Ostatnio z powodu epidemii koronawirusa wzrosła popularność
sklepów internetowych. Ja robię też zakupy tradycyjnie w pobliskiej galerii
handlowej, bo lubię obejrzeć sobie ubrania na żywo, ale nie ukrywam, że często
zamawiam w sklepie Orsay, czasem zdarza mi się coś wyhaczyć w Sinsay czy w Wassylu. Czy wygląd sklepów internetowych ma
znaczenie?
Nie wymagam od sklepów online cudów. Niektóre witryny są tak
nowoczesne i przekombinowane, że trudno się po nich poruszać. Pod tym względem
mam sporo zarzutów pod adresem sklepu internetowego Zara. Lubię tę sieciówkę,
mam ją także stacjonarnie, ale czasem w pobliskiej galerii nie ma mojego
rozmiaru albo danej rzeczy, więc zamawiam online. I tutaj zaczynają się
schody. O ile zakupy przychodzą do nas
ekspresowo i dobrze spakowane, o tyle nawigacja w sklepie online jest dla mnie
mało intuicyjna. Aby znaleźć listę kategorii trzeba się dobrze zastanowić,
gdzie jest ukryta. Gdy chcemy zamówić rzeczy, musimy się domyślić, że bez
rejestracji konta nie da się tego zrobić. Przynajmniej ja nie dokonałam jeszcze
tego odkrycia. Pamiętam, że miałam liliową ramoneskę w koszyku i długo się
głowiłam, jak za nią zapłacić. Na
szczęście się udało i teraz wiem, jak poruszać się po tym sklepie online, ale
dobrze byłoby to uprościć ;)
Zdjęcia także mają znaczenie. Lubię, jak są normalne. Orsay,
Sinsay czy H&M mają fotografie, które pokazują daną rzecz w kilku ujęciach
na modelce. Na podstawie zdjęć można oszacować, jak będzie wyglądała na
nas. Zara stawia na zdjęcia high
fashion. Robią one wrażenie na odbiorcy, ale jednocześnie są pozbawione walorów
praktycznych. Bardzo ubolewam nad tym, że niektóre sukienki trudno ocenić, bo
np. modelka w niej klęczy.
Ile wzrostu ma modelka i jaki nosi rozmiar – czy to nie
cenna informacja? Gdy widzę, że modelka jest ode mnie wyższa i ma sukienkę
ledwo przed kolano, to jej nie zamawiam. U mnie skończy się bowiem w połowie
kolana lub pod nim. Jednakże nie zawsze
takie informacje padają na stronie internetowej. Trudno potem ocenić, czy dana
rzecz będzie na nas dobrze leżała.
Tabelka z wymiarami ubrań to coś, czego z kolei nie znajdę w
swoim ulubionym sklepie Orsay. A szkoda,
bo np. Wassyl takową posiada i zawsze wiem, czego mam się spodziewać po danym
ubraniu. W Orsay mam duży problem ze
spodniami i spódnicami, bo doły raz są dla mnie idealne, a kiedy indziej kupuję
ten sam rozmiar i spadają mi na biodra. Tabelka rozwiązałaby mój problem.
Sklep internetowy Dehe ma ciekawe spodnie i szorty. Można w
nim znaleźć wiele oryginalnych modeli. Tylko tutaj z kolei mamy problem z
przypisywaniem rzeczy do kategorii. W spódnicach są sukienki. W spodniach
znajdziemy jeansy i szorty, chociaż istnieje osobna kategoria szorty. Taki sklep przegląda się nieco mniej
komfortowo.
Bardzo ważne są też filtry. H&M ma ogromną ilość
artykułów przypisanych do każdej z kategorii. Ale ma tyle filtrów, że gdy ustawię długość mini, rozmiar 34 oraz wybrane
kolory, otrzymam tylko to, co potencjalnie może mnie zainteresować. Nie każdy sklep jest pod tym względem dobrze
zorganizowany.
Przejrzysta strona sklepu jest dla mnie najważniejsza :)
OdpowiedzUsuńDla mnie też :)
Usuńbardzo fajny post! Na czasie!
OdpowiedzUsuńTeraz coraz więcej kupujemy online :)
UsuńStrona Zary to dla mnie porażka. Preferuję proste zdjęcia z każdej strony i zbliżenie, aby można było ocenić materiał no i oczywiście tabelkę z wymiarami.
OdpowiedzUsuńJa też wolę takie bardziej użytkowe zdjęcia niż artystyczne :)
UsuńZara ma ładne ubrania i okropnie prezentowane ubrania, pod tym względem wolę np. Mohito.
OdpowiedzUsuńTo prawda, zdjęcia Mohito są normalne :)
UsuńŚwietna bluzka :) ja akurat ciuchów nie lubię kupować przez internet, bo wolę przymierzyć jednak kosmetyki ostatnio tylko online zamawiam :)
OdpowiedzUsuńPrezentacja ubrań Zary to totalna porażka, dlatego unikam kupowania u nich online, Orsay też bardzo lubię - z rozmiarówką spódnic akurat nie mam problemu, ale z bluzkami już tak - wymiary zdecydowanie by sie przydały;)
OdpowiedzUsuń