Z perspektywy czasu
widzę, że podczas studiów zbyt często ulegałam magii promocji.
Jak widziałam napis „wyprzedaż”, wchodziłam do sklepu i
buszowałam między wieszakami. Z tamtego okresu pochodzi znaczna
część wyposażenia mojej szafy. Mieszkam niedaleko centrum
handlowego, nieopodal odbywały się też zajęcia. W przerwie
pomiędzy wykładami lubiłam podskoczyć do Solarisa po bułkę do
Almy, w międzyczasie zapoznając się z asortymentem sklepów
odzieżowych i drogerii. Moja szafa rozrastała się w zatrważającym
tempie. Na szczęście to już przeszłość. Jak nie ulegać
promocjom? Jak kupować tylko przydatne rzeczy? Postanowiłam
zebrać kilka sposobów, które w moim przypadku okazały się
skuteczne.
Jak nie ulegać promocjom? Rób listę potrzebnych rzeczy
To brzmi banalnie, ale
naprawdę działa. Sama zaczęłam praktykować tę metodę jakieś
dwa lata temu i już praktycznie nie kupuję rzeczy pod wpływem
impulsu. Przed sobotnim wyjściem do centrum handlowego zawsze
spisuję sobie te rzeczy, których naprawdę potrzebuję. Kończy mi
się dezodorant, idę do Rossmanna tylko po Rexonę. Nie kupuję nic
z kolorówki, choćby bardzo mnie kusiło. Mam kupić buty na jesień?
Nie sięgam po sandały tylko dlatego, że są przecenione o 50%.
Szukam czerwonego płaszcza? Nie interesuje mnie nic poza nim.
Początkowo jest to trudne, bo sklepy wiedzą, jak wyeksponować
towar czy zachęcić do zakupu zbędnych rzeczy. Przy kasach
zachęcają do nabycia rajstop w promocyjnej cenie. Gdzie indziej
chcą pomóc w doborze odpowiedniej biżuterii do zakupionej
sukienki. Tyle promocji i okazji, trudno im nie ulec, choć bardzo
często w ogóle nie oszczędzamy na biżuterii. Ona wciąż jest
sprzedawana z wysoką marżą, wcześniej po prostu jej cenę
sprytnie zawyżono, aby mieć z czego schodzić. Tak samo jest z
perfumami w wielu drogeriach. W gazetkach przekreślają cenę
Elizabeth Arden Green Tea ze 169 zł na 69 zł. Przekaz jest jasny –
tylko przez czas trwania tej wyjątkowej oferty zaoszczędzisz na
swoich ulubionych perfumach 100 zł. W rzeczywistości jednak nigdy
nie widziałam ich w cenie 169 zł, zawsze były tańsze.
Najważniejsze to stać się osobą konsekwentną. Kupuję tylko
rzeczy z listy, choćby się waliło i paliło. Z perspektywy czasu
widzę, że ten nawyk mający pomóc w utrzymaniu finansów w ryzach
okazał się zbawienny dla mojego samopoczucia. W centrum handlowym
spędzam dużo mniej czasu, wchodzę po dezodorant, i wychodzę z
Rexoną. Zaoszczędzony w ten sposób czas mogę przeznaczyć na inne
przyjemności np. naskrobanie kolejnej notki na bloga.
Jak kupować tylko przydatne rzeczy? Noś przy sobie gotówkę
Zakupowy detoks nie jest
łatwy, ale łatwiej przez niego przejść, chodząc na zakupy z
odliczoną kwotą pieniędzy. Mając do dyspozycji 200 zł, a w
perspektywie zakup nowych spodni, chodzisz tylko po sklepach
oferujących jeansy. Nawet jeśli zboczysz z toru, to nie wydasz zbyt
dużo. Pod koniec miesiąca nie będziesz przymierać głodem z
powodu dziury w domowym budżecie. To naprawdę dobry sposób dla
osób o słabej woli. Pokusę trzeba od siebie oddalić i
zminimalizować straty. Nigdy nie noś przy sobie karty, jeśli
jesteś przed okresem i chcesz sobie poprawić humor zakupami.
Gotówki wydasz maksymalnie tyle, ile ze sobą zabierzesz. Biorąc
kartę, możesz zrobić debet, który trzeba będzie później
spłacić. Poza tym łatwiej wydaje się pieniądze wirtualne niż
rzeczywiste. Gdy widzisz, że portfel zaczyna świecić pustkami,
przychodzi opamiętanie. Zdrowy rozsądek mówi ci, że już wydałaś
za dużo i pora zwolnić.
Sposoby oszczędzania. Przelicz, ile godzin pracy kosztuje cię dana rzecz
Jak kupować tylko
przydatne rzeczy? Przeliczając cenę każdego drobiazgu na godziny
swojej ciężkiej pracy. Nie ukrywam, że ten sposób najbardziej
daje mi do myślenia. Gdy widzę, że bluzka średniej jakości
kosztuje cały dzień mojej pracy, bez trudu odwieszam ją na
wieszak. Odkąd w ten sposób przeliczam ceny ubrań i kosmetyków,
kupuję je naprawdę rzadko. Na studiach nie było tygodnia, żebym
nie wróciła z Solarisa z nową bluzką z New Yorkera czy Bershki
tylko dlatego, że kosztowała 29 zł. W tamtych czasach pieniądze
pochodziły ze stypendium, a ja chciałam i musiałam się uczyć.
Teraz gdy pracuję, zaczęłam bardziej szanować pieniądze i nie
wydawać ich na zachcianki, o których zapomnę, gdy tylko odłożę
je na dno szafy.
Rozsądne zakupy. Odkładaj pieniądze na konkretny cel
To naprawdę motywuje i
zachęca do wytężonej pracy oraz wdrożenia planu oszczędnościowe.
Odkładając pieniądze na konkretny cel, zyskujesz też satysfakcję.
Widzisz, że kontrolujesz swoje wydatki i jesteś panią swojego
życia. Konkretnym celem może być lepszy aparat, nowy komputer,
zagraniczna wycieczka czy koncert zagranicznego wykonawcy. Pamiętaj,
że lepiej kupić daną rzecz za zaoszczędzone pieniądze, niż brać
na nią kredyt. Każdą pożyczkę trzeba kiedyś spłacić i to z
odsetkami. Poza tym nigdy nie wiemy, jak potoczą się nasze losy,
czy nie przyjdzie kryzys finansowy i nie stracimy pracy. Jeśli nie
chcemy żyć z myślą o pętli zaciskającej się na szyi, zamiast
kupować nowy komputer na raty, oszczędzaj pieniądze i nowy sprzęt
nabądź za gotówkę.
Przemyślane zakupy. Nie kupuj, jeśli nie jesteś pewna
Jeśli zastanawiasz się,
czy dobrze wyglądasz w danym ubraniu, w ogóle go nie kupuj. Twoje
wątpliwości to znak, że dana rzecz nie jest dla ciebie. Gdybyś
prezentowała się w niej korzystnie, nie musiałabyś zastanawiać
się nad kupnem. Wątpliwości rozpatruj na niekorzyść zakupów, a
sporo zaoszczędzisz – pieniędzy i nerwów. Znasz to uczucie, gdy
przychodzisz do domu i dochodzisz do wniosku, że nowa sukienka wcale
nie jest taka super i niepotrzebnie ją kupiłaś. Niestety, nie
wszystkie sklepy przyjmują zwroty. To, czy oddasz towar z powrotem
do sklepu, zależy tylko od dobrej woli sprzedawcy. W przypadku
bielizny zazwyczaj możesz o tym w ogóle zapomnieć. To typ
produktu, którego sklepy nie chcą przyjmować z powrotem. Nie rób
zatem pochopnych zakupów. Tylko zamawiając ubrania za pośrednictwem
sklepów internetowych, masz prawo do odstąpienia od umowy. W
pozostałych przypadkach musisz liczyć się z tym, że sprzedawca ci
odmówi.
Jak nie ulegać promocjom? Kupuj mniej, ale lepszej jakości
To zasada, do której
przekonałam się wraz z wiekiem. Ubrania z tanich sieciówek
nierzadko szybko tracą kolor i zaczynają przypominać ścierkę do
kurzu. Niestety, to prawda. Niby płacimy za nie zaledwie 29 zł,
ale po co w ogóle wydawać pieniądze na coś, co po pierwszym
praniu się skurczy i wypłowieje? Nie twierdzę, że wszystkie tanie
ubrania są źle. Mam parę ciuchów za grosze, które wciąż
wyglądają w porządku. Pragnę zwrócić jednak uwagę na pewien
problem. Staliśmy się niewolnikami promocji. Gdy widzimy, że coś
kosztuje 19 zł, uważamy, że grzechem byłoby nie skorzystać z
takiej okazji. Tymczasem wydaje kilkanaście złotych na rzecz, która
niekoniecznie posłuży nam przez kilka miesięcy, może bowiem po
pierwszym praniu nie nadawać się do niczego. Zwróć uwagę na
tkaninę i wykończenie. Materiał już jest zmechacony i łapie
paprochy? To chyba nie najlepszy wybór. Producent nie wykończył
ubrania i teraz ono zaczyna się pruć? Daruj sobie zakupy. Cena
nierzadko idzie w parze z jakością. Są rzeczy, w które warto
zainwestować trochę więcej – buty na spotkania służbowe,
elegancka torebka. Zapłacimy za nie trochę więcej, ale będą nam
służyły przez lata, zwłaszcza jeśli wybierzemy klasyczny fason.
karminowe.usta
Jak dobrze, że etap w którym napis "Promocja" lub "Wyprzedaż" kończył się u mnie kupieniem czegokolwiek bo przecież szkoda nie kupić już za mną :). Ale trochę to pobawiło zanim się wyleczyłam :P
OdpowiedzUsuńMnie na szczęście po studiach przeszło, szkoda mi zarobionych przez siebie pieniędzy na kupowanie zbędnych rzeczy.
Usuńzabieranie ze sobą na zakupy tylko odliczonej gotówki to mój ulubiony patent :)
OdpowiedzUsuńU mnie ten patent zawsze się sprawdza, nawet przed okresem, gdy odczuwam nieodpartą potrzebę kupowania:)
UsuńNauka opierania się pokusom promocyjnym trochę czasu mi zajęła, teraz jestem obojętna na " hasła " z rozwagą podchodzę do każdego zakupionego produktu :)
OdpowiedzUsuńBardzo przydatny wpis, szczególnie dla maniaczek zakupowych :)
Też kiedyś kupowałam dużo i bez sensu, ale nad tym zapanowałam:)
UsuńJa nie mam kłopotu z nieuleganiem jesli chodzi o ubrania czy dodatki, ale na kosmetyki to moja słabość i nie umiem się opanować :)
OdpowiedzUsuń