi na profesjonalnej obsłudze;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię takiego zachowania ekspedientek, lustrowania wzrokiem. Jak w jakimś sklepie, ekspedientka wlepia się we mnie a do tego robi miny to po prostu wychodzę. Nie rozumiem jak wygląda rekrutacja na ekspedientkę, ale niektóre osoby nie powinny być zatrudniane. Nie które mają taki tupet i potrafią być chamskie, bo nie przebierają w słowach ;//
OdpowiedzUsuńOsoby, które świadczą usługi, powinny umieć zachować pewne komentarze dla siebie. Chichoty i porozumiewawcze spojrzenia nie najlepiej świadczą o ekspedientkach.
UsuńPomijając wiele różnych niuansów w takich sytuacjach o których dość zostało napisane już powyżej wspomnę o czymś innym. Mianowicie o człowieku i jego kulturze osobistej :) Można patrzeć a patrzeć, taksować kogoś wzrokiem, lustrować na wszystkie strony oraz przyglądać się z zaciekawieniem czy sympatią. Na tym polega różnica. Bo zawsze ktoś będzie na Nas patrzył/oceniał. Taka jest ludzka natura i nikt mi nie powie, że żadna z Nas nigdy tego nie robiła.
OdpowiedzUsuńNie popadajmy w paranoję :P
Jednak forma w jakiej się TO dzieje ma znaczenie i wiele zależy od Nas, albo będziemy się tym przejmować lub nie. Sama mam to głęboko gdzieś.
Dodam, że w UK może i panuje za duży luz, ale nie ma spiny w PL od razu widziałam, że do Galerii trzeba się ubrać a jak była niedziela to prawie wszyscy odstawieni jak stróż w Boże Ciało. Przez długi czas byłam związana z handlem i naoglądałam się różnych obrazków, ale w Polsce panuje dziwna tendencja. Oczywiście nie mogę wrzucić wszystkich do jednego worka, bo dużo się zmieniło na plus - jest uśmiech, jest powitanie Klienta, obsługa na poziomie w większości miejsc. Ale wiele czasu jeszcze upłynie zanim stare nawyki znikną....
Mnie takie spojrzenia nie przeszkadzają, jeżeli chcę coś kupić to po prostu to robię a czasami bywam upierdliwa, choć zdarzają mi się momenty zawieszenia. Miałam taki w Douglasie, Pani mnie dopadła i nie miałam możliwości wtrącenia jednego słowa. Ogłuszona napływem informacji wzięłam proponowany produkt :D Co prawda jestem zadowolona, ale unikałam Jej potem za każdym razem.
Masz rację, każde spojrzenie ma inny wydźwięk;) Niektóre osoby przyglądają z życzliwością, inne z zaciekawieniem, a niektórzy ludzie, vide ochroniarze, muszą zwracać uwagę, czy nie dzieje się nic podejrzanego. Dopóki tego typu zachowanie nie jest nacechowane negatywnym wydźwiękiem, to nie przywiązuję do niego wagi.
UsuńPewne nawyki znikają, ale ten proces ma charakter ewolucyjny;) Pamiętam, że jeszcze niedawno sprzedawcy odpowiadali, iż nie mają danego towaru na stanie. Teraz nierzadko oferują sprowadzenie danego artykułu albo sprawdzają jego dostępność w innych oddziałach. Wzrastająca konkurencja wymusiła wprowadzenie pewnych zmian. Jednak nie wszyscy zrozumieli nowe zasady.
Niektórzy ludzie nie mają złych intencji, ale trudno nadążyć za napływem informacji i określić swoje stanowisko;)
Zrobiło mi się cieplej na duszy albowiem myślałam, że tylko ja i moje kompleksy poddawane są takim torturom - a czytam, że dotyka to wiele osób..
OdpowiedzUsuńTo całkowicie niekulturalne a wręcz grubiańskie zachowanie potrafi jednak wytrącić z równowagi i sprawić że zakupy są przykrą koniecznością miast..źródłem przyjemności.
W Lublinie prym w tej kategorii wiedzie Rossmann na Krakowskim - plus ochroniarz chodzący krok w krok - kiedyś zwróciłam się do niego że jak coś ukradnę to mu o tym powiem :)
Nie jesteś osamotniona;) Przy tak nachalnych spojrzeniach można poczuć się nieswojo. Zawsze zastanawiam się, czy nie doszło do jakiejś katastrofy i nie pobrudziłam spodni;)
UsuńMam nadzieję, że niebawe doczekacie się monitoringu i ochroniarze przestaną Wam towarzyszyć podczas zakupów;) Odkąd pojawiły się kamery, chętniej zaglądam do Rossmanna;) Już nikt nie towarzyszy mi podczas szukania ulubionych podpasek;)
Co do Douglasa to wydaję mi się, że po prostu miałaś szczęście trafiając na taką obsługę :)
OdpowiedzUsuńWszystko zależy od ludzi, z którymi mamy do czynienia. Niektóre ekspedientki traktują swoją pracę profesjonalnie, jednak w każdej grupie społecznej mozna znaleźć osoby, które nie znają elementarnych zasad kultury.
UsuńPewnie Pani się po prostu nudziło.
OdpowiedzUsuńSpojrzenia mi nie przeszkadzają, denerwują mnie natomiast zbyt nachalne sprzedawczynie. Sama wiem czego chcę i lubię na spokojnie się rozejrzeć. A jak ktoś mi to uniemożliwia to potem sklep omijam.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJa również cenię sobie spokój. Zazwyczaj wiem, czego potrzebuję:)
Usuń