Naczynka sprawiają, że
podczas wyboru peelingu do twarzy napotykam na spore ograniczenia.
Jestem zdana na enzymatyczną wersję tego produktu. Jeśli pozwolę
sobie na użycie czegoś mocniejszego, potem przez kilka dni borykam
się z czerwonymi plackami. Niestety, po niektórych „atrakcjach”
pozostaje mi pamiątka w postaci pajączków. Przy wyborze peelingów
do ciała mam nieco więcej swobody. Od jakiegoś czasu sięgałam po delikatniejsze
zdzieraki, ale postanowiłam dać szansę peelingowi
antycellulitowemu z imbirem, który został wypuszczony na rynek
przez Joannę.
Usuwanie martwego
naskórka
Peeling świetnie radzi
sobie z tym zadaniem. Produkt Joanny określiłabym mianem ostrego
zdzieraka. Po użyciu peelingu z imbirem moja skóra zyskuje na
gładkości i miękkości. Gdy zakończymy kąpiel/prysznic, należy
sięgnąć po balsam/masło do ciała. Po użyciu zdzieraka z Joanny
każdy zastosowany produkt szybko się wchłania. Dotyczy to również
balsamu Alverde, który podczas aplikacji okropnie smuży.
Nawilżenie
Po wyjściu z wanny moja
skóra pokryta jest lepkim filmem. Można odnieść złudne wrażenie,
że nasze ciało nie wymaga użycia balsamu. Jednak jeśli
zdecydujemy się sięgnąć po kosmetyk o właściwościach
nawilżających, to zauważymy, że nasza skóra „spija” ten
odżywczy koktajl.
Właściwości
antycellulitowe
Nie borykam się z
cellulitem, ale uważam, iż żaden kosmetyk nie jest w stanie uporać
się z tym problemem. Peelingi zwiększają przepływ krwi, co
niewątpliwie służy naszej skórze, ale od tego typu produktów nie
oczekiwałabym cudów.
Odświeżenie
Korzystając ze zdzieraka
Joanny, rzeczywiście czuję powiew świeżości. Tę zasługę
niewątpliwie należy przypisać kompozycji zapachowej składającej
się z korzennych i cytrusowych nut.
Konsystencja
Peeling przyjmuje postać
stosunkowo gęstego żelu o żółtym zabarwieniu, w którym
zatopiono drobinki polietylenu. W przypadku tego produktu należy
zachować ostrożność, ponieważ ziarna tego syntetyku są
stosunkowo ostre.
Podrażnienie
Peeling Joanny nie
wywołał u mnie pieczenia i swędzenia. Nie odnotowałam również
żadnej wysypki. Aczkolwiek po użyciu peelingu skóra jest
zaczerwieniona. Problem ten znika po upływie 30 minut.
Zapach
Choć mamy tutaj do
czynienia z chemiczną kompozycją zapachową, to korzystanie z tego
produktu dostarcza przyjemności. Woń tego peelingu określiłabym
jako połączenie sztucznych nut imbiru z syntetycznymi akordami
cytrusowymi.
Opakowanie
Wydajność
Produkt stosowałam tylko
na nogi. 5-krotnie korzystałam z jego dobrodziejstw. W opakowaniu
obecnie znajduje się porcja kosmetyku, która wystarczy na jedną
aplikację. Peeling Joanny określiłabym jako mało wydajny, ale
można mu to wybaczyć, ponieważ kosztuje parę złotych.
Testowanie na
zwierzętach
Joanna nie testuje swoich
produktów na zwierzętach.
Cena
Zakup 100 ml produktu to
wydatek rzędu 5 zł.
Dostępność
Hebe, Real, Astor,
niewielkie drogerie osiedlowe.
Skład
Aqua-woda,
składnik bazowy większości kosmetyków, rozpuszczalnik polarny.
Polyethylene-swoiste
ścierniwo, dlatego bardzo często jest dodawany do peelingów
mechanicznych i past do zębów. W kosmetykach stosowanych na skórę
i włosy odpowiada za wytwarzanie warstwy okluzyjnej, która chroni
przed utratą wody.
Cocamidopropyl
betaine-syntetyczny surfaktant, czyli substancja
powierzchniowo czynna, a zatem myjąca, pochodzący z oleju
kokosowego i dimetyloaminopropyloaminy. Ponadto środek zagęszczający
i emulgator. Pełni rolę antystatyczną w odżywkach do włosów.
Najczęściej nie podrażnia skóry i błon śluzowych.
Sodium
laureth sulfate-anionowa substancja powierzchniowo czynna.
Znalazła również zastosowanie w chemii gospodarczej ze względu na
niskie koszty produkcji. Detergent ten ma za zadanie usuwać
zanieczyszczenia z powierzchni skóry. Związek ten charakteryzuje
się wysoką aktywnością pianotwórczą.
Glycerin-
najprostszy, trwały alkohol triwodorotlenowy. Stanowi doskonały
rozpuszczalnik dla lipidów, dlatego wykorzystuje się ją przy
produkcji kremów, pomadek. Stanowi istotny substrat przy produkcji
mydeł. Posiada właściwości nawilżające, ale jednocześnie może
zapychać nasza skórę.
Acrylates/C10-30
alkyl acrylate crosspolymer- zagęstnik i stabilizator
emulsji.
Disodium
laureth sulfosuccinate- anionowa substancja powierzchniowo
czynna, wrażliwa na wahania odczynu. Jej działanie opiera się na
usuwaniu zanieczyszczeń z powierzchni skóry i włosów. Posiada
właściwości pianotwórcze i stabilizujące.
Coco-glucoside-
substancja pochodzenia roślinnego, uzyskana ze skrobi kukurydzianej
i oleju kokosowego. Pełni rolę substancji powierzchniowo czynnej, a
zatem odpowiada za usuwanie brudu.
Glyceryl
oleate-substancja
nawilżająca i stabilizująca.
Lecithin-lecytyna.
Powstaje z mieszaniny diglicerydów kwasów tłuszczowych tj.
stearynowy, palmitynowy i olejowy powiązanych z estrem cholinowym
kwasu fosforowego. Poprawia stan nawilżenia skóry. Ponadto pełni
rolę emulgatora, tzn., że umożliwia wymieszanie fazy olejowej i
fazy wodnej. Chroni kosmetyk przed rozwarstwieniem faz.
Caffeine-kofeina.
Jest to substancja pochodzenia roślinnego, otrzymywana z liści
herbaty lub kawy w wyniku ekstrakcji. Dobrze rozpuszcza się w
gorącej wodzie, słabo w alkoholu. Kofeina jest wykorzystywana
głównie w kosmetykach antycellulitowych, ponieważ redukuje nadmiar
tkanki tłuszczowej i poprawia krążenie. Pomaga również w
usuwaniu toksyn z organizmu i usprawnia funkcjonowanie tkanki
łącznej.
Ruscus
aculeatus extract-
ekstrakt z ruszczyku kolczastego, który pobudza krążenie, dzięki
czemu wspomaga walkę z cellulitem, pajączkami i podrażnieniem.
TEA-hydroiodide-
tworzy warstwę okluzyjną zapobiegającą parowaniu wody. Sprawia,
ze skóra staje się miękka i gładka.
Propylene
glycol-
glikol propylenowy, związek pochodzenia chemicznego. Jest cieczą
oleistą, bezbarwną i bezwonną, uzyskiwaną z ropy naftowej. Glikol
propylenowy wykazuje silne podobieństwo do gliceryny. Doskonale
rozpuszcza się w wodzie, alkoholu i acetonie. Stosowany w wyższych
stężeniach pełni rolę konserwantu, ponieważ obniża aktywność
wodną, przez co mikroorganizmy mają gorsze warunki do rozwoju. Jest
dobrym rozpuszczalnikiem dla parabenów obecnych w emulsjach. W
emulsjach i pastach do zębów ma za zadanie utrzymywać wilgotność.
Może powodować podrażnienia.
Hedera
helix extract-
ekstrakt z bluszczu pospolitego. Pełni rolę substancji
przeciwzbrylającej, przeciwbakteryjnej, odżywczej, tonizującej,
ściągającej i kojącej.
Carnitine-
występuje we wszystkich komórkach naszego organizmu. Bierze udział
w przemianach lipidów. Polecana w walce z cellulitem, ponieważ
umożliwia zwalczanie niepożądanej warstwy tłuszczowej.
Escin-escyna
to nazwa produktu wyodrębnionego z kasztanowca zwyczajnego. Znalazła
zastosowanie w leczeniu pajączków i żylaków.
Tripeptide-1-
działa przeciwstarzeniowo.
Chondrus
crispus extract-
ekstrakt z północnoatlantyckich czerwonych alg. Po zalaniu gorącą
wodą tworzy naturalny żel, który wraz ze spadkiem temperatury
twardnieje. Działa zmiękczająco, wygładzająco i nawilżająco na
skórę i włosy. Stanowi bogate źródło protein, witaminy B1, B2,
B5, C i PP. Zaliczany do regulatorów lepkości.
Xanthan
gum-guma
ksantanowa. Substancja dodawana nie tylko do kosmetyków, ale również
do żywności. Substancja zagęszczająca, zwiększająca lepkość
wyrobu. Otrzymywana metodami biotechnologicznymi z wykorzystaniem
Xanthomonas
campestris.
Triethanolamine-regulator
odczynu. Jego maksymalne stężenie wynosi 2,5%. Nie powinna być
dodawana do produktów zawierających substancje nitrozujące,
ponieważ wówczas może dojść do powstania rakotwórczych
nitrozoamin.
Polyquaternium-7-substancja
o właściwościach antystatycznych i filmotwórczych.
Disodium
EDTA-jest
substancją chelatującą, wyłapuje wolne jony metali, może wiązać
także wolne rodniki. Spełnia rolę konserwantu, stabilizatora i
regulatora lepkości. Może podrażniać skórę, błony śluzowe.
Powinny go unikać kobiety w ciąży i karmiące piersią. W
obecności witaminy C i wodorowęglanu sodu może przyczyniać się
do powstawania związków rakotwórczych.
Butylene
glycol-hydrofilowa
substancja (rozpuszczalna w wodzie), która zapewnia prawidłowe
nawilżenie skóry i włosów, co prowadzi do ich zmiękczenia i
wygładzenia. Umożliwia innym składnikom przenikanie w głąb
skóry. Związek ten zaliczany jest do grupy humektantów, czyli
substancji zapobiegających krystalizacji kosmetyku u ujścia.
Zwiększa lepkość produktu. Poza tym pełni rolę rozpuszczalnika
dla roślinnych wyciągów.
Zingiber
officinale extract-
ekstrakt z imbiru. Pobudza krążenie i przyśpiesza spalanie
tłuszczu.
Parfum-kompozycja
zapachowa.
Benzyl
salicylate-pełni
rolę filtru przeciwsłonecznego, substancji zapachowej, konserwantu.
Jest to ciecz o balsamicznym, słodkim, kwiatowym zapachu. Pochłania
promienie UVB. Wykazuje właściwości lekko znieczulające.
Hexyl
cinnamal-
powszechnie wykorzystywany w przemyśle perfumeryjnym i kosmetycznym
jako substancja aromatyzująca. Naturalnie występuje w olejku z
rumianku. Zaliczany do alergenów klasy B.
Limonene-
limonen podobnie jak linalol występuje w licznych ekstraktach
roślinnych, w tym w olejku rozmarynowym, gdzie pełni rolę
przeciwbakteryjną, chroni zatem produkt przed zakażeniem
mikrobiologicznym. Stanowi alternatywę dla BHT, kwasu benzoesowego i
parabenów. Nadaje produktom zapach cytrusowy.
Linalool-linalol.
Naturalny alkohol terpenowy, występuje w wielu kwiatach i
przyprawach, w tym w rozmarynie i grejpfrucie. Liczne badania nad
właściwościami antybakteryjnymi olejku z rozmarynu i cytryny
zwracają uwagę na linalol jako substancję aktywną. Zatem linalol
może być stosowany jako substancja konserwująca, nadająca
produktowi przyjemny zapach kwiatowy z pikantną nutą.
Synthetic
wax-emolient,
o właściwościach silnie natłuszczających skórę.
DMDM
hydantoin-
DMDM hydantoina. Środek konserwujący. W określonych warunkach
substancja ta może uwalniać aldehyd mrówkowy, który jest
rakotwórczy, drażniący. Ponadto przyspiesza starzenie się skóry.
Methylchloroisothiazolinone-konserwant.
Może wywoływać alergie i podrażnienie skóry.
Methylisothiazolinone-konserwant.
Może wywoływać alergie i podrażnienie skóry.
Reasumując:
Rozpoczynając swoją przygodę z peelingiem Joanny, nie oczekiwałam
cudów. Liczyłam na złuszczenie martwego naskórka i przyjemny
zapach. Produkt sprostał tym wymaganiom. Nie przepadam za lepką
powłoczką, która pozostaje na skórze po użyciu peelingu. Uważam,
że producent mógłby nad tym popracować, ponieważ nie każdy lubi
tego typu „atrakcje”. W kolejce czeka jeszcze peeling kawowy z
Joanny i cukrowy zdzierak z Perfecty. Gdy zużyję zapasy, to
rozejrzę się za produktem, w którym rolę ścierniwa pełnią
substancje pochodzenia naturalnego.
PS Czy korzystacie z
mocnych zdzieraków przeznaczonych do pielęgnacji ciała? Po jakie
produkty najczęściej sięgacie? Czy zwracacie uwagę na to, jaka
substancja pełni rolę ścierniwa?
karminowe.usta
Najlepszy i bezkonkurencyjny dla mnie jest peeling domowy z kawy. Jednak ten też kiedyś miałam, tylko wersję z kiwi oraz wersję antycellulitową z kawą.
OdpowiedzUsuńJa do kawy nie umiem się przekonać;) Nie lubię jej zapachu, dlatego raczej nie dodam jej do domowego peelingu. Zastanawiam się, czy zapach kawowego zdzieraka z Joanny dobrze odzwierciedla jego nazwę. Mam nadzieję, że nie. Jeśli jednak pachnie kawą, to powędruje do mojej mamy;)
UsuńMialam kiedys peeling Joanny ale inny zapach i bylam zadowolona :)
OdpowiedzUsuńJa kilka lat temu korzystałam z wersji z grejpfrutem i truskawką. Obydwie roztaczały wokół siebie przyjemną woń, choć trudno określić ją mianem naturalnej;)
UsuńJa głównie sięgam właśnie po Joannę ;)
OdpowiedzUsuńPeelingi Joanny świetnie radzą sobie z usuwaniem martwego naskórka, a ich stosowanie wiąże się z przyjemnymi doznaniami zapachowymi;)
Usuńdłuższego składu nie mogli wymyślić?! ;)
OdpowiedzUsuńNa szczęście ten skład nie jest taki zły;) Nie spodziewałam się, że peeling za 5 zł może zawierać ekstrakty w połowie składu;)
UsuńImbirowy brzmi kusząco.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście można w nim odnaleźć nuty imbiru, które łączą się z wonią cytrusów:) Zapach peelingu przypadł mi do gustu i uprzyjemniał zimowe wieczory;)
Usuńmiałam kilka wersji zapachowych tego peelingu. lubiłam grapefruitową :)
OdpowiedzUsuńdla mnie to tani, dobry peeling, jeśli akurat nie mamy funduszy ;)
jeśli chodzi o rodzaj ścierniwa, chyba najbardziej lubię kawę (ale mam na myśl peeling w formie mydła) i pumeks, bo dobrze ściera, a się nie rozpuszcza. następnie cukier, łupiny orzechów i sól. z solą trzeba jednak uważać, bo potrafi szczypać, jeśli ma się gdzieś uszkodzony naskórek ;)
Ten peeling prezentuje się całkiem przyzwoicie;) Za 5 zł otrzymujemy produkt, który radzi sobie z usuwaniem martwego naskórka i roztacza wokół siebie całkiem przyjemną woń. Znam wersję z grejpfrutem, truskawkowa też nie jest mi obca;)
UsuńNajbardziej lubię peelingi na bazie cukru i łupin orzechów. Sól działa drażniąco na moją skórę, dlatego staram się jej unikać;)
ja go bardzo lubię, co chwilę kupuję nowe butelki tylko, że w innym zapachach :)
OdpowiedzUsuńUważam, iż w tym przypadku niewielka pojemność jest zaletą. Peelingi Joanny kosztują parę złotych, więc co 2-3 tygodnie możemy zmieniać wersję zapachową;) Nuda nam nie grozi;)
Usuńpojemność jest mała, więc 6 użyć jest spoko - starcza na 3 razy na całe ciało :P
OdpowiedzUsuńDla mnie niewielkie pojemności nie stanowią przeszkody;) Taki produkt szybko sięga dna, więc co kilka tygodni mogę zmieniać wersję zapachową;) Nuda z pewnością mi nie grozi;)
UsuńMam ten sam peeling i nie zauważyłam po jego zastosowaniu tej lepkiej powłoczki, o której piszesz. Ciekawe, z czego to wynika? Ja używam tylko na uda i pośladki (z nadzieją, że dadzą o sobie znać antycellulitowe właściwości tego zdzieraka :D).
OdpowiedzUsuńJa używałam tego zdzieraka tylko na nogi w celach profilaktycznych;) Warto usprawnić przepływ krwi, a nuż uchroni mnie to przed cellulitem;)
UsuńMoże u Ciebie emolienty lepiej się wchłaniają:) Ja wprawdzie mam ostatnio przesuszoną skórę, ale problem nie dotyczy nóg;)
To jest produkt znany i powszechnie lubiany:) Mi się jednak te peelingi już nieco znudziły i trochę drażnią w nos...
OdpowiedzUsuńTe peelingi są dość mocno perfumowane, co na dłuższą metę może drażnić. Ja sięgam po wersję z imbirem 1-2 razy w tygodniu. Poza tym zimą łatwiej znieść niektóre zapachy;) Jak czuję, że dosięga mnie nuda, to szukam produktów innej marki:) Tego typu zabiegi mają być źródłem przyjemności;)
UsuńMam w domu kilka wersji, lubię je od lat :)
OdpowiedzUsuńJa przed laty namiętnie korzystałam z truskawkowej wersji tego produktu:) Bardzo ją lubiłam, ale postanowiłam poznać inne wersje tego produktu. Wtedy sięgnęłam po peeling z grejpfrutem. Potem zapoznałam się z produktami innych marek i na zlocie przypomniano mi o istnieniu świetnych zdzieraków z Joanny;) W przypadku peelingów do ciała często wprowadzam zmiany, ponieważ chcę uniknąć nudy;)
UsuńLubię te peelingi za piękne zapachy :) w tym tygodniu zamierzam wydenkować truskawowy :) od czasu do czasu lubię po nich sięgać, jednak zamierzam trochę poeksperymentować z korundem, bo jestem strasznie ciekawa jak się sprawdzi stosowany na ciało :)
OdpowiedzUsuńZnam truskawkową wersję tego produktu:) To od niej przed laty rozpoczęłam przygodę z peelingami do ciała:) Ja chyba też spożytkuję korund. Niestety, ze względu na naczynka nie mogę sprawdzić, jak poradzi sobie z wygładzeniem twarzy, ale moim nogom niestraszne mocne zdzieraki;)
UsuńAle jak się czyta że balsam ma być z maliną to odrazu myślimy o pospolitej malinie :) mam peeling pomarańczowy i kiwi z joanny. Tylko to kiwi jakoś tak inaczej pachnie:)
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię;) Producenci wykorzystują nasze odruchy. Każdy myśli o tej malinie, którą zna:)
UsuńKiwi jeszcze nie próbowałam. Wcześniej stosowałam wersję z grejfrutem i truskawkami:)
Nie liczę ile peelingów Joanny zużyłam :). Wersji imibirowej jeszcze nie miałam, ale może się skuszę.
OdpowiedzUsuńJoanna wiedziała, co robi, kiedy wypuszczała na rynek kolejne wersje zapachowe;) Choć w peelingach można wyczuć chemię, to te kompozycje prezentują się na tyle przyjemnie, że mam ochotę sięgać po kolejne wersje tego produktu;)
UsuńMiałam klika tych peelingów, w kilku wersjach zapachowych i mogę stwierdzić, że firma powinna zastanowić się nad wydaniem większej wersji tego peelingu. Jest naprawdę dobry, fajnie odświeża, ładnie pachnie. Ale ta trwałość pozostawia niestety niesmak.
OdpowiedzUsuńNie miałabym nic przeciwko, aby Joanna wypuściła na rynek peeling o zapachu malin czy gruszki;) Te zdzieraki wypadają całkiem przyzwoicie na tle innych tego typu produktów dostępnych w drogerii.
Usuńuwielbiam serię tych małych pilingów ;)
OdpowiedzUsuńJest tyle wersji zapachowych, że każda z nas może znaleźć coś dla siebie;)
UsuńMiałam przyjemność z kilkoma wersjami, ale żadnej nie nazwałabym mocnym zdzierakiem. Są jednak wystarczające na lżejszy peeling :) Moja ulubiona wersja to porzeczkowa :)
OdpowiedzUsuńTo, w jaki sposób odbieramy siłę tarcia, jest kwestią niezwykle indywidualną:) Nie widziałam jeszcze wersji porzeczkowej. Na pewno się za nią rozejrzę, ponieważ mam słabość do tych kwaskowatych owoców;)
UsuńMialam wersję o zapach kiwi :)
OdpowiedzUsuńTę wersję bardzo często widuję przy kasach w Polo Market:) Gdy wykończę swoje zapasy, na pewno się jej przyjrzę;) Mam nadzieję, że odzwierciedla kwaskowatą naturę kiwi;)
UsuńJa mam kawowy, ale bardziej lubię tutti frutti. W ogóle peelingi cukrowe to jest to ;))
OdpowiedzUsuńJa również preferuję peelingi na bazie cukru;) Za solą nie przepadam, ponieważ wywołuje u mnie podrażnienia. Najbardziej lubię cukrowe peelingi Perfecty:) Ich konsystencja najlepiej odzwierciedla moje preferencje;)
UsuńNajczęściej kupowany przeze mnie peeling. :) Bardzo go lubię min za zapachy.
OdpowiedzUsuńJa parę lat temu regularnie korzystałam z peelingów Joanny. Potem postanowiłam poznać propozycje pozostałych firm. Choć najbardziej cenię zdzieraki na bazie cukru, to z przyjemnością zapoznałam się z imbirową wersją peelingu Joanny:)
UsuńLubię Joannowe peelingi :)
OdpowiedzUsuńJest w czym wybierać:) Na rynku ciągle pojawiają się nowe wersje tego produktu, który świetnie radzi sobie z usuwaniem martwego naskórka;)
UsuńMam go właśnie w szufladzie, czeka na swoją kolej - wiem, że się sprawdzi, bo miałam kiedyś wersję z gorzką pomarańczą :)
OdpowiedzUsuńGorzkiej pomarańczy jeszcze nie próbowałam;) W kolejce czeka na mnie peeling kawowy z Joanny. Mam nadzieję, że jego zapach nie odzwierciedla nazwy. Nie przepadam za kawą;)
Usuńja najczesciej siegam po wlasnorecznie zrobiony peeling kawowy:))
OdpowiedzUsuńTen peeling musi być świetny, ponieważ wiele osób o nim wspomina;) Ja nie umiem znieść zapachu kawy, więc raczej się na niego nie zdecyduję;)
UsuńJa też muszę uważać z peelingami do twarzy, gdyż mam wrażliwą cerę z tendencją do pękających naczynek. Do ciała zwykle używam domowego peelingu kawowego :)
OdpowiedzUsuńNiestety, przy naszych naczynkach musimy pożegnać się z korundem, który podobno fantastycznie wygładza twarz. Ja jestem wierna peelingom enzymatycznym, ale w przypadku ciała można poszaleć z mocniejszymi zdzierakami;)
UsuńNie miałam jeszcze tych peelingów, podobnie jak w ogóle innych produktów do ciała Joanny, mam już na liście zakupów truskawkowe masło do ciała i jakiś z tych właśnie peelingów. :-)
OdpowiedzUsuńOstatnio widziałam to truskawkowe masło do ciała, ale czekam na recenzje, ponieważ nie chciałabym się nadziać na produkt o słodkim, mdłym zapachu;) Mam uraz po produktach Farmony z serii Sweet Secret;)
UsuńMam truskawkowy i jestem zadowolona, a jeśli chodzi o peelingi to uwielbiam mocne zdzieraki:)
OdpowiedzUsuńOd wersji truskawkowej rozpoczęłam swoją przygodę z peelingami do ciała;) Za każdym razem, jak przypominam sobie tę buteleczkę, to powracają przyjemne wspomnienia z LO;)
UsuńMiałam kiedyś fazę na te peelingi, kupowałam na zmianę a to kiwi a to truskawkę.
OdpowiedzUsuńSą w porządku, ale trochę mi się już znudziły ;)
Ja swoją przygodę z peelingami do ciała rozpoczęłam od truskawkowego zdzieraka z Joanny. Potem postanowiłam sprawdzić wersję z grejpfrutem. Jednak nie lubię monotonii, toteż często sięgam po nowości;)
Usuńz tej serii miałam porzeczkowy i truskawkowy :) piekne zapachy ale ogolnie bez szału :)
OdpowiedzUsuńMuszę się rozejrzeć za wersją porzeczkową:) Mam nadzieję, że jej smak jest kwaskowaty;) Te peelingi prezentują się całkiem przyzwoicie, ale do ideału trochę im brakuje;)
UsuńJa kiedyś próbowałam tych peelingów z Joanny, ale w owocowych wersjach i mi kompletnie nie przypasowały. Choć z tym mogłoby być inaczej, bo jakoś tak wychodzi, że najbardziej się u mnie sprawdzają właśnie antycellulitowe peelingi. Mój ulubieniec numer jeden to pomarańczowy peeling antycelullitowy z Lirene, a jego godnym następcą jest ten żółty z Garniera :)
OdpowiedzUsuń*godnym zastępstwem ;)
UsuńNiektóre osoby mogą odbierać owocowe wersje jako stosunkowo mdłe. Ja akurat lubię kompozycje zapachowe, którymi wzbogacono peelingi Joanny, ale wyczuwam w nich powiew chemii, który nie każdemu nosowi przypadnie do gustu;)
UsuńKojarzę produkt Lirene o właściwościach antycellulitowych. Nie wiedziałam o tym, że Garnier wypuścił na rynek peeling;)
U mnie to nie kwestia ich zapachów, choć też mnie nie zachwyciły, a raczej całego produktu ogólnie. Zaciekawiłaś mnie jednak tym produktem na tyle, że popatrzyłam na ofertę Joanny i nabrałam ochotę na wersję kawową. Do tego, by kręcić swój peeling nie jestem przekonana, a uwielbiam zapach kawy.
UsuńCo do Garnier, to peeling należy do tej żółtej serii (Garnier Skin Naturals, Intensywna pielęgnacja ujędrniająca skórę, Cukrowy peeling do ciała) i jest już dostępny dłuższy czas, na wizażu są pierwsze recenzje z połowy 2006 roku, więc ciekawe, że się na niego nie natknęłaś :) Tak, czy inaczej to polecam oba, ten i ten z Lirene :)
Ja szczerze mówiąc, również nie umiem wykrzesać z siebie zapału do ukręcenia domowego peelingu;) Czasami wolę pójść na łatwiznę i skorzystać z gotowców;) Mam ten peeling, czeka w zapasach na swoją kolej. Prawdopodobnie jutro będzie miał swoją premierę, bo zużyłam wersję z imbirem, a peeling staram się wykonywać 2-3 razy w tygodniu. Wcześniej muszę mu tylko zrobić małą sesję zdjęciową;)
UsuńPoszukałam w internecie i już wiem, dlaczego go nie kojarzę;) Ten peeling jest zawarty w takiej tubce przypominającej żel do twarzy:) Przyzwyczaiłam się do plastikowych słoiczków i przeźroczystych butelek;)
Lubię te pilingi z Joanny, fajne i tanie ;) Aczkolwiek teraz używam tylko tych domowych : z kawy lub z cukru :)
OdpowiedzUsuńChętnie wykonam domowy peeling na bazie cukru;) Do kawy mnie nie ciągnie, bo nie lubię jej zapachu;)
UsuńZ Joanny lubię truskawkę i gruszkę.
OdpowiedzUsuńKupuję od czasu do czasu.
Moim ukochanym peelingiem jest peeling kawowy z Clareny.
Genialny.
Niestety, troszkę drogi.
Nie wiedziałam, że Joanna wypuściła na rynek wersję z gruszką:) Muszę się za nią rozejrzeć, ponieważ bardzo lubię zapach tego owocu;)
UsuńJa jestem skłonna zapłacić więcej za dobry peeling, ale nie może on bazować na kawie, bo źle reaguję na jej zapach;)
Miałam peeling Joanny i uznałam go za totalną porażkę. O ile nieźle usuwał naskórek, o tyle nie dawał sobie rady z rogowaceniem się skóry. Dla mnie miernota.
OdpowiedzUsuńKorzystam tylko z gruboziarnistych peelingów i tylko z nich. Wówczas moja skóra jest niesamowicie miękka przez 3 dni, a trzeciego dnia powtarzam zabieg :)
Pozdrawiam
U mnie się sprawdza, ale masz rację, każda skóra ma inne wymagania i trzeba to uwzględnić przy wyborze kosmetyków:)
UsuńRównież lubię ten efekt, gdy wychodzę z łazienki, a moja skóra jest miękka i błyskawicznie chłonie każdy balsam;)
Oczywiście używałem tych peelingów! Ale jak dla mnie one raczej łagodne są. Wolę mocniejsze zdzieraki, choć pachną niesamowicie : ))
OdpowiedzUsuńDla mnie peelingi z Joanny są dosyć mocne, chociaż pod tym względem przegrywają z cukrowymi zdzierakami Perfecty, które notabene bardzo lubię:) Masz rację, że zapach produktów Joanny jest niesamowity;) Firma wie, jak zdobyć wierne grono klientów;)
Usuńdokładnie ten sam peeling miałam , bardzo lubię te mini buteleczki produktów Joanny , jest duża szansa że produkt się szybko nie znudzi bo szybko go ubywa a dla mnie to akurat plus
OdpowiedzUsuńJa nie znoszę monotonii, dlatego cieszę się, gdy trafiam na miniaturkę peelingu czy lakieru do paznokci;) Wówczas istnieje choć cień szansy, że zużyję taki produkt:)
UsuńNiestety zapach tego peelingu do mnie nie przemawia :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Rozumiem:) Każdy ma inne preferencje zapachowe;) Ja raczej się nie skuszę na indyjskie kosmetyki, ponieważ nie lubię kadzidlanych nut;)
UsuńZ tych miniaturek najfajniejsza dla mnie jest wersja kawowa.
OdpowiedzUsuńMam tę wersję;) Czeka na swoją kolej. Mam nadzieję, że jej zapach nie odzwierciedla kawy, bo w przeciwnym razie będę musiała ją sprezentować mamie;)
UsuńLubię gruszkową, cudna <3 Na spotkaniu przypadł mi w udziale również imbirowy, ale nawet nie otwierałam, bo nie znoszę zapachy imbiru.
OdpowiedzUsuńZ kupnych peelingów nic nie pobije Tso Moriri i Fennela. No i może ryżowego z Bandi.
Ja akurat lubię zapach imbiru, ale wiem, co masz na myśli, bo podobną awersję żywię do cynamonu;)
UsuńMuszę się przejść do Hebe i rozejrzeć za peelingiem ryżowym z Bandi:)
a ja czekam aż mi się skończy krem do rąk Rossmanowy, mam go b.długo i częstuje nim wszystkich w pracy :), sama go nie używam bo zapach i wchłanialność jego są dla mnie nie do przyjęcia...
OdpowiedzUsuńJa stosuję ten krem na noc, po czym zakładam rękawiczki, więc problem kiepskiej wchłanialności nie jest dla mnie tak uciążliwy. Aczkolwiek ten zapach jest irytujący, dlatego postanowiłam zrobić sobie przerwę od produktu Isany i aktualnie korzystam z kosmetyku wypuszczonego na rynek przez AA, który roztacza przyjemną, kokosową woń:)
UsuńJa częstuję wszystkich domowników masłem z Farmony, bo nie mogę znieść jej mdłego, czekoladowego zapachu.
Ja niestety po tym peelingu (w wersji kiwi i truskawka) dostałam wysypki :/ nie lubimy się od tego czasu. Używam peelingu czekoladowo-kokosowego z Perfecty oraz brzoskwiniowego z Marizy i bardzo je lubię. Zarówno za właściwości jak i za zapach. Ogólnie wolę te cukrowe.
OdpowiedzUsuńJa też najbardziej cenię sobie peelingi na bazie cukru. Wspomniana przez Ciebie wersja peelingu Perfecty, czeka na swoją kolej;) Widzę, że zapowiada się obiecująco:)
UsuńTe peelingi Joanny zawierają wiele potencjalnych alergenów. Współczuję z powodu wysypki...