Po zachwytach nad
ulubieńcami minionego roku w kategorii kolorówka nadeszła pora na
przedstawienie kosmetycznych bubli. Nie ma ich zbyt wiele, żaden z
produktów nie wyrządził mi krzywdy, po prostu nie sprawdził się
w swojej roli i nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Oto 4
kosmetyczne buble minionego roku.
Rimmel Glam`Eyes eyeliner w kałamarzu
Nie jestem mistrzynią w
malowaniu kreski, dlatego dałam co najmniej kilkanaście szans temu
produktowi, zanim umieściłam go w kategorii Kosmetyczne buble
minionego roku. Niestety, pomimo licznych starań nie udało mi się
opanować sztuki posługiwania się tym kosmetykiem. Rimmel Glam`Eyes
eyeliner w kałamarzu przede wszystkim jest zbyt słabo
napigmentowany. Nie da się wykonać kreski bez prześwitów,
konieczne jest dokładanie produktu, co przy mało wprawnej ręce i
braku zdolności manualnych nie kończy się zbyt dobrze. W moim
przypadku sprawdza się zasada: rysuj szybko, a wyjdzie ci w miarę
precyzyjnie. Im bardziej się staram, przykładam pędzelek i powoli
maluję kreskę, tym gorszy efekt końcowy. Ręka zaczyna mi drżeć,
w rezultacie powstają góry i doliny... Poza tym mam spore
zastrzeżenia do pędzelka, który został dołączony do eyelinera.
Teoretycznie nie wygląda on źle. Jest w miarę cienki, a włosie
zostało równo przycięte. Niestety, jakakolwiek próba namalowania
równej kreski pędzelkiem dołączonym do eyelinera kończy się
niepowodzeniem. Przy kontakcie ze skórą, włosie zaczyna się
rozczapierzać w różne strony, a pojedyncze włoski pozostawiają
po sobie zacieki... Myślę, że to zasługa pędzelka, który jest
zbyt mało zbity.
Golden Rose Professional Palette Eyeshadow paletka cieni do powiek nr 104
Długo zastanawiałam
się, czy umieścić tę paletkę w bublach minionego roku. Nie mogę
powiedzieć, że w ogóle nie korzystam z tych cieni, ponieważ są
tragiczne, niemniej mam do nich sporo zastrzeżeń. Pierwszym, a
zarazem największym zarzutem jest dobór kolorów. Z pozoru wszystko
wygląda dobrze. Posiadana przeze mnie paletka przypomina zbiór
szarości idealnych do wykonania dziennego makijażu oczu. Niestety,
część cieni na skórze wygląda identycznie. Paletkę w praktyce
można by zredukować do trzech odcieni – bieli, szarości
wpadającej w srebro oraz czerni. Cienie nie są mocno
napigmentowane, ale to nie stanowi dla mnie większego problemu,
ponieważ wystarczy dobra baza, w moim przypadku matująca Zoeva, by
wydobyć z nich kolor i połysk. Zasadniczo Golden Rose paletka
szarych cieni do powiek nie jest bublem, bardziej pasuje do kategorii
„zawiedzione nadzieje”, ponieważ przyzwyczaiłam się, że
kosmetyki tureckiej marki charakteryzują się świetną jakością,
a tutaj jest przeciętnie. Gdybym miała ocenić omawiany produkt w
kategorii od 1 do 5, to przyznałabym mu mocną 3, a nawet 3+. Osoby,
które rozpoczynają dopiero swoją przygodę z makijażem, mogą
zainwestować w którąś z paletek Golden Rose. Nie wszystkie
zestawy są tak mało zróżnicowane pod względem kolorystycznym.
Moim zdaniem fiolety wypadają całkiem przyzwoicie na tle szarości,
które posiadam.
Bourjois Rouge Edition Aqua Laque pomadka w płynie Feeling Reddy
Kosmetyki do ust marki
Bourjois zazwyczaj zbierają przychylne recenzje w internecie. W
związku z tym postanowiłam wypróbować linię Aqua Laque.
Niestety, bardzo zawiodłam się na tych pomadkach w płynie. Owszem,
Bourjois Rouge Edition Aqua Laque to kosmetyki charakteryzujące się
przyzwoitą pigmentacją, ale co z tego, skoro znikają z ust po 15
minutach? Zazwyczaj wystarczy kwadrans, by o makijażu przypominały
resztki kosmetyku. Pomadki Bourjois Aqua Laque ścierają się
nierównomiernie, na dodatek wykazują ponadprzeciętną tendencję
do migracji. Chwila nieuwagi, a nasze zęby i broda są pobrudzone
szminką w płynie... Po raz pierwszy spotkałam się z takim
dziwolągiem, pomadka w ogóle nie zastyga na ustach i cały czas ma
postać czerwonej emulsji. Ma to swoje dobre strony, ponieważ tuż
po aplikacji kosmetyku usta są świetnie nawilżone i aksamitnie
gładkie. Ponadto odbijają światło niczym lustro. Niestety, tym
wspaniałym efektem możemy cieszyć się tylko przez chwilę.
Bourjois Rouge Edition Aqua Laque nie jest pomadką, której mogę
zaufać i pomalować się nią przed ważnym spotkaniem. Ba, gdy
wiem, że spędzę poza domem dłużej niż kwadrans, to nawet po nią
nie sięgam, ponieważ nie chcę przypominać dziecka, które zjadło
surówkę z buraków i przy okazji pobrudziło się nią... Pomadka w
płynie Bourjois Aqua Laque podczas aplikacji wydziela dziwny
alkoholowy posmak, później zmienia się on na owocowy i staje się
całkiem przyjemny. Czytałam, że produkt ten z założenia miał
być hybrydą błyszczyka i pomadki. Niestety, bliżej mu do tego
pierwszego. Nie chciałabym tylko ograniczać się do krytyki pomadki
w płynie Bourjois Aqua Laque, dostrzegam w niej też zalety. Oprócz
nawilżenia i przyjemnego wygładzenia warg na uwagę zasługuje
również dobrze wyprofilowany aplikator, ciekawe, soczyste odcienie
i dobra pigmentacja. Ponadto omawiany kosmetyk w przeciwieństwie do
tradycyjnego błyszczyka nie wykazuje nadmiernej lepkości, w związku
z tym włosy nie przyklejają się do ust. Mam nadzieję, że firma
popracuje nad udoskonaleniem linii pomadek w płynie Aqua Laque.
Trzeba zapobiec migracji kosmetyku poza kontur ust i popracować nad
jego trwałością. 15 minut to stanowczo za krótko jak na makijaż
wykonany pomadką za blisko 50 zł...
Hean baza pod cienie
Wiem, że wiele osób
porównuje bazę pod cienie Hean do popularnej Artdeco. Niestety, ja
nie dostrzegam w niej potencjału. Być może wynika to z budowy
moich powiek, które są niezwykle problematyczne. Tak naprawdę na
kilkanaście przetestowanych baz pod cienie jestem zadowolona tylko z
jednej, jedna nadaje się od wielkiego dzwonu, a pozostałe
kompletnie nie zdają u mnie egzaminu. Do tej ostatniej grupy zalicza
się również produkt Hean. Oczywiście nie mogę powiedzieć, że
baza pod cienie wyprodukowana przez naszą rodzimą markę w ogóle
nie trzyma makijażu w ryzach. Niestety, 6 godzin to stanowczo za
mało, by uznać omawiany kosmetyk za udany. Hean baza pod cienie nie
jest produktem złym, ale niedostosowanym do specyfiki tłustej,
opadającej powieki. Po upływie 6 godzin cienie zbierają się w
załamaniu powieki, co nie wygląda zbyt estetycznie. Na dodatek baza
w ogóle nie podbija koloru nakładanych kosmetyków. W rezultacie
gorzej napigmentowane cienie nadal są ledwo widoczne na powiece. Na
korzyść bazy pod cienie Hean przemawia jej cena i fakt, iż nie
podrażnia ona oczu. Na koniec postanowiłam zostawić sobie
konsystencję samego kosmetyku. Nie wiem, czy trafiłam na felerny
egzemplarz, czy po prostu wszystkie bazy Hean tak mają, że
przypominają gumę, która podczas aplikacji zaczyna się kruszyć i
rolować... Miałam ogromny problem z równomiernym rozprowadzeniem
kosmetyku, próbowałam go rozgrzewać w palcach, ale niewiele to
pomagało. Hean baza pod cienie u mnie nie zdała egzaminu, ale
myślę, że u wielu osób może się sprawdzić. Nie bez powodu
zbiera przychylne recenzje w internecie ;)
karminowe.usta
To co napisałaś o Aqua Laque jest niewybaczalne...Na pewno nie będę sięgać po to serię :)
OdpowiedzUsuńSerię Aqua Laque lepiej omijać szerokim łukiem, ponieważ łatwo można wyrzucić 50 zł w błoto...
UsuńBaza pod cienie Hean te też się u mnie nie sprawdziła.
OdpowiedzUsuńNiektórzy ją uwielbiają, ale u mnie w ogóle nie zdała egzaminu...
UsuńU mnie baza z Hean kompletnie się nie sprawdziła, za to ArtDeco jest dobra :D
OdpowiedzUsuńDawniej ArtDeco zdawała u mnie egzamin, ale wydaje mi się, że coś w niej zmienili, ponieważ ostatnio przedłuża trwałość makijaż do 6 godzin...
UsuńU mnie baza też się nie sprawdziła, ale nie miała złej konsystencji.
OdpowiedzUsuńPo spotkaniu z tą bazą w końcu zdecydowałam się na zakup Zoevy, co koniec końców wyszło mi na dobre;)
UsuńMnie ten eyeliner też nie podszedł. Jego najwiekszy minus to to,ze bardzo szczypały mnie po nim powieki. Hitem 2015 okazal sie być dla mnie z golden rose :) http://kargawr.blogspot.com/2015/12/kosmetyczne-odkrycia-2015-moje.html tutaj o nim pisałam:)
OdpowiedzUsuńGolden Rose ma wiele świetnych kosmetyków, bardzo polubiłam kredki do oczu tej marki:)
Usuńnie znam żadnego produktu, może to i dobrze :)
OdpowiedzUsuńTo znaczy, że ominęło Cię parę bubli;)
UsuńJuż nieraz zawiodłam się na kolorówce z Rimmmel :(
OdpowiedzUsuńRimmel ma bardzo nierówne kosmetyki. Puder Stay Matte spisuje się rewelacyjnie, podobnie jak stare podkłady w musie. Z kolei inne fluidy wypadają tragicznie. Okropnie się u mnie utleniają...
UsuńTeraz dałaś mi do myślenie,bo planowałam zakup paletki cieni Golden Rose,co prawda nie szarości,a brązy bądź zielenie,no ale...muszę w takim razie się zastanowić :)
OdpowiedzUsuńNajlepiej będzie, jak pójdziesz na zakupy do stacjonarnej drogerii i pomacasz testery:) U mnie szarości są bardzo podobne do siebie, ale wiem, że w przypadku fioletów postawiono na zróżnicowanie:)
Usuńto, co napisałaś o bazie Hean zupełnie nie odpowiada moim doświadczeniom. też mam tłuste i opadające powieki, a baza ta trzyma na nich cienie bez zmian przez kilkanaście godzin. mój egzemplarz jednak miał konsystencję podobną do sloiczkowej bazy art deco - w konsystencji baza była miękka i nie sprawiała żadnych problemów podczas aplikacji. brzmi, jakby Twoja była wyschnięta...
OdpowiedzUsuńOna nie była tyle przyschnięta, co zawierała "grudki", których nie można było rozbić pod wpływem ciepła czy rozcierania:( Podejrzewam, że mogło być z nią coś nie tak, ponieważ w kosmetykach rzadko spotykam się z czymś takim. Teoretycznie nic nie budziło zastrzeżeń termin ważności się zgadzał, nie otwierałam jej wcześniej. Niestety, nie wiem, czy w sklepie ktoś nie próbował się do niej dobierać. Nie wykluczam też, że trafiłam na jakąś felerną serię. O dziwo, moja koleżanka też kupiła tę bazę i ona wprawdzie nie miała grudek, ale u niej cienie rolowały się już po godzinie... W ogóle dużo zależy od przechowywania kosmetyków w magazynach i drogeriach. Wystarczy, że na czas promocji umieści się je na półkach podświetlanych lampami, a produkt może zmienić konsystencję...
UsuńKusiła mnie ta baza Hean, ale na razie kupiłam Wibo. Może jednak kiedyś się na nią zdecyduję.
OdpowiedzUsuńDaj znać, jak spisuje się baza Wibo:)
UsuńMiałam kilka lat temu tę bazę z Hean i po jakimś czasie tak pieruńsko zaschła, że stała się twarda jak kamień. Dlatego uważam, że to, że się kruszy podczas aplikacji, to niekoniecznie kwestia wadliwej partii, tylko po prostu konsystencji samej w sobie :).
OdpowiedzUsuńPisząc o bazie twardej jak kamień, przypomniałaś mi o produkcie marki Virtual. Pamiętam, jak próbowałam go zmiękczyć, umieszczając na kaloryferze;p
UsuńNie miałam żadnego z Twoich "bubli", ale to chyba dobrze. :-)
OdpowiedzUsuńA tymczasem robię wpis wprost przeciwny - o moich hitach minionego roku.
Chętnie poznam Twoich ulubieńców:)
UsuńWłaśnie zobaczyłam, że wyleciałam z Twoich czytelników. Pewnie przy okazji "czystek" blogerowych w ostatnich dniach, kiedy z rozpędu powywalało z obserwacji także "żywe" i nie opuszczone blogi...
OdpowiedzUsuńNiestety, przez te czystki wiele osób wypadło z grona obserwatorów. Sama odkryłam niedawno, że wyrzuciło mnie z paru ulubionych blogów. Zastanawiałam się, dlaczego dziewczyny tak długo nie piszą nowych notek i weszłam do nich, a tu niespodzianka... To samo miałam ostatnio z listą czytelniczą Bloglovin. Ku mojemu zaskoczeniu z mojej listy zniknęły Idalia i Hexxana...
UsuńCo jak co, ale moją ulubioną bazę muszę obronić ;)
OdpowiedzUsuńKupując moje pierwsze opakowanie (ok. 3 lata temu) miałam identyczne wrażenie o tym produkcie - grudki, rolowanie, brak podbicia kolorów. W akcie desperacji starłam grubszą warstwę produktu z wierzchu i stał się cud :) produkt koszmarek stał się bazą idealną :) prawdopodobnie ta wierzchnia warstwa w pudełku zasycha, co powoduje taki efekt. Ja kupując kolejne opakowanie po prostu ścieram papierem sam wierzch i jest wszystko w porządku :)
Mam nadzieję, że i u Ciebie to zadziała :)
Dziękuję za radę:) Skorzystam z niej i zobaczę, czy z tą bazą można jeszcze coś zdziałać. Miałam kiedyś podobną sytuację z bronzerem Lily Lolo. Po pozbyciu się wierzchniej warstwy odkryłam, że kosmetyk wcale nie jest pomarańczowy.
UsuńMam bardzo podobną opinię o Aqua Laque ;)
OdpowiedzUsuńTa seria jest wyjątkowo nieudana... Po raz pierwszy spotykam się z tak kiepskim kosmetykiem do ust. Myślałam, że nic już nie przebije tintów Bell, które u mnie tworzą kolorową skorupkę, która pęka po 30 minutach...
UsuńRównież nie byłam zadowolona z tej bazy. I cieszę się, że nie zdecydowałam się kupić tej pomadki z Bourjois
OdpowiedzUsuńZ dwojga złego wolę już bazę pod cienie Virtual. Rozprowadza się równie tragicznie jak Hean, ale przynajmniej przedłuża trwałość makijażu.
UsuńJa uzywam baze Paese i takjak nie mam jej nic do zarzucenia pod wzgledem trzymania cieni, to samo jej rozprowadzanie to koszmar :/
OdpowiedzUsuńPodobnie miałam z bazą pod cienie Virtual. Przedłużała trwałość cieni i podbijała ich kolor, ale jej aplikacja była problematyczna...
UsuńCałę szczęście nie miałam nic z Twoich bubelków :). Swoją drogą Rimmel omijam z daleka. Jedyne co od nich lubię to szminki i puder stay matte.
OdpowiedzUsuńPuder Stay Matte jest rewelacyjny, świetnie matowi strefę T i w związku z tym bardzo dobrze go wspominam:)
UsuńA ja tę bazę z hean lubiłam. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że u Ciebie baza pod cienie Hean zdała egzamin:)
UsuńBourjois Rouge Edition Aqua Laque również się zawiodłam. Uwielbiam ich pomadki matowe, są nie do zdarcia, wręcz do zadań specjalnych w przeciwieństwie do nowej serii.. ;/
OdpowiedzUsuńDużo dobrego słyszałam o matowych pomadkach Bourjois, niemniej seria Aqua Laque jest tragiczna...
UsuńBazę z hean chyba mszę na własnej skórze przetestować, bo tyle sprzecnych opinii się naczytałam, że sama nie wiem co myśleć.
OdpowiedzUsuńNajlepiej przetestować tę bazę na sobie, ponieważ jest ona dość specyficzna. Jedni ją uwielbiają, u drugich kompletnie się nie sprawdza... Ze swojej strony polecam matującą bazę pod cienie Zoeva.
UsuńMiałam ten eyeliner i również mi się nie sprawdził. Rozmazywał się, odbijał na powiece i był bardzo nietrwały, porażka :)
OdpowiedzUsuńwww.killukitty.blogspot.com
Ten eyeliner nie wyszedł Rimmelowi... Trudno nim namalować kreskę, a na dodatek nie grzeszy ona trwałością...
UsuńBaza z Hean różnych się naczytałam opinii, więc już nie wiem co i tak z nią.
OdpowiedzUsuńPoszukiwałam dobrej bazy pod cienie i przyznam, że miałam ochotę na Hean, dobrze jednak, że trafiłam na Twój post, poszukam czegoś innego :)
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam do siebie :)
Na szczęście nie miałam żadnego z tych produktów ;)
OdpowiedzUsuńA ja bazę pod cienie Hean bardzo lubię.
OdpowiedzUsuń