Gdy
kilka lat temu namiętnie farbowałam włosy, moim puklom
zdecydowanie brakowało blasku. Były suche i matowe, przez co nie
prezentowały się zbyt korzystnie. Na szczęście problem udało się
rozwiązać poprzez regularne olejowanie i przygotowywanie odżywczych
masek na bazie produktów spożywczych. Dziś nie mogę narzekać na
matowe włosy, chyba że odżywka, z której korzystam, okazuje się
kosmetycznym bublem. Mimo to skusiłam się na Lee Stafford Argan
Oil Miracle Shine Spray. Czy nabłyszczacz do włosów okazał
się trafnym wyborem?
Nabłyszczenie
Nie
mogę narzekać na matowe włosy, ponieważ odkąd o nie dbam, pukle
odwdzięczają mi się zdrowym blaskiem. Czasem zdarza się jednak,
iż po myciu głowy kosmyki są szorstkie i niesforne. Tak dzieje
się, gdy trafiam na kiepską odżywkę do włosów. Lekkie formuły
nie są dla mnie. Moje pukle potrzebują dociążenia i dogłębnego
nawilżenia. Gdy moim włosom brakuje blasku i zdyscyplinowania,
sięgam po Lee Stafford Argan Oil Miracle Shine Spray.
Wspomniany produkt okazał się świetnym nabłyszczaczem. Wystarczy
spryskać nim pukle, by te nabrały witalności i blasku. Początkowo
obawiałam się, że za efekt nabłyszczenia odpowiadać będą
wielkie, perłowe drobinki, z którymi notabene spotkałam się
dobrych parę lat temu w różowej odżywce bez spłukiwania L`Oreal
Elseve. Na szczęście w przypadku Lee Stafford Argan Oil Miracle
Shine Spray zastosowano inne, bardziej dyskretne rozwiązanie. Dzięki
niemu włosy wyglądają lepiej, ale wciąż prezentują się
naturalnie. Nie widać, że pukle swój blask zawdzięczają
specjalistycznemu kosmetykowi w sprayu.
Lee Stafford Argan Oil Miracle Shine Spray - zlepianie włosów
Nie
mam najlepszych doświadczeń z kosmetykami w formie sprayu. Tego
typu produkty zazwyczaj sklejają moje włosy niczym lakier. Gdy po
raz pierwszy sięgałam po nabłyszczacz w sprayu Lee Stafford,
obawiałam się najgorszego. Na szczęście przywołany produkt nie
zlepia włosów w tłuste strąki. Wprawdzie delikatnie je usztywnia,
ale wystarczy przeczesać pukle grzebieniem lub szczotką, by te na
powrót stały się miękkie w dotyku.
Zdyscyplinowanie pukli
Parokrotnie
przekonałam się, iż w sytuacji, gdy włosy nie chcą ze mną
współpracować, dobre rezultaty przynosi spryskanie ich Lee
Stafford Argan Oil Miracle Shine Spray. Wystarczy odrobina produktu,
by niesforne kosmyki stały się gładsze i mniej sianowate.
Najlepiej widać to, gdy sczepimy włosy w koński ogon i początkowo
poszczególne pasma odstają od głównej osi kucyka, a później –
po aplikacji nabłyszczacza, tworzą spójną całość.
Nawilżenie/przesuszenie
Początkowo
obawiałam się, iż Lee Stafford nabłyszczacz do włosów z
olejem arganowym wysuszy moje włosy na wiór. Tak jednak się
nie stało. Nie zauważyłam negatywnego wpływu kosmetyku na moje
pukle, przy czym z jego dobrodziejstw korzystam okazjonalnie.
Zazwyczaj sięgam po nabłyszczacz wówczas, gdy moje włosy po myciu
głowy nie prezentują się zbyt korzystnie. Takie okazjonalne
użytkowanie jest bezpieczne i nie niesie ze sobą negatywnych
skutków.
Obciążenie i przetłuszczanie
Moje
pukle z natury są niezdyscyplinowane, a ich układanie nastręcza
sporo trudności. W związku z tym od kosmetyków do pielęgnacji i
stylizacji włosów oczekuję dociążenia. Lee Stafford Argan Oil
Miracle Shine Spray ujarzmia niesforne pasma, ale nie przyspiesza
przy tym ich przetłuszczania.
Zapach
Producent
zadbał o to, aby podczas rozpylania nabłyszczacza w powietrzu
unosił się miły zapach. Kosmetyk roztacza wokół siebie
kwiatowo-orientalną woń, która jest zbliżona do tej, jaką miałam
okazję poznać za sprawą Lee
Stafford maski do włosów z olejem arganowym. Niemniej dla
niektórych osób zapach może okazać się zbyt silny i duszący.
To niewątpliwie intensywna woń, którą trzeba lubić. Mnie ona w
pełni odpowiada, ale np. moja mama stwierdziła, że nabłyszczacz
zbyt mocno pachnie.
Opakowanie
Lee
Stafford nabłyszczacz do włosów z olejem arganowym znajduje się w
srebrno-czerwonym, metalowym opakowaniu charakterystycznym dla
dezodorantów. Spray działa sprawnie i pozwala dozować ilość
rozpylanego produktu. Producent, choć postawił na prostotę, zadbał
o to, aby szata graficzna wyróżniała się na półce w drogerii i
tym samym zapadała w pamięć.
Wydajność
Podejrzewam,
że nabłyszczacz do włosów z olejem arganowym Lee Stafford
wystarczy mi na wiele miesięcy. Nie używam go na co dzień, a gdy
korzystam z jego dobrodziejstw, stosuję naprawdę niewielką ilość
produktu.
Cena
Za
200 ml produktu zapłacimy ok. 69 zł.
Dostępność
Kosmetyki
Lee Stafford, w tym nabłyszczacz w sprayu, są dostępne w
drogeriach Hebe.
Skład
Butane,
Isododecane, Alcohol Denat., Propane, Isobutane, Cetearyl
Ethylhexanoate, Argania Spinosa (Argan Oil) Oil , Parfum (Fragrance),
Linalool, Limonene, Butylphenyl Methylpropional, Citronellol,
Coumarin, Geraniol.
karminowe.usta
Ten produkt wydaje się być fajny. Jeśli znajdę go w jakiejś promocji, to na pewno rozważę jego zakup :).
OdpowiedzUsuńWarto polować na promocje w Hebe i wypróbować nabłyszczacz Lee Stafford:)
UsuńU mnie niestety takie produkty nie przechodzą. Mam cienkie włosy i od razy wyglądałyby na przetłuszczone :/
OdpowiedzUsuńKażde włosy są inne, cienkie takie produkty mogą dodatkowo obciążać...
Usuńfajnie, że się sprawdza :)
OdpowiedzUsuńOstatnio mam szczęście i trafiam na same perełki w kategorii pielęgnacja włosów:)
UsuńJa uwielbiam ich maskę do włosów przyspieszającą porost włosów:D
OdpowiedzUsuńTej maski nie miałam jeszcze okazji używać, ale chętnie ją wypróbuję:)
UsuńChyba nie potrzebuję takiego produktu :D
OdpowiedzUsuńRozumiem, z pewnością nie jest to produkt niezbędny;)
Usuńbardzo lubię tę serię :) posiadam olejek oraz szampon do włosów :) o nabłyszczaczu nie wiedziałam, ale z chęcią go kupię i wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńZ tej serii polecam jeszcze maskę do włosów i płyn termoochronny:)
Usuńbardzo fajny produkt ;)
OdpowiedzUsuńTo idealne rozwiązanie dla osób, które skarżą się na matowe włosy:)
UsuńOO, może to produkt dla mnie, będę musiała go wypróbować :)
OdpowiedzUsuńWarto dać szansę nabłyszczaczowi do włosów Lee Stafford:)
UsuńMuszę się za czymś takim rozejrzeć ;)
OdpowiedzUsuńI wrócić do picia siemienia... Po nim pukle też błyszczą ;)
Nie znam tego produktu, ale chciałabym wypróbować. ;-)
OdpowiedzUsuń