Ostatnio mam trochę spraw na studiach, tradycyjnie nastąpił efekt kumulacji. Tak jest zawsze, choćby człowiek starał się wszystko rozdzielić w czasie, to i tak będzie miał efekt kumulacji. Dlatego mam mniej czasu na notki, ale dzisiaj znalazłam chwilę i postanowiłam przedstawić Wam kosmetyk, który niebawem mi się skończy. Szkoda byłoby wyrzucić opakowanie, nie zamieściwszy wcześniej recenzji. Dziś podzielę się swoimi wrażeniami związanymi z użytkowaniem kremu do rąk z Garnier zawierającym ekstrakt z masła shea(chodzi o te zielone tubki z L.bifidus).
Deklaracje producenta:
„ Krem do rąk Nawilżająca Pielęgnacja 7 dni wzbogacony został, po raz pierwszy w Garnierze, o składniki L-BIFIDUS, inspirowany probiotykami znajdującymi się w jogurtach naturalnych. L-BIFIDUS wzmacnia naturalną barierę ochronną skóry, chroniąc ją przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi, takimi jak twarda woda, ogrzewanie, powodującymi nadmierne wysuszanie skóry.
Lekka, szybko wchłaniająca się formuła została wzbogacona o masło shea, aby zregenerować i odżywić twoją skórę”
Ładnie pachnie
Ten kosmetyk uwielbiam za zapach. Jest to dość dobrze wyczuwalna woń, która kojarzy mi się z drzewem oliwnym. Generalnie ten zapach sprawia wrażenie, że dbamy o siebie. Jak byłam małą dziewczynką to moja mama używała wielu pachnących kremów, wówczas bardzo jej tego zazdrościłam. Tego typu zapachy kojarzyły mi się kobiecością, elegancją, ugruntowaną pozycją zawodowo(oczywiście wtedy nie nazywałam w ten sposób swoich odczuć;P).
Niezbyt tłusta konsystencja
Krem jest biały, nie jest zbyt tłusty, ale też nie przecieka między palcami. Mamy tu do czynienia z lekką formułą, którą bardzo lubię. Nie przepadam za tłustymi kosmetykami, nie lubię czuć się czymś obklejona.
Nawilża średnio
Kosmetyk nawilża, ale średnio. Jego poprzednicy lepiej spełniali to zadanie. Naprawdę, miałam wcześniej krem wybielający z Perfecty, „jedwabne rękawiczki” z Eveline. Dodam tylko że nie jestem osobą oczekującą spektakularnych efektów w tej materii. Po prostu ma nawilżać, zapobiegać nadmiernemu przesuszeniu skóry, a radzi sobie z tym bardzo średnio. Na pewno odradziłabym go swojej przyjaciółce, która ma bardzo popękaną skórę rąk.
Nie radzi sobie z mocno popękaną skórą
Zdarzyło mi się jakiś czas temu wyjść z nie w pełni wysuszonymi rękami. Skóra na kciuku strasznie się przesuszyła, pękała samoistnie. Do tej pory zwykłe kremy do rąk radziły sobie z takimi awaryjnymi sytuacjami. Ten nie sprostał temu zadaniu.
Bardzo delikatnie ją napina
Jeśli nie mamy wymagającej skóry, jeśli nosimy rękawiczki i uważnie wycieramy ręki przed wyjściem na taką mroźno-wietrzną pogodę, to będzie zapobiegał utracie wody i delikatnie napinał naszą skórę. W przeciwnym razie tego efektu nie dostrzeżemy.
Nie uczula
Mnie ten krem nie uczulił. Nie wystąpiła wysypka ani zaczerwienienie.
Często można go dostać na promocji
Ten krem bardzo często można dorwać w niskiej cenie. 10.11 był w Rossmannie za 3,99 zł. W Superpharmie często dają go za 4,99 zł. W regularnej cenie kosztuje około 7-8 złotych. Nie jest specjalnie drogi, ale w tej cenie mogę kupić „jedwabne rękawiczki” z Eveline, które w porównaniu z nim potrafią zdziałać cuda.
Jest dość wydajny
Jedna tubka o pojemności 75 ml wystarczyła mi na ponad 2 miesiące. To całkiem niezły rezultat.
Szkoda, że ma zakrętkę
Nie lubię jak kremy do rąk mają zakrętki, jak potem je dokręcić, gdy nasze palce ślizgają się po całym opakowaniu? Zdecydowanie wolę takie opakowania, gdy podnosi się nakrętkę i zatrzaskuje. Mam nadzieję, że wiecie, o czym mówię, bo nie umiem tego inaczej ująć;) Jak to mawia moja wykładowczyni:”kobieta kobietę zawsze zrozumie”.
Średnio radzi sobie z ochroną przed czynnikami zewnętrznymi
Jest to jedna z właściwości deklarowanych przez producenta, która niestety jest trudna do wychwycenia. Ten krem zdecydowanie nie jest przeznaczony na sezon grzewczy i wietrzny. Można go nakładać na ręce, wiatr zawieje i nasze ręce będą niewiele mniej przesuszone niż bez niego.
Skład
Zawiera parabeny, glicerynę, paraffinum liquidum, co zbyt dobrze o nim nie świadczy. Ale ma też całkiem ciekawe ingredienty, jak choćby olej palmowy, masło shea, olej z oliwek. Te składniki są naprawdę ciekawe, szkoda, że kosmetyk nie jest konserwowany naturalnymi środkami np. kwasem cytrynowym, który dodatkowo wybieliłby nam dłonie.
Wchłania się 10 do 15 minut
Nie jest to krem, który wchłonie się raz dwa. Przez 15 minut czujemy, że nasze ręce są tłuste. Ale ja go i tak używam na noc, więc nie jest to problem. Znam kremy, które dłużej się wchłaniają.
Nie tworzy tłustego filmu
Gdy używałam kremu z Perfecty to budziłam się rano z taką niewidzialną powłoką na rękach. Ten nie daje takiego efektu, za co ma ode mnie małego plusika.
Nie rozjaśnia skóry dłoni
Dłonie to ta partia ciała, która nieustannie jest narażona na działanie promieni słonecznych, przez co też często się przebarwia, dlatego lubię preparaty, które minimalnie redukują widoczność tychże plam.
Ładna tubka
Ta jasna zieleń pobudza:) Opakowanie zdecydowanie w moim typie:)
A Wy jakich kremów używacie w takie dni, gdy skóra dłoni jest narażona na wysuszenie i popękanie? Znacie jakieś dobre kremy bez parabenów?
PS Dorwałam dzisiaj szminkę swoich marzeń, mam na myśli kolor. Znalazłam matową, ciemnofioletową, taką jagodzianą szminkę w Sephorze. Zapłaciłam za nią 39 zł i jestem bardzo szczęśliwa. Muszę tylko opanować jej aplikację, żeby nie uwidaczniała moich wysuszonych skórek. Była tam też pomadka bordowa, po którą zapewne wrócę się w najbliższym czasie. Nie chciałam brać dwóch takich samych szminek, by potem nie przeżyć zawodu, że zapłaciłam prawie 80 zł za marny jakościowo produkt. Wcześniej nie używałam szminek z tej serii. Zastanawiam się też nad kredką do ust z Inglota. W Galerii Dominikańskiej znalazłam te kredki i jedna z nich zdecydowanie mi przypasowała. Ale nie wzięłam jej, bo boję się, że może przesuszać mi usta, które już teraz są strasznie zniszczone.
nan inny z tej serii za 99 groszy (jak się ma kupon, to w tesco odejmują przy kasie 5zł od kazdego produktu garnier).
OdpowiedzUsuńa ten kupon jest na wizazu albo na moim blogu :D
Dzięki za info:)
OdpowiedzUsuń