Lubię podkreślać usta,
w tym celu sięgam po pomadki. Nie przepadam za błyszczykami.
Niezbyt dobrze wspominam tego typu kosmetyki. Parę lat temu weszłam
w posiadanie produktu, który zgotował mi piekło. Po jego aplikacji
udałam się na zajęcia. Gdy dotarłam na uczelnię, moje usta były
popękane i spierzchnięte. Podejrzewam, że błyszczyk, z którego
skorzystałam, zawierał wodę. Po tej niefortunnej sytuacji w mojej
kosmetyczce gościły wyłącznie pomadki. Jednak parę miesięcy
temu postanowiłam dać jeszcze jedną szansę błyszczykom. Wybór
padł na produkt Alverde w odcieniu „Vintage red”. Czy ta
nietypowa czerwień przypadła mi do gustu?
Kolor
Zakupy dokonywane na
podstawie zdjęć zamieszczonych w internecie są obarczone wysokim
ryzykiem. Gdy po raz pierwszy wzięłam do ręki zaprezentowany błyszczyk, poczułam się rozczarowana. Przybrudzona czerwień nie wpisuje się w moje preferencje. Jednak omawiany produkt sporo zyskuje przy bliższym
poznaniu. „Vintage red” delikatnie przyciemnia moje wargi, dzięki
czemu uzyskuję naturalny efekt. Osoby, których usta charakteryzują
się słabszą pigmentacją, powinny dostrzec większą różnicę.
Przepraszam za "dzióbek", ale chciałam jak najlepiej zobrazować kolor i to ujęcie okazało się najlepsze;) Na drugim zdjęciu możecie zobaczyć, jak "Vintage red" prezentuje się na tle twarzy. |
Wykończenie
Błyszczyk Alverde nie
zawiera brokatu. Za blask odpowiadają niewielkie cząsteczki miki. Po jego użyciu możemy cieszyć się czerwoną
taflą, która odbija światło, przyczyniając się tym samym do
optycznego powiększenia warg. Nie ukrywam, że ten efekt przypadł
mi do gustu. Na zdjęciach muszę unikać szerokiego uśmiechu,
ponieważ moje usta stają się niewidoczne;) W związku z tym
chętnie sięgam po kosmetyki, które potrafią oszukać ludzkie
oko;)
Pigmentacja
„Vintage red”
charakteryzuje się przyzwoitą pigmentacją. Większość
błyszczyków zapewnia nam barwną poświatę, podczas gdy produkt
Alverde pokrywa usta czerwoną warstwą. Niestety, w miarę upływu
czasu kolor traci na intensywności.
Trwałość
Tego typu produkty
stosunkowo szybko znikają z naszych warg. Propozycji Alverde nie
stanowi wyjątku potwierdzającego regułę. Po godzinie możemy
zapomnieć o tafli odbijającej światło, jednocześnie na ustach
wciąż pozostaje czerwony pigment, który podbija ich naturalny
koloryt. Cząsteczki odpowiedzialne za zabarwienie kosmetyku stają
się niewidoczne po 3 godzinach od aplikacji. Posiłki i przekąski
są bezlitosne dla omawianego błyszczyka. Produkt równomiernie znika z ust, w związku z tym nie grozi nam efekt konturówki.
Nawilżenie
Produkt Alverde łączy w
sobie walory estetyczne z właściwościami pielęgnacyjnymi. Po
użyciu zaprezentowanego kosmetyku nie muszę zaprzątać sobie głowy
negatywnym wpływem czynników zewnętrznych na kondycję moich ust.
Latem błyszczyk Alverde może zastąpić pomadkę ochronną, jednak
zimą będę musiała sięgnąć po sprawdzone specyfiki.
Konsystencja
Omawiany błyszczyk
charakteryzuje się stosunkowo gęstą konsystencją. Propozycja
Alverde wyróżnia się na tle drogeryjnych kosmetyków, które
fundują nam efekt kleju. Decydując się na aplikację „Vintage
red”, nie muszę rezygnować z rozpuszczonych włosów. W tym
miejscu warto zaznaczyć, iż nie należy nakładać zbyt grubej
warstwy błyszczyka, ponieważ zaprezentowany specyfik wykazuje
tendencję do migracji. Zalane kąciki ust nie wyglądają zbyt
estetycznie. Błyszczyk nie podkreśla suchych skórek.
Aplikator
Producent postawił na
tradycyjne rozwiązanie. Biały, plastikowy patyczek wieńczy
gąbeczka, która umożliwia aplikację kosmetyku. W przypadku
wąskich warg równomierne rozprowadzenie błyszczyka stanowi nie
lada wyzwanie. Zauważyłam, że najlepszy efekt uzyskuję wówczas,
gdy korzystam z zewnętrznej strony gąbeczki.
Opakowanie
Plastikowa, przeźroczysta
buteleczka została zwieńczona zieloną nakrętką. Napisy
umieszczone na opakowaniu są trwałe. Jednak to rozwiązanie posiada
dość istotną wadę. Produkt często zbiera się na plastikowym
patyczku, gdy przystępujemy do zakręcenia buteleczki, musimy liczyć
się z tym, że pobrudzimy jej ujście. W związku z tym musimy
zaopatrzyć się w chusteczki higieniczne, które umożliwią nam
usunięcie resztek kosmetyku. Czyszczenie upaćkanego opakowania jest
niezwykle irytujące.
W górnej partii patyczka gromadzą się resztki kosmetyku, które podczas zakręcania buteleczki brudzą opakowanie. Czytałam, że Isadora stworzyła rozwiązanie, które pozwala uniknąć tego typu "atrakcji". |
Wydajność
Nie stwierdziłam dużego
ubytku, choć od dwóch miesięcy sięgam po zaprezentowany
błyszczyk.
Zapach
Omawiany produkt
charakteryzuje się przyjemną, różaną wonią. Ta kompozycja
poprawia mi nastrój, toteż „Vintage red” często gości na
moich ustach.
Testowanie na
zwierzętach
Alverde nie testuje
swoich kosmetyków na zwierzętach.
Cena
Zakup omawianego
błyszczyka stanowi wydatek rzędu 2-3 euro.
Dostępność
DM, Allegro, drogerie
internetowe.
Skład
Niestety, nie znalazłam listy ingredientów. Ta seria błyszczyków zniknęła ze strony DMu. Z kolei opakowanie nie zawiera informacji nt. składu.
Reasumując:
Produkt Alverde zmienił moje negatywne podejście do błyszczyków.
Wprawdzie omawiany kosmetyk posiada wady, ale nie są one na tyle
istotne, żeby zrezygnować z jego stosowania. Dobra pigmentacja,
brak brokatu, różany zapach i właściwości nawilżające
przemawiają na korzyść „Vintage red”. Początkowo przybrudzona
czerwień nie przypadła mi do gustu,
jednak błyszczyk sporo zyskuje przy bliższym poznaniu. Po jego aplikacji moje usta wyglądają
naturalnie. Producent powinien popracować nad opakowaniem, którego
ujście ulega zalaniu przy każdej aplikacji.
PS Po jakie kosmetyki
sięgacie, gdy chcecie podkreślić usta? Stawiacie na błyszczyki, a
może preferujecie dobrze napigmentowane pomadki? Czy miałyście do
czynienia z zaprezentowanym produktem?
karminowe.usta
ja wolę błyszczyki ale nie przepadam za tego typu kolorami :/
OdpowiedzUsuńRozumiem:) Każdemu pasuje inny odcień:) Na szczęście na rynku mamy ogromny wybór i każdy znajdzie coś dla siebie;)
Usuńmam podobny problem, przy szerokim usmiechu moja górna warga znika, niestety nie przepadam za blyszczykami bo: czesto wlosy przykleiaja mi sie do ust i blyszczyki te bardziej napigmentowane zaczynaja po jakims czasie ''zalewac'' mi twarz, zanika kontur i zaczynam wygladac jak taka dziunia na botoksie.
OdpowiedzUsuńJesli chodzi o dobrze napigmentowane blyszczyki które nie maja brokatu tu polecam te z MAC, sa prawie jak pomadki:)
Przy węższych ustach szeroki uśmiech rodzi problemy, dlatego rzadko uśmiecham się na zdjęciach, bo potem wyglądam na nich dość dziwnie:D Na co dzień nawet się nad tym nie zastanawiam i nie zwracam uwagi na widoczność górnej wargi;)
UsuńRównież nie przepadam za błyszczykami, ponieważ ten znikający kontur prezentuje się niezbyt korzystnie. Wiem, że sroka najpierw korzysta z konturówki, dopiero później nakłada błyszczyk. Muszę wypróbować tę metodę;)
Jak będę miała okazję, to zajrzę do salonu MACa;)
podoba mi się ten kolor ;)
OdpowiedzUsuńChoć początkowo podchodziłam sceptycznie do zaprezentowanego odcienia, to zdążyłam się z nim zaprzyjaźnić. Na ustach wygląda bardzo naturalnie:)
UsuńBardzo ładnie się prezentuje.
OdpowiedzUsuńPoczątkowo nie potrafiłam przekonać się do tego odcienia, ale gdy zobaczyłam, że "Vintage red" dobrze prezentuje się na moich ustach, moje wątpliwości zostały rozwiane:)
Usuńcałkiem ciekawy kolor :) ja bardzo nie lubię zupełnie transparentnych błyszczyków... lubię jak daje kolor, chociaż po błyszczyk sięgam baardzo rzadko ;)
OdpowiedzUsuńRównież nie przepadam za takimi transparentnymi błyszczykami. Maluję usta po to, by uzyskać konkretny kolor:) Poza tym lubię akcentować tę część twarzy, a przeźroczysty błyszczyk nie zapewni mi takiego efektu:)
Usuńmoe i u mnie ten kosmetyk przelamalby nienawiść do blyszczyków i lepu na ustach jaki mi funduja :)
OdpowiedzUsuńBłyszczyk Alverde to jedyny tego typu produkt, który przypadł mi do gustu:) Większość drogeryjnych propozycji zapewnia efekt lepu na muchy. Poza tym nie przepadam za delikatną, barwną poświatą. Lubię, gdy usta nabierają koloru:)
Usuńwole szminki,ale te cholernie mnie wysuszają,błyszczyki z kolei są za mało trwałe:P albo na takie trafiam. Ale jak już to wolę takie co się faktycznie błyszczą i nie kleją:P
OdpowiedzUsuńA próbowałaś szminek o naturalnym składzie?:) Może po ich użyciu nie odczuwałabyś dyskomfortu związanego z wysuszeniem ust?
UsuńFajny ten blyszczyk :)
OdpowiedzUsuńJestem z niego zadowolona:) Muszę przyznać, że Alverde ma całkiem przyzwoite kosmetyki do makijażu ust:) Produkty tej marki łączą w sobie walory estetyczne z właściwościami pielęgnacyjnymi. Nie przypuszczałam, że kolorowy kosmetyk może działać nawilżająco:)
UsuńBardzo ci ładnie z tym błyszczykiem.
OdpowiedzUsuńDla mnie najważniejsza jest konsystencja, a ten jest na szczęście nieklejący :-)
Pozdrawiam!
Dziękuję za miłe słowa:)
UsuńJa również zwracam uwagę na konsystencję. Lubię nosić rozpuszczone włosy, a produkty przypominające lep na muchy nie służą tego typu fryzurom;)
ja zdecydowanie wolę szminki, jeśli już błyszczyk to taki, który się nie błyszczy
OdpowiedzUsuńNa szczęście coraz więcej firm wypuszcza matowe błyszczyki:) Od kilku tygodni poluję na produkty Essence:) Może w końcu znajdę w Hebe jakiś niemacany egzemplarz tego popularnego kosmetyku:)
Usuńpiękny kolor a cena też jak najbardziej do przełknięcia ;)
OdpowiedzUsuńCena nie jest wygórowana, zwłaszcza jeśli zwrócimy uwagę na przyzwoitą jakość zaprezentowanego kosmetyku:)
Usuńa ja różnie mam raz błyszczyk, raz szminka, w zależności gdzie idę. Całkiem ciekawy
OdpowiedzUsuńOstatnio doceniłam błyszczyki, ponieważ ich aplikacja nie wymaga zbyt wiele czasu;)
UsuńJa wolę pomadki :) Błyszczyków używam tylko jak mam na nie "fazę" ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że mamy podobne podejście:) Ja również muszę mieć odpowiedni nastrój, żeby sięgnąć po błyszczyk. Ostatnio robię to zdecydowanie częściej, ponieważ nie mam zbyt wiele czasu na wykonanie makijażu;)
Usuńz kolorówki alverde mam puder i korektor. innych kosmetyków kolorowych marki nie znam :)
OdpowiedzUsuńco do Twojego pytania - u mnie jest pół na pól. czasem mam ochotę na pomadkę, czasem na błyszczyk. zależy od dnia, nastroju i efektu, jaki chcę osiągnąć :)
W Czechach chciałam kupić korektor Alverde i sprawdzić, czy ten popularny produkt zda u mnie egzamin. Niestety, nie znalazłam tego kosmetyku, chociaż kilkukrotnie przeglądałam półki z kolorówką.
UsuńTen kolor mnie trochę rozczarował, spodziewałam się zupełnie innego odcienia - ten nie skradł mojego serca. Jednak to, że nie przyklejają się do niego rozpuszczone włosy oraz właściwości pielęgnacyjne są jego niewątpliwymi plusami :)
OdpowiedzUsuńJa wolę pomadki, nawet niech będą to takie lekkie błyszczyko-pomadki, ale jednak. Ostatnimi czasy przekonuję się jednak ponownie do błyszczyków, choć wspomniane przyklejanie się do nich włosów doprowadza mnie do szału. Ostatnio zakochałam się w błyszczyku Barry M, który podobnie jak Twój Alverde cechuje się niezłą pigmentacją i nie byciem lepem na muchy, czy raczej włosy ;)
Ja również preferuję pomadki. Większość błyszczyków funduje nam dodatkowe "atrakcje" w postaci lepu na muchy. Lubię nosić rozpuszczone włosy, dlatego staram się unikać tego typu niespodzianek. Widzę, że błyszczyki BarryM zasługują na uwagę:) Muszę przyjrzeć się dostępnym odcieniom. Może znajdę coś dla siebie;)
UsuńIch konsystencja jest nieco zbliżona do lipfinity, ale bez tej ciężkości na ustach i też bez trwałości, ale zdecydowanie nie jest lepem na muchy, jak wyleczę zajada, to na pewno będę go namiętnie testować :)
UsuńWidzę, że nie tylko ja mam takie "szczęście";) Zawsze jak zaopatrzę się w ciekawe błyszczyki i pomadki, to pojawiają się zajady i opryszczka, opóźniając tym samym rozpoczęcie testów...
UsuńU mnie wszystko zależy od nastroju.
OdpowiedzUsuńChoć przyznaję, że ostatnimi czasy, chętniej nakładam błyszczyki.
Są łatwiejsze w noszeniu, moim zdaniem :)
Powiedziałabym, że mniej wymagające.
Ostatnio doceniłam błyszczyki, ponieważ ich aplikacja przebiega stosunkowo szybko;) Pomadce trzeba poświęcić więcej czasu;)
UsuńPodoba mi się!
OdpowiedzUsuńCzemu nie ma DM w Polsce?!
Również ubolewam nad utrudnionym dostępem do tej sieciówki. Mam nadzieję, że osoby zajmujące się analizą rynków dostrzegą w Polsce potencjał;)
Usuńpiękny jest! niby konkretny, ale jednocześnie nie nadmiernie krzykliwy :)
OdpowiedzUsuńTen błyszczyk jest idealny na co dzień, gdy chcę podkreślić usta, a nie mogę sięgnąć po bardziej krzykliwe odcienie;)
UsuńNa ustach wygląda ślicznie :) Jak tylko zrobię nalot na DM z dziewczynami to wrzucę go do koszyka!
OdpowiedzUsuńPo przekroczeniu progu drogerii musisz się liczyć z oczopląsem:) Dobrze, że miałam sporządzoną listę, ponieważ nie wiedziałam, na czym skupić swoją uwagę:)
UsuńWyglądasz w nim świetnie! Ja też wolę pomadki, ale czasem przychodzi taki dzień, kiedy się nie chce/nie ma nastroju/pogoda nie taka - wtedy wystarczy sięgnąć po coś lekkiego jak błyszczyk i z głowy. Najważniejsze, że piszesz, że schodzi równomiernie. To ogromna zaleta ; ))
OdpowiedzUsuńStaram się unikać kosmetyków, które zostawiają kolorową obwódkę. Nie wygląda to zbyt korzystnie, a nie zawsze mam czas, żeby kontrolować wygląd ust:)
UsuńPo błyszczyk sięgam wówczas, gdy nie mam zbyt wiele czasu na makijaż;) Jego aplikacja przebiega szybko i nie nastręcza większych trudności;)
Ja częściej noszę błyszczyki na ustach niż pomadki, jakoś łatwiej mi się je nakłada :)
OdpowiedzUsuńNastępnym razem jak będę coś zamawiać z DMu to kupię także i ten błyszczyk bo mnie zainteresowałaś nim :)
Po ten błyszczyk sięgam za każdym razem, gdy nie mam czasu na precyzyjną aplikację pomadki;)
UsuńMam nadzieję, że będziesz zadowolona z zaprezentowanego produktu:)
pierwszy raz widzę :) widziałam już błyszczyki transparentne:) mam z bell błyszczyk air flow w kolorze pomarańczowym:) myślałam że będzie nadawał delikatna poświatę na ustach tego żywego koloru. A tu niespodzianka:)
OdpowiedzUsuńZawsze mam problem z wyborem błyszczyka, ponieważ po aplikacji niektóre żywe kolory tracą swój urok. Nigdy nie potrafię przewidzieć, czy nie doczekam się transparentnego efektu...
UsuńPiękny kolor :) ja mam ten bardzo jasny i bardzo go lubię :D też muszę o nim napisać :)
OdpowiedzUsuńAlverde ma w swojej ofercie przyzwoite kosmetyki do makijażu ust:) Korzystałam z różnych produktów i żaden mnie nie zawiódł:)
UsuńŁadnie prezentuje się na twoich ustach. Moje mają dosyć słabą pigmentację, wiec tak jak napisałaś, pewnie efekt byłby mocniejszy... I nie wiem czy dobrze bym się w nim czuła. ;) Może przyjrzę się innym kolorom, bo cena jest jak najbardziej zachęcająca.
OdpowiedzUsuńNa stronie DMu widziałam też jasne odcienie:) Na pewno znajdziesz coś dla siebie:) Przy słabszej pigmentacji możesz sobie pozwolić na dowolny kolor bez ryzyka, że uzyskasz efekt korektora;)
UsuńDo mnie kolor nie pasuje ;P Poza tym średnio lubię, jak firmy bawią się w produkcję wszystkiego, co możliwe, bo w końcu robią dużo bubli.
OdpowiedzUsuńRozumiem:) Nie polecam cieni i eyelinerów Alverde, ponieważ ich jakość pozostawia wiele do życzenia...
UsuńNaprawdę ładnie wygląda na Twoich ustach :) Lubię jak wszelkie mazidła do ust przyjemnie pachną, od razu człowiekowi lepiej się robi. Kiedyś uwielbiałam błyszczyki, do pomadek mam spory dystans. Chociaż ostatnio przekonała się do szminek nabłyszczających, przyjemne połączenie :)
OdpowiedzUsuńMusimy dostarczać sobie przyjemności;) Jeśli kolorówka może roztaczać wokół siebie przyjemną woń, to warto z tego korzystać;)
UsuńCieszę się, że pomadki nabłyszczające przypadły Ci do gustu:)
Jaka Ty jesteś ładna :)
OdpowiedzUsuńJa za błyszczykami nie przepadam. Zdecydowanie wolę szminki lub pomadkę ochronną. Ale gdybym tylko miała piękne, ponętne usta to smarowałabym błyszczykiem bez opamiętania :P
Dziękuję za komplement:)
UsuńJa również preferuję pomadki, aczkolwiek czasem zależy mi na podkreśleniu ust, a nie mam na to zbyt wiele czasu. Wówczas ten błyszczyk okazuje się całkiem dobrym rozwiązaniem;)
Ja osotatnio kupilam blyszczyk z alverdy (limitka) i jestem mega zaskoczona- chyba powroce do uzywania blyszcyzkow- nie klei sie, trwalosc jest lepsza niz w innych, jedynym minusem jest kolor- ale to moja wina-wybralam zly
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńCzy te błyszczyki z edycji limitowanej są dobrze napigmentowane?:) Skoro tak dobrze sprawują się na ustach, to chętnie zamówię jakiś soczysty odcień:) Jednak wcześniej wolę się upewnić. Nie chciałabym, żeby jagodowy błyszczyk okazał się barwną poświatą...
Usuń