Relacje damsko-męskie
nie zawsze układają się tak, jak sobie tego życzymy. Czasem na
naszej drodze pojawiają się różne wyboje, przez które trzeba
przebrnąć. Kłótniom, nieporozumieniom i nieprzemyślanym
zachowaniom nie ma końca, a najwięcej z nich pojawia się na
początku znajomości, gdy jeszcze dobrze nie orientujemy się w
zwyczajach drugiej osoby. Z czasem, gdy lepiej poznamy jej charakter,
wiemy, czym należy się przejmować, a do czego nie warto przykładać
zbyt dużej wagi, bo ten typ tak ma. Gdy pojawiają się problemy,
dopadają nas negatywne emocje. Te na szczęście czasem opadają,
otwierając drogę zdrowemu rozsądkowi. Jak złości się kobieta?
Źródło: Pixabay |
Impulsywna kobieta – jak się złości?
Osobiście jestem osobą
dość impulsywną. Ma to swoje mocne i słabe strony. Zacznę od
tych bardziej problematycznych, aby potem przejść do zalet. Przede
wszystkim, jak coś wyprowadza mnie z równowagi, to bardzo mocno się
wściekam. Na początku będę nieprzejednana i po prostu nie da się
ze mną dojść do porozumienia. Muszę to bowiem przetrawić, a
wcześniej wyrzucić z siebie całą złość. Na szczęście z
czasem nauczyłam się bezpiecznie wypuszczać swoje emocje. Staram
się nie robić karczemnej awantury, gdy ktoś mnie zdenerwuje,
ponieważ w przeszłości nie raz tego żałowałam. Gniew jest
naprawdę złym doradcą i rzadko prowadzi do dobrych rzeczy. Czasem
wręcz nosi mnie ze złości, ale staram się trzymać emocje na
wodzy i wypuścić je w gronie przyjaciół. Tak, to jest mój
sprawdzony sposób. Przyjaciołom mogę opowiedzieć o wszystkim, co
mnie wkurzyło w danej sytuacji. Gdy wyrzucę z siebie całą złość,
od razu czuję się lepiej i wtedy przechodzę do kolejnego etapu.
Jak złości się kobieta i jak analizuje problem?
Gdy wypuszczę z siebie
cały gniew, mogę na spokojnie przeanalizować sytuację. Rozmowy z
przyjaciółkami sporo w tym pomagają, bowiem pozwalają spojrzeć
na sprawę z innej perspektywy. Czasem utwierdzają mnie w
przekonaniu, że moja złość jest w pełni uzasadniona, czasem
wręcz przeciwnie. Dochodzę do wniosku, że tak naprawdę nie ma o
co kruszyć kopii. Zanim jednak podejmę ostateczną decyzję, co
robić dalej, potrzebuję trochę czasu, ale niekoniecznie dużo. W
końcu jestem choleryczką i nie znoszę czekać. Z niektórymi
sprawami muszę się przespać, a na drugi dzień każdy problem
wydaje mi się mniejszy niż dzień wcześniej.
Karczemne awantury – możesz ich żałować
Gdy znajdę już jakieś
rozwiązanie albo wiem, co zrobić w zaistniałej sytuacji, to
trzymam się tego. Zazwyczaj, gdy ochłonę, naprawdę można się ze
mną dogadać. Moi znajomi wiedzą, że na drugi dzień można do
mnie spokojnie zadzwonić lub napisać wiadomość. Na pewno nie
zrobię dzikiej awantury, bo już zdążyłam ochłonąć i nie lubię
powracać do negatywnych emocji. Jeśli poszło o jakąś błahostkę,
to nawet nie będę do tego wracała. Natomiast gdy sprawa jest
naprawdę poważna, na szczęście takich jest niewiele, to staram
się ją wyjaśnić w merytoryczny sposób. Choć jestem choleryczką
i złośnicą z natury, nauczyłam się nie atakować drugiej osoby,
bo robienie karczemnej awantury w ogóle nie rozwiązuje problemu.
Owszem, pozwala dać upust emocjom, jednak później można mocno
żałować wykrzyczanych w złości słów.
Jak dogadać się z impulsywną kobietą?
Impulsywne kobiety, do
których sama się zaliczam, mocno reagują, gdy mężczyzna
wyprowadzi je z równowagi, np. nie odzywając się. Jednak koniec
końców, gdy emocje opadną, jestem bardziej skłonna do zgody i
dogadania się, niż osoby, które tłamszą w sobie uczucia.
Impulsywne kobiety łatwo się złoszczą i smucą, ale też szybko
im przechodzi. Muszę wyrzucić z siebie złość, a później jest
już tylko lepiej, bo nie robię fochów. Niemniej nie oznacza to, że
nie oczekuję od faceta poprawy. Owszem, do mniej ważnych spraw nie
lubię powracać, można się do mnie odezwać i przejdę nad tym do
porządku dziennego, niemniej oczekuję, że druga strona nie będzie
mi więcej fundowała emocjonalnego rollercoastera. Może śmiało
pisać lub dzwonić, nie należę do osób chowających długo urazę,
ale zależy mi na szacunku i zrozumieniu moich uczuć. Nie wracam do
starych problemów, chyba że te powracają jak bumerang. Pomimo genu
choleryczki należę do dość ugodowych osób, bo wolę iść do
przodu i cieszyć się życiem, niż zaprzątać sobie głowę
głupotami.
Awantury do niczego nie prowadzą
OdpowiedzUsuńOj ja tez jestem impulsywna i to jak diabli hehe :D
OdpowiedzUsuńMnie naprawdę łatwo można zirytować, ale staram się nie robić awantur, bo to droga donikąd.
Usuń