Musicie mi wybaczyć, że
nieco rzadziej zamieszczam notki. Przede mną jeszcze 2 bardzo
ciężkie egzaminy, a poza tym uwielbiam piłkę nożną, a już
jutro rozpoczyna się Euro, więc prawdopodobnie będę żyła w
ciągłym niedoczasie. Ale dzisiaj znalazłam chwilę i chciałabym
podzielić się z Wami recenzją cienia z Inglota AMC Shine nr 133.
Kolor
Dosyć nietypowy, mamy tu
do czynienia z jaskrawą zielenią, która przypomina pąki liściowe
pojawiające się wczesną wiosną. W tym odcieniu można się
dopatrzyć żółtych i złotych podtonów. Kolor nastraja
optymistycznie.
Drobinki
Za sprawą tych drobinek
mamy do czynienia z efektem rozświetlenia. Cień nałożony na całej
powiece może przypominać syreni ogon. Początkowo bałam się tych
drobinek. Na szczęście nie wyglądają nachalnie, nie da się
ukryć, że nasza powieka odbija światło, ale jednocześnie nie
jest to efekt obsypania się brokatem. Dzięki drobinkom makijaż
oczu nie jest płaski. W zależności od kąta padania światła,
nasze powieki mienią się w odcieniach zieleni, złota i żółci.
Blendowanie
Zauważyłam, że cienie
z Inglota, które zawierają drobinki, lepiej współpracują z
innymi kosmetykami. Przy matach trzeba się nieźle namachać i
wypracować technikę, która pozwoli na estetyczne roztarcie granic.
W przypadku cieni z drobinkami nie miałam tego typu problemów.
Intensywność
Kolor jest naprawdę
bardzo intensywny. Malując oczy tym cieniem, raczej nie przejdziemy
niezauważone, więc jeśli nie chcemy przykuwać uwagi
wykładowcy/pracodawcy, to lepiej wykorzystać go na bardziej
niezobowiązujące wyjścia.
Trudny
do noszenia
Kolor jest dość trudny
do noszenia. Nie pasuje do każdego typu urody i kreacji. Do końca
sama nie wiem, czy nie wyglądam w nim dziwnie.
Osypywanie
Tego typu cienie zawsze
będą się mniej lub bardziej osypywać. Ale ten akurat osypuje się
w niewielkim stopniu.
Trwałość
Bez bazy cień na moich
powiekach utrzymuje się 3,5 godziny. Po upływie czasu zaczyna się
rolować, blaknąć, znikać z powieki. Robi to w sposób dość
nierównomierny, a że kolor jest specyficzny, to bardzo rzuca się
to w oczy. Na bazie z Inglota utrzymuje się nawet 7-8 godzin.
Podrażnienie/reakcje
alergiczne
Mam bardzo wrażliwe oczy
i z nie wszystkich cieni mogę korzystać. Ten nie podrażnił mnie,
nie przyczynił się do łzawienia ani zaczerwienienia.
Skład
Ponieważ zdecydowałam
się na wkład, to nie otrzymałam żadnej informacji nt. składu, w
związku z tym nie mogę go dokładnie przeanalizować. Ale przed
zakupem przyjrzałam się mu. Cień nie zawiera parabenów, które
mnie podrażniają. Jego skład jest bardzo przeciętny. Daleko mu do
ideału, ale tragedii też nie ma.
Cena
Warto zdecydować się na
wkłady, ponieważ możemy wówczas nie tylko komponować własną
paletkę, ale też zapłacimy mniej, bo zaledwie 10 zł.
Dostępność
Cień do nabycia na
stoiskach Inglota.
Reasumując:
bardzo lubię ten cień, ponieważ świetnie ożywia spojrzenie. Za
sprawą wiosennego odcienia zieleni i drobinek otrzymujemy ciekawy
efekt, dlatego nie musimy łączyć go z innymi cieniami, co pozwala
zaoszczędzić trochę czasu, gdy zaspałyśmy. Wkłady z Inglota są
naprawdę tanie, bo koszt jednego to 10 zł. Każda z nas znajdzie z
pewnością jakiś odcień dla siebie:)
PS Pozwalacie sobie od
czasu do czasu na takie szaleństwo na powiekach? Jak czujecie się w
takich żywych, intensywnych kolorach? Lubicie zieleń? Ja długo nie
umiałam się do niej przekonać, nastąpiło to dopiero kilka
miesięcy temu i teraz chętnie eksperymentuję:)
zieleń wygląda niemalże jak złoty na powiece, ale i tak kolor mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, ta zieleń wygląda różnie w zależności od światła. Czasami sama dostrzegam w niej złoto.
Usuńpiękny ten kolor!
OdpowiedzUsuńNa początku się go trochę bałam, ale postanowiłam zaryzykować:)
UsuńLubię zieleń. I lubię siebie w intensywnych kolorach
OdpowiedzUsuńMi ostatnio znudziły się typowe dzienniaki i zaczęłam eksperymentować z kolorami. Wcześniej trzymałam się tych bezpiecznych...
Usuńmam ten kolor i stwierdzam, że jest poniekąd ciężki w obejściu - konsystencja raczej kremowa i trzeba go sporo nałożyć aby nie był drobinkami a kolorem...
OdpowiedzUsuńco nie zmienia faktu, że przy niebieskich oczach prezentuje się zawrotnie :)
Byłam ciekawa, jak będzie pasował niebieskim oczom. Po Twoim opisie wnioskuję, że wygląda świetnie;)
UsuńPodoba mi się na twoich powiekach. W opakowaniu jednak prezentuje się mało wyjściowo. Ja szaleństwa na powiekach uwielbiam. Używam matowej pomarańczy, żółci, czy nawet nieszczęsnego Golden Rose z Kobo, który na moim powiekach jest wręcz żarówiasty ;)
OdpowiedzUsuńMuszę się przyjrzeć Golden Rose z Kobo, bo nie widziałam jeszcze cieni tej marki. Jestem ciekawa tego żarówiastego efektu:)
Usuńpiękny kolor, żałuję że do mnie taki kompletnie nie pasuje ;)
OdpowiedzUsuńJa tak mam z koralem. Uwielbiam na niego patrzeć, ale jednocześnie wiem, ze mi nie pasuje... Koralowe usta muszę podziwiać u innych, bo sama wyglądałabym w nich tragicznie...
Usuńwkład do paletki kosztuje 10 zł ?
OdpowiedzUsuń:D
to coś sobie wybiorę a co!
Tak:) 10 zł to nie jest duży wydatek, a wybór jest przeogromny:)
Usuńchętnie bym ją z czymś połączyła ;)
OdpowiedzUsuńJa też chętnie bym wypróbowała ją w jakimś połączeniu, do tej pory najlepiej wypadało połączenie z inną zielenią, taką bardziej trawiastą, ale to nie do końca było to, czego oczekiwałam...
UsuńZ zielonych cieni Inglota mam coś co przypomina khaki. Taka zgniła zieleń z drobinkami. Świetnie wygląda w połączeniu z brązem.
OdpowiedzUsuńTwój zieleniak też wygląda świetnie, aczkolwiek sama bałabym się go nałożyć na powieki:)
Nie wiem, czy mówimy o tej samej zgniłej zieleni z Inglota, ale mam coś podobnego i rzeczywiście z brązami wygląda rewelacyjnie:) Lubię tę zgniłą zieleń łączyć z czernią, bo wtedy uzyskuję taki wieczorowy efekt:)
Usuń