Rok 2015 był czasem kosmetycznych
eksperymentów, nie wszystkie z nich zakończyły się pomyślnie, ale przy okazji
odkryłam parę perełek. 1 stycznia stanowi doskonałą okazję do podsumowań.
Przedstawiam wam najlepsze kosmetyki minionego roku. Dziś pora na kolorówkę, w
kolejnych dniach odniosę się do produktów pielęgnacyjnych, które mnie
oczarowały w ciągu ostatnich 12 miesięcy;)
Zoeva matująca baza pod cienie
Ten kosmetyk nie bez powodu
został wymieniony jako pierwszy w zestawieniu. Przez lata poszukiwałam idealnej
bazy pod cienie. Niestety, nie szło mi najlepiej. W końcu zwątpiłam, że
kiedykolwiek znajdę produkt, który
utrzyma cienie w ryzach dłużej niż 6 godzin. Ze względu na opadającą, tłustą
powiekę przez pewien czas w ogóle nie malowałam oczu. Uznałam, że nie ma to
najmniejszego sensu, skoro efekty mojej pracy tak szybko spływają… Zoeva
matująca baza pod cienie odmieniła moje podejście do makijażu oczu. Dzięki niej
na nowo dostrzegłam sens w blendowaniu cieni. Niezależnie od tego, czy sięgam
po paletkę Too Faced czy My Secret, mam pewność, że makijaż będzie prezentował
się nienagannie przez 24 godziny. Cienie nałożone na matującą bazę Zoeva nie
bledną w ciągu dnia, nie zbierają się również w załamaniu powieki. To kosmetyk
idealny, o czym świadczą częste braki produktu w sklepach internetowych.
Niestety, w stacjonarnych drogeriach na próżno szukać kosmetyków Zoeva.
Golden Rose Quick Dry top coat
Poszukiwania idealnego lakieru
nawierzchniowego trwały dobrych kilkanaście miesięcy. Na szczęście mogę w końcu
powiedzieć, że odnalazłam kosmetyk, który w 100% spełnia moje oczekiwania.
Golden Rose Quick Dry top coat poleciła mi koleżanka z pracy, która była z
niego bardzo zadowolona. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że w pełni
podzielam jej zachwyty nad tym kosmetykiem. Lakier nawierzchniowy wypuszczony
na rynek przez Golden Rose spisuje się o wiele lepiej niż Sally Hansen
Insta-Dri top coat, choć jest od niego kilka razy tańszy. Co sprawiło, że
kosmetyk tureckiej marki znalazł się w gronie najlepszych kosmetyków minionego
roku? Golden Rose Quick Dry top coat to przede wszystkim świetny wysuszacz,
który współpracuje zarówno z lakierami z
najniższej półki, jak i z tymi za 30 zł.
Po jego użyciu wystarczy odczekać kilka minut, by emalia w pełni zastygła,
później można już powrócić do swoich obowiązków. To nie lada gratka dla kobiet,
które żyją w ciągłym niedoczasie. Top coat od Golden Rose tak dobrze wysusza
lakier, iż mogę położyć się spać 10 minut po pomalowaniu paznokci, nie
obawiając się, że rano obudzę się z nieestetycznymi odgniotkami. Ponadto omawiany produkt przedłuża trwałość
manicure i nadaje paznokciom niesamowity połysk charakterystyczny dla emalii o
żelowym wykończeniu.
Eveline Color Edition lakier do paznokci
Przez lata omijałam lakiery
Eveline szerokim łukiem. Pamiętam, że na studiach parokrotnie natknęłam się na
kiepskie emalie, które kryły po kilku warstwach i schły całą wieczność… Na
szczęście świat się zmienia, a firmy kosmetyczne udoskonalają swoje produkty.
Tak też postąpiła dobrze nam znana marka Eveline, która wypuściła na rynek
świetne lakiery do paznokci. Jestem nimi oczarowana, ponieważ na moich
paznokciach utrzymują się 5-6 dni, nierzadko kryją już przy pierwszej warstwie
i szybko zastygają nawet bez wsparcia w postaci top coatu. Eveline Color
Edition to moja ulubiona seria emalii, ponieważ została wyposażona w wygodny,
szeroki pędzelek, a spośród licznych odcieni każda z nas z pewnością znajdzie
coś dla siebie.
Too Faced Melted Long Wear Lipstick
Pomadka zaskarbiła sobie moją
sympatię już od pierwszego użycia, bowiem okazało się, że charakteryzuje się
świetnym kryciem. Wystarczy wycisnąć niewielką ilość produktu na aplikator w
postaci gąbeczki, by równomiernie pokryć usta pięknym, brzoskwiniowym
odcieniem. Pomadka ma płynną formułę, przy czym w miarę upływu czasu zastyga i
utrzymuje się na wargach przez dobrych kilka godzin. Ma przyjemny smak i, co
najważniejsze, nawilża usta. W związku z tym chętnie sięgam po nią zimą, gdy
warunki atmosferyczne nie służą noszeniu tradycyjnych matów.
Pędzle Zoeva
Pędzle Zoeva budzą we mnie
mieszane uczucia. Najgorzej wypadają te przeznaczone do malowania oczu. Pędzel
do blendowania ma tak szorstkie włosie, że korzystam z niego tylko wówczas, gdy
muszę, bo inne aplikatory są brudne… Na szczęście moje zamówienie, które
poczyniłam w lutym w popularnym sklepie internetowym Mintishop, nie okazało się
zupełnym niewypałem. Niektóre pędzle marki Zoeva wypadają naprawdę dobrze. Do
grona moich faworytów należą: 110 Face Shape, 105 Luxe Highlight, 127 Luxe
Sheer Cheek. Wszystkie z wymienionych
przeze mnie pędzli mają miękkie włosie, które pomimo intensywnej eksploatacji
nie uległo odkształceniu. 110 Face Shape
stosuję do nakładania bronzera, natomiast 127 Luxe Sheer Cheek świetnie
sprawdza się przy aplikacji różu. O dziwo, 105 Luxe Highlight, także służy mi
do wyszczuplania twarzy pudrem brązującym. Moim zdaniem w tej roli sprawdza się
nawet lepiej niż 110 Face Shape, który jest dla mnie zbyt zbity, przez co muszę
bardzo uważać, aby nie narobić sobie nim plam.
Astor Seduction Codes Volume & Length Mascara
To tusz, w którego posiadanie
weszłam przypadkiem i tak też odkryłam świetną maskarę. Stożkowata, włochata
szczoteczka z miejsca zaskarbiła sobie moją sympatię. Wąska końcówka pozwala
dotrzeć do każdego zakamarku, w tym wewnętrznego kącika oka. Lubię włochate szczoteczki, ponieważ
fenomenalnie pogrubiają moje rzęsy i tym samym dodają im pożądanej
objętości. Po użyciu Astor Seduction
Codes Volume & Length Mascara oko jest wspaniale otwarte, a opadająca
powieka mniej widoczna. Tusz jest stosunkowo trwały, choć przy dłuższym
kontakcie z wodą zaczyna się rozpuszczać. Czuję, że do tej maskary w
przyszłości jeszcze nie raz powrócę.
Melkior Professional pomadki do ust
Po raz pierwszy z pomadkami
Melkior Professional zetknęłam się w kwietniu. Ich jakość okazała się tak
fenomenalna, że moja kolekcja szminek rozrosła się o kolejne odcienie. Pierwszą
pomadką Melkior Professional, jaką miałam okazję używać, była Cardinal Red. To
piękna, czerwień przypominająca dojrzałą wiśnię. Na ustach prezentuje się
niezwykle elegancko i kobieco. Na jej korzyść przemawia też świetna jakość.
Szminki tej marki na moich wargach utrzymują się nawet 8 godzin, w tym czasie
mogę spożywać posiłki i pić napoje. Pomadka ściera się równomiernie,
pozostawiając po sobie poświatę koloru. Bardzo lubię też jej różany zapach,
chociaż wiem, że niektórym osobom ta specyficzna woń dość mocno
przeszkadza. Jeśli szukacie trwałej
pomadki na karnawał czy wesele, koniecznie przyjrzyjcie się ofercie Melkior
Professional. Odcieni jest tak wiele, że z pewnością znajdziecie coś dla
siebie.
Brwi to część twarzy, której
przez lata poświęcałam niewiele uwagi w codziennym makijażu. Na szczęście z
czasem uległo to zmianie. Odkryłam, że warto podkreślać brwi, ponieważ stanowią
one oprawę oczu. Melkior Professional paleta cieni do brwi przypadła mi do
gustu ze względu na kremową konsystencję, świetną trwałość i ciekawe odcienie.
Najbardziej polubiłam szarawy brąz, który jest na tyle chłodny, iż świetnie
komponuje się z moim typem urody. Praca
z paletką Melkior Professional to prawdziwa przyjemność, ponieważ producent
dołączył do opakowania przydatny, skośny pędzelek oraz niewielkie lusterko.
Doceniam takie szczegóły i wystawiam paletce cieni do brwi mocną 5;)
Melkior Professional cienie do powiek
Melkior Professional to marka, którą
odkryłam w 2015 roku. Cienie do powiek okazały się równie udane jak te do brwi.
Pozwalają wyczarować makijaż dzienny, w którym każda kobieta będzie wyglądała
korzystnie. Kremowa konsystencja cieni sprawia, iż te łatwo się ze sobą łączą i
chętnie współpracują z pędzlem do blendowania. Dla siebie wybrałam zestaw
utrzymany w kolorach Ziemi – beż i dwa brązy, z czego jeden jest chłodniejszy,
a drugi cieplejszy.
Rok 2015 obfitował w wiele świetnych
pomadek, do tego grona niewątpliwie mogę zaliczyć szminkę Oriflame. Z tą marką
przez pewien czas nie miałam w ogóle do czynienia, gdy do niej powróciłam,
spotkała mnie miła niespodzianka. Oriflame Giordani Gold Iconic Lipstick to
nawilżająca, świetnie napigmentowana szminka, która na moich wargach potrafi
przetrwać dobrych kilka godzin. Pomadka
jest już mocno zużyta, a wszystko to zasługa jej konsystencji i właściwości
pielęgnacyjnych. W chłodne i wietrzne dni chętnie po nią sięgam, ponieważ wiem,
że nie wysuszy warg.
Max Factor Lipfinity pomadka Eternally Luscious
Szminka wyróżnia się masełkową
formułą, gładko sunie po ustach, pokrywając je warstwą wybranego koloru. Pomimo
konsystencji zbliżonej do balsamów ochronnych pomadka utrzymuje się na ustach
przez wiele godzin. Mam wrażenie, że częściowo wpija się w ich strukturę, przez
co nawet po posiłku można dostrzec dyskretną woalkę koloru. Przez wiele lat
poszukiwałam fioletowej szminki, w końcu ją znalazłam i jestem oczarowana jej
jakością. Eternally Luscious to odcień idealny dla właścicielek chłodnej
karnacji. Bardzo dobrze się w nim czuję i uważam za niezwykle twarzowy. Polecam
przyjrzeć się tej linii pomadek Max Factor, ponieważ po ich użyciu wargi
przypominają atłas. Oprócz fioletu
dysponuję jeszcze ciepłą czerwienią, która z pewnością w przyszłości doczeka
się swojej odsłony na blogu.
Lily Lolo prasowany bronzer Miami
Beach
Bronzer zamówiłam pod
wpływem pozytywnych recenzji, które
lawinowo pojawiały się na blogach. Przyglądając się swatchom, stwierdziłam, że
to idealny odcień dla mnie. Chłodny, jasny i, co najważniejsze, matowy. Nie
rozumiem idei wypuszczania na rynek połyskujących bronzerów. Trudno wykorzystać
je do konturowania twarzy, a do podkreślenia kości policzkowych zwyczajnie się
nie nadają. Gdy Lily Lolo Miami Beach w końcu do mnie dotarł, poczułam się
rozczarowana. Bronzer okazał się dość ciemny i pomarańczowy. Nie potrafiłam go
nałożyć na twarz tak, aby wyglądał dobrze. Na szczęście z czasem problem znikł
wraz z wierzchnią warstwą produktu, która prawdopodobnie zwyczajnie się
utleniła, zanim trafiła w moje ręce… Bardzo lubię pracować z Miami Beach, przy
czym tego bronzera lepiej nie nakładać pędzlem o zbitym włosiu, ponieważ można
zrobić sobie krzywdę. Niewielka warstwa
produktu wygląda dobrze i wyszczupla moją bladolicą twarz. Bronzer ma bardzo
ładne opakowanie, został wyposażony w urocze lusterko, dzięki któremu mogę
poczuć się jak bohaterka bajki emitowanej w latach 90. na Polonii 1. Nie
pamiętam tytułu tej animacji, ale przedstawiono w niej historię dziewczynki,
która utraciła mowę, ale mogła wiele zdziałać, korzystając z magicznych mocy
lusterka.
karminowe.usta
top coat z golden rose rowniez jest dla mnie najlepszy :)
OdpowiedzUsuńTo tani i dobry lakier nawierzchniowy:) U mnie spisuje się lepiej od wysuszacza Sally Hansen.
UsuńJestem zainteresowana top-coatem od Gr i lakierami Eveline :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto zainwestować w lakiery Eveline i top coat Golden Rose, ponieważ to tanie i dobre produkty:)
Usuńprzewaga Melkior nie znam tej firmy, brzmi ciekawie
OdpowiedzUsuńMelkior Professional ma świetną kolorówkę, jeśli będziesz miała okazję, to naprawdę warto zapoznać się z ofertą tej firmy:)
UsuńBaza jest też moim ulubieńcem ;) Podobno nowy inglot jest lepszy, więc czeka u mnie kolejce.
OdpowiedzUsuńDaj proszę znać, jak spisuje się baza Inglota, gdy ją otworzysz:) Nie mam zbyt dobrych doświadczeń z jej poprzedniczką, która była niesamowicie tłusta...
UsuńZnam tylko tusz Astor, za to bazę matującą pod cienie chętnie bym widziała u siebie,
OdpowiedzUsuńrównież top Golden Rose wygląda mi na przydatny.
Lily Lolo bronzer na pewno jest fantastyczny.
Jak u Ciebie spisuje się tusz Astor Seduction Codes?:)
UsuńZachęciłaś mnie tą czerwoną pomadką MF... ;)
OdpowiedzUsuńMax Factor Lipfinity to świetne pomadki, warto jednak polować na promocje, ponieważ nie należą do najtańszych;)
UsuńZainteresowałaś mnie bazą Zoevy, bo niestety moje powieki czasami mają dzień tłuściocha. :(
OdpowiedzUsuńLakiery Eveline też odkryłam w tym roku na nowo - są tanie, mają ładne kolory i świetnie się nimi maluje! :)
Widzę, że nie tylko ja mam problem z tłustymi powiekami. Warto zapoznać się z bazą pod cienie Zoeva, ponieważ ona naprawdę zwiększa trwałość makijażu:)
UsuńMi Baltic Skradł serce :) ( The Balm, Laura, Revlon, pupa )
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, ponieważ to świetne kosmetyki:)
UsuńMuszę się skusić na bazę z Zoeva, bo też mam tłuste powieki ;) Póki co daje u mnie radę ArtDeco ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że u Ciebie sprawdza się baza Artdeco, dla mnie jest zbyt słaba:(
UsuńNiewiele znam, ale baza mnie zaciekawiła :)
OdpowiedzUsuńJeśli będziesz miała okazję, to warto się z nią zapoznać:)
UsuńKiedyś chciałam kupić ten bronzer, ale boję się, że będzie dla mnie zbyt pomarańczowy...
OdpowiedzUsuńTen bronzer jest dość specyficzny, trzeba pozbyć się wierzchniej warstwy, ponieważ jest ona zbyt pomarańczowa. Później wypada już dość przyzwoicie, przy czym trzeba uważać, by nie nałożyć go zbyt dużo.
UsuńChyba żadnego z tych kosmetyków nie znam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam przybliżyć Ci nieznane wcześniej kosmetyki:)
UsuńJak skończę seche vite to na Elan wypróbuję top z Golden Rose. Pomadka z Oriflame wygląda bardzo luksusowo.
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo luksusowo, ale też świetnie się sprawdza w codziennym makijażu. Świetnie nawilża wargi i jest stosunkowo trwała:)
UsuńMuszę kupić tą bazę pod cienie! Ja lubię pędzel do blendowania Zoeva :) faktycznie jest dość drapiący ale pięknie rozciera cienie. W takim razie jaki pędzel jest Twoim ulubionym w tej kategorii? :) Chętnie też sięgnęłabym po pomadkę z Oriflame. :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię pędzel do blendowania marki La Rosa. Jest nieco większy od tego z Zoevy, ale mniej drapie:)
Usuńtę fioletową pomadkę MF też na blogu pokaż, proszę. jestem ciekawa, jak wypada na ustach :)
OdpowiedzUsuńja uwielbiam 227 z Zoevy. moim zdaniem nie jest wcale szorstki... mam dwa egzemplarze i oba sprawują się u mnie doskonale.
top coatu z golden rose jeszcze dobrze nie testowałam, ale jestem dobrej myśli :)
Na pewno pokażę tę pomadkę na blogu, postaram się to zrobić w najbliższych dniach:)
UsuńZ Zoevy mam pędzel do blendowania 221 - okropnie podrażnia powieki, ale trzeba przyznać, że ładnie rozciera cienie.
Muszę przyznać, że zaintrygowałaś mnie tym top-coatem z Golden Rose. Od jakiegoś czasu na zmianę używałam Seche Vite i Kinetics - oba sprawdzają się bardzo dobrze, aczkolwiek mogę zamawiać je jedynie przez Internet, ewentualnie w Hebe, do którego średnio mi po drodze ;). Może tym razem skuszę się na GR :).
OdpowiedzUsuńWarto dać szansę Golden Rose, kosztuje 8 zł i świetnie wysusza lakiery kolorowe. Po kilku minutach można pisać na komputerze bez obaw, że manicure na tym ucierpi:)
UsuńNie miałam żadnego z tych produktów, ale bronzer z Lily Lolo z chęcią bym przetestowała :).
OdpowiedzUsuńBronzer jest naprawdę świetny, przy czym trzeba się z nim oswoić i pozbyć wierzchniej warstwy, bo ta może ulec utlenieniu.
UsuńBronzer mnie kusi już długi czas ;))
OdpowiedzUsuńWarto dać mu szansę, ponieważ to dobry produkt:)
UsuńLubię ten top coat z GR :) Cienie z Melikora też są fajne :)
OdpowiedzUsuńaaa ciekawią mnie te szminki z Melkiora a czaję sie na pędzle z Zoevy :)
UsuńSzminki z Melkiora są bardzo trwałe, więc idealnie nadają się do malowania klientek, które wybierają się na wesele:)
UsuńMelted <3
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie tylko ja polubiłam te kosmetyki:)
UsuńMnie kusi Melted z różem :D Ja jetem bardzo zadowolona z pędzli Zoeva do oczu. Jak dla mnie, mają odpowiednią miękkość, bardzo dobrze się nimi pracuje.
OdpowiedzUsuńMam zestaw z różem:) Ostatnio często go używam.
UsuńOdnośnie pędzli Zoeva, to mój egzemplarz - 221 ładnie rozciera cienie, ale jest dla mnie za szorstki. Jak tylko zaczynam nim pracować, łzy zaczynają mi ściekać po policzkach. Bardzo lubię pędzle do konturowania twarzy, ponieważ są przyjemne w dotyku i dobrze się nimi nakłada poszczególne kosmetyki:)
Nie mam żadnego z tych produktów, teraz wiem co mogę spokojnie wypróbować :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wśród wymienionych kosmetyków znajdziesz coś dla siebie:)
UsuńZainteresowała mnie mascara z Astora. Jestem jej ciekawa:)
OdpowiedzUsuńTusz ma ciekawą szczoteczkę i dobrą konsystencję. Świetnie wydłuża i pogrubia rzęsy:)
Usuńsporo tego :) może w koncu kupię bazę z zoeva :D
OdpowiedzUsuńWarto dać szansę tej bazie, ponieważ trzyma cienie w ryzach przez cały dzień:)
UsuńMnie zielony lakier nie wyrządził krzywdy, na szczęście nałożyłam pod niego bazę Bell:)
OdpowiedzUsuńToppik lepszy, niż Insta Dri? Czuję się mocno zainteresowana, zwłaszcza,że Insta Dri to mój gigantyczny faworyt :)
OdpowiedzUsuńSpodobał mi się bronzer Lily Lolo :)
OdpowiedzUsuńChyba zwariuję ... kilka produktów, które tu przedstawiłaś naprawdę mnie urzekło i chyba zdecyduję się w nie zainwestować. Szczególnie ta baza z Zoevy mnie kusi bo szukam jakiejś porządnej.
OdpowiedzUsuńhttp://wszystkooczymmarzakobiety.blogspot.com
A jak porównałabyś top coat Golden Rose z Sally Hansen? W jakim sensie jest on od niego lepszy?
OdpowiedzUsuń