Na początku września złożyłam duże zamówienie w sklepie
Orsay. Postanowiłam kupić już parę rzeczy na jesień, bo nauczona doświadczeniem
wiem, że najładniejsze płaszcze, kurtki czy sukienki rozchodzą się na pniu.
Zamówiłam 8 rzeczy, ale w notce pokażę Wam tylko 5. Musiałam zwrócić 3 rzeczy
do sklepu, bo pasek w rozmiarze XS był dla mnie sporo za duży. Szkoda, bo
trudno o taki w kolorze fioletowym. Jednak nie będę sama dorabiała dziurek, bo
wygląda to potem paskudnie. Fioletowe spodnie, które zamówiłam, były tak
okropne, że musiałam je zwrócić. Od razu, jak je wyjęłam z pudełka, wiedziałam,
że ich nie zostawię. Świecący poliester to coś, czego nie toleruję, zwłaszcza w
przypadku obcisłych elementów garderoby. Na dodatek spodnie były koszmarnie
twarde i niewygodne, deformowały też sylwetkę.
Fioletowe botki były naprawdę ładne, miały zaokrąglony przód, praktyczny
obcas, ale okropnie odstawały w kostce. Na dodatek odkryłam, że ktoś w nich
chodził i zwrócił do sklepu. Już na początku byłam zaskoczona brakiem metki na
butach oraz tym, że nie posiadały one papierowego wypełnienia. Potem zobaczyłam
też poobcierany obcas, a te buty założyłam dwa razy w przedpokoju do zmierzenia
i przeszłam w nich kilka kroków. Poza tym miały pełno piachu na podeszwie (tam,
gdzie są żłobienia). Pewnie pracownik przy zwrocie tego nie zauważył, a ludzie
są naprawdę okropni. Od kolegi wiem, że pewna celebrytka na zagraniczne
koncerty lubi kupować sukienki w Zarze, występować w nich, a potem zwracać do
sklepu. Podejrzewam, że może jakiejś
dziewczynie te botki były potrzebne do sesji zdjęciowej. Niemniej zwróciłam je, bo stwierdziłam, że
nie chcę takich butów. Po tym przydługim
wstępie zapraszam na jesienny haul z Orsay.
Orsay bluzka z baskinką z motywem zwierzęcym
Ta bluzka od razu spodobała mi się na stronie sklepu. Jest
wykonana z przyjemnej dla skóry wiskozy, która doskonale przepuszcza powietrze.
To bluzka o kopertowym kroju, którą zapina się na guziczki, nie trzeba jej
przekładać przez głowę, co bardzo mnie cieszy. Ma bardzo głęboki dekolt typu V,
ale posiadam do niej stosowne staniki.
Ta bluzka cudownie podkreśla talię oraz pięknie układa się na pośladkach.
Spodobał mi się też jej zielono-morski odcień oraz balonowe rękawy. Bluzka ma
stosunkowo mocno zarysowane ramiona, czego nie było widać na modelce przy
składaniu zamówienia. Trochę mnie to zaskoczyło i nie do końca się spodobało,
na szczęście wiskoza jest miękkim materiałem i można ją lepiej ułożyć,
dostosowując w ten sposób do swoich potrzeb. Bluzka kosztuje 120 zł, zatem nie
jest tania, ja jednak zamówiłam ją, korzystając z 20-procentowej zniżki.
Orsay kopertowa sukienka w zielonym kolorze
Bardzo lubię kopertowe sukienki, ponieważ wyglądają ultra
kobieco. Ta jest dość krótka jak na Orsay, co bardzo mnie cieszy, bo lubię
eksponować swoje nogi. Piękny dekolt w kształcie litery V wysmukla szyję i
dekolt. Mnie bardzo to cieszy. To mój ulubiony dekolt na równi z dekoltem typu
serce. Do tej sukienki mogę na spokojnie założyć jakiś naszyjnik. Na plus
przemawia też mocno podkreślona talia oraz fakt, że dekolt nie otwiera się i
nie muszę bać się, że biustonosz za chwilę wyjdzie na wierzch. Ten odcień
zieleni jest ze mną kompatybilny, pasuje do mojego zimowego typu urody. Z
jednej strony jest intensywny, z drugiej dość spokojny, więc nie powinien
nikogo razić w oczy. Dzianina jest przyjemna w dotyku, ponieważ przeważa w niej
wiskoza. Czuć, że sukienka mocno ogrzewa ciało i sprawdzi się zimą. Jedyny problem mam z jej związywaniem. Aby
dobrze się trzymała, muszę ją naprawdę mocno ściągnąć, przez co łapię też
kawałek materiału, nie tylko samą „wstążkę”.
Orsay biała sukienka w różnokolorowe kwiaty
Ta sukienka jest droga, jej cena regularna to 180 zł. Na
dodatek została wykonana z poliestru, który nie jest moim ulubionym materiałem.
Na szczęście się nie błyszczy. Jednak jest tak piękna, że nie mogłam przestać o
niej myśleć, gdy zobaczyłam ją na zapowiedzi jesiennej kolekcji. Gdy tylko
weszła do sprzedaży, od razu ją zamówiłam. Na szczęście miałam na nią 20%
zniżki. Sukienka przepięknie się układa, tył ma nieco dłuższy niż przód. Z
przodu kończy się przed kolanem, przez co nie skraca optycznie nóg. Dekolt typu
V jest moim ulubionym, trzyma się dobrze dzięki zatrzaskowi. Z tyłu mamy
wstążkę do związania, aby mocniej podkreślić talię. Całą robotę robią te
różnokolorowe kwiaty na białym tle. Znajdziemy tutaj zarówno kwiaty w ciepłym,
pomarańczowym odcieniu, jak i chłodne – fioletowe czy różowe. Sukienka nie
śmierdzi, co się często zdarza w przypadku poliestru, pod palcami sprawia
wrażenie lekko wiskozowej. Ma długie rękawy, co mnie cieszy, bo można nosić ją
też w chłodniejsze dni.
Orsay kobaltowy kardigan z perłowymi guziczkami
Jestem miłośniczką krótkich kardiganów, zwłaszcza gdy te mają
ozdobne guziczki. Tutaj perełki wyglądają kapitalnie w zestawieniu z chłodnym
kobaltem. Ten kolor cudownie podkreśla moją urodę, wydobywając to, co w niej
najlepsze. Kobalt stanowi doskonały kontrast dla brązowej tęczówki czy czarnych
włosów. Ożywia bladą twarz, ale jest z nią kompatybilny pod względem
temperatury kolorów. Sweterek został w większości wykonany z wiskozy, co czuć
na ciele. Jest niezwykle przyjemny w dotyku.
Gorąco polecam. Jest też dostępny w wersji białej i czerwonej. Obie
bardzo mnie kuszą.
Orsay płaszcz w morskim odcieniu
Najładniejsze płaszcze w sklepie Orsay znikają w try miga. W zeszłym roku wpadł mi w oko czerwony, chciałam zamówić, jak wrócę z pracy do domu. Nim to nastąpiło, został wyprzedany. Potem wrzucili błękitny, też rozszedł się, zanim wróciłam do domu. Tym razem postanowiłam nie ryzykować i zamówiłam płaszcz w zielono-morskim odcieniu. Postanowiłam przerwać tę dominację czerni na błotnistych, polskich ulicach. Skoro pogoda zimą jest dołująca, to po co sobie dodatkowo psuć humor czarnym płaszczem? Wolę postawić na jakiś intensywny kolor, w którym czuję się korzystnie. Myślałam też nad fioletem, ale śliwka jest dość ciemna i mogłaby mnie przytłaczać, zwłaszcza że mam czarne włosy. Nie wykluczam, że kupię jeszcze jeden płaszcz na zimę, gdy dorwę gdzieś liliowy, różowy czy błękitny. Takie kolory najbardziej lubię. Doskonale czuję się w pastelach. Nie wiem, jak mogłam ich tak długo unikać.
Biała sukienka w kwiaty prześliczna :)
OdpowiedzUsuńJest tak piękna, że wybaczam jej to, iż uszyto ja z poliestru :)
Usuńwszystkie rzeczy wyglądają na tobie świetnie :D
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję za komplement :)
UsuńUdane zakupy, pięknie wyglądasz :) Też nie lubię błyszczącego poliestru, rzadko go noszę. Co do butów, to często te celebrytki najbardziej dziadują. Normalny człowiek by nie miał śmiałości, sprzedałby gdzieś wśród znajomych czy na allegro, ale nie. Trzeba rżnąć gwiazdę :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie takie osoby są najgorsze. Bo uważają, że wolno im więcej niż innym. Ja nigdy bym nie oddała noszonej rzeczy do sklepu, byłoby to sprzeczne z moim sumieniem
UsuńBardzo lubię zaglądać do działu z sukienkami w Orsay'u, zawsze jakaś wpadnie mi w oko :)
OdpowiedzUsuńMnie też, mają sporo pięknych sukienek :)
Usuń