Dotychczas z kosmetyków
Inglota byłam mniej lub bardziej zadowolona. Największe emocje
budziły cienie do powiek, ponieważ poszczególne kolory znacznie
różnią się jakością. O ile zieleniom nie mam nic do zarzucenia,
o tyle niebieskości prezentują się dość mizernie. Jednak cień, do
którego mamy zastrzeżenia, może sporo zyskać, jeśli trafimy na
porządną bazę. Niestety, znalezienie takowej często wymaga sporo
szczęścia. Trzeba zapoznać się z wieloma bublami, zanim trafimy na
kosmetyk spełniający nasze oczekiwania. Bazę pod cienie z Inglota
muszę zaliczyć do niewypałów 2012 roku. Jeśli chcecie się
dowiedzieć, dlaczego ten kosmetyk nie przypadł mi do gustu, to
zapraszam do lektury poniższej recenzji.
Podbijanie koloru
Produkt Inglota niezbyt dobrze radzi sobie z podbijaniem koloru cielaków. W przypadku niebieskości, zieleni, różu i brązu można dostrzec, iż cienie minimalnie zyskują na głębi.
Trwałość
Nie wiem, czy to wina
mojej powieki czy stosowanych cieni, ale baza nie przedłuża
żywotności makijażu. Po 2-3 godzinach muszę sięgnąć po wacik i płyn
do demakijażu, ponieważ zrolowane cienie nie prezentują się zbyt
estetycznie. Mogę wybaczyć bazie mizerne podbijanie koloru, ale
kiepska trwałość całkowicie dyskwalifikuje ją w moich oczach.
Być może u osób, które nie borykają się z opadającą powieką,
ten produkt przyniesie lepsze rezultaty.
Kolor
Odcień bazy określiłabym
jako stosunkowo ciemny. Produkt posiada pomarańczowe tony,
które nie przypadły mi do gustu. Przy aplikacji nudziaków muszę
się sporo namachać, żeby przykryć ten niewyjściowy odcień bazy.
Problem jest szczególnie dotkliwy wówczas, gdy dysponujemy cieniami
o nie najlepszej pigmentacji. Matowe cielaki z Inglota raczej nią
nie grzeszą.
Konsystencja
Baza Inglota
charakteryzuje się mazistą konsystencją. W
przypadku tego kosmetyku nie możemy liczyć na równomierną
aplikację produktu. W zakamarkach powieki zbierają się
nieestetyczne grudki, tymczasem w innych miejscach pojawiają się
prześwity. Baza charakteryzuje się tłustą konsystencją, czasami
mam wrażenie, że nakładam na powiekę pasztet sojowy. Podejrzewam,
że tę właściwość należy łączyć z kiepską trwałością
produktu. Nie lubię, gdy treściwa formuła kosmetyku przypomina o
jego obecności. Niestety, w przypadku bazy Inglota mamy do czynienia
z tym niepożądanym zjawiskiem.
Aplikacja
Produkt nabieram przy
pomocy pędzla, ponieważ nie lubię wygrzebywać resztek kosmetyku
spod paznokci. Początkowo myślałam, że grudki i prześwity
wynikają z niewłaściwego sposobu aplikacji. W związku z tym
postanowiłam się poświęcić i sprawdzić, czy nakładając bazę
przy pomocy palca, można liczyć na równomierne rozłożenie
produktu. Niestety, zmiana sposobu aplikacji nie przełożyła się
na zniknięcie grudek i prześwitów. Tłustawa konsystencja bazy
sprawia, że nakładając cienie, musimy korzystać z metody
dociskowej. W przeciwnym razie już na starcie uzyskamy zrolowany
makijaż. Baza nie sprzyja blendowaniu cieni. Przy rozcieraniu granic
często pojawiają się prześwity i nieestetyczne smugi.
Zapach
Zazwyczaj trafiam na
bazy, których woń przypomina sędziwe plakatówki. Gdy korzystam
z produktu Inglota, odnoszę wrażenie, że trafiłam do Castoramy.
Tam zapach tworzywa sztucznego łączy się z wonią drewna.
Opakowanie
Baza mieści się w
czarnym, plastikowym słoiczku. Przemawia do mnie ten prosty, a
zarazem elegancki design. Inglot, w przeciwieństwie do firmy La
Rosa, wziął również pod uwagę kwestie praktyczne. Większa
średnica słoiczka sprawia, że każdy użytkownik może nabrać
produkt na palec.
Podrażnienie
Baza Inglota nie wywołała
u mnie żadnych niepożądanych reakcji. Warto przy tym podkreślić,
iż moje oczy należą do niezwykle wrażliwych.
Wydajność
Z omawianego produktu
korzystałam regularnie przez 5 miesięcy. W tym czasie odnotowałam
stosunkowo niewielki ubytek bazy.
Cena
Zakup bazy stanowi
wydatek rzędu 37 zł.
Dostępność
Omawianą bazę można
nabyć na wyspach i w salonach Inglota.
Skład
Hydrogenated
vegetable oil-masło jojoba. Zimnotłoczony,
nierafinowany, złoty olej z ziaren jojoba połączony z utwardzonym
olejem roślinnym. Posiada zapach delikatnie orzechowy. Odpowiaa za
nawilżenie i zdrowy wygląd skóry. Łatwo wchłania się w skórę,
dzięki czemu nie daje uczucia tłustości. Charakteryzuje się
wysoką stabilnością i odpornością na utlenianie. Zastosowany
jako dodatek stabilizuje i przedłuża trwałość innych delikatnych
olejów i maseł roślinnych. Zawiera znaczną ilość estrów
woskowych, zasobnych zwłaszcza w kwas eikozanowy, zbliżonych swą
budową do naturalnych wosków występujących w skórze, dlatego
penetruje do głębszych warstw skóry. Charakteryzuje się wysoką
zawartością witaminy E, dzięki czemu działa regeneracyjnie i
antyoksydacyjnie.
Calcium
aluminum borosilicate-pełni rolę wypełniacza.
Dimethicone-substancja
pochodzenia chemicznego, pochodna silikonu. Pełni funkcję emolienta
i substancji antystatycznej. Składnik ten jest stosowany jako
emulgator lub koemulgator w mieszaninach olej-woda. Substancja
nawilżająca, natłuszczająca i wygładzająca.
Hydrogenated
polyisobutene-lekki emolient. Ułatwia rozprowadzanie
kosmetyku. Wygładza i zmiękcza naskórek. Tworzy warstwę
okluzyjną, która chroni przed utratą wody.
Titanium
dioxide-dwutlenek tytanu. Barwnik, filtr przeciwsłoneczny,
środek zmiękczający. Substancja pochodzenia mineralnego,
produkowana z czarnej rudy tytanu. Jest to biały barwnik,
występujący w formie proszku, który rozpuszcza się wyłącznie w
olejach. W pastach do zębów występuje w charakterze barwnika. Jest
również dodawany do pudrów, podkładów i szminek, w celu ich
rozjaśnienia i zapewnienia ochrony przed szkodliwym promieniowaniem
słonecznym. W formie drobno zmielonej znalazł zastosowanie jako
filtr przeciwsłoneczny, dlatego jest dodawany do mleczek, kremów,
lotionów, w których to chroni skórę przed poparzeniem i
przedwczesnym starzeniem. Może być używany przez dzieci i osoby o
skórze wrażliwej. Dodaje się go do przeźroczystych kosmetyków w
celu uzyskania zmętnienia, które utrudnia przenikanie światła. W
emulsjach pełni rolę zagęszczacza.
Talc-talk,
czyli uwodniony krzemian magnezowy. W przyrodzie występuje w postaci
minerału-steatytu. Zapewnia poślizg, dzięki czemu chroni skórę
przed podrażnieniem. Posiada właściwości matujące. Talk
absorbuje wilgoć. To dzięki niemu po aplikacji kosmetyku nie
odczuwamy „tłustości”. Zapobiega zbrylaniu.
Isohexadecane-emolient,
który tworzy warstwę okluzyjną zapobiegającą nadmiernemu
parowaniu wody. Zmiękcza i wygładza skórę. Nadaje poślizg przy
aplikacji kosmetyków.
Silica-krzemionka.
Silnie chłonie wodę. Stabilizator emulsji, przedłuża trwałość
kosmetyków, chroni przed ich rozwarstwianiem. Zwiększa lepkość.
Isodecyl
neopentanoate-emolient. Tworzy warstwę okluzyjną
zapobiegającą nadmiernemu parowaniu wody. Zmiękcza i wygładza
skórę. Nadaje poślizg przy aplikacji kosmetyków.
Squalane-
skwalan.. Bardzo szybko wnika w skórę, bez pozostawiania uczucia
tłustości. Zapewnia skórze miękkość, elastyczność oraz chroni
ją przed parowaniem wody. Pełni także rolę antyoksydanta,
zapobiega powstawaniu wolnych rodników (działa przeciwstarzeniowo).
Chroni przed inwazją bakterii, grzybów i niekorzystnym działaniem
promieni UV.
Cetyl
ethylhexanoate-Tworzy warstwę okluzyjną zapobiegającą
nadmiernemu parowaniu wody. Zmiękcza i wygładza skórę. Nadaje
poślizg przy aplikacji kosmetyków.
Iron
oxide-pigment.
Polyethylene-w
kosmetykach stosowanych na skórę i włosy odpowiada za wytwarzanie
warstwy okluzyjnej, która chroni przed utratą wody.
Bis-diglyceryl
polyacyladipate-2- składnik konsystencjotwórczy.
C30-45
alkyl methicone-składnik ten jest stosowany jako
emulgator lub koemulgator w mieszaninach olej-woda. Substancja
nawilżająca, natłuszczająca i wygładzająca.
C30-45
olefin- substancja kondycjonująca. Zmiękcza i wygładza
skórę. Nadaje poślizg przy aplikacji kosmetyków.
Capryl
glycol- substancja ta posiada liczne właściwości.
Działa konserwująco, natłuszczająco. Nadaje skórze miękkość,
elastyczność i gładkość.
Tocopherol-witamina
E, zwana też witaminą młodości ze względu na swoje właściwości
antyoksydacyjne. Chroni przed powstawaniem wolnych rodników, które
odpowiadają za procesy starzenia.
Boron
nitride-ma postać białego proszku. Substancja
zwiększająca przyczepność kosmetyku.
Iron
oxide-pigment.
Phenoxyethanol-
pełni rolę środka konserwującego. Zapobiega rozwojowi bakterii
gramdodatnich i gramujemnych, jak również chroni przed namnażaniem
drożdży. Stanowi alternatywę dla konserwantów, z których
uwalniany jest toksyczny formaldehyd.
Iron
oxide-pigment.
Hexylene
glycol- konserwant. Substancja otrzymywana metodami
chemicznymi. Jej używanie jako konserwantu jest prawnie zabronione.
Producenci kosmetyków dodają go w charakterze zmiękczacza lub
środka utrzymującego wilgoć. Jest to stosunkowo silny alergen.
Zadziwia mnie sposób myślenia ustawodawców. Co z tego, że nie
wolno tej substancji używać jako konserwantu, skoro można jako
zmiękczacza, który i tak działa jako substancja konserwująca.
Albo coś uczula, podrażnia, działa niekorzystnie dla zdrowia i
powinno być zakazane, albo nie. Podejrzewam, że ta substancja mnie
uczuliła.
Ultramarines-pigment.
Reasumując:
Nigdy więcej nie zdecyduję się na zakup tej bazy. Jej tłustawa
konsystencja przekłada się na kiepską trwałość makijażu.
Podejrzewam, że z tego produktu będą zadowolone osoby, które
borykają się z suchością powieki. Ja nie należę do tego grona.
Ta baza raczej nie sprawdzi się przy tłustej i opadającej powiece.
Posiadany produkt kiepsko radzi sobie z podbijaniem koloru cielaków, żywsze odcienie minimalnie zyskują na głębi.
PS Którą bazę
wspominacie jako największy koszmar? Może miałyście do czynienia
z produktem Inglota i macie na jego temat odmienne zdanie?
karminowe.usta
Ja miałam bazę z Kobo, na początku byłam zadowolona, przez miesiąc, a potem zaczęły się hocki- klocki. Zaczęła się rolować, grudkować, twardniała,mimo że starałam się ją szczelnie zamykać, Ostatnio wylądowała w śmieciach.
OdpowiedzUsuńW takim razie będę unikała bazy Kobo. Nie chcę inwestować w kosmetyk, który szybko traci swoje właściwości i zaczyna sprawiać problemy. Niektóre kosmetyki, pomimo właściwego przechowywania, zmieniają swoje właściwości...
UsuńMam identyczne zdanie co do tej bazy,wg mnie nie nadaje się do niczego :/ obecnie znalazłam swój ideał i jest to baza ArtDeco
OdpowiedzUsuńJak zużyję La Rosę, to rozejrzę się za Lumene albo Artdeco. Inglot nie zdał u mnie egzaminu. Moim zdaniem producent powinien popracować nad konsystencją, bo ta tłusta maź pełna grudek raczej nie przedłuży trwałości cieni...
Usuńo Lumene słyszałam także wiele dobrego. Zestawiłam te dwie podczas wyboru bazy (Lumene oraz ArtDeco). Na szczęście wpadłam na promocję w Douglasie i ArtDeco jest u mnie :)
UsuńJa chyba jestem bliższa zakupowi Lumene, ponieważ Artdeco posiada zapach, a ja mam dość wrażliwe ślepia i jak nie trafię z produktem to mimowolnie lecą mi łzy gęstymi strumieniami...
Usuńdziubanie w tym opakowaniu w celu wydobycia to istny koszmar:D poza tym w działaniu jest do niczego:)
OdpowiedzUsuńNie lubię bawić się w wygrzebywanie kosmetyku, dlatego zazwyczaj sięgam po pędzle. Ta baza jest koszmarna. Nie spełnia swojej roli, czasami odnoszę wręcz wrażenie, że skraca żywotność cieni. Na dodatek jej kolor ogranicza pole manewru. Raczej nie poszalejemy z jasnymi cieniami;/
UsuńKolor jest jakiś taki musztardowy, a grzebanie w słoiczku to nie najlepsze rozwiązanie ...
OdpowiedzUsuńW pełni podzielam Twoją opinię. Ten kolor wygląda koszmarnie. Jeśli chcemy nałożyć jaśniejszy cień, to musimy się sporo namachać. Od pewnego czasu zastanawiam się nad zakupem bazy w tubce.
UsuńU mnie by się nie spisała, a ja mam bazę z KIKO i jestem niesamowicie zadowolona :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie mamy dostępu do Kiko, ale zawsze można skorzystać z serwisów aukcyjnych;) Na razie zbieram informacje nt. różnych baz, a gdy zużyję produkt La Rosy, to zainwestuję w coś lepszego;)
UsuńFaktycznie ta baza nie zachęca. To, że nie spełnia swojego zadania to na pewno nie kwestia Twoich powiek (w końcu bazy są po to, żeby pomagały w sytuacjach, kiedy przez np opadającą/tłustą powiekę cienie nie trzymają się dobrze), ale tego, że baza jest po prostu kiepska. Ja chwalę sobie bazę z daxa :). Co prawda nie nakłada się jej idealnie, za to świetnie utrzymuje cienie :)
OdpowiedzUsuńWiem, że wiele osób chwali sobie Daxa. Na pewno wezmę go pod uwagę, gdy zużyję bazę La Rosy.
UsuńMoim zdaniem baza zawiera za dużo olejów. Za każdym razem, gdy nabiorę ją na palce, odnoszę wrażenie, że mam do czynienia z jakimś pasztetem.
Mimo wszystko zawsze ta firma kojarzyła mi się dobrze i chyba będzie kojarzyć. Sama miałam jedynie lakiery, nie wiem jak sprawdza się reszta (oprócz bazy, o której właśnie przeczytałam). Pan Inglot zmarł pozostawiając po sobie świetną markę, która spotkała się z uznaniem również za granicą, a to jest coś. Oby ten dorobek nie poszedł na marne.
OdpowiedzUsuńUważam, że Inglot ma w swojej ofercie wiele świetnych kosmetyków. Mam czerwoną, satynową pomadkę, która utrzymuje się na ustach przez 5-6h, a zapłaciłam za nią jedynie 21 zł. Ich kredki do oczu też prezentują się całkiem przyzwoicie, jednak każda firma od czasu do czasu wypuści jakiegoś bubla i mam wrażenie, że baza pod cienie zalicza się właśnie do tej kategorii...
UsuńJak za taki bubel, to sporo sobie liczą.
OdpowiedzUsuńŻałuję, że nie poszłam do Douglasa pod bazę Artdeco, ponieważ lepiej spożytkowałabym te 37 zł. Jednak produkty, z którymi miałam wcześniej do czynienia, wywarły na mnie tak dobre wrażenie, że postanowiłam dać szansę rodzimej marce.
Usuńmoja mama ją miała. pożyczyłam od Niej kilka razy i doszłam jedynie do wniosku, że ogromnie się cieszę, iż sama jej nie kupiłam. podzielam Twoją opinię w 100%.
OdpowiedzUsuńz baz, które testowałam, najlepiej trzymała cienie baza Virtual, ale nie wrócę do niej już ze względu na jej twardość i wynikające z tego problemy przy aplikacji. z bazy artdeco byłam zadowolona (trzymała cienie przez ok. 8 godzin, podbijała ich kolor, była miękka), ale tu znowu nie pasowało mi to, że była perfumowana. teraz testuję bazę hean i w niczym nie odbiega od droższej Artdeco. w moim odczuciu jest bardzo dobra :)
Swoją przygodę z bazami rozpoczynałam od Virtuala. Baza świetnie podbijała cienie i przedłużała ich żywotność, ale niestety jej aplikacja wymagała sporo zachodu.
UsuńPodobnie jak Ty wolałabym korzystać z nieperfumowanej bazy. Okolice oczu są niezwykle wrażliwe, dlatego wolę unikać tego typu atrakcji.
Na blogach widziałam bazę Hean. Jej odcień i konsystencja przypadły mi do gustu. Będę musiała się za nią rozejrzeć, skoro twierdzisz, że w niczym nie ustępuje Artdeco:)
U mnie dziś pojawiła się recenzja najlepszej bazy jaką używałam - ciekawy zbieg okoliczności. :) Gdybym miała opisywać najgorszą, faktycznie, byłby to inglot. W 100% się zgadzam z każdym słowem.
OdpowiedzUsuńInglot ma wiele świetnych kosmetyków, ale bazy pod cienie nie są domeną tej firmy. W tym przypadku lepiej rozejrzeć się za propozycjami innych marek, ponieważ szkoda wyrzucać pieniądze w błoto.
UsuńSkad ja to znam,sama pamietam jak pierwszy raz kupilam ta baze,cala podekscytowana, w koncu to marka Inglot. Niestety tak jak Ty-bardzo sie przejechalam na tym produkcie. Pozniej jeszcze trafil mi sie ich drugi bubel-eyeliner w zelu i od tej pory nie bardzo mam ochote na zakupy u nich :/
OdpowiedzUsuńJa akurat jestem zadowolona z ich eyelinerów w żelu, ale słyszałam, że wiele osób zawiodło się na tym produkcie. Baza pod cienie z Inglota prezentuje się koszmarnie, a kosztuje jak Artdeco.
Usuńnie miałam tej bazy jeszcze i chyba tak zostanie :)
OdpowiedzUsuńTe 37 zł można lepiej spożytkować. W moim mieście można za tę kwotę nabyć Artdeco. Znam też tańsze bazy, które wypadają o wiele lepiej na tle produktu Inglota.
UsuńOpis zapachu z Castoramy - bezcenny :D Uśmiałam się :DDD
OdpowiedzUsuńCały czas zastanawiałam się, skąd znam ten zapach, aż w końcu mnie oświeciło;) Te same aromaty wdychałam, gdy kupowałam szafkę w Castoramie;)
Usuńnie kupię jej na pewno po Twojej recenzji!
OdpowiedzUsuńMyślę, że za 37 zł można znaleźć lepszą bazę. Niełatwo inwestować w produkt, którego konsystencja pozostawia wiele do życzenia i przekłada się na kiepską trwałość...
UsuńPracowałam kiedyś na tej bazie i faktycznie szału nie było, ale miałam już gorsze bazy niż ta inglotowska. Jednak nie kupię jej ponownie ;p
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, które bazy wypadły jeszcze gorzej od produktu Inglota:) Chyba spiszę sobie taką wersję bubli, których muszę się wystrzegać;)
UsuńJa teraz stoję przed wyborem bazy, zawsze miałam tę z artdeco i byłam z niej zadowolona, ale lubię nowości i zastanawiam się na co ją zamienić, teraz wiem, że nie na Inglota :) tylko co wybrać może Dax, albo Catrice? Miałaś może?
OdpowiedzUsuńNiestety, nie miałam do czynienia z żadną z baz, które bierzesz pod uwagę. Aczkolwiek zauważyłam, że Dax cieszy się dobrymi opiniami. Moje koleżanki ze studiów również chwalą sobie produkt tej marki.
Usuńmam tłustą powiekę, więc u mnie też by się nie sprawdziła
OdpowiedzUsuńTłusta powieka+tłusta baza o konsystencji pasztetu=katastrofa. Ta baza może się sprawdzić u osób, które uskarżają się na suchość powieki.
UsuńNo proszę, ale bubel - po zdjęciach samej konsystencji można zobaczyć, że szału z tego nie będzie. w dodatku ten kolor - co mają powiedzieć osoby blade, które nie chcą nakładać mocnego cienia? A fuj!
OdpowiedzUsuńAkurat mam zamiar niedługo porównać 4 bazy pod cienie na blogu, w tym jedną z Inglota, ale nie tą - Duraline, który czasami może za bazę na powiekę ujść.
Ta tłusta, grudkowata konsystencja rzeczywiście nie zwiastuje sukcesów. A odnośnie koloru mam podobne odczucia. Nie wiem, jak taką marchewkę można sprzedawać jako uniwersalną bazę pod cienie. Przy jasnych kolorach nie zda egzaminu,
UsuńNie pomyślałabym o tym, że można wykorzystać Duraline jako bazę pod cienie;) Z niecierpliwością czekam na Twoją notkę:)
Ale tandeta! Że tak zacytuję klasyka z Seksmisji ;)
OdpowiedzUsuńSłowa klasyka są tutaj jak najbardziej na miejscu;)
Usuńnajgorsze jest to, że nie przedłuża trwałości cieni ;( ja niedługo zabiorę się za testowanie artdeco ;)
OdpowiedzUsuńDaj znać, czy warto inwestować w Artdeco:) Wprawdzie na razie muszę zużyć to, co mam, ale warto zrobić mały przegląd dostępnych baz;)
UsuńNigdy nie używałam tej bazy, ale dobrze ze ostrzegłaś ! :)
OdpowiedzUsuńNie warto inwestować w tę bazę, bo może się to zakończyć wyrzuceniem pieniędzy w błoto...
UsuńNie miałam nigdy tej bazy, używałam z elfa i była fajna, potem z ingrid ale mnie nie zachwyciła, aktualnie mam artdeco i chyba w końcu trafiłam na coś super :P
OdpowiedzUsuńBędę musiała rozejrzeć się za Artdeco, bo sporo osób chwali jej właściwości. Myślałam też nad zakupem produktu ze stajni Lumene, bo Hexx jest z niej zadowolona;)
UsuńCzytałam o niej wcześniej same niepochlebne opinie. Moim aktualnym hitem jest ArtDeco. :)
OdpowiedzUsuńPrzeglądając Wasze komentarze, widzę, że ta baza nie cieszy się zbyt dobrą opinią. Szkoda, że nie prześwietliłam tego produktu przed zakupem.
UsuńSpora cena ;/ Na moje potrzeby dobra jest baza Bell.
OdpowiedzUsuńCena tej bazy nie tylko jest wysoka, ale też w żaden sposób nie odzwierciedla jej jakości...
UsuńFaktycznie, całość wydaje się dość koszmarna. Już na zdjęciach widać dziwną konsystencję, ale najbardziej zaszokował mnie kolor! Mocno kryjący, jak na bazę i te pomarańczowe tony są naprawdę mocno widoczne. Sama uwielbiam zimne beże, więc byłabym podobnie jak Ty zawiedziona i zmuszona poświęcać dużo czasu na zamalowanie tego "cuda". Przy cielistych kolorach chociaż podbicie koloru ładne, ale przy kolorowych bez większej różnicy. Za to właściwości na powiece... Podziwiam, że aż tak długo stosowałaś ją regularnie!
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie też z tymi ich cieniami, sama mam paletkę z dwoma odcieniami turkusowego i oba sobie chwalę :)
Uważam, że bazy pod cienie powinny mieć uniwersalny odcień. Nie każdy decyduje się na mocny, ciemny makijaż. Niektórzy chętniej sięgają po cielaki i wówczas napotykają na problem, bo trzeba jakoś zamaskować te pomarańczowe tony. Zauważyłam, że chcąc uzyskać jasny beż muszę 5-krotnie powtarzać aplikację.
UsuńJa mam kilkanaście wkładów Inglota. Skupiłam się głównie na matach, których jakość jest bardzo zróżnicowana.
ja z kolei nie lubię lakierów inglota, które na moich paznokciach po prostu się ścierają po jednym dniu. natomiast cienie do powiek są całkiem całkiem ;)
OdpowiedzUsuńZa ich lakierami również nie przepadam. Rzeczywiście, można po nie sięgnąć po roku i równo pokryć płytkę, ale co z tego, skoro szybko odpryskują z moich paznokci...
UsuńNie skuszę się. Słyszałem zbyt dużo złych opinii na jej temat. Kobo również nie polecam. Póki co jako bazę (jeśli potrzebuję) stosuję Duraline i moim zdaniem świetnie się sprawdza. Następną bazą, jaką kupię bedzie Paese ^^
OdpowiedzUsuńBaza z Kobo już trafiła na moją czarną listę;) Nie wpadłabym na to, żeby wykorzystać Duraline jako swoistą bazę pod cienie;) Nie znam żadnych opinii nt. bazy Paese, ale z ciekawości poszukam:)
UsuńNie fajna baza, nie dość że nie zapewnia efektu należnego, co widać po cieniach, wyglądają bez bazy tak samo jak i z nią, to jeszcze tak nietrwała ;(
OdpowiedzUsuńMogłabym jej wybaczyć to, że nie podbija koloru cieni, ale ta skłonność do rolowania dyskwalifikuje ją w moich oczach. Niektóre cienie dłużej utrzymują się na mojej powiece niż na bazie...
UsuńNie miałam tej bazy,ale nie lubię jak się cienie rolują :/
OdpowiedzUsuńKobo miałam i po prostu porażka. Też nie polecam. Najlepsza jest dla mnie ArtDeco. Genialna !
Widzę, że wiele osób odradza Kobo i chwali Artdeco. Te statystyki nie biorą się znikąd, więc będę musiała przyjrzeć się Artdeco. W moim mieście często można dorwać ją w promocji za 30 zł. Jednak wcześniej muszę zapoznać się z jej zapachem i konsystencją, zeby później nie było niemiłych niespodzianek. Mam nadzieję, że uda mi się znaleźć tester;)
UsuńKupując cienie Inglociaki, sprzedawczyni poinformowała mnie, że bazę mogę kupić za pół ceny (taki rabacik) , poszłam obmacałam bazę, ponakładałam na nią cienie i jak to się mówi:`szału nie ma, dupy nie urywa.`
OdpowiedzUsuńJa używam ArtDeco i jestem zadowolona:)
Ps. Komentarzem do mojego postu o `galaktycznym makijażu` niesamowicie podbudowałaś moje ego :P
Miło było usłyszeć (przeczytać),że komuś podoba się to co robię i we mnie wierzy :)
Ja niestety nie nabyłam jej po cenie promocyjnej:(
UsuńBędę musiała przyjrzeć się Artdeco i zweryfikować jej zapach, ponieważ ta właściwość tego produktu budzi największe kontrowersje;)
Masz ogromny talent i w pełni zasługujesz na te komplementy, które padają pod Twoimi notkami:) Nie poprzestawaj w jego rozwijaniu:)
Ja mam bazę ArtDeco.
OdpowiedzUsuńStosuję ją od dobrych kilku miesięcy.
Jestem z niej niezmiernie zadowolona :)
Kremowa, delikatnie cielista, dobrze podbija kolor.
Troszkę tylko zapach mi się nie podoba.
Choć przyznaję, że nie mam żadnego porównania.
To pierwszy tego rodzaju kosmetyk w mojej kosmetyczce.
Będę musiała przyjrzeć się Artdeco, ponieważ wiele osób chwali sobie jej działanie i właściwości. Mam nadzieję, że ten zapach nie będzie mnie drażnił. Wcześniej spróbuję dobrać się do jakiegoś testera, żeby to zweryfikować. Mam dość bubli...
UsuńMiałam tą bazę i nie byłam z niej zadowolona.
OdpowiedzUsuńWidzę, że ta baza nie spotkała się z zadowoleniem większości osób, które miały z nią do czynienia.
UsuńTo była pierwsza baza pod cienie do powiek, z jaką się spotkałam i chociaż moim zdaniem nie robi ona absolutnie nic, cieszę się, że ekspedientka w Inglocie zaproponowała mi ją jako dodatek do zakupów za połowę jej normalnej ceny, bo wtedy dowiedziałam się w ogóle o istnieniu tego typu produktów. Po tym kompletnym niewypale kupiłam zachwalaną bazę z ArtDeco i służyła mi świetnie. Co prawda trzeba było trochę bardziej napracować się przy blendowaniu, ponieważ baza tworzyła powłokę, do której cienie niemal dosłownie się przyklejały, ale dzięki temu trwały na swoim miejscu przez cały dzień. Jako osoba z tłustymi i opadającymi powiekami uwielbiałam ją. Pod koniec nieco zgęstniała i już miałam kupić drugi słoiczek, kiedy natrafiłam w drogerii na bazę firmy Hean, która również zbierała bardzo dobre opinie w Internecie. Za cenę ok. 14 zł postanowiłam zaryzykować i jestem zadowolona. Baza ma przyjemniejszą konsystencję niż ta z ArtDeco i działa niemal równie dobrze. Niemal, ponieważ cienie perłowe po ok. 10-12 godzinach zaczynają się u mnie rolować, ale i tak wtedy zmywam już makijaż. Cena i ilość produktu (aż 14 g) zachęciły mnie już do kupna następnego słoiczka na zapas. Obie bazy polecam.
OdpowiedzUsuńOd wielu osób słyszałam, że Artdeco posiada zapach.Mam wrażliwe ślepia i wolałabym unikać tego typu atrakcji. Czy baza Hean, która jakościowo wypada równie dobrze, jest pozbawiona zapachu? Mam na myśli typową kompozycję zapachową, ta z Inglota roztaczała wokół siebie woń składników wykorzystanych w procesie produkcji.
UsuńZ tego, co widziałam w internecie, zaletą produktu marki Hean jest jasny, naturalny odcień bazy:)
Baza z ArtDeco ma rzeczywiście dość intensywny zapach, ale jest produkowana również w wersji bezzapachowej, tylko trudniej ją dostać. W opakowaniu ma jaśniutki różowo-beżowy kolor z połyskiem, na powiece jest bezbarwna z jakby delikatnymi drobinkami, ale są one praktycznie niewidoczne. Ta z Hean również pachnie, ale nie tak mocno (przy aplikacji nie czuję jej zapachu, musiałam włożyć nos do słoiczka, żeby sprawdzić jej zapach). Zapach określiłabym jako kosmetyczny, raczej sztuczny. Mnie nie przeszkadza, ale wiadomo - jeśli chodzi o zapachy, każdy ma inne odczucia. Baza w słoiczku ma kolor jasnoróżowy, po rozprowadzeniu na powiece jest bezbarwna i matowa. Ja uważam to za zaletę, ale jeśli ktoś oczekiwałby, że baza dodatkowo wyrówna kolor powieki, czy zakryje żyłki, to może się zawieść. A skoro już się tak rozpisałam, to dodam jeszcze, że baza z Hean zapakowana jest w słoiczek o średnicy ok. 3,5 cm, więc bez problemu można wydobyć ją do samego końca czystymi palcami (baza z ArtDeco pod koniec sprawiała mi pod tym względem problemy).
UsuńMam nadzieję, że mój wywód był pomocny. Pozdrawiam!
Mam wrażenie, ze baza Hean ma więcej zalet;) Podczas aplikacji jej zapach jest praktycznie niewyczuwalny. Gdy zależy mi na ukryciu żyłek, to sięgam po korektor;) Od bazy nie oczekuję takich własciwości;) Poza tym słoiczek o dużej średnicy znacznie ułatwia aplikację. Niektóre opakowania mają tak niewielkie otwory, że trzeba je zdrapywać paznokciami albo korzystać z pędzelków.
UsuńTwój szczegółowy opis jest dla mnie niezwykle cenny. Teraz będę brała pod uwagę bazę Hean i Lumene. Artdeco raczej sobie odpuszczę;) Nie przepadam za perfumowanymi kosmetykami do oczu, a znalezienie bezwonnej wersji tego kosmetyku nastręcza sporo trudności.
Dziękuję Ci za poświęcenie swojego czasu i zebranie wszystkich najważniejszych informacji dotyczących tych dwóch baz:)
Ojj zgadzam sie, to była najgorsza baza jaką miałam. Teraz używam ArtDeco i UD i z obu jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że wiele z nas swoją przygodę z bazami pod cienie zaczynało od bubla z Inglota;) Szkoda, że baza UD nie jest łatwiej dostępna, bo chętnie bym się z nią zapoznała...
UsuńMam bazę Too Faced Shadow Insurance i jestem bardzo zadowolona (opadające powieki). W międzyczasie próbowałam bazy elf (trzech kolorów) i nie byłam zachwycona.
OdpowiedzUsuńJuż wcześniej docierały do mnie sygnały o bublowatości bazy z Inglota.. Wiem, że się na nią nie zdecyduję.
Tę bazę kojarzę z recenzji Gosi (beautyfascination) i Maus:) Właściwości tego produktu zachęcają do zakupu. Będę musiała przyjrzeć się tej bazie podczas najbliższej wizyty w Sephorze:)
UsuńJak Pani z Inglota zaproponowała mi go kiedyś w supermegapromocji, od razu konsystencją mi nie podpasował, tak kupowato wygląda. Za to bardzo chwalę sobie niezłą kopię art deco - bazę z KOBO z drogerii nautra za 2 dyszki.:)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że miałam po coś wstątpić do wrocławskiej Natury:) Chciałam przyjrzeć się kosmetykom Kobo. Niestety, w Opolu nie mam do nich dostępu. Mam nadzieję, że uda mi się to nadrobić w najbliższym czasie, bo interesuje mnie parę kosmetyków tej marki. Skoro twierdzisz, że baza zasługuje na uwagę, to przyjrzę się testerowi i konsystencji produktu:)
UsuńMyślę, że jest to produkt wart uwagi. Miałam bazę art deco, hean, essence i właśnie tę kobo. Pierwsza i ostatnia wiodła prym - no ale na moich powiekach, które są średniotłuste (tak by je określiła). Hean mi nie przypasował np. ani konsystencją, ani zapachem.
UsuńZauważyłam, ze Essence zbiera niezbyt przychylne opinie. Z kolei Hean budzi sprzeczne emocje. Z kolei Artdeco zbiera dobre opinie, ale ciężko trafić na wersję bezzapachową. Jak nadarzy się okazja, to przyjrzę się bazie Kobo:)
Usuń