Moje styczniowe zużycia:)

Zainspirowana wpisami wielu blogerek, też postanowiłam wziąć się za zużywanie kosmetyków, nim mój pokój w nich całkowicie utonie. Udało mi się wykończyć parę produktów. Dzisiaj podzielę się z Wami swoimi osiągnięciami, z których jestem dumna;)

Nie jest ideałem, ale paznokci mi nie zniszczył. Jego wydenkowanie nie jest niczym trudnym, ponieważ ma tak wielki otwór, że wylewa się bokami, poza tym zakrętka jest nieszczelna i rozpuszczalnik nieustannie paruje. Teraz mam zmywacz z Delii, mniej śmierdzi chemią, ma lepsze opakowanie, jest go całkiem sporo, zobaczymy, czy na dłuższą metę nie zniszczy mi płytki.

Bardzo ją lubię. Ma naturalny skład, nawilża usta. Chroni je przed mrozem, wiatrem. Praktycznie się z nią nie rozstaje. Na ustach utrzymuje się nawet do 3 h, co u mnie jest niebywałym sukcesem. Jest tania i pachnie ziołami, cynamon jest praktycznie niewyczuwalny. Moim zdaniem jest lepsza od Neutrogeny, którą swego czasu bardzo lubiłam. Obecnie zastępuje ją pomadka brzozowa z Sylveco, ale niestety i ta zaczyna mi się kończyć. Mam nadzieję, że uzupełniono zapasy w moim sklepie zielarskim i którąś z nich dostanę.

  1. Pianka do golenia Venus o zapachu konwalii
Muszę ją w końcu Wam opisać. W ogóle mam chyba 4 rzeczy, które muszę Wam przedstawić, ale proszę o wyrozumiałość. Teraz mam dużo nauki i nie zawsze mam siły naskrobać coś na blogu. Marzę o przerwie międzysemestralnej. A pianka jest świetna, chroni przed podrażnieniami i krostami, które lubią pojawiać się po goleniu. Kosztuje około 6-7 zł. Gorąco polecam.

Myślę, że tego cuda nie muszę Wam przedstawiać;) Tak lubię ten szampon i całą serię Alterry, że już nie raz chwaliłam ją na blogu. Ale nie mogę się powstrzymać, by nie wspomnieć, że ma świetny skład, który nie obciąża włosów, nawilża je i nadaje im fantastyczny, zdrowy blask.

Odżywka naprawdę świetnie odbudowuje włosy, nawet te zniszczone farbowaniem. Ma bardzo przyjemny zapach i sprawia, że włosy mają refleksy:) Jest tania i zawiera naturalne ekstrakty.

  1. Pasta do zębów Blend-a-med de Luxe Healthy Shine
Bardzo ją lubię, ponieważ wybiela zęby, nie ma intensywnego smaku powodującego odruch wymiotny. Ale jest bardzo mało wydajna, mi starcza na 2 tygodnie, a używam jej sama. Lubię nią szczotkować zęby. Niestety, jak ją odstawimy, to nasze zęby znowu ciemnieją. Efekt wybielenia jest bardzo krótkotrwały. Daje uczucie świeżości. Ma dosyć fajną konsystencję. Nie za twardą, nie za ciekłą:) Dobrze usuwa zanieczyszczenia z płytki nazębnej.

Bardzo go lubię, ponieważ ma naturalny skład i mnie nie zapycha. Dobrze radzi sobie z usuwaniem pudru i makijażu twarzy, ale moje wrażliwe oczy pieką, gdy zmywam nim tusz do rzęs. Nie ma zapachu. Jest stosunkowo tani. Nie wysusza skóry. Nie ma też specjalnych właściwości matujących, ale po jego użyciu czuję się świeżo.

Nie ma tragedii, ale rewelacji też nie. Na dodatek miałam problem z wydobywaniem tego kremu, bo miał niesprawną pompkę. W związku z tym musiałam się bawić patyczkami kosmetycznymi. Jest za drogi jak na taką przeciętną jakość.

Naprawdę wybiela przebarwienia, ale niestety pod koniec zaczął mnie zapychać, a to niewątpliwie przez glicerynę, na którą moja skóra bardzo źle reaguje. I te parabeny też przyczyniają się do inwazji niechcianych przybyszów.

Krem pachnie obłędnie, ale dość słabo nawilża, a to jego główna funkcja. Nie tylko nie radzi sobie z wysuszoną skórą rąk, ale też nie umie chronić jej przed ewentualnym wysuszeniem. Dość długo go męczyłam, normalnie krem do rąk schodzi u mnie błyskawicznie. Jest to smarowidło, które używam najchętniej;) Przynajmniej nie muszę się bać, że mnie zapcha;) Ma nie najlepszy skład i z pewnością więcej go nie kupię. Znam lepsze kremy, do których wolę dopłacić parę złotych.

Bardzo lubię ten kosmetyk. Przepięknie pachnie. Ten słodki, owocowo-waniliowy zapach zdecydowanie poprawia humor i pozwala poczuć lato, za którym tęsknię. Jest tani i nie zawiera silnych detergentów.
W końcu po roku czasu udało mi się ją wykończyć. To był mój pierwszy tego typu kosmetyk. Przedłużał żywotność cienie, podbijał ich kolor. Ale był dość tępy w konsystencji, przy wybieraniu ze słoiczka wchodził pod paznokcie i śmierdział. Na szczęście po naniesieniu nieprzyjemna woń stawała się niewyczuwalna. Obecnie używam bazy Collistara i jestem zadowolona.

PS A Wy lubicie któryś z tych produktów? Też lubicie to uczucie, gdy coś zużywacie do końca? Ja za każdym razem czuję dumę:)

22 komentarze:

  1. Sporo zużyć :)
    Lubię bardzo ten krem do rąk Garnier.
    A dumę czuję tylko, gdy uda mi się zużyć jakiś oporny w ubywaniu kosmetyk :D Tych ulubionych nie lubię kończyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja często mam tak, że otwieram kilka kosmetyków i żadnego nie dokańczam;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że dalej zużywanie będzie mi tak dobrze szło. Często zapominam się pokremować albo zwyczajnie mi się nie chce, ale smarowideł do ciała kupuję zawsze najwięcej;)

      Usuń
  4. Sporo zużyć. Ja nie przepadam za tym zmywaczem Isany

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie ten zmywacz jest po prostu mało wydajny, a dość często maluję paznokcie i nie lubię, gdy nagle okazuje się, że na część paznokci nie starczy mi zmywacza, bo zdążył wyparować przez nieszczelne opakowanie.

      Usuń
  5. sporo, oo..ten krem z Pharmaceris bardzo mnie ciekawi, zapchał uu;/
    ale i tak chciałabym spróbować

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może będziesz miała więcej szczęścia:) On początkowo nie zapychał, dopiero pod koniec zaczął.

      Usuń
  6. dużo tego:)
    nie lubię zmywacza, lubię bazę pod cienie:))

    OdpowiedzUsuń
  7. duzo tego, z niektorych zuzyc sie ciesze, ale przewaznie mam tak ze to co musze miec konczy sie naraz i wtedy juz zadowolona nie jestem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorzej jak kończy się wszystko na raz, a pieniędzy nie ma za wiele i trzeba czekać do wypłaty/stypendium;)

      Usuń
  8. Niezłe zużycia. Gratuluję ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. sporo tego masz kochana :D ja mam podobne wrażenia jak Ty, związane z bazą Joko, bardzo fajna ale ta konsystencja.. Natomiast bazy Collistara nie miałam okazji wypróbowac a zaraz poszukam na googlach :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta z Collistara to zwykła baza pod makijaż, ale powiedziano mi, że nadaje się pod cienie i rzeczywiście świetnie spełnia swoją rolę;) A Joko zawsze muszę wygrzebywać spod paznokci.

      Usuń
  10. zostalas otagowana :) http://blogeve-evel.blogspot.com/2012/01/tag.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za nominację:) Już zamieściłam tag u siebie:)

      Usuń
  11. brawo, sporo tego .. :) musze też wypróbować coś z Alterry :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno znajdziesz coś dla siebie, asortyment Alterry wciąż ewoluuje:)

      Usuń
  12. bardzo, bardzo lubię ten szampon z Alterry, na razie kończyłam inne odżywki, a raz w tygodniu używałam maski z granatem, ale teraz już pora dokupić odżywkę do kompletu :) mam nadzieję, że też będę z niej zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj:) Może akurat skompletujesz swój zestaw idealny do pielęgnacji włosów:)

      Usuń

Pozostawiając u mnie komentarz, pozostawiasz u mnie swoje dane osobowe. Są one starannie przechowywane i nieudostępniane innym podmiotom.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...