Bardzo lubię powieści
obyczajowe, które ukazują się nakładem wydawnictwa Czwarta
Strona, przeczytałam ich naprawdę sporo i do tej pory do żadnej
nie miałam większych zastrzeżeń. Kiedyś jednak musi być ten
pierwszy raz. Najnowsza powieść Agaty Przybyłek wydała mi się
interesująca, jej opis sugerował, że czeka mnie intrygująca
historia. Już sam tytuł – Kobiety wzdychają częściej
wydał mi się dość zabawny. Niestety, to pierwsza powieść
obyczajowa z wydawnictwa Czwarta Strona, która nie przypadła mi do
gustu.
Wypadek Zuzanny, który dodatkowo komplikuje jej życie
Powieść
Kobiety wzdychają częściej rozpoczyna się od wypadku
Zuzanny. Główna bohaterka została potrącona przez samochód
prowadzony przez sklepową. Nie był to jednak nieszczęśliwy zbieg
okoliczności. Kobieta chciała bowiem pozbawić Zuzannę życia i
niewiele brakowało, a dopięłaby swego. Na szczęście główną
bohaterkę ratuje z opresji jej były narzeczony, Teodor. Mężczyzna
odpycha Zuzannę, dzięki czemu ta doznaje jedynie złamania ręki.
Co doprowadziło sklepową do takiej furii? Wiele wskazuje na to, iż
chodzi o związek Kaśki (siostrzenicy męża Zuzanny) i jej syna.
Zuzanna
po wypadku trafia do szpitala, gdzie odwiedza ją mąż oraz Michał
– wuefista z miejscowej szkoły. Co ciekawe, tuż po wypadku
okazuje się, że główna bohaterka wiedzie ciekawe życie uczuciowe
i zanim doszło do incydentu z udziałem sklepowej, całowała się z
mężczyzną, który nie był jej mężem. Pożądanie, jakie wyzwala
w niej dotyk Michała, sprawia, że Zuzanna nie potrafi go odepchnąć.
Jakby tego było mało, w jej życiu pojawia się jeszcze Teodor.
Były narzeczony bardzo skrzywdził Zuzę. Zostawił ją z dnia na
dzień bez słowa, kobieta przepłakała przez niego morze łez, a
ten jak gdyby nic zjawia się po wielu latach i od razu ratuje jej
życie.
Tuż
po opuszczeniu przez Zuzę szpitala w jej domu zjawia się ekipa
telewizyjna. Okazuje się, że ściągnęła ją Kaśka, który
postanowiła zrobić wszystko, aby sprawczyni wypadku działająca z
premedytacją i usiłująca dokonać zabójstwa poniosła zasłużoną
karę. Zuzę w ogóle nie jest przekonana do nakręcenia reportażu
nt. incydentu, w wyniku którego złamała rękę, ale jej mąż
decyduje za nią. Kobieta nie przypuszcza nawet, jakie zamieszanie
wprowadzi ekipa telewizyjna. Dziennikarka, Joanna, jest najbardziej
kontaktową osobą z całej trójki. Reżyser mający własne wizje
artystyczne jest jednostką niezwykle chimeryczną, mnie przypominał
Edytę Górniak, której egzaltacja potrafi doprowadzić do szewskiej
pasji.
Reportaż z wypadku źródłem nieoczekiwanych zdarzeń
Kręcenie
reportażu zaczyna się przeciągać. Reżyser jest niezadowolony z
różnych aspektów swojej pracy – początkowo nie odpowiada mu
makijaż Zuzy, następnie ma zastrzeżenia do kota, który
przebiegając, zniszczył mu ujęcie, następnie pragnie wyciąć
drzewo w ogrodzie głównej bohaterki... Na szczęście Joanna
potrafi obezwładnić tego chimerycznego i humorzastego artystę. Do
czasu, aż sama popada z nim w konflikt. Okazuje się bowiem, że
dziennikarka i Reżyser od dawna tworzą burzliwy związek...
Jakby
w życiu Zuzanny mało było zamieszania, jej mąż niczego
nieświadomy postanawia przywieźć do wspólnego domu Teodora, aby
podziękować mu za piękny gest. Mężczyzna nie wie jednak, że
miejscowy bohater w przeszłości był narzeczonym jego żony.
Czy
Zuza dochowa wierności swojemu mężowi? Jak rozwiną się jej
relacje z Teodorem? Czy Zuza na swojego życiowego partnera wybierze
wuefistę? Jak zakończy się próba nakręcenia reportażu z
wypadku? Czy jego sprawczyni poniesie zasłużoną karę?
Kobiety wzdychają częściej – powieść, która mnie zawiodła
Kobiety
wzdychają częściej to powieść, która teoretycznie powinna
mi się spodobać. Jednak nie widzę w niej nic zabawnego, ani tym
bardziej intrygującego. Główna bohaterka jest tak infantylna, że
aż trudno uwierzyć, że ma kilkuletnie dziecko. Ze względu na jej
mentalność parokrotnie odniosłam wrażenie, że czytam wynurzenia
gimnazjalistki. Jej mąż także nie należy do osób dojrzałych,
zostawia żonę z ręką w gipsie, kilkulatka i swoją roztrzepaną
siostrzenicę, a sam udaje się na męski wypad. Na dodatek te
ciągłe westchnienia dotyczące wuefisty, tak postępują
nastolatki, ale nie dorosłe kobiety. Główna bohaterka okazała się
irytująca, zaś sama fabuła naiwna, iż nie polecam powieści
Kobiety wzdychają częściej. Chyba że ktoś lubi Modę
na sukces i szuka jej w wersji książkowej. Wprawdzie Agata
Przybyłek nie serwuje nam tysiąca nieszczęść, jak czyni to
Katarzyna Michalak, to jej powieść jest równie mało realistyczna
i przypomina kiepską telenowelę.
karminowe.usta
Nie czytałam tej pozycji :D
OdpowiedzUsuń