Upały stanowią
najtrudniejszy egzamin dla dezodorantów. Wprawdzie nie borykam się
z nadmierną potliwością, ale nie wyobrażam sobie, że mogłabym
funkcjonować bez kosmetyków zapewniających należytą ochronę.
Podczas kwietniowej wizyty w DMie przygarnęłam kulkę Alverde z
perłami i aloesem. Czy sprawdziła się, gdy termometr wskazywał
ponad 30 stopni Celsjusza?
Ochrona
Dezodorant częściowo
ogranicza wydzielanie potu. Niestety, w upalne dni musimy się liczyć
z wystąpieniem mokrych plam. Wiosną kulka zdała egzamin. Za jej
sprawą uniknęłam uczucia dyskomfortu. Wówczas na mojej bluzce nie
pojawiały się zacieki.
Świeżość
Aplikując kosmetyk na
czystą skórę, nie muszę się obawiać przykrego zapachu.
Prawdopodobnie składniki zawarte w kosmetyku ograniczają rozwój
mikroorganizmów, które odpowiadają za rozkład potu.
Zapach
Kulka charakteryzuje się
specyficzną wonią. Mój nos odbiera ten zapach jako przyjemny. W
wykorzystanej kompozycji na pierwszy plan przebijają się świeże
akordy. Te nuty są charakterystyczne dla dezodorantów, które
zawierają ekstrakt z pereł.
Konsystencja
Omawiany kosmetyk
przypomina treściwy, biały krem. Ta formuła nie współgra z
kulką. W związku z tym, iż dezodorant jest gęsty, jego wydobycie
nastręcza sporo trudności. Po aplikacji należy poczekać, aż
produkt wyschnie. Jeśli się do tego nie dostosujemy, istnieje
ryzyko, iż na naszym ubraniu pojawią nieestetyczne, białe plamy.
Zwartej konsystencji nie można jednak odmówić zalet. Za jej sprawą
kulka Alverde zapewnia lepszą ochronę niż produkt Alterry.
Podrażnienie
Z dobrodziejstw
zaprezentowanego dezodorantu mogę korzystać po depilacji, ponieważ
jego stosowaniu nie towarzyszą efekty uboczne w postaci pieczenia
czy zaczerwienienia. W związku z tym, iż kulka jest niezwykle
łagodna, chętnie do niej powrócę.
Opakowanie
Kosmetyk umieszczono w
szklanej, przeźroczystej butelce. U jej ujścia znajduje się
roll-on, który umożliwia aplikację produktu. Nie przepadam za
dezodorantami w sprayu, ponieważ te zazwyczaj zapewniają słabszą
ochronę. Moim zdaniem kulki stanowią najlepsze rozwiązanie.
Wydajność
Niestety, treściwa
konsystencja przekłada się na niską wydajność kosmetyku. Po
trzech tygodniach musimy sięgnąć po nową kulkę.
Testowanie na
zwierzętach
Kosmetyki Alverde nie są
testowane na zwierzętach.
Cena
Za butelkę, w której
znajduje się 50 ml produktu, zapłaciłam 75 koron (ok. 12,75 zł)
Dostępność
DM, drogerie internetowe,
serwisy aukcyjne, sklepy z chemią niemiecką.
Skład
Aqua, Aloe barbadensis
leaf juice, Zinc oxide, Cellulose, Glyceryl caprylate, Glycerin,
Xanthan gum, Triethyl citrate, Maris sal, Zinc ricinoleate, Silica,
Hydrogenated palm glycerides, Hydrolyzed pearl extract, Hydrated
silica, Hydrogenated lecithin, Caprylic/capric triglyceride, Parfum,
Limonene, Benzyl salicylate, Linalool, Geraniol, Cinnamyl alcohol,
Citral, Citronellol, Benzyl benzoate, Benzyl alcohol, Farnesol.
Reasumując:
Kulka Alverde stanowi ciekawe rozwiązanie na wiosnę i jesień,
ponieważ wówczas nasze gruczoły pracują mniej intensywnie. Latem
nie unikniemy mokrych plam. Warto podkreślić, iż pot nie ulega
rozkładowi mikrobiologicznego, toteż możemy zapomnieć o przykrym
zapachu. Dezodorant Alverde zapewnia lepszą ochronę niż kulka
Alterry. Klucz do sukcesu stanowi treściwa formuła, które
jednocześnie przekłada się na niską wydajność produktu.
Kosmetyk charakteryzuje się przyjemną, świeżą wonią. Z tą
specyficzną kompozycją mamy do czynienia w przypadku dezodorantów,
które zawierają ekstrakt z pereł. Zaprezentowana kulka przypadła
mi do gustu, dlatego zamierzam do niej powrócić przy najbliższej
okazji.
PS Po jakie dezodoranty
sięgacie latem? Czy dostosowujecie poziom ochrony do pory roku?
karminowe.usta
ja wole spraye, w kulkach nie podoba mi się ich konsystencja i forma :)
OdpowiedzUsuńRozumiem:) Ostatnio przekonałam się do sprayu. Ten z Crystal Essence spisuje się rewelacyjnie. Jeszcze nigdy nie trafiłam na psikacz, który hamowałby wydzielanie potu w takim stopniu jak ten wynalazek;)
Usuństrasznie niewydajny! :( ja mam teraz kulkę Nivea, już od ładnych 2-3 miesięcy, używam ją codziennie, a nawet do połowy nie doszłam :)
OdpowiedzUsuńI u mnie prym wiodą kulki z Nivea.
UsuńMogłabym przymknąć oko na niską wydajność, chociaż pamiętam czasy, gdy korzystałam z jednej kulki przez 2-3 miesiące. Niestety, produkt jest trudno dostępny.
UsuńBrzmi ciekawie :D Ja uwielbiam mój Dermo Rassoul ;)
OdpowiedzUsuńNie kojarzę Dermo Rassoul, zaraz zgłębię temat;)
UsuńBardzo ciekawy, nie miałam jeszcze kosmetyków Alverde :(
OdpowiedzUsuńWszystko przed Tobą:) Ja ostatnio poznałam popularne cienie Miyo. Wcześniej nie miałam do nich dostępu.
UsuńJestem wierna zielonej kulce Vichy. Alverde jeszcze nie znam:)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze do czynienia z legendarną kulką Vichy, ale wszystko przede mną;)
Usuńbrzmi ciekawe, ale i tak wolę spraye
OdpowiedzUsuńchoć ostatnio używam słynnych chusteczek, które są świetne
O chusteczkach jeszcze nie słyszałam. Widzę, że mam sporo do nadrobienia;)
UsuńJa mam wersje z Mango, tylko ze juz mam ją 3 czy 4 miesiac i nadal jest, ale prawda tez jest ze nie ma wiekszysch problemow z poceniem sie;)
OdpowiedzUsuńWersja z mango kusi mnie od pewnego czasu;) Ostatnio gustuję w owocowych kompozycjach zapachowych;) Odkopałam nawet wodę perfumowaną Halle Berry, której woń przypomina mi jeżyny:)
Usuńja wole dezodoranty :) coś kulki u mnie tak dobrze nie działają jak spreje...
OdpowiedzUsuńJa dotychczas trafiałam na kiepskie spraye, ale ostatnio przekonałam się do nich za sprawą produktu Crystal Essence:)
UsuńJa wolę blokery :) dzięki nim mam " spokój" na kilka dni.
OdpowiedzUsuńNigdy nie stosowałam blokerów. Nie jestem do nich przekonana.
UsuńTrzy tygodnie to bardzo słaby efekt :( Ja chyba pozostanę przy sprayach, denerwuje mnie to ja długo schną kulki ;)
OdpowiedzUsuńW przypadku niektórych kulek należy odczekać dobrych kilka minut, co staje się problematyczne, gdy spieszymy się do pracy.
Usuńpewnie skończyło by się u mnie pobrudzonymi bluzkami...
OdpowiedzUsuńCzasem brakowało mi cierpliwości i zakładałam bluzkę 2 minuty po aplikacji. Na czarnych ubraniach miałam białe plamy.
UsuńZłożyłam zamówienie do mojej siostry!:D fajny blog :*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:)
http://ciniax03.blogspot.com/
Jakoś nigdy nie przepadałam za dezodorantami w kulce.. Nie mam cierpliwości do czekania z rękami w górze, aż dezodorant wyschnie ;)
OdpowiedzUsuńAnomalia
Rozumiem, ja się do tego przyzwyczaiłam, ponieważ kulki uważam za skuteczniejsze:)
UsuńJa z kolei wolę spray od kulki :)
OdpowiedzUsuńOd ok. 2 lat używam dezodorantów kryształowych, i zimą, i latem :)
A czym się różnią dezodoranty kryształowe od zwykłych?
UsuńBardzo lubię dezodoranty kulkowe, świetnie sprawdzają się pod względem zastosowania, nie przepadam za duszącymi chmurkami po sprayach. Najczęściej stosuję z YR i Nivea, ale chętnie poznam też od Alverdy, świeży zapach zdecydowanie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńJa również nie przepadam za duszącymi chmurkami. Mam wrażliwe oczy, toteż niektóre spraye wywołują u mnie niekontrolowane łzawienie...
UsuńBrzmi ciekawie, szkoda że mało wydajny ;/
OdpowiedzUsuńNa niską wydajność mogę przymknąć oko, ale ubolewam nad kiepską dostępnością;/
UsuńOstatnio używam kulki z Isany (wersja Sport) i dała radę przez całe upalne lato. W tym roku odstawiłam Antidral, mimo że mam duże problemy z poceniem, ale póki co jest ok.
OdpowiedzUsuń