Mam swoje ulubione sieciówki, do
których zawsze chętnie kieruję swoje kroki. Niektórych sklepów
unikam, bo wiem, że nie znajdę w nich nic dla siebie ze względu na
rozmiarówkę, stylistykę lub kolorystykę. Ja bardzo lubię
dziewczęce i kobiece kreacje. Preferuję dopasowane ubrania
podkreślające atuty mojej figury. Na dodatek kocham kwiatowe
printy, groszki, truskawki, serduszka i motylki. To właśnie w nich
czuję się najlepiej. A że należę do drobnych kobiet, to nie z
każdym sklepem mi po drodze. Dziś przedstawiam Wam moje ulubione
sieciówki.
Spódniczka Bershka - tegoroczna kolekcja, bluzka New Yorker kolekcja ubiegłoroczna |
Orsay
To mój ulubiony sklep. To właśnie w
nim najczęściej zamawiam ubrania, bo stacjonarnie niestety jest
dość ubogo. Nie wiem, dlaczego w Opolu nie otworzą drugiego
Orsaya, który byłby większy i znajdował się w centrum miasta w
galerii Solaris. Tak oferta jest dosyć okrojona i wolę zamawiać
online. Na szczęście w Orsay jestem dość wymiarowa i niemal
zawsze mogę zamawiać w ciemno sukienki. Biorę rozmiar 34 i te leżą
bez zarzutu. Z bluzkami jest podobnie. Spodnie już muszę mierzyć,
bo raz 34 leży idealnie, a kiedy indziej spada z pośladków. Swetry
i płaszcze zawsze kupuję w rozmiarze 34. Spódnice na gumkę też,
te bez gumki lepiej na mnie leżą w rozmiarze 32. Orsay lubię za
to, że stawia na kobiece kroje. Ubrania w tym sklepie podkreślają
atuty kobiecej sylwetki, w tym wąską talię, biust i nogi. Na
dodatek mamy tutaj do czynienia z niezwykle kobiecymi printami –
kwiatami, groszkami etc. Ubrania w Orsay są eleganckie, ale w stylu
młodej kobiety, a nie nobliwej starszej pani. Na pochwałę
zasługuje też rozmiarówkę. To jedyny sklep z eleganckimi
ubraniami, w których dostrzeżono istnienie drobnych kobiet. Mamy do
dyspozycji rozmiary 32 i 34. Cenowo nie jest najgorzej, aczkolwiek
warto polować na promocję. Ja ostatnio obkupiłam się w sukienki
za 24 zł i spódnicę za 16 zł. Składy ubrań są różne, ale
dużo jest dobrych z wiskozą i bawełną na czele.
Tally Weijl
Orsay to jedyna sieciówka dla
dorosłych kobiet, którą odwiedzam. Poza tym preferuję sklepy
adresowane do młodzieży. Jednym z nich jest Tally Weijl. Ich
sukienki o kobiecym kroju, z mocno podkreśloną talią i biustem, to
moi niekwestionowani ulubieńcy. W Tally Weijl mogę kupić sukienki
i spódnice, które są naprawdę w wersji mini, a nie lekko przed
kolano. W większości przypadków skład ubrań jest dobry, dominuje
tu bawełna. Cenowo jest przystępnie. Jeśli chodzi o printy, to tu
także królują kwiaty, które kocham. Ubrania są dopasowane.
Zawsze wchodzę w rozmiar 34. Tally Weijl ma także całkiem
przyzwoite spodnie z wysokim stanem.
Sinsay
To tani i dobry sklep, w którym zawsze
znajdę coś dla siebie. Lubię ich sukienki i spódniczki ze
względu na to, że są dostępne w wersji mini oraz w pięknych
kolorach. Tutaj nie dominuje czerń i brąz, można znaleźć nawet
malinowy róż. Kroje są różne, niektóre bardzo fantazyjne.
Zawsze wchodzę w rozmiar 34. To najlepsze miejsce do zaopatrzenia
się w bawełniane topy i T-shirty, można je bowiem nabyć już za
5-8 zł.
Cropp
Z tego sklepu mam spódnice i sukienki,
te w rozmiarze 34 naprawdę dobrze leżą, są dopasowane,
podkreślają talię i nogi. W Croppie też jestem w stanie namierzyć
mini, co w sklepach adresowanych do dorosłych kobiet graniczy z
cudem. Cenowo jest nieco drożej niż w Sinsay, ale składy ubrań
też często są bardzo dobre. Wiskoza i bawełna to tkaniny, w
których czuję się niezwykle komfortowo, gdyż charakteryzują się
wysoką przewiewnością.
C&A
Tutaj często robię zakupy na dziale
młodzieżowym. Ubrania Clockhouse są bardzo zróżnicowane.
Znajdziemy tutaj coś pstrokatego i sportowego, ale też dziewczęcego
i całkiem eleganckiego. Ja kupuję te drugie rzeczy. Clockhouse ma
sporo krótkich sukienek w kwiaty, które w 95% składają się z
bawełny. Yessica to marka adresowana dla kobiet, ale ja nigdy z niej
nic nie kupiłam, gdyż tamtejsze 34 jest naprawdę ogromne.
House
Tutaj raz kupiłam szorty, wiele razy
krótkie spódniczki i sukienki. Składy mają dobre, poluję na
rzeczy z wiskozy oraz bawełny. Zdarza mi się znaleźć dopasowane
kroje lub takie w stylu boho, które również mi pasują. Jest sporo
ubrań w kwiaty. To jest sklep, w którym się odnajduję. Rozmiar
34 leży idealnie.
New Yorker
Lubię ten sklep od czasów studiów.
Mają tanie, kolorowe i dobre jakościowo rzeczy, które się nie
rozpadają po kilku praniach. Kroje dopasowane i dziewczęce. W New
Yorkerze zawsze znajdę coś dla siebie. Lubię tu kupować topy i
bluzki, bo są tanie i z dobrych materiałów. Na dodatek mają
sporo topów odsłaniających brzuch.
Bershka
Tutaj także kupuję ubrania w
rozmiarze 34. Kiedyś bardziej lubiłam Bershkę. Obecnie jest tam
mnóstwo burych ubrań. Brakuje mi kolorów, sukienek i obcisłych
krojów. Niemniej Bershka ma jedne z najlepszych jeansów, które
zawsze na mnie leżą perfekcyjnie i nie są drogie. Nie niszczą się
w praniu. Wybór odcieni spodni jest spory.
Z tymi sklepami mi nie po drodze
Grey Wolf
Mają babcine materiały i kroje. Na
dodatek rozmiarówka rozpoczyna się od 36, które jest dużym 36.
Ubrania rzadko zdarzają się taliowane, dużo sukienek sięga za
kolano. A szkoda, bo to polska marka, którą chętnie bym kupowała,
gdyby dostrzegła istnienie też młodszych kobiet.
Greenpoint
Tu z kolei printy i kroje mi się
podobają. Jest kwiatowo, kobieco. Ubrania szyte w Polsce z dobrych
materiałów takich jak wiskoza czy bawełna. Ale co z tego, skoro
rozmiarówka rozpoczyna się od 36? Ja nie lubię, gdy ubrania na
mnie smętnie wiszą.
Medicine
Ten sklep to zupełnie nie moja bajka.
Tu mają wprawdzie XS, ale to bardzo duże XS, które ze mnie spada.
Na dodatek przeważają ubrania oversize w ciemnych, rockowych
kolorach. Sukienki są nieco przydługawe jak dla mnie.
Pull&Bear
Dziury w spodniach, bluzki oversize,
mroczna kolorystyka – to także nie są moje klimaty. Dużo lepsze
ubrania ma już Zara, która nie jest moją ulubioną sieciówką,
ale zdarza mi się w niej znaleźć coś dla siebie.
Monnari
Tutaj jest nobliwie, a ubrania należą
do dużych. Nie ma mojego rozmiaru, a zresztą gdyby nawet był, to
płacenie kilku stów za sukienkę z poliestru mija się z celem. Nie
lubię tych fasonów, kolorów i wzorów, jakie promuje się w
Monnari. One kojarzą mi się ze stateczną panią profesor.
Ja uwielbiam H&M i praktycznie tylko tam robię zakupy :)
OdpowiedzUsuńJa bym tam częściej kupowała, gdyby u mnie w mieście lepiej rozkładano ciuchy. Niestety, na jednym wieszaku wisi wszystko: letni top, sweter, płaszcz, sukienka letnia, sukienka zimowa etc. A online nie chcę zamawiać, bo jednak nie każdy krój, który mi się podoba, dobrze leży.
UsuńKiedyś kupowałam dużo w C&A.
OdpowiedzUsuńMają całkiem niezłe jakościowo rzeczy:)
UsuńRzadko chodzę po sklepach, ale bardzo lubię Orsay, Monnari, Solar... Czasami kupuję, czasami dostaję w spadku od młodszego pokolenia kobiet w mojej rodzinie :)
OdpowiedzUsuńOrsay ma sporo ładnych, kobiecych ubrań. W Monnari niestety nie ma dla mnie rozmiaru, a Solara mi zlikwidowano już ze dwa lata temu.
UsuńJa już od dawna nie kupuję w sieciówkach :P a jeśli już to sprawdzam dokładnie metki - tylko wiskoza 100% i bawełna z dodatkiem włókna, które będzie się ciągnąć, jak na przykład elastan.
OdpowiedzUsuńElastan czasem bywa pomocny jako dodatek, dzięki niemu wiskoza tak szybko się nie niszczy:)
Usuńmoje ulubione sklepy to Orsay i H&M :)
OdpowiedzUsuńOrsay ma tyle kobiecych ubrań<3 H&M jest spoko, ale wolę ten w Nysie, gdzie wszystko jest ładnie poukładane, bo w Opolu wszystko wisi na kupę, ciężko się to przegląda i szybko się zrażam.
UsuńJa uwielbiam ostatnio Mohito :) A z młodzieżówek Sinsey - ale tam to pojedyncze rzeczy mi się podobają.
OdpowiedzUsuńSinsay ma często dużo źle uszytych ubrań albo bardzo cudacznych.
UsuńTeż tak uważam:)
OdpowiedzUsuń