Przed miesiącem
opisywałam Wam swój plan
walki o piękną cerę. Myślę, że nadeszła pora na
podsumowanie. Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić, które
postanowienia udało mi się wcielić w życie i z jakim rezultatem.
REALIZACJA POSTANOWIEŃ
Postanowienie nr 1:
Codzienna konsumpcja sałatek polanych łyżeczką oleju lnianego
Początkowo regularnie
przyrządzałam sałatki i dodawałam do nich odrobinę oleju.
Niestety, w pewnym momencie zabrakło mi na to czasu i zdecydowałam
się na prostsze rozwiązanie. Codziennie wieczorem piłam siemię
lniane. Ze względu na jego specyficzny smak, początkowo trudno było
mi się przełamać. Mimo to przez kilkanaście dni piłam siemię,
wyobrażając sobie swoją cerę w lepszym stanie.
Postanowienie nr 2:
Okłady z naparu lawendy
Skończyło się na
używaniu hydrolatu lawendowego. Niestety, ten po tygodniu mi się
skończył, a w kolejnych dniach nie uzupełniłam swoich zapasów.
Od paru tygodni próbuję złożyć zamówienie na ZSK, ale ciągle o
tym zapominam i w rezultacie wszystko odwleka się w czasie.
Postanowienie nr 3:
Maseczka z glinki
Rozpiera mnie duma. Udało
mi się systematycznie sięgać po tę maseczkę. W październiku
korzystałam zarówno z zielonej glinki, jak i białej. Moja skóra
lubi takie zabiegi;) Przekonałam się, że maseczkę można nakładać
regularnie, trzeba tylko właściwie zarządzać czasem. Ja glinkę
aplikowałam na twarz przed serialem, który regularnie oglądam. W
związku z tym, iż trwa on zaledwie 20 minut, po jego zakończeniu
zmywałam maseczkę i cieszyłam się piękną skórą.
Postanowienie nr 4:
Picie naparów z jasnoty białej
Codziennie piłam napary
z tej rośliny. Właściwości smakowo-zapachowe jasnoty białej
zdecydowanie przypadły mi do gustu. Wieczorne sporządzanie naparu
weszło mi w krew. W związku z tym, iż ostatnio zrobiło się
chłodniej, to taki napój doskonale mnie rozgrzewał.
Postanowienie nr 5:
Mineralny makijaż twarzy
Przez miesiąc do
wykonania makijażu twarzy wykorzystywałam kosmetyki mineralne. Tego
produkty Był to niewątpliwie najprzyjemniejszy punkt programu. W
końcu miałam do czynienia z podkładem, które świetnie
korespondował z moją jasną, chłodną karnacją. Przekonałam się
nawet do różu mineralnego, którego odcień początkowo mnie
zniechęcił. Zauważyłam, że jego umiejętna aplikacja, potrafi
zdziałać cuda. Ceglaste podtony stają się praktycznie
niewidoczne. Korektor mineralny to mój najlepszy przyjaciel.
Świetnie tuszuje niedoskonałości i jednocześnie działa na nie
leczniczo. Od dwóch miesięcy używam rozświetlacza mineralnego
wypuszczonego na rynek przez La Rosę. Jestem nim zauroczona.
OSIĄGNIĘTE REZULTATY
Jasnota biała jest
spokrewniona z pokrzywą zwyczajną. W związku z tym wysyp
podskórnych grudek przypisuję właściwościom detoksykacyjnym
jasnoty białej. Po dwóch tygodniach picia jasnoty faktura mojej
skóry skutecznie psuła mi humor. Przypominałam muchomora.
Nierówności pojawiły się dosłownie wszędzie. Nawet na moich
policzkach, na których zazwyczaj goszczą tylko zaskórniki.
Najwięcej nieprzyjaciół pojawiło się na czole. Początkowo
uważałam, że to one są moim najtrudniejszym przeciwnikiem.
Niestety, okazało się, że grudki nie potrafią się rozstać z
moim nosem. Chcąc się rozprawić z niedoskonałościami,
codziennie maskowałam je korektorem mineralnym z Lily Lolo, który
zawiera tlenek cynku o właściwościach przeciwbakteryjnych. Ten
produkt rzeczywiście skutecznie wysuszył część nieprzyjaciół.
Niestety, nie ze wszystkimi poradził sobie równie dobrze.
Regularne stosowanie
maseczek z glinki przyczyniło się do ograniczenia wydzielania łoju.
W ciągu dnia moja twarz zazwyczaj zaczynała się błyszczeć po
kilku godzinach od nałożenia makijażu. Za sprawą podkładu
mineralnego na moim licu dłużej gości mat.
Niestety, nie doczekałam
się zmniejszenia widoczności porów. Moje kratery wciąż straszą
otoczenie. Jednakże nie zamierzam się poddawać. Głęboko wierzę,
że jeśli nadal będę regularnie sięgała po maseczki z glinki, to
w końcu uda mi się zmniejszyć widoczność porów. Za ich sprawą
moja twarz zawsze wygląda fatalnie. Większość kosmetyków
podkreśla moje pory.
Nie wiem, czy efekt
zastosowanej kuracji, ale mam problem z oczyszczeniem twarzy z
zaskórników. Na dodatek ciągle pojawiają się nowe. W minionym
miesiącu postanowiłam powrócić do kwasu glikolowego, ale okazał
się on bezużyteczny. Moja skóra się do niego przyzwyczaiła...
Teraz musiałabym sięgnąć po mocniejszą artylerię. Tylko nie
wiem, czy chcę na nią uodparniać moją kapryśną cerę... Z
drugiej strony czuję się bezradna wobec tych regularnych wykwitów
zaskórników. Peeling enzymatyczny świetnie sprawdza się w
przypadku oczyszczania porów zlokalizowanych na nosie, ale nie radzi
sobie już z tymi obecnymi na policzkach. W ich przypadku muszę
korzystać z innych metod.
Obecnie na mojej twarzy nie brakuje też przebarwień i zaczerwienień. Te ostatnie to zasługa sezonu grzewczego, który rozpoczął się kilkanaście dni temu. Mam cerę naczynkową. Podejrzewam, że w grudniu będę musiała zająć się maskowaniem popękanych naczynek. Obecne zaczerwienienia stanowią dopiero trailer horroru, którego premiera przewidziana jest na środek zimy.
Reasumując:
Decydując się na picie naparów z jasnoty białej, brałam pod
uwagę uboczne efekty detoksykacji. Nie jest łatwo wychodzić z
domu, gdy na twarzy goszczą podskórne grudki, ale kiedyś i tak
dałyby o sobie znać. Mam nadzieję, że dalsze stosowanie kuracji
poprawi kondycję mojej cery. Uważam, że na satysfakcjonujące
rezultaty trzeba poczekać kilka miesięcy.
PS Jak radzicie sobie z
zaskórnikami? Znacie jakieś sprawdzone metody?
karminowe.usta
Ja chyba niedługo zacznę walkę z niedoskonałościami lekiem Acne Derm. Nie mam już na nie siły. Glinka zielona to świetny wynalazek oczyszczający :)
OdpowiedzUsuńZielona glinka naprawdę jest genialna. Naprawdę fajnie oczyszcza twarz, ale z zaskórnikami zamkniętymi sobie nie radzi... Trochę boję się tego łuszczenia... Myślałam, żeby sięgnąć po Acne Derm przed świętami, wówczas nie będę musiała wychodzić z domu...
UsuńPodziwiam Cię, że dałaś radę pić siemię. U mnie to nie do przyjęcia! :)
OdpowiedzUsuńByło ciężko, ale wizualizacja zmian okazała się pomocna;) Zawsze staram sobie w takich chwilach wyobrażać sukces, jaki odnoszę;)
UsuńKarminowe usta, na zaskórniki zamknięte stosowałam (bo obecnie na chwilę odstawiłam) Acnederm. Obecnie stosuję tonik migdałowy i raz na miesiąc mam w planie peeling migdałowy. Jestem już po pierwszym peelinu - efekty świetne, buzia jak nowa, ale to złuszczanie to jakaś masakra... Łuszczyłam się ponad tydzień. W tym czasie ciężko nałożyć jakikolwiek podkład. Jakoś się zmusze, bo przebarwienia i zaskórniki praktycznie całkowicie zeszły.
OdpowiedzUsuńA co do zaskórników, krotek ropnych to niezawodny jest olejek z drzewa herb. i olej pachnotkowy (wcieram go przed nałożeniem kremu Sylveco). Wiem, że pewnie już o tym gdzieś czytałaś, ale chciałam tak w skrócie, żeby komentarz miał ręce i nogi :)
Słyszałam o olejku z drzewa herbacianego i mam zamiar go kupić, tylko nie wiem, po jaki sięgnąć, aby mieć pewność, że na pewno nie zawiera jakiś dodatków... Myślałam nad zamówieniem ze sklepu ekologicznego:) Do tych olejków ze sklepu zielarskiego jakoś nie mam zaufania.
UsuńPeeling migdałowy brzmi całkiem interesująco:) Tylko musiałabym go wykonać przed świętami, wtedy będę liniała w domu:P Teraz chcę czy nie, muszę chodzić na zajęcia, a taka łuszcząca się skóra to spory dyskomfort...
Świetny post. Spróbuję jasnotę białą, nigdy wcześniej o niej nie słyszałam. Siemię lniane jadam codziennie i zauważam pozytywny wpływ na cerę:)
OdpowiedzUsuńDo siemienia można się przyzwyczaić:) Zwłaszcza w twarożku;) Gorzej z jego piciem:D Ale jeśli ma się wystarczająco silną motywację, to nawet to nie stanowi problemu;) Ja o jasnocie przeczytałam na blogu jednej z blogerek zajmujących się naturalną pielęgnacją:)
Usuńjestem zdania żeby lepiej na raz wysypało, niż meczyło na raty. A teraz można skórę oczyszczać i dba żeby nie powstawały nowe.
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam. Te grudki i tak by kiedyś wyskoczyły. Lepiej pomęczyć się raz, a potem mieć spokój. Teraz po prostu będę uważała na to, co nakładam na twarz.
UsuńW takim razie i ja musze zaczać robić regularne maski z glinki :)
OdpowiedzUsuńCo do zaskórników nie mam pojęcia bo nigdy ich nie miałam :)
To może masz cerę normalną albo suchą:) Na pewno nie masz mieszanej i tłustej;)
UsuńPatrzę na Twoje pory i wydaje mi się, że wcale nie są tak bardzo rozszerzone. Glinki to świetny sposób na piękną cerę :).
OdpowiedzUsuńI do tego całkiem przyjemny sposób;) Lubię nakładać na twarz takie "błotko":) Może jestem dziwna, ale zapach glinki mi odpowiada:)
UsuńMoże kwas LHA?:) Chociaz uwazam, że Twoja cera jest bardzo ładna :)
OdpowiedzUsuńTo świetny pomysł. LHA jest polecany do cery wrażliwej, ale skłonnej do niedoskonałości, a ja właśnie taką posiadam. Dziękuję za miłe słowa;*
Usuńja muszę się wybrać w końcu do dermatologa, bo mam dość moich wiecznie nowych pryszczy :(
OdpowiedzUsuńTo jest straszne. Gdy w końcu uda nam się uporać z jednymi niedoskonałości, po chwili pojawiają się nowe... Mnie z reguły wysypuje przed okresem. Odkąd stosuję świadomą pielęgnację, mam trochę przerwy. Ale chciałabym móc całkowicie zapomnieć o tym problemie...
UsuńMiałam nie kończący się wysyp po pokrzywie , niestety musiałam odstawić , teraz piję siemię lniane i nie wiem czy po nim też nie mam oczyszczania ? najlepiej by było jeść same płatki owsiane i żadnych przetworzonych produktów a tak się niestety nie da .
OdpowiedzUsuńNawet gdybyśmy chciały stosować się do tak restrykcyjnej diety, to i tak jesteśmy skazane na porażkę, ponieważ świeże warzywa i owoce zawierają nawozy, metale ciężkie. Nawet jeśli sami ich nie pryskamy, to ich pozostałości przedostają się do upraw wraz z wodami gruntowymi... Na działce obok zawsze znajdzie się ktoś stosujący nawozy...
UsuńMasz bardzo ładne oczy i gładką cerę :))
OdpowiedzUsuńO tak :)
UsuńJa teraz licze na poprawe cery przez zmiane wody. Obecnie faktycznie jest mniej sciagnieta ale zobacze co bedzie dalej.
Zmiana wody potrafi wpłynąć na stan skóry. Odkąd wymienili u mnie rury, to mocniej chlorują wodę, a przez to mam wiecznie przesuszoną skórę. Nigdy nie miałam takiego problemu...
UsuńDziękuję Wam za komplement:)
UsuńU mnie plany równie ambitne, ale już gorzej z wykonaniem.
OdpowiedzUsuńNiestety ciągły brak czasu na cokolwiek :/
Brak czasu to zmora naszych czasów... Ostatnio brakuje mi go na wszystko...
Usuńmożesz wzmocnić naczynka naturalnymi kosmetykami. u mnie skutecznie działają serum pod oczy i na naczynka z Biochemii Urody i olej z kocanki (też BU), który mieszam z kremem na noc :)
OdpowiedzUsuńO oleju nie wiedziałam, zawsze stosowałam tylko hydrolat z kocanki:) Spróbuję coś z tym zdziałać, bo z naczynkami niestety też mam problemy...
UsuńZaciekawiłaś mnie tą jasnotą białą:)
OdpowiedzUsuńW smaku jest całkiem przyjemna. Przypomina połączenie pokrzywy i lipy. I najważniejsze, że działa detoksykacyjnie;)
Usuń