Dawno nie czytałam tak dobrej powieści obyczajowej jak
Kiedyś nadejdzie ten dzień. Monika
Koszewska stworzyła główną bohaterkę, którą od razu polubiłam. Dość mocno się z
nią utożsamiam, ponieważ nie jest to kolejna mimoza, która czeka, aż spotka ją
szczęście albo żyje niczym pasożyt na koszt bogatego męża. Maria jest kobietą z ambicjami. Lubi swoją
pracę w marketingu i czuje ogromną satysfakcję, gdy jej kolejne projekty
odnoszą sukces. Ma głowę pełną pomysłów, zdrowe podejście do życia, wspaniałych
przyjaciół i żelazne zasady.
Maria pracuje jako szefowa marketingu w polskim oddziale
firmy kosmetycznej. Planuje wielką kampanię reklamową przed Bożym Narodzeniem.
Nie od dziś wiadomo, że jest to ulubione święto Polaków, na którego celebrację
potrafią się zapożyczyć. Przed świętami dobrze stworzona kampania marketingowa
jest w stanie wygenerować ogromne przychody.
Maria pracuje ze świetnymi dziewczynami, ma dobre relacje z
dyrektorami, ale zupełnie nie dogaduje się z Justyną, która jest spokrewniona z
właścicielami firmy. To właśnie rywalizacja z nią stanowi główną oś
powieści. Ich potyczki słowne, okraszone
ogromnym poczuciem humoru Marii czyta się z zaciekawieniem.
Maria przykłada dużą wagę do swojego wyglądu, dlatego mimo
napiętego grafiku ćwiczy, odżywia się zdrowo i chodzi na zabiegi kosmetyczne.
Jej uroda sprawia, że wiele kobiet jej nienawidzi. Gdy patrzą na nią, odczuwają
zazdrość. Jednak, jak Maria słusznie zauważa, wiele z nich jest po prostu
leniwych. Nie rusza się, ale je słodycze na potęgę, nie chodzi do fryzjera, nie
dba o dobór odpowiednich ubrań. Tak właśnie zachowują się sąsiadki Marii, które
przez swoje negatywne nastawienie oraz kompleksy nie potrafią dogadać się ze
swoimi mężczyznami. Ciągle wszczynają awantury, bo mają niską samoocenę. Czy
Marii uda się je namówić do pracy nad sobą?
Maria nie narzeka na brak adoratorów. Wyznaje jednak żelazną
zasadę – czeka na uderzenie pioruna sycylijskiego, nie zgadza się na związek z
rozsądku. Muszę przyznać, że to bardzo spodobało mi się w książce Kiedyś
nadejdzie ten dzień. Maria nie boi się być sama, bo wiedzie szczęśliwe,
wartościowe życie. Jest pewna siebie, zna swoją wartość, realizuje swoje
marzenia. Jak się pojawi ten jedyny, to
od razu poczuje, że to pan właściwy, da mu szansę. Jeśli nie, to nie będzie
marnować czasu na znajomość bez perspektyw. Woli go przeznaczyć na spotkanie ze
znajomymi czy wypad do Kijowa.
Kiedyś nadejdzie ten dzień to książka z pozytywnym
przesłaniem. Pokazuje, że kobieta do pełni szczęścia wcale nie potrzebuje
faceta. Aby być szczęśliwym z kimś, najpierw trzeba być szczęśliwą sama ze
sobą. Maria ma też dobrą intuicję do mężczyzn. Na kilometr wyczuwa tych, którzy
są mili tylko przez chwilę, a w rzeczywistości mają naturę babiarzy. Kiedyś
nadejdzie ten dzień to książka okraszona sporym poczuciem humoru. Dzięki dużej
liczbie dialogów czyta się ją lekko i przyjemnie.
Książka raczej nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńTęsknię za czasami, kiedy miałam więcej wolnych chwil na czytanie... :(
OdpowiedzUsuńWydaje mi się bardzo ciekawa :) Idealna na długie wieczory.
OdpowiedzUsuń