Dzisiejszy wpis będzie
wyjątkowy. Wczoraj opisywałam na Wizażu swoją przezabawną
historię. Czasami słyszałam komplementy nt. mojego makijażu,
zestawień kolorystycznych, ale zawsze padały one z ust kobiet. Moi
koledzy nigdy nie zwracali na to uwagi. Zawsze myślałam, że faceci
traktują makijaże jako zło konieczne. I szczególnie negatywnie
podchodzą do mocniejszych make-upów. Tym większe było moje
zdziwienie, gdy wczoraj moi dwaj koledzy stwierdzili, że mam ładny
cień do powiek i pomadkę, że bardzo pasują mi niebieskie powieki
i fioletowe usta. Moja przyjaciółka była przy tym i też ją
zamurowało.
Mój wczorajszy makijaż
był bardzo prosty, bo zaspałam. Zdecydowałam się tylko na krem z
filtrem, kobaltowy cień do powiek z Inglota 424 P, niebieską kredkę
z Yves Rocher i lip tint z Inglota nr 54. Makijaż był
kilkuminutowy, po czym wybiegłam z domu. Tym bardziej nie sądziłam,
że wygląda on jakoś specjalnie.
Postanowiłam Wam pokazać
o jakim lip tincie i cieniu mowa. Na zdjęciach mam na sobie tylko 3
kosmetyki, kredkę z Yves Rocher, lip tinta z Inglota oraz sławetny
cień również z Inglota. Nie tuszowałam rzęs. Ostatnio unikam tuszy do rzęs. Wydaje mi się, że w każdym wyglądam, jakbym nie znała umiaru, że rzęsy są za mocno podkreślone. Szukam czegoś, co je tylko przyciemni. Na celowniku mam jeden tusz ze Zdrowych-kosmetyków. Ale maskara to jest jeden z tych kosmetyków, bez których mogę się obyć:) Wybaczcie lekkie przekłamania koloru i
cienie pod oczami. Te pierwsze wynikają ze sztucznego światła,
przy dzisiejszej chlapie nie mogłam zrobić lepszych ujęć. Cienie
pod oczami to efekt intensywnej nauki, w końcu mamy sesję:( Poza
tym to moje pierwsze zdjęcia oczu, długo nie umiałam ich w ogóle
uchwycić. Albo celowałam w czoło, albo w nos. Krótko mówiąc,
było zabawnie;) Chociaż trochę się rozluźniłam w przerwie
pomiędzy podajnikiem ślimakowym a kubłowym. Ewentualne prześwity
to efekt światła. Moje powieki były dokładnie pokryte cieniem, a
mimo to aparat wyłapywał prześwity.
A oto osławione
kosmetyki:
PS A Wy w makijażu oczu
stawiacie na kontrast czy harmonię? Lubicie delikatny fiolet na
ustach?
karminowe.usta
Oo, to fajnie :D w sumie ja rzadko słyszę opinie o moim makijażu... ostatnimi czasy jest bardzo delikatny. Mój facet bardzo lubi makijaż, bo uważa, że jest taki trochę niegrzeczny (nie kumam czemu, ale to fajnie ;D)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, jak wygląda niegrzeczny makijaż i co w nim takiego niegrzecznego;)
UsuńBardzo ładny makijaż :) Ja osobiście wolę czerwień na ustach ;)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie ;)
Czerwień po prostu uwielbiam, ale czasami zrywam z nią na rzecz fioletu albo brązu:)
UsuńJa z ust facetów chyba nigdy nie usłyszałam niewymuszonego komplementu na temat makijażu ;P Obojętnie jak byłam umalowana ;) A na co ja stawiam? Zależy od humoru :) Ust zazwyczaj mocno nie podkreślam - delikatna pomadka, błyszczyk i gotowe. Wolę za to dłużej popracować nad okiem ;D
OdpowiedzUsuńJa z kolei mam manię podkreślania ust. Nie wyjdę z domu bez pomalowanych ust. Mogę wyjść bez pudru, podkładu, różu, tuszu, ale nie bez pomadki:) Moja mama się śmieje, że mam to po babci, która w łazience miała całą szafkę szminek w odcieniach czerwieni, fioletu, brązu, koralu:)
UsuńDla mnie największym komplementem jest jak któryś nie może oderwać swoich oczu od moich oczu :D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie wolę podkreślone oczy, a usta naturalne, nie pasują mi żadne pomadki jakoś.. ;)
Oj to prawda, to bardzo miłe uczucie, gdy inni nie mogą oderwać wzroku od naszych oczu:)
UsuńWyszło faktycznie filetowo, ale i tak ładnie. Lubię się malować jednym cieniem ;)
OdpowiedzUsuńU mnie jest to sprawdzona metoda, gdy się spieszę albo muszę wyglądać dobrze. Przy mieszaniu cieni nie zawsze wyglądam reprezentacyjnie i o ile nie jest to problemem przy wyjściu na piwo, o tyle wolę nie straszyć ludzi na konferencji:P Ostatnio kusiło mnie na połączenie granatu z brązem, ale uznałam, ze lepiej postawić na sam brąz, skoro impreza oficjalna;)
UsuńLadnie chociaz nie dla mnie w fioletach mam wrazenie, ze moje cienie sa jeszcze wieksze :D Wtedy ma fiolet u gory i na dole naturalny :p
OdpowiedzUsuńOn w rzeczywistości nie jest fioletowy, tylko niebieski z podtonami fioletowymi, niestety, światło w przedpokoju przekłamuje... Na szczęście teraz będzie można korzystać z naturalnego światła, bo pogoda ma się poprawić:)
UsuńJa aktualnie testuję różne kolory na powiekach, ale zawsze wracam do mojego ukochanego nude (beże/brązy :P) Przyzwyczajenie bierze górę.
OdpowiedzUsuńMasz piękne oczy kochana :)
Dziękuję za komplement:)
UsuńJa też testuję różne kolory, ale i tak zawsze wracam do fioletu. Znając życie, jeszcze z tydzień pobawię się niebieskościami, a potem znowu na powiekach zagości czysty fiolet;)
I jak tu nie zauważyć, jak jest taki piękny :)
OdpowiedzUsuńKobiety zauważyć zauważą, ale facetom takie rzeczy się praktycznie nie zdarzają xD Cały czas zastanawiam się, czy moi koledzy się nie pochorowali, skoro zwracają uwagę na kolory cieni;P
UsuńJa widzę fiolet, ale spoko, ślepa jestem :D
OdpowiedzUsuńZazwyczaj nie mam czasu i nałożę ze 2 cienie-1 na całość i 1 z kąciku i załamaniu. Mocne usta mi się podobają, ale u mnie zdecydowanie to nie wygląda, więc jeśli już to stawiam na oczy ;d
Chociaż ostatnio i tak przerzuciłam się na delikatniejszy make up, często po prostu nudny.
Chochliku, też widzę fiolet:)
UsuńAparat i światło przekłamują. W rzeczywistości jest to kobalt z delikatnymi fioletowymi podtonami:)
UsuńA ten lip tint, to taki trwały lip tint, taki kilkugodzinny? ;) I Inglot ma takie rzeczy, a ja o tym nie wiem? :P
OdpowiedzUsuńNaprawdę dobrze się trzyma. Kiedyś zrobiłam nim usta o 7 rano i poszłam robić badania do pracy magisterskiej, jak wróciłam do domu koło 14, to usta nadal były zabarwione, ale mnie intensywnie. Na początku widać taki mocny fiolet, a po kilku godzinach robi się z tego fuksja. Ale jest spoko:) Tylko trzeba przed nakładać pomadkę ochronną, bo lubi przesuszać...
Usuń