Wiem, że wiele osób nie
wyobraża sobie śniadania bez filiżanki ulubionej kawy. Ja jednak
stanowię odstępstwo od tej reguły. Zapach kawy wywołuje u mnie
nudności. Pomimo upływu czasu moje preferencje moich nozdrzy nie
uległy zmianie. Jednocześnie regularne używanie peelingów weszło
mi w krew. Smakowite kompozycje zapachowe zapewniają wieczorną
porcję relaksu:) Parę miesięcy temu w moje ręce wpadł peeling
antycellulitowy z kawą. Ten produkt został wypuszczony na rynek
przez Laboratorium Kosmetyczne Joanna. Jeśli chcecie się
dowiedzieć, jak zniosłam zapach tego kosmetyku, to zapraszam do
zapoznania się z treścią poniższej recenzji.
Złuszczanie naskórka
W peelingu Joanny
zatopiono spore drobinki polietylenu. To tworzywo doskonale radzi
sobie z usuwaniem martwego naskórka. Po wyjściu z wanny mogę
pochwalić się gładką skórą, która pochłania balsamy do ciała
w tempie ekspresowym. Dotyczy to również naturalnych lotionów
Alverde, które podczas aplikacji wykazują tendencję do smużenia.
Działanie
antycellulitowe
Nie wierzę, że
kosmetyki są w stanie uporać się z tym problemem. Uważam, że
tego typu produkty pełnią funkcję pomocniczą. Regularny,
kilkuminutowy peeling usprawnia przepływ krwi i limfy, co sprzyja
walce z cellulitem. Ja nie zmagam się z tym problemem, ale zdaję
sobie sprawę, jak ważną rolę odgrywa prewencja.
Nawilżenie
Działanie omawianego
kosmetyku określiłabym jako neutralne. Peeling antycellulitowy z
kawą nie wykazuje właściwości nawilżających, jednocześnie nie
wysusza skóry. Jego rola ogranicza się do usunięcia martwego
naskórka.
Film
Peeling nie pozostawia po
sobie żadnej warstwy ochronnej. Nie lubię, gdy moje ciało pokrywa
lepka powłoka na bazie parafiny. Tego typu „atrakcje” zawsze
usuwam przy pomocy żelu pod prysznic. W przypadku peelingu Joanny
mogłam zrezygnować z tej czynności.
Konsystencja
W brązowej bazie
zatopiono stosunkowo ostre drobinki polietylenu. W związku z tym
należy zachować umiar, ponieważ przy nadmiernym tarciu może dojść
do przerwania ciągłości naskórka. Peeling czasem przecieka między
palcami. Niewątpliwie wynika to z jego formuły. Gdybym miała
określić gęstość preparatu w skali od 1 do 5, to
antycellulitowemu specyfikowi Joanny przyznałabym 3 punkty.
Zapach
Woń peelingu od
początku budziła moje obawy. Zapach kawy wywołuje u mnie mdłości.
Dotyczy to również cappuccino. Na szczęście woń peelingu
przypomina mi lody czekoladowe. W związku z tym, iż w omawianym
specyfiku można odnaleźć słodkie nuty, latem rozejrzę się za
innym wariantem zapachowym. Może powrócę do peelingu
antycellulitowego z imbirem?
Wydajność
Preparat stosowałam na
uda. Po 8 aplikacjach ujrzałam dno. Warto podkreślić, iż chętnie
korzystam z produktów o małej pojemności, ponieważ lubię
poznawać nowe kompozycje zapachowe:)
Opakowanie
Peeling umieszczono w
przeźroczystej butelce wykonanej z miękkiego plastiku. Dzięki temu
rozwiązaniu możemy kontrolować stopień zużycia produktu. Uważam,
że opakowanie współgra z konsystencją kosmetyku.
Podrażnienie
Podczas korzystania z
omawianego peelingu nie odnotowałam żadnych niepożądanych
reakcji.
Testowanie na
zwierzętach
Laboratorium Kosmetyczne
Joanna nie testuje swoich kosmetyków na zwierzętach.
Cena
Zakup peelingu stanowi
wydatek rzędu 5-6 zł.
Dostępność
Hebe, Astor, osiedlowe
drogerie.
Skład
Aqua-woda,
składnik bazowy większości kosmetyków, rozpuszczalnik polarny.
Polyethylene-swoiste
ścierniwo, dlatego bardzo często jest dodawany do peelingów
mechanicznych. W kosmetykach stosowanych na skórę odpowiada za
wytwarzanie warstwy okluzyjnej, która chroni przed utratą wody.
Cocamidopropyl
betaine-syntetyczny surfaktant, pochodzący z oleju
kokosowego i dimetyloaminopropyloaminy. Pełni rolę środka
zagęszczającego i emulgatora.
Sodium
laureth sulfate-anionowa substancja powierzchniowo czynna.
Znalazła również zastosowanie w chemii gospodarczej ze względu na
niskie koszty produkcji. Detergent ten ma za zadanie usuwać
zanieczyszczenia z powierzchni skóry.
Glycerin-
najprostszy, trwały alkohol triwodorotlenowy. Stanowi doskonały
rozpuszczalnik dla lipidów. Posiada właściwości nawilżające.
Acrylates/C10-30
alkyl acrylate crosspolymer- zagęstnik i stabilizator
emulsji.
Disodium
laureth sulfosuccinate- anionowa substancja powierzchniowo
czynna, wrażliwa na wahania odczynu. Jej działanie opiera się na
usuwaniu zanieczyszczeń z powierzchni skóry. Posiada właściwości
pianotwórcze i stabilizujące.
Coco-glucoside-
substancja pochodzenia roślinnego, uzyskana ze skrobi kukurydzianej
i oleju kokosowego. Pełni rolę substancji powierzchniowo czynnej, a
zatem odpowiada za usuwanie brudu.
Glyceryl
oleate-substancja
nawilżająca i stabilizująca.
Lecithin-lecytyna.
Ponadto pełni rolę emulgatora, tzn., że umożliwia wymieszanie
fazy olejowej i fazy wodnej. Chroni kosmetyk przed rozwarstwieniem
faz.
Caffeine-kofeina.
Jest to substancja pochodzenia roślinnego, otrzymywana z liści
herbaty lub kawy w wyniku ekstrakcji. Dobrze rozpuszcza się w
gorącej wodzie, słabo w alkoholu. Kofeina jest wykorzystywana
głównie w kosmetykach antycellulitowych, ponieważ redukuje nadmiar
tkanki tłuszczowej i poprawia krążenie. Pomaga również w
usuwaniu toksyn z organizmu i usprawnia funkcjonowanie tkanki
łącznej.
Ruscus
aculeatus extract-
ekstrakt z ruszczyku kolczastego, który pobudza krążenie, dzięki
czemu wspomaga walkę z cellulitem, pajączkami i podrażnieniem.
TEA-hydroiodide-
tworzy warstwę okluzyjną zapobiegającą parowaniu wody. Sprawia,
ze skóra staje się miękka i gładka.
Propylene
glycol-
glikol propylenowy, związek pochodzenia chemicznego. Glikol
propylenowy wykazuje silne podobieństwo do gliceryny. Stosowany w
wyższych stężeniach pełni rolę konserwantu, ponieważ obniża
aktywność wodną, przez co mikroorganizmy mają gorsze warunki do
rozwoju. W emulsjach ma za zadanie utrzymywać wilgotność. Może
powodować podrażnienia.
Hedera
helix extract-
ekstrakt z bluszczu pospolitego. Pełni rolę substancji
przeciwzbrylającej, przeciwbakteryjnej, odżywczej, tonizującej,
ściągającej i kojącej.
Carnitine-
występuje we wszystkich komórkach naszego organizmu. Bierze udział
w przemianach lipidów. Polecana w walce z cellulitem, ponieważ
umożliwia zwalczanie niepożądanej warstwy tłuszczowej.
Escin-escyna
to nazwa produktu wyodrębnionego z kasztanowca zwyczajnego. Znalazła
zastosowanie w leczeniu pajączków i żylaków.
Tripeptide-1-
działa przeciwstarzeniowo.
Chondrus
crispus extract-
ekstrakt z północnoatlantyckich czerwonych alg. Po zalaniu gorącą
wodą tworzy naturalny żel, który wraz ze spadkiem temperatury
twardnieje. Działa zmiękczająco, wygładzająco i nawilżająco na
skórę. Stanowi bogate źródło protein, witaminy B1, B2, B5, C i
PP. Zaliczany do regulatorów lepkości.
Xanthan
gum-guma
ksantanowa. Substancja zagęszczająca, zwiększająca lepkość
wyrobu. Otrzymywana metodami biotechnologicznymi z wykorzystaniem
Xanthomonas
campestris.
Triethanolamine-regulator
odczynu. Jego maksymalne stężenie wynosi 2,5%. Substancja ta nie
powinna być dodawana do produktów zawierających substancje
nitrozujące.
Polyquaternium-7-substancja
o właściwościach antystatycznych i filmotwórczych.
Disodium
EDTA-jest
substancją chelatującą, wyłapuje wolne jony metali, może wiązać
także wolne rodniki. Spełnia rolę konserwantu, stabilizatora i
regulatora lepkości.
Coffea
arabica extract-ekstrakt
z kawy zielonej. To gatunek, który charakteryzuje się najmniejszą
zawartością kofeiny. Połowę tego ekstraktu stanowi kwas
chlorogenowy, który posiada silne właściwości antyoksydacyjne,
przeciwwirusowe i przeciwbakteryjne.
Parfum-kompozycja
zapachowa.
Synthetic
wax-emolient,
o właściwościach silnie natłuszczających skórę.
DMDM
hydantoin-
DMDM hydantoina. Środek konserwujący. W określonych warunkach
substancja ta może uwalniać aldehyd mrówkowy. Ponadto przyspiesza
procesy starzenia skóry.
Methylchloroisothiazolinone-konserwant.
Może wywoływać alergie i podrażnienie skóry.
Methylisothiazolinone-konserwant.
Może wywoływać alergie i podrażnienie skóry.
Reasumując:
Zapach peelingu budził spore obawy. Aromat kawy wywołuje u mnie
nudności. Na szczęście omawiany produkt charakteryzuje się wonią
imitującą lody czekoladowe. W związku z tym mogłam korzystać z
jego dobrodziejstw. Po użyciu peelingu mogłam cieszyć się
gładkimi, miękkimi udami, a stosowane balsamy wchłaniały się w
tempie ekspresowym. Jednak nie zdecyduję się na zakup kolejnego
opakowania wariantu wzbogaconego o ekstrakt z kawy. Moje nozdrza
lepiej reagują na wersję z imbirem.
PS Czy istnieje jakiś
produkt spożywczy, do którego nie potraficie się przekonać, choć
cieszy się sporą popularnością? Czy Wasza niechęć przekłada
się na decyzje dokonywane podczas wizyty w drogerii?
karminowe.usta
Wszystkiego Najlepszego :* :* :*
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana:*
Usuńbardzo lubię te peelingi :)
OdpowiedzUsuńJest tyle wersji zapachowych, że każdy znajdzie wśród nich coś dla siebie:)
UsuńJa omijam wszystkie kosmetyki z kawą, bo nienawidzę jej zapachu !
OdpowiedzUsuńWidzę, że nasze nozdrza nie przepadają za jej aromatem. Nie jestem osamotniona;)
UsuńMiałam kiedyś ten peeling, tylko w pomarańczowej wersji zapachowej i była bardzo fajny:)
OdpowiedzUsuńMuszę rozejrzeć się za pomarańczowym wariantem zapachowym:) Owocowe nuty są mi bliższe niż kawowe czy czekoladowe;)
Usuńlubię te peelingi, mam kilka w zapasie idealnie na wyjazd :)
OdpowiedzUsuńTe niewielkie buteleczki można zmieścić w większych kosmetyczkach:) Są niezwykle poręczne i praktyczne:)
Usuńnie miałam do czynienia z tą wersją zapachową :)
OdpowiedzUsuńWczoraj natknęłam się na informację, że Joanna wypuściła na rynek malinową wersję peelingu:) Nigdy jej nie widziałam, więc czeka mnie małe polowanie;)
UsuńChetnie wracam co jakis czas do roznych wariantow zapachowych tych peelingow z Joanny ;)
OdpowiedzUsuńWybór jest całkiem spory:) W zależności od nastroju można sięgnąć po inny wariant zapachowy;)
UsuńWolę sobie sama ukręcić peeling kawowy. Akurat mam spore zapasy kawy mielonej,więc muszę korzystać :P
OdpowiedzUsuńRozumiem:) Ja jestem leniwa, poza tym nie przepadam za kawą;) A w peelingu Joanny jest ona praktycznie niewyczuwalna;)
UsuńMiałam o zapachu kiwi i bardzo się z nim polubiłam ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na konkurs , gdzie możesz wygrać rosyjskie kosmetyki :)
Lubię kwaskowate kompozycje zapachowe, będę musiała rozejrzeć się za peelingiem z kiwi:)
Usuńpic kawy nie lubię, ale w peelingu zapach jej mi nie przeszkadza:)
OdpowiedzUsuńNiestety, w moim przypadku kawa zawsze wywołuje mdłości. Wciąż pamiętam wizyty w pokoju nauczycielskim. Ten wszechobecny zapach kawy pogarszał moje samopoczucie.
UsuńDawno temu miałam i zawiodłam się. Zapach kiepski i przy tym konsystencja za rzadka. Inne te małe peelingi z Joanny już jakoś polubiłam :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem wersja z kawą wyróżnia się na tle pozostałych konsystencją. Pozostałe warianty nie są tak rzadkie i nie przeciekają pomiędzy palcami.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOdradzam zakup tego tinta. Problemy pojawiają się już w trakcie aplikacji. Tego kosmetyk nakłada się nierównomiernie. Poza tym lubi wędrować poza kontur ust. Jeśli już uporam się z jego aplikacją, to wargi stają się wysuszone.
UsuńJa miałam maluszka porzeczkowego i baaardzo się z nim polubiłam!
OdpowiedzUsuńOstatnio widziałam wersję porzeczkową w Hebe:) Będę musiała się po nią wrócić:)
UsuńCzasem kupuję te małe peeling Joanny. Szczególnie lubię grejpfrutowy i żurawinowy. Nie jestem w stanie znieść zapachu czekolady w kosmetykach do pielęgnacji ciała.
OdpowiedzUsuńCzekolada w kosmetykach do pielęgnacji ciała zazwyczaj jest mdła i na dłuższą metę zaczyna męczyć nozdrza. Po aplikacji czekoladowego masła odnoszę wrażenie, iż pilnie muszę skorzystać z prysznica... Aczkolwiek w peelingach nie przeszkadza mi zapach czekolady:)
UsuńWitaj w klubie też nie lubię zapachu kawy, ba! W ogóle nie piję kawy ani cappuccino. Miałam ten peeling i trzeba przyznać, że ścierał całkiem fajnie :) Używałam go jednak jedynie na łokcie i kolana więc co do jego właściwości antycellulitowych to się nie wypowiem. Teraz się przełamałam i czasem robię peeling z kawy, ale to rzadko, bo tylko raz w miesiącu. Może zmobilizuje się i będę go robić chociaż raz w tygodniu, bo słyszałam, że potrafi zdziałać cuda!
OdpowiedzUsuńJa do kawy nie zbliżam się bliżej niż na pół metra;) Kiedyś chciałam się przełamać do kawy i zrobiłam łyk cappuccino. Potem byłam częstym gościem łazienki...
UsuńPodziwiam Cię za to, że walczysz ze swoją niechęcią do kawy:) Mnie ona brzydzi, dlatego pilnuję narzeczonego, żeby ścierał ewentualne paprochy z kuchennego blatu, ponieważ ja ich nie tknę:D
Miałam i mam jeszcze na jedno użycie :) lubię te peelingi. Muszę sięgnąć po wersję z imbirem. Zamierzam spróbować też peelingu kawowego domowym sposobem :)
OdpowiedzUsuńJeśli nie masz zastrzeżeń odnośnie aromatu kawy, to myślę, że taki peeling domowej roboty stanowi świetne rozwiązanie:) Podobno działa lepiej od drogeryjnych specyfików:)
Usuńswojego czasu kusiły mnie te peelingi
OdpowiedzUsuńOd wczoraj kusi mnie wersja z malinami:) Przeczytałam o niej na Wizażu i na pewno się za nią rozejrzę:)
Usuńnie znam tego peelignu, ale zapach kawy w żelach/peelingach lubię
OdpowiedzUsuńZauważyłam:) Pamiętam, że zapach kawowego błyszczyka z Pat&Rub przypadł Ci do gustu:)
Usuńkawowe zapachy jakoś do mnie nie przemawiają :(
OdpowiedzUsuńDo mnie też nie przemawiają. Poza tym brzydzi mnie kawa. Gdy widzę te czarne paprochy na blacie w kuchni, to zawsze wzywam narzeczonego w celu ich usunięcia;)
UsuńJa kawę kocham i jestem od niej uzależniona :)
OdpowiedzUsuńten peeling miałam kiedyś :)
Zawsze zazdrościłam osobom, które lubią kawę, ponieważ po jej wypiciu mogą się pobudzić i zmobilizować do działania;)
Usuńwow... nie wiedzialam, ze jest z tej serii kakaowa wersja :)
OdpowiedzUsuńJa nie wiedziałam o istnieniu malinowej wersji, ale dowiedziałam się o niej za sprawą forum na Wizażu:)
UsuńNie kuszą mnie te małe peelingi Joanny, kupiłbym ewentualnie na jakiś wyjazd.
OdpowiedzUsuńPeelingi Joanny nie są złe, aczkolwiek najbardziej cenię sobie cukrowe zdzieraki z Perfecty:) Masz rację, te niewielkie buteleczki świetnie spiszą się podczas wyjazdów:)
UsuńFajnie, że pojawiła się u ciebie recenzja tego peelingu. Byłam bardzo ciekawa tego produktu, ale teraz już wiem, że jakbym miała wybierać, to jednak wolę sięgnąć po ten imbirowy :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że moja notka okazała się pomocna:) Wersja z imbirem nie przecieka między palcami i roztacza wokół siebie przyjemną woń:) Skoro obie wersje równie dobrze radzą sobie z usuwaniem martwego naskórka, to pozostanę wierna tej, której aplikacja sprawia mi większą przyjemność;)
UsuńJa bardzo lubię wykonywać peeling ciała, więc dla mnie przyjemność stosowania stoi na równi ze skutecznością działania, więc z tego też powodu również sięgnę chętniej po imbirową wersję, jak tylko mi się napatoczy okazja ;)
UsuńAromatyczne peelingi uzależniają:) Ostatnio regularnie po nie sięgam i sprawia mi to ogromną przyjemność:) Dzisiaj planuję wieczór z kokosowo-czekoladowym peelingiem Perfecty:) Jego zapach już zdążył przypaść mi do gustu;)
Usuńtego nie miałam z reguły wybieram bardziej owocowe zapachy:) ale lubię je:)
OdpowiedzUsuńW przypadku peelingów również preferuję owocowe kompozycje zapachowe, aczkolwiek od czasu do czasu sięgam po produkty roztaczające wokół siebie woń kokosa czy czekolady;)
UsuńMam imbirowy - co za śliczny zapach:D
OdpowiedzUsuńPoczątkowo miałam obawy przed zapachami żywnościowymi, ale przekonałam się, że nie muszą być takie złe:) Mam na myśli szarlotkową Farmonę, kawowy olejek pod prysznic Joanny.
ps. zazdroszczę, że nie masz problemu z cellulitem...
Wersja z imbirem poprawiała mi nastrój za każdym razem, gdy urządzałam sobie domowe spa;)
UsuńJa również przekonałam się do kompozycji żywnościowych, choć swego czasu preferowałam kosmetyki roztaczające wokół siebie kwiatową woń;)
Nie mam cellulitu, ale za to borykam się z rozstępami na brzuchu;)
Wolę peeling kawowy domowej roboty ;) A sama kawę uwielbiam. Podejrzewam, że zapach recenzowanego przez Ciebie kosmetyku przypadłby mi do gustu.
OdpowiedzUsuńWiele osób chwali peeling kawowy za jego właściwości:) Podobno regularne stosowanie jest w stanie przynieść całkiem niezłe rezultaty.
UsuńPS Widziałam listę uczestniczek II opolskiego zlotu i jednak nie zaszczycisz nas swoją obecnością:( Szkoda, ale mam nadzieję, ze jeszcze to nadrobimy:)
Tak, nie będzie mnie niestety, będę wówczas w moim rodzinnym domu. Mam nadzieję, że następne spotkanie opolskich bloggerek odbędzie się w bardziej dogodnym dla mnie terminie ;) Bardzo żałuję, że się z Wami nie spotkam ;( Oby następny zlot odbył się jak najszybciej!
UsuńMam nadzieję, że spotkamy się na kolejnym zlocie. Tylko musimy pospieszyć się z jego organizacją, ponieważ obrony zbliżają się wielkimi krokami;)
UsuńNawet mi nie mów o obronie... Może w lipcu? :) w sensie zlot ;)
UsuńOstatnio coraz bardziej stresuję się obroną, a właściwie tym, że moja promotorka od grudnia nie znalazła czasu, aby ze mną porozmawiać nt. mojej pracy i ewentualnych poprawek. Mam nadzieję, że w końcu ją sprawdzi, bo chcę mieć trochę czasu na niesienie ewentualnych korekt.
UsuńLipiec brzmi całkiem zachęcająco:) Wówczas będziemy wolne od stresu związanego z sesją/obroną itp.:)
Czyli że masz już całą pracę napisaną? o.O Podziwiam ;)
UsuńTylko nie wiem, czy nie będę pisała jej od początku, bo promotorka nawet do niej nie zajrzała, bo ma na głowie inne rzeczy...
UsuńBardzo lubię kosmetyki o kawowym zapachu i mimo, że jak piszesz nie pachnie typowo kawowo to i tak mam na niego chęć;).
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że w przypadku kosmetyków, które mają imitować zapach kawy, ich woń w rzeczywistości bardziej ociera się o czekoladę i kakao:)
UsuńJakoś nie mam weny do peelingów, jestem leniuchem. Dziwne, że kawowy peeling pachnie czekoladą...
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że stosunkowo często kawowe kosmetyki roztaczają wokół siebie woń czekolady. Dla mnie nie stanowi to przeszkody, aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że wiele osób może poczuć rozczarowanie po otwarciu takiego peelingu czy masła.
UsuńZ całej serii, ze względu na zapach, jest dla mnie znośna jedynie wersja imbirowa
OdpowiedzUsuńImbirowy wariant charakteryzuje się świeżym, neutralnym zapachem. Pozostałe propozycje zawierają słodkawe nuty.
UsuńTej wersji akurat nie miałam, ale bardzo często sięgam po peelingi Joanny. Są idealnym rozwiązaniem na siłownię!
OdpowiedzUsuńTakie niewielkie buteleczki mają sporo zalet:) Można je ze sobą zabrać na siłownię:) Poza tym często możemy zmieniać zapach i dzięki temu uniknąć rutyny.
UsuńSwego czasu namiętnie używałem tych peelingów, ale to zawsze były dla mnie takie raczej łagodne, ładnie pachnące dodatki do kąpieli. Jestem przyzwyczajony do mocnych zdzieraków, choć czasem to bywa zgubne. Raz tak wypeelingowałem ciało (szczotą w połączeniu z peelingiem), że z bólu nie mogłem zasnąć całą noc. Teraz bardziej uważam ; ))
OdpowiedzUsuńKażdy czasem przesadzi;) W końcu uczymy się na błędach;) Ja kiedyś namiętnie korzystałam z dobrodziejstw maseczek na bazie glinki. Po tygodniu codziennego stosowania moja skóra przypominała papier ścierny. Teraz wiem, że należy stosować się do zaleceń producenta;)
UsuńCiekawe jak jego zapach ma się do kawowego masła do ciała Joanna Naturia, które uwielbiam.
UsuńMyślę, że byłabyś zadowolona z woni peelingu, ponieważ w przypadku masła do ciała mamy do czynienia z identyczną kompozycją zapachową:)
Usuń