Odkrycie maseczek
bazujących na glince okazało się rewolucją w moim życiu. Mamy do
wyboru kilka wariantów. Poznałam właściwości zielonej, białej i
żółtej glinki. Jednakże istnieje więcej propozycji maseczek.
Ostatnio postanowiłam zweryfikować działanie czerwonej glinki
Argiletz.
Postać
Maseczka trafia do nas w
postaci proszku, który należy uwodnić. Preferuję tego typu
rozwiązania, ponieważ mam pewność, że wykorzystam całą
zawartość opakowania. Nie muszę się spieszyć, ponieważ do
czerwonego proszku mogę powrócić nawet po kilku tygodniach. Należy
tylko właściwie dobrać miejsce przechowywania kosmetyku (ochrona
przed wilgocią).
Oczyszczenie
Po aplikacji czerwonej
glinki moja twarz była oczyszczona. Uczucie świeżości zawsze
wprawia mnie w dobry nastrój.
Zmatowienie
Maseczka usunęła z
mojej twarzy resztki łoju. Za sprawą czerwonej glinki moje lico
przez 3 h pozostaje matowe.
Zmniejszenie
widoczności porów
Mam wrażenie, że po
zastosowaniu maseczki dochodzi do delikatnego obkurczenia porów.
Wpływ na
niedoskonałości
Czerwona glinka
przyśpiesza gojenie niedoskonałości. Jeśli normalnie zmagam się
z nimi przez 4-5 dni, to po użyciu maseczki czas ten ulega skróceniu
di 48 h.
Aksamitna twarz
Muszę pilnować, by moje
dłonie zbyt często nie dotykały twarzy, ponieważ sprzyja to
przetłuszczaniu. Po czerwonej glince moja skóra jest aksamitna w
dotyku.
Wysuszenie
Maseczka nie przyczyniła
się do przesuszenia cery, ale podejrzewam, że właścicielki cery
suchej i normalnej mogłyby mieć do niej zastrzeżenia.
Zmywanie
Ten aspekt odsłania
największe mankamenty maseczki. Podczas jej usuwania, brudzimy
sanitaria. Należy je od razu wyczyścić, ponieważ glinka szybko
zasycha i staje się trudna do usunięcia. Warto podkreślić, iż
zmywanie maseczki nastręcza sporo trudności. Trudno doczyścić
twarz z jej resztek, co przejawia się pomarańczowo-brunatnym
odcieniem skóry. Tym samym czerwona glinka daje efekt kiepskiego
samoopalacza. Tych plam oczywiście można się pozbyć, ale wymaga
to sporych pokładów cierpliwości. Na tego typu zabiegi trzeba
zarezerwować sobie wieczór.
Zapach
Maseczka charakteryzuje
się dość specyficzną wonią. Wyczuwam w niej metaliczne nuty
żelaza i miedzi.
Zastyganie
Czerwona glinka bardzo
szybko zasycha na twarzy, dlatego trzeba mieć pod ręką wodę
termalną, gdyż zastyganie maseczki nie jest dla nas korzystne.
Wykazuje ona aktywność tylko w formie uwodnionej.
Zapychanie
Maseczka nie wykazuje
właściwości komedogennych (nie zapycha), dlatego może być
stosowana przez właścicielki cery tłustej i mieszanej.
Podrażnienie
Nie odnotowałam żadnych
niepożądanych reakcji. Maseczka nie wywołała u mnie
zaczerwienienia, pieczenia czy swędzenia.
Wydajność
Jedną saszetkę
wykorzystuję 4-krotnie.
Kraj producencki
Glinka pochodzi z
Francji.
Cena
Zakup jednej saszetki to
koszt rzędu 2,50 zł.
Dostępność
Czerwoną glinkę nabywam
w sklepie zielarskim.
Reasumując:
Czerwona glinka, podobnie jak jej „siostry”, przypadła mi do
gustu pod względem właściwości. Niestety, jej zmywanie potrafi
doprowadzić mnie do irytacji.
PS Miałyście okazję
poznać czerwoną glinkę? Jesteście zadowolone z jej właściwości,
czy kompletnie się u Was nie sprawdziła? Jak radzicie sobie z jej
zmywaniem?
karminowe.usta
ja mam czerwoną glinkę beloun i stosuję ją też na włosy, ale i tak wolę ghassoul :). a co do zmywania to odkąd mam szczoteczkę do twarzy to już żadna glinka mi niestraszna (ponoć dla bardziej wrażliwych skór dobrą do zmywania jest celulozowa gąbeczka).
OdpowiedzUsuńTo muszę sobie coś takiego sprawić:) Wcześniej miałam problem z nakładaniem maseczek, ale zaczęłam robić to pędzelkami i problem znikł;) Myślę, że gąbeczka/ściereczka na dobre rozwiąże kwestie techniczne, związane z aplikacją;)
Usuńo lubię takie glinki:)
OdpowiedzUsuńGlinki to świetna sprawa:) Pomagają pozbyć się nieciekawych towarzyszy;)
UsuńNie znam innej glinki poza zieloną, ale chyba muszę dać szansę innym "kolorom" :D
OdpowiedzUsuńJest jeszcze sporo do wypróbowania;) Kiedyś wiedziałam tylko o istnieniu białej i zielonej;)
UsuńJa zamówiłam sobie glinkę czerwoną z e-naturalne- wczoraj dostałam i bardzo ciekawa jestem jej działania :) Wcześniej jeszcze nigdy nie miałam żadnej ;)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, czy przypadnie Ci do gustu:) Jeśli poczujesz uczucie ściągnięcia, to sięgnij po hydrolat lub wodę termalną:) Glinka nie powinna zasychać, ponieważ wtedy nie działa;)
UsuńKiedy nakładam maseczkę, która zasycha (czyli większość) mam przy sobie hydrolat lub cokolwiek innego w sprayu i spryskuję skórę, gdy tylko poczuję ściągnięcie. Dzięki temu nie mam problemów ze zmywaniem, maseczki nie przesuszają mi skóry, a poza tym gdzieś czytałam, że glinka niby działa tylko wtedy, gdy jest wilgotna!
OdpowiedzUsuńTeż o tym czytałam:) Poza tym nie należy ich mieszać metalową łyżeczką:)
UsuńMam czerwoną, ale jeszcze jej nie używałam. Ja zmywam glinki gąbką calypso i schodzą doskonale :)
OdpowiedzUsuńMuszę się zaopatrzyć w jakieś akcesorium do zmywania, ponieważ jest to dla mnie najmniej przyjemny punkt wieczornego spa;)
Usuńsuper się zmywa taką glinkę ściereczką, np taką jak do ocm, polecam, a czerwona glinka to super broń na wszelkie niespodzianki na twarzy ;)
OdpowiedzUsuńMuszę się zaopatrzyć w ścierkę z mikrofibry albo w gąbkę;) W końcu zmywanie maseczek przestanie być udręką;)
UsuńCzerwona glinka jest bardzo dobra, ja chyba nie umiałabym wybrać, którą bardziej wolę. Wszystkie cudownie działają na moją cerę :).
OdpowiedzUsuńJa jestem zadowolona z glinek, ale najbardziej lubię białą:) Ale zawsze można korzystać z nich na zmianę;)
UsuńMoje postanowienie na Nowy Rok - częste wizyty w sklepach zielarskich i zabawy półproduktami. Zobaczymy, czy się uda :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe postanowienie:) Trzymam kciuki, aby udało Ci się w nim wytrwać:) Pamiętaj, zabawa z półproduktami wciąga;)
UsuńUwielbiam białą glinkę. Z czerwoną nie miałam jeszcze styczności :)
OdpowiedzUsuńJa też najbardziej lubię białą glinkę, choć teoretycznie najbardziej zadowolona powinnam być z zielonej;)
UsuńObecnie jestem na etapie testowania pierwszej glinki - ghassoul. Pierwsze wrażenia pozytywne :) Jak skończę z tą chciałabym spróbować pozostałych.
OdpowiedzUsuńJa żałuję, że nie zamówiłam glinki ghassoul w ramach DDD, bo stacjonarnie nie mam do niej dostępu...
Usuńczerwona twarz ;p
OdpowiedzUsuńMój TŻ się przeraził, gdy wyszłam z łazienki z taką czerwoną twarzą;P Potem się śmiał, że pretenduję do miana przywódcy Indian:D
Usuńmoże spróbuj zmywać glinki gąbeczką kalypso?
OdpowiedzUsuńO widzisz, muszę się zaopatrzyć w takie akcesoria:) Dotychczas korzystałam z wacików kosmetycznych, co było dość nieprzyjemnym doznaniem w przypadku niektórych maseczek...
Usuńw takim razie koniecznie wypróbuj celulozowe gąbeczki. albo zmywaj maski pod prysznicem ;)
UsuńChyba jednak wolę celuluzowe gąbeczki:) Nie lubię gdy po mojej twarzy leje się woda;)
UsuńMi czerwona glinka bardzo przypadła do gustu (i jak dla mnie zmywała się najłatwiej ze wszystkikch używanych ;)), jednak zrezygnowałam z niej po doczytaniu, iż przy regularnym stosowaniu może dać efekt lekkiej opalenizny.
OdpowiedzUsuńJa już raczej do niej nie wrócę... Trudno się ją zmywało, poza tym nie chcę uzyskać efektu "lekkiej opalenizny";) Za bardzo lubię swoją bladą twarz;)
UsuńA ja nie lubię swojej bladej twarzy :( Zbyt mały wybór podkładów :D
OdpowiedzUsuńW aptece kręcę się co chwilę koło tej glinki kilka razy dziennie, ale do tej pory się nie skusiłam. Ogólnie jakoś w ciągu ostatnich miesięcy odstawiłam glinki.
Nie spełniają Twoich oczekiwań czy nie zniechęca Cię ich zmywanie i aplikacja?
UsuńCo do podkładów, to te drogeryjne mają bardzo ograniczoną paletę, ale wśród minerałów można wybierać:) Nie brakuje jasnych odcieni;)