Zdaję sobie sprawę, że wiele osób ma już dosyć informacji o
COVID-19. Jednak książka Debory MacKenzie zasługuje na uwagę. To nie tylko
książka poświęcona samemu koronawirusowi, lecz także innym patogenom, które
stanowią dla nas większe zagrożenie od COVID-19. Autorka zastanawia się, co możemy zrobić, aby
zapobiec kolejnym pandemiom. Zwraca też uwagę na konieczność tworzenia nowych
antybiotyków oraz szczepionek. Wszystkie podane przez nią informację mają
podłoże naukowe. Na końcu książki znajdziemy
bogatą bibliografię.
Debora MacKenzie zaczyna od analizy tego, co się wydarzyło
pod koniec zeszłego roku w Chinach. Wskazuje kolejne zaniedbania, które
przyczyniły się do wybuchu pandemii. Na pewno ta mogłaby być łatwiejsza do
opanowania, gdyby Chiny nie ukrywały długo informacji o tym, że nieznany wirus
przenosi się z człowieka na człowieka. O zachorowania długo podejrzewano tylko
osoby mające bezpośredni kontakt z żywymi zwierzętami na targu w Wuhanie. Uważano, że wirus czasem może przeskoczyć z
nich na człowieka, ale nie przenosi się już między ludźmi. Lekarzom zakazano
też noszenia specjalistycznego sprzętu ochronnego, aby niepotrzebnie nie straszyć
pacjentów, co naraziło wielu medyków na zachorowanie.
Nie tylko Chińczycy długo zwlekali z reakcją, wymagała ona
bowiem podjęcia niepopularnych decyzji. Podobną postawę przyjęli europejscy przywódcy,
w tym premier Wielkiej Brytanii, Boris Johnson.
Uważali oni, że koronawirus albo nie dotrze do Europy, albo będzie jak lekka
grypa. Wkrótce jednak cała Europa poza Szwecją wprowadziła lockdown. Jednak
wtedy było już za późno, aby złapać gina.
Debora MacKenzie zwraca uwagę na trudności, jakie pojawiają się
przy opracowywaniu szczepionek. Po pierwsze, firmom farmaceutycznym nie opłaca
się często nad nimi pracować. Na grypę ludzie niechętnie się szczepią. Poza tym
wirusy szybko mutują i zmienia się ich białko, przez co szczepionka oraz
uzyskane dzięki niej przeciwciała stają się bezużyteczne.
COVID-19 od kilku lat widniał na liście groźnych patogenów o
potencjale pandemicznym stworzonej przez WHO. Jednak nikt nie zwracał na niego
uwagi. Ten koronawirus jest gorszy od wirusa grypy, ale inne wirusy z tej
listy, np. Hendra czy Nipah, powodują jeszcze wyższą śmiertelność. Epidemiolodzy biją też na alarm w sprawie narastającej
antybiotykooporności. Jeśli nie zaczniemy opracowywać nowych antybiotyków ze środków
publicznych, bo prywatne firmy nie chcą w nie inwestować ze względu na ryzyko
braku zwrotu poniesionych środków, niebawem zaczną nas dziesiątkować bakterie.
Coraz więcej spośród nich jest opornych na dotychczas stosowane antybiotyki. To
także zasługa człowieka, który bierze pojedyncze tabletki antybiotyku na katar.
Ten zazwyczaj wywołują wirusy, na które antybiotyki nie działają, ale bakterie bytujące
w naszym organizmie uczymy zwalczać antybiotyki, dając im niewielką dawkę
szkodliwych substancji.
Mogłoby się wydawać, że COVID-19 zniknie wraz z nadejściem
upałów. Tak jednak się nie stało. Debora MacKenzie wyjaśnia, dlaczego
koronawirus dobrze znosi wysokie temperatury. Pochodzi bowiem od nietoperzy, które
mają wyższą temperaturę ciała niż ludzie.
Musimy także pamiętać, że koronawirus jest najbardziej niebezpieczny dla
osób, które mają liczne stany zapalne w organizmie. Kolejny silny stan zapalny
wywołany przez COVID-19 może okazać się zabójczy. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że ma stan
zapalny w organizmie, a ten przecież towarzyszy alergiom, chorobie Crohna oraz
niezdrowej diecie bogatej w tłuszcze trans.
Debora MacKenzie formułuje też pewną odważną tezę, która
wielu osobom może wydać się dość oryginalna. W naszym powszechnym interesie jest
pomoc krajom biednym w walce z patogenami. Inaczej będą do nas powracały w
nowej, groźniejszej formie. Dlatego
ewentualne leki na COVID-19 powinny też trafić do Afryki czy Ameryki
Południowej, gdzie ludzi na nich nie stać. Świat musi to sfinansować, aby
kolejne choroby do nas nie powracały w groźniejszym wydaniu.
COVID-19 to książka, w której w ciekawy sposób ukazano
historię grypy oraz zagrożenie, jakie wciąż na nas czyha. Autorka nie ogranicza się tylko do
koronawirusa, ale też innych chorób zakaźnych, na które jesteśmy narażeni. Nie
ma w tym nic oryginalnego, w końcu żyjemy w globalnej wiosce. Ciągle
przemieszczamy się między kontynentami, przywożąc ze sobą nieznane wcześniej
choroby. To dlatego COVID-19 tak szybko
dotarł do każdego kraju w Europie. Ktoś był w Chinach na wycieczce, wrócił do
swojego kraju, miał kontakt z bliskimi, oni zarazili kolejne osoby, w tym
turystów i koronawirus z Włoch dotarł do Polski czy Niemiec, stamtąd przez
pracowników sezonowych na Ukrainę, a z
Ukrainy oraz Iranu do Rosji. W XXI wieku tworzymy sieć naczyń połączonych i
warto o tym pamiętać.
Mimo, że tematu koronawirusa i COVID mam szczerze dość, przeczytałabym tę książkę :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie mam ochoty na czytanie tej książki. Miałam w szkole mikrobiologię, dokształcam się, sprawa koronawirusa nie jest mi przydatna, przynajmniej w tej chwili ;)
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis, teraz szczerze zastanawiam się czy sięgnąć po książkę...
OdpowiedzUsuńWydaje się bardzo ciekawa. Lubię poczytać, jakie inni ludzie mają spojrzenie na pewne kwestie :)
OdpowiedzUsuń