Pianka łagodząca zaczerwienienia


Przygoda z mydłem Aleppo zakończyła się dla mnie dość boleśnie. Ta sytuacja utwierdziła mnie w przekonaniu, że mojej twarzy służą pianki myjące i to im powinnam pozostać wierna. Moja koleżanka, która ma równie problematyczną cerę jak ja, poleciła mi piankę myjącą Aboca do cery wrażliwej. Czytając opis producenta, można zauważyć, że kosmetyk jest adresowany do dzieci, których skóra wykazuje skłonność do podrażnień. Mimo to postanowiłam dać szansę piance Aboca.

Mycie
Choć kosmetyk zawiera delikatne detergenty, świetnie radzi sobie z usuwaniem zanieczyszczeń zgromadzonych na powierzchni twarzy. Po użyciu pianki odnoszę wrażenie, iż skóra wręcz skrzypi czystością. Dzięki niej i tonikowi Pat&Rub pozbyłam się niezdrowego, szarawego kolorytu cery.

Nawilżenie
Na dłuższą metę pianka wysusza skórę. Po każdym myciu twarzy sięgam po tonik i krem nawilżający. Mimo to nie ustrzegłam się problemu suchych skórek. Wprawdzie pianka nie przemienia mojej twarzy w Saharę tak, jak czyni to mydło Aleppo, ale będę musiała rozejrzeć się za czymś innym. Może latem, gdy moja skóra będzie dobrze nawilżona, stosowanie kosmetyku Aboca przyniesie lepsze rezultaty. Obecnie moja skóra jest dość wymagająca dlatego daję piance żółtą kartkę.

Zwężenie porów
Po użyciu produktu Aboca moja skóra jest delikatnie ściągnięta, przez co zmniejsza się widoczność porów. Przy czym temu „napięciu” nie towarzyszy dyskomfort.

Zapychanie
Pianka nie przyczyniła się do wysypu niedoskonałości. Dzięki niej rozprawiłam się z pryszczami, które pojawiły się na mojej twarzy wskutek stosowania mydła Aleppo. Niestety, pianka jest bezsilna wobec podskórnych gul.

Matowienie
Kosmetyk wypuszczony na rynek przez firmę Aboca reguluje wydzielanie sebum. Po zastosowaniu omawianej pianki na mojej twarzy przez dwie godziny gościł mat.

Podrażnienie
Produkt Aboca rzeczywiście sprawdza się w przypadku skóry skłonnej do podrażnień. Podczas jej stosowania nie odnotowałam pieczenia, problem naczynek również nie uległ zaognieniu. Omawiany kosmetyk łagodzi zaczerwienienia powstałe wskutek oddziaływania niekorzystnych czynników zewnętrznych tj. mróz.

Konsystencja
Plastikowa butelka mieści w sobie delikatną, białą piankę. Produkt jest tak delikatny, że obecne w nim pęcherzyki powietrza szybko znikają. Łagodne detergenty nie dają tak spektakularnej i trwałej piany jak sulfaty.

Opakowanie
Kartonik skrywa w sobie butelkę wykonaną z białego plastiku. To rozwiązanie jest niepraktyczne, ponieważ uniemożliwia kontrolowanie stopnia zużycia produktu. Opakowanie zostało wyposażone w pompkę, która zapewnia komfort podczas korzystania z pianki. Warto podkreślić, iż początkowo butelka może sprawiać wrażenie zapadniętej. Nie oznacza to, iż produkt był wcześniej używany. Pianka Aboca nie zawiera gazów wypełniających, dlatego na początku plastikowa butelka może wyglądać podejrzanie.

Zapach
Polubiłam tę subtelną, ziołowo-mydlaną woń. Ten zapach zapewnia mi uczucie świeżości. Ta woń może nie przypaść do gustu osobom, które unikają ziołowych nut.

Wydajność
Butelka mieszcząca 150 ml produktu, sięgnęła dna po 3 tygodniach intensywnego użytkowania. Po piankę sięgałam 3-4 razy w ciągu dnia.

Testowanie na zwierzętach
Niestety, nie dotarłam do żadnych informacji na ten temat.

Cena
Za piankę musimy zapłacić ok. 29 zł.

Dostępność
Kosmetyki wypuszczone na rynek przez firmę Aboca znajdziemy w sklepach zielarskich.

Skład
Aqua-woda, składnik bazowy większości kosmetyków, rozpuszczalnik polarny.
Coco-glucoside- substancja pochodzenia roślinnego, uzyskana ze skrobi kukurydzianej i oleju kokosowego. Pełni rolę substancji powierzchniowo czynnej, a zatem odpowiada za usuwanie brudu.
Polyglyceryl-4 caprate- naturalny emulgator, środek natłuszczający.
Betaine-betaina, substancja, która posiada dodatnio naładowaną grupę funkcyjną. Zaliczana do czwartorzędowych soli amoniowych. Substancja ta po raz pierwszy została wyizolowana z buraka cukrowego (Beta vulgaris). Jej nazwa odzwierciedla pochodzenie. Umożliwia zatrzymywanie wody w komórkach, chroniąc je tym samym przed odwodnieniem.
Glycyrrhiza glabra root extract-ekstrakt z korzenia lukrecji. Jego głównym składnikiem jest glicyryzyna, która posiada zdolność do wiązania wody. Ekstrakt ten posiada również właściwości antyoksydacyjne i antyzapalne.
Althaea officinalis root extract-ekstrakt z korzenia prawoślazu. Łagodzi podrażnienia. Wykazuje właściwości regenerujące, zmiękczające i przeciwzapalne. Przyśpiesza gojenie ran.
Aloe barbadensis leaf gel powder-substancja aktywna i nawilżająca. Żel aloesowy jest bogatym źródłem minerałów, witaminy B2, B6, C i aminokwasów. Jest polecany właścicielkom suchej, popękanej skóry. Bardzo dobrze sprawdza się również przy poparzeniach słonecznych i suchych włosach. Reguluje wilgotność, stymuluje syntezę nowych, zdrowych komórek, działa bakteriobójczo.
Helichrysum italicum leaf stem flower extract- ekstrakt z kocanki. Znajduje zastosowanie również w kosmetyce, ponieważ pozwala uporać się z naczynkami, a tym samym zaczerwienieniami na twarzy. Działa obkurczająco i zmniejsza opuchliznę. Pozwala szybko pozbyć się siniaków, obtłuczeń i zaczerwienień skóry. Działa przeciwzapalnie i łagodząco. Mogą stosować go osoby zmagające się trądzikiem różowatym, podrażnieniami. Jeśli jesteśmy niewyspane i mamy sińce pod oczami, to możemy użyć hydrolatu z kocanki, powinien je zredukować. Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że hydrolat stosowany pod oczy, nie podrażnia ich. Ponadto sprzyja gojeniu i zabliźnianiu ran. Zmniejsza widoczność wcześniej powstałych blizn i śladów potrądzikowych. Stymuluje powstawanie nowych, zdrowych komórek skóry. Zwalcza wolne rodniki, które przyczyniają się do procesów starzenia. Można stosować go po depilacji, ponieważ zapobiega stanom zapalnym.
Lavandula angustifolia flower oil- olejek lawendowy. Wykazuje działanie przeciwzapalne, przeciwbólowe i antyseptyczne. Nadaje również zapach kosmetykom.
Hydrolyzed rice protein-zhydrolizowane proteiny ryżu. Pełni funkcję substancji kondycjonującej. Oznacza to, iż działają zmiękczająco i wygładzająco na skórę oraz włosy.
Glyceryl oleate-substancja nawilżająca i stabilizująca.
Lactic acid-kwas mlekowy. Substancja hydrofilowa, rozpuszczalna w wodzie. Pełni funkcję nawilżającą, potrafi przeniknąć przez warstwę rogową naskórka. Zmiękcza warstwę rogową. Ponadto kwas mlekowy zaliczany jest do humektantów, tzn., że zapobiega krystalizacji kosmetyku.
Sodium dehydroacetate-pełni funkcję konserwantu. Jest zaliczany do jednych z delikatniejszych środków przedłużających trwałość produktu. Bardzo rzadko wywołuje alergię.
Potassium sorbate-sorbinian potasu, środek konserwujący. Składnik pochodzenia chemicznego. Sól potasowa kwasu sorbinowego pozostaje aktywna wyłącznie w roztworach o kwaśnym odczynie. Kwas sorbowy ulega w organizmie beta-oksydacji, procesowi typowemu dla kwasów tłuszczowych, metabolizowanych w naszym organizmie. W związku z tym substancja ta jest uważana za jeden z najbezpieczniejszych konserwantów. Hamuje rozwój pleśni i drożdży w produktach.
Linalool-linalol. Naturalny alkohol terpenowy, występuje w wielu kwiatach i przyprawach, w tym w rozmarynie i grejpfrucie. Liczne badania nad właściwościami antybakteryjnymi olejku z rozmarynu i cytryny zwracają uwagę na linalol jako substancję aktywną. Zatem linalol może być stosowany jako substancja konserwująca, nadająca produktowi przyjemny zapach kwiatowy z pikantną nutą.

Reasumując: Pianka rzeczywiście spełnia zapewnienia producenta. Kosmetyk nie wywołuje podrażnień, co stanowi niezwykle istotną kwestię w przypadku cery naczynkowej. Pomimo delikatnej formuły świetnie radzi sobie z usuwaniem zanieczyszczeń. Po jej użyciu twarz pozostaje matowa przez 2 godziny. Zapach pianki również przypadł mi do gustu. Omawiany kosmetyk dyskwalifikuje skłonność do przesuszania skóry.

PS Z jakich produktów do oczyszczania twarzy korzystacie najczęściej? Stawiacie nie pianki, żele do mycia twarzy, a może pozostajecie wierne mydłu? Czy są wśród Was osoby, które korzystają jedynie z dobrodziejstw płynu micelarnego?

karminowe.usta

40 komentarzy:

  1. Do mycia twarzy gorąco polecam savon noir konieczie wyciągiem z róży damasceńskiej. Ja używam produktu marki l'orient i jestem BARDZO zadowolna. Po mydle z Aleppo miałam problemy podobnie jak Ty i doszłam do wniosku, że olej to laurowy mnie podrażnia (chociaż teoretycznie jest to olej najrzadziej uczulający).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już chyba nie zaufam więcej mydłu. Wcześniej korzystałam z produktów innych firm i zawsze efekt był ten sam: wysuszona skóra, pełno pryszczy i ziemisty odcień twarzy. Przy piankach mam tylko problem z suchymi skórkami. To łatwiejsze do opanowania niż gule, z którymi borykam się od kilku tygodni:( 2 tygodnie temu chodziłam i ryczałam, patrząc w lustro, dlatego już nie będę eksperymentować;)

      Usuń
  2. może to być ciekawy produkt ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwłaszcza gdy nasza skóra jest niezwykle kapryśna i skłonna do podrażnień. Ta pianka jest naprawdę delikatna, ale niestety trzeba wziąć pod uwagę ewentualne przesuszenie... Myślę, że latem ten produkt może sprawować się idealnie, ponieważ wtedy skóra jest zazwyczaj lepiej nawilżona;)

      Usuń
  3. Szkoda, że przesusza, już myślałam, że to coś dla mnie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie przesuszała, to pognałabym po kolejne opakowanie, ponieważ jej pozostałe właściwości w pełni zaspokajają moje oczekiwania. Jednak na razie zrobię sobie od niej przerwę.

      Usuń
  4. kolejna pianka o której dziś czytam, ciekawe jak by się u mnie sprawdziła ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli Twoja skóra jest sucha, to mogłaby Cię niemile rozczarować, ponieważ wysusza cerę:( Przy tłustej cerze sytuacja mogłaby się prezentować nieco inaczej.

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Pewnie dlatego że można ją dostać w sklepach zielarskich, do których nie zagląda się tak często jak do drogerii;)

      Usuń
  6. Ja zwykle używam żeli ze względu na ich wydajność. Niestety ostatnio moja skóra zaczęła się mocno przesuszać, więc chyba będę zmuszona poszukać czegoś delikatniejszego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam mieszaną cerę, mimo to zauważyłam, że w moim przypadku najlepiej sprawdzają się pianki, choć te produkty najlepiej poleca się osobom, które borykają się z suchą skórą. Żele są dla mnie zbyt agresywne. Bardzo często po ich użyciu mam czerwone placki. Pianki pod tym względem wypadają lepiej i o dziwo całkiem nieźle radzą sobie z regulacją wydzielania sebum:)

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Ja mam słabość do pianek;) Zauważyłam, że ich łagodna formuła najlepiej służy moim naczynkom. Zazwyczaj są polecane osobom o suchej skórze, ale wbrew pozorom łagodne detergenty radzą sobie z oczyszczaniem skóry z nadmiaru sebum;)

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. Widzę, że nie jestem osamotniona:) Ziołowe zapachy mają swój urok;) Po ich użyciu, no może za wyjątkiem kozieradki, zawsze czuję powiew świeżości i czystości;)

      Usuń
  9. Już wiem, że nie kupię. Dla mnie za drogo jak na codzienne myjadło. Sama przekonałam się jakiś czas temu do mydeł i najpierw zmywam twarz micelem, a później "doczyszczam" mydełkiem i chyba taki sposób sprawdza się u mnie najlepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze, że znalazłaś rozwiązanie, który służy Twojej skórze:) Ja zawsze rozpoczynam oczyszczanie twarzy od płynu micelarnego, a potem sięgam po piankę, by na koniec przemyć twarz tonikiem/hydrolatem;) Po użyciu samego micela nie czułabym się zbyt pewnie;)

      Niestety, w moim przypadku nie sprawdzają się mydła. Co skóra to inne preferencje;)

      Usuń
  10. także uwielbiam pianki ostatnio to najlepsze kosmetyki jakie stosuję
    Tej nie znam, zaciekawiła mnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy wrażliwej skórze, skłonnej do naczynek pianki sprawują się najlepiej. Bardzo często wykazują właściwości łagodzące:)

      Usuń
  11. Ja używam tylko miceli i to z AA najczęściej :) A jak twoja buzia, lepiej już coś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W minionym tygodniu też ograniczyłam się do micela AA. Chciałam uspokoić skórę. Odkąd codziennie nakładam błoto termalne z siarką na te paskudne gule, widzę poprawę. Poza tym muszę unikać mleka, bo okazało się, że go nie trawię:(

      Usuń
  12. U mnie genialnie sprawdza się emulsja do mycia twarzy Alverde.
    Wersja z nagietkiem. Póki co, nie trafiłam na nic lepszego.
    Aktualnie też testuję piankę Decubal. O niej niedługo pojawi się wpis na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem ciekawa Twojej opinii nt. pianki Decubal. Wiem, że wiele osób z suchą skórą chwali sobie ten produkt. Jestem ciekawa, czy Ty, jako posiadaczka cery mieszanej, będziesz równie zadowolona z właściwości tego kosmetyku.

      Usuń
  13. Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że moja notka okazała się dla kogoś pomocna;)

      Usuń
  14. O ciekawym kosmetyku wspominasz. Nie znam, ba nawet o nim nie słyszałam. Uważam, że godny jest uwagi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta pianka świetnie radzi sobie z łagodzeniem podrażnień. Z tego powodu dam jej jeszcze jedną szansę latem. Mam nadzieję, że wtedy nie będzie wysuszała skóry;)

      Usuń
  15. Bardzo fajna i wyczerpująca recenzja,ja też wolę wszelkie pianki niż mydła;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim przypadku lepiej sprawdzają się delikatne formuły:) Mydła nie służą mojej cerze. Każde, które stosowałam, przyczyniało się do przesuszenia, podrażnienia naczynek, niezdrowego kolorytu i wysypu niedoskonałości. Po piankach najwyżej borykam się z suchymi skórkami, ale te można łatwo zwalczyć;)

      Usuń
  16. Ma świetny skład. Faktycznie jest bio?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na opakowaniu znalazłam informację, że CCPB przyznało tej piance certyfikat. Na pudełku widnieje taki zielony znaczek "Organic Cosmetic". Nie znam tego certyfikatu, ale pianka została wyprodukowana we Włoszech i spełniła tamtejsze normy.

      Usuń
  17. U mnie najlepiej sprawdza się żel Effaclar. Mam tłustą skórę i lubię mocne oczyszczanie. Ale ostatnio właśnie mam już trzecią piankę. A właściwie aktualnie mam dwie - Decubal (na rano) i Flos-lek (na wieczór). Nie sądziłam, że pianki tak mi przypadną do gustu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie akurat żel Effaclar nie zdał egzaminu. W moim przypadku lepiej sprawdzają się delikatne formuły pianek, ponieważ te zazwyczaj wykazują łagodniejsze działanie;) Wbrew pozorom tego typu kosmetyki całkiem dobrze radzą sobie z usuwaniem sebum i regulacją pracy gruczołów łojowych;)

      Usuń
  18. Lubię Savon Noir i żele z biedronki :) nie zasnęłabym po oczyszczeniu twarzy tylko płynem micelarnym. Wg mnie to pierwszy krok demakijażu, a nie pierwszy i ostatni. Czułabym się 'brudna' :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam podobne odczucia;) Makijaż zmywam micelem, a potem sięgam po piankę, żeby upewnić się, że moja twarz jest wolna od zanieczyszczeń;) Na koniec sięgam po tonik albo hydrolat;)

      Usuń
  19. Sam micel by mi nie wystarczył, lubię piankę Vichy albo różne żele do mycia twarzy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie micel to pierwszy krok w demakijażu;) Potem korzystam z pianki, żeby mieć pewność, że wszystkie pory zostały dokładnie oczyszczone. Rytuał zwieńcza tonik, który ma przynieść ukojenie mojej skórze. Stosuję go zamiennie z hydrolatem;)

      Usuń
  20. ja zwykle używam żelu w połączeniu ze ściereczką z mikrofibry :D rozprawiają się ze wszystkim świetnie ale trzeba być delikatnym :)

    http://anel-about-everything.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem za leniwa na korzystanie ze ściereczki, ponieważ wizja jej prania i suszenia działa na mnie zniechęcająco;) Poza tym tutaj potrzebna jest logistyka, bo trzeba tak korzystać ze ściereczek, żeby zawsze jakaś była sucha;) Podziwiam Cię, że potrafisz nad tym zapanować;) W takich sytuacjach ze mnie wychodzi leniwiec;)

      Usuń

Pozostawiając u mnie komentarz, pozostawiasz u mnie swoje dane osobowe. Są one starannie przechowywane i nieudostępniane innym podmiotom.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...