Najnowsze doniesienia z frontu- parę słów o zakupowym horrorze...


Najgorszy punkt przedświątecznych przygotowań został zrealizowany. Moje wpisy sugerują, że lubię zakupy. Niestety, te przedświąteczne traktuję wręcz jako przykry obowiązek. Świąteczne zapachy i ozdoby zachęcające do spędzania czasu w centrach handlowych przegrywają z wszechobecną gonitwą.

Zakupy w tych dniach przypominają slalom gigant. Przez chwilę możemy poczuć się jak sportsmenki. Wymijanie innych klientów wymaga maksymalnej koncentracji, bowiem łatwo można nabawić się siniaków. Czasami odnoszę wrażenie, że w tych dniach w ludziach budzą się pierwotne instynkty i przystępują oni do walki. Moja mama twierdzi, że niektórzy rzucają się na buraki, przyprawy, zestawy kosmetyków i książki jak za PRLu. Ja przyszłam na świat kilka miesięcy przed upadkiem tego ustroju, toteż rozpychanie się łokciami przy półkach z towarem kojarzy mi się z wielką promocją, jakiej doświadczają obywatele USA. W mediach czasami można zobaczyć, jak grupa ludzi rozpycha się w łokciami przed wejściem do centrum handlowego na kilka godzin przed jego otwarciem. Niektórzy z pola walki powracają z zadrapaniami i siniakami. Ta tradycja chyba zdążyła dotrzeć do Polski...

W hipermarkecie moja tylna część ciała parokrotnie pełniła rolę parkingu dla wózków. Pominę fakt, że niektórzy klienci zostawiają swoje koszyki na środku przejścia, po czym udają się w inne rejony sklepu. Na dziale z warzywami i owocami niektórzy próbują się wepchać przed osoby kulturalnie czekające na swoją wielką chwilę przy wadze. W kolejkach przy punkcie z wędlinami, od czasu do czasu ktoś rzuci mięsem. Klienci wyzbywają się swojej złości połączonej ze zniecierpliwieniem. Niestety, na tym swoistym katharsis cierpią ekspedientki, które nie odpowiadają za politykę sieci handlowych, które postanowiły zaoszczędzić na zatrudnieniu personelu. Cieszę się, że jestem wegetarianką i nie muszę wysłuchiwać tych wiązanek.

Nie rozumiem tej przedświątecznej agresji i złośliwości. Nie żyjemy w PRLu, buraków, kapusty i przypraw do piernika starczy dla wszystkich. Ba, w hipermarketach zamówiono więcej towaru, niż gotowi jesteśmy nabyć, toteż niebawem, bo już 27 grudnia, wyląduje on na dziale z przecenami. Sieci handlowe oferują nam promocje, ale moim zdaniem na razie nie ma o co walczyć, atrakcyjne oferty pojawią się dopiero po świętach. Swoją drogą myślałam, że od klientów księgarni można spodziewać się minimalnej znajomości zasad współżycia społecznego i podczas zakupów nie będę popychana. Spotkania pierwszego stopnia z łokciami innych konsumentów trudno zaliczyć do przyjemnych doznań. Co gorsza, ludzie nie potrafią nawet przeprosić za swoje zachowanie. Zwrócenie uwagi skutkuje wybuchem agresji. A podobno Boże Narodzenie to święta obfitujące w spokój i życzliwość... Szkoda, że tych cech brakuje niektórym klientom centrów handlowych...

W związku z tym, iż dokonałam swoistego oczyszczenia, mogę przystąpić do realizacji kolejnych punktów przedświątecznych przygotowań. Podczas odkurzania, ścierania kurzu i pieczenia ciastek nie muszę obawiać się, iż moja tylna część ciała posłuży komuś za parking.

PS Na jakim etapie przedświątecznych przygotowań obecnie się znajdujecie? Czekam na Wasze doniesienia z frontu walk;)
karminowe.usta

54 komentarze:

  1. Ja wczoraj stojąc grzecznie przy półce z już zapakowanym mięsem widziałam jak niektórzy łapali za co popadnie, nie patrząc na etykiety chyba tylko byle coś złapać.
    Jakoś ogromnie mnie to rozśmieszyło ale cieszę się, że nie muszę już robić zakupów dziś czy jutro, nie chcę nawet sobie wyobrażać tych tłumów ludzi dzisiaj...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja te tłumy omijam w miarę możliwości. Prezenty skompletowałam wcześniej a jak mi zabraknie czego biegnę do osiedlowych sklepików :D

      Usuń
    2. Ludzie naprawdę rzucają się na wszystko:D Dzisiaj w Kauflandzie szaleli z pomarańczami na promocji:) Wrzucali wszystko jak leci, nie patrząc na to, że niektóre gniją.

      Usuń
  2. Ja dzisiaj wybrałam się o 11 rano do galerii handlowej, bo miałam jedną rzecz upatrzoną jako dopełnienie prezentów, i doszłam do wniosku, że wejdę, jakoś przebiję się przez tłum i wrócę do domu. Ale okazało się, że było mało ludzi, spokojnie weszłam do 3 sklepów, natrafiłam na promocje i w każdym sklepie coś sobie kupiłam;) Nie walczyłam ani o rozmiar, ani o dostanie się do przebieralni, ani do kasy, więc mogę to podsumować tak: wielkie zdziwko :D

    Ostatni prezent też zakupiłam i przed 13 wyszłam z galerii - o tej godzinie jednak włączył się już tryb "tłum" i faktycznie, ludzi pełno, wszyscy nerwowi, uff, cieszę się, że choć dziś mnie to ominęło;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety z domu wyszłam nieco później, co okazało się błędem. Niestety, ostatnio jakoś słabo się czuję i muszę pospać sobie co najmniej 12 h. Wcześniej nic nie jest mnie w stanie obudzić. A planowałam wstać o 8-9 i wszystko sprawnie załatwić...

      Usuń
  3. Ludzie przed świętami zachowują się czasem jakby nagle wyszli z zoo. Rozpychają się, kradną wózki, wyciągają rzeczy z koszyków, wpychają do kolejek... Tragedia. A nie usłyszałam "przepraszam" ani 'dziękuję". Moja pupa przy kasach też notorycznie robi za parking, czasami mam ochotę zapytać stojącą za mną osobę, czy mam narysowaną tarczę na spodniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiedyś nie wytrzymałam i zapytałam się faceta, czy chce zapłacić za moje zakupy, skoro się tak pcha, że wjeżdża mi wózkiem w pupę. Zrobiło mu się głupio i przeprosił. Ale kiedyś to samo powiedziałam 50-letniemu panu, który wyzwał mnie od wyszczekanych babsztyli.

      Usuń
  4. Byłam na zakupach w markecie i prawe godzinę stałam w kolejce :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, współczuję... W takie dni to nic tylko zabierać ze sobą czytnik ebooków, żeby jakoś przetrwać w tej kolejce...

      Usuń
  5. U nas nie było tak źle, ale mimo to, podczas dzisiejszych zakupów, kilka razy musiałam się uchylić przed łokciem lub wózkiem jakiejś osoby - mój brzuchol widać na kilometr, a i tak to ja muszę schodzić z drogi, bo inaczej narażę się na bliskie spotkanie z przeszkodą. ;) No cóż - niektórzy nie znają słowa "kultura", a zwłaszcza ci starsi. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Człowiek musi mieć oczy dookoła głowy, jeśli nie chce oberwać. Trzeba uciekać przed nadciągającymi wózkami. A najbardziej irytuje mnie, gdy przy kasie ktoś zostawia wózek za sobą, sam stoi przy terminalu, a jego wózek daleko w tyle. Wykładam sobie swój towar, gdy nagle ta osoba postanawia cofnąć swój wózek, zamiast pociągnąć go do przodu i wtedy obrywam w rękę, głowę...

      Usuń
  6. Ja na razie spędzam czas w łóżku z kaszlem i katarem, cieknącym nosem, łzawiącymi oczyma, brakiem węchu i smaku oraz ćmiącym łbem :( Do tego jestem w 8. miesiącu ciąży i moja motoryka jest mocno ograniczona :( Nigdy nie byłam chora w święta, nie wiem jak to będzie. Mama też chora, a ja nie mogę jej pomagać w przygotowaniach :( Generalnie masakra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję... Gdy mam katar i boli mnie gardło przeżywam koszmar. Jeśli do tego dołożyć ciążę i odkładanie wody w organizmie, co przejawia się opuchlizną, to w moim umyśle pojawia się obraz apokalipsy... Życzę szybkiego powrotu do zdrowia:)

      Usuń
  7. Ja też nie lubię robić zakupów przed świętami. Długie kolejki, tłok i nieuprzejmi ludzie dookoła, jednym słowem koszmar.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się dzisiaj o dziwo udało uniknąć długich kolejek. Za to trafiłam na paru nieuprzejmych ludzi, których łokcie mogłam poczuć na swojej skórze...

      Usuń
  8. Dlatego cieszę się, że zakupy prezentowe zakończyłam już tydzień temu! Niestety mam jednak wrażenie, że ta agresja utrzymuje się nie tylko przed świętami. Zresztą mnie samą wkurzają ludzie, którzy poruszają się w sposób bezmyślny, czy to po centrach handlowych, czy to po jakiś przejściach podziemnych. Często się spieszę, ale jeśli w związku z tym kogoś niechcący trącę, czy zahaczę, to zawsze przynajmniej przepraszam, dlatego wkurza mnie kiedy inni tego nie robią. Innym moim ulubionym przykładem jest jak idzie sobie parka - obojętnie czy to przyjaciółki czy chłopak z dziewczyną - i jadą schodami ruchomymi. Tłum jak nie wiadomo co, a oni akurat muszą stać obok siebie i tamować ruch, mimo że wszyscy stojący są po prawej, a Ci którym się nieco bardziej spieszy są po lewej stronie schodów. Pół biedy w centrum handlowym, ale w metrze coś takiego doprowadza mnie do szału ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też do szewskiej pasji doprowadzają sytuacje, gdy para (znajomych, zakochanych) tamuje ruch. Najgorzej jest u mnie na osiedlu. Tutaj chodniki są bardzo wąskie. Jeśli mijamy kogoś idącego z przeciwnej strony, trzeba się ustawić w pozycji bocznej. Mimo to nie brakuje parek, które muszą iść za rękę i za nic w świecie Cię nie przepuszczą... Taka sama sytuacja jest w CH, gdzie ludzie muszą trzymać się za rękę przez cały czas i tamować wąskie przejście pomiędzy kolejnymi wieszakami...

      Usuń
  9. Aby tego uniknąć, zakupy robię przynajmniej tydzień wcześniej.
    Po ewentualne 'kuchenne braki' udaję się do spożywczego, trzy domy dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też robiłam zakupy tydzień temu, ale chyba włączył się nam tryb nabierania masy na zimę, bo pochłaniamy wszystko, co znajduje się w domu. Wczoraj stwierdziłam dość poważne braki w lodówce, toteż uznałam, że trzeba ponownie udać się na zakupy...

      Usuń
  10. Jeny, nienawidzę przedświątecznych zakupów :< Też dzisiaj brałam udział w batalii i cieszę się, że nareszcie jestem w domu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakupy mogą być przyjemne, tylko nie należy się na nie udawać przed świętami, bo można wrócić z siniakami;P

      Usuń
  11. Oo, ja też urodziłam się tuż przed upadkiem PRLu ;) Co do zachowania ludzi się zgadzam. W tym roku oberwałam siatką od przepychającego się "starszego" babsztyla ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siatką też obrywam notorycznie, w tym na ulicy. Niektórzy tak biegną na światła, że przy okazji uderzają swoimi zakupami przypadkowych przychodniów...

      Usuń
  12. ja nie przepadam za zakupami w CH w ogóle ale już w święta to doprowadzają mnie do szewskiej pasji grrrrr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przyznaję, że na co dzień lubię zaglądać do CH, ale przed świętami często kończy się to zszarganymi nerwami i siniakami. Kiedyś tak mocno oberwałam od pana w Kauflandzie, który postanowił wywieźć z marketu wszystkie dostępne palety mandarynek, że przez 3 dni bolał mnie kręgosłup. Zresztą nie tylko ja wówczas zostałam poszkodowana, bo facet uderzył też starsze kobiety, które nabierały mandarynki...

      Usuń
  13. No niestety kultura zakupów w Polsce jest tragiczna (uogólniając, ale to smutna prawda). Widać to zwłaszcza po powrocie z zagranicy (nie wiem czy każdej, najczęściej bywałam w UK i zawsze mnie to zaskakiwało - tam na każdym kroku w markecie brzmiało "sorry", w kolejce też nikt nie narzekał - ostatecznie nikt nikogo nie zmusza do stania w kolejce - i pierwszy bolesny powrót do ojczyzny zawsze następował już na lotnisku, gdzie kolejka do samolotu jak wiadomo, zawsze jest - i wtedy słychać od razu polskie narzekanie...a w markecie zamiast "przepraszam" potrącanie mnie wózkiem...jakby nikogo wokół nie było, tylko hrabianka na zakupach ;)
    Wiem, że generalizuję, ale właśnie wróciłam skonana z pracy, gdzie mamy w soboty czynne do 16, a klientów było tyle że wyszłam o 17.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak byłam w Holandii i w Niemczech, i akurat trafiłam na promocje, to pozytywnie zaskoczyło mnie podejście tamtejszej ludności. Bez problemu mogłam wybierać w bluzkach za 2 euro, nikt mi ich nie wyrywał. A w Polsce spotkałam się kiedyś z sytuacją, gdy mierzyłam bluzki w New Yorkerze i odwieszałam je na górnej framudze drzwi, ponieważ przymierzalnie w tym przybytku notorycznie są zawalone ciuchami. Jakaś babka postanowiła podejść do kabiny od zewnątrz i zabrać mi odwieszoną bluzkę. Z przymierzalni na zewnątrz wychodził tylko kawałek wieszaka, bluzka była wewnątrz. Ja wcale nie zamierzałam jej odwieszać, po prostu chciałam sprawdzić, czy inne też na mnie dobrze leżą.

      Usuń
    2. Ja wybrałam się kilka razy na dostawę do dość popularnego u mnie Lumpka. Nic mnie już nie zdziwi.. Ludzie dziczeją, dosłownie dzikość w oczach i w zachowaniu.

      Usuń
    3. Nie wspomnę o tym, że niektórzy wyszarpują sobie z rąk atrakcyjny towar... To jest porażka...

      Usuń
  14. To jest jedna z tych tajemnic kosmosu, których za Chiny nie potrafię zgłębić. Co tym ludziom tak odbija z tymi zakupami? Albo sytuacje przed jakimiś 1-dniowymi świętami, kiedy to sklepy mają być nieczynne. Nieczynne 1 dzień!!! A tłumy w moim mieście dzień przed ZAWSZE takie, jakby co najmniej ludzie musieli się przygotować na miesiąc odcięcia od świata. Nie rozumiem tego.. Ktoś potrafi wyjaśnić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórzy to kupują tyle jedzenia, jakby się do schronu wybierali... Tak samo jest przed 11 listopada czy 6 stycznia... Nie wiem, czy ludzie naprawdę myślą, że umrą z głodu do czasu, gdy otworzą sklepy? Nie, żeby mi to przeszkadzało, ale od zawsze mnie intryguje to zagadnienie...

      Usuń
    2. No właśnie mnie też. Może chodzi o gości, że przyjeżdzają akurat na ten 1 dzień wolnego? Nie wiem już.. Chociaż może też po postu ludzie mają skłonności do popadania w przesadę i złego oceniania swoich możliwości konsumpcyjnych :> Mój tata np. zawsze chce kupywać na Boże Narodzenie 5 chlebów i myśli, że jeszcze zabraknie, chociaż co roku ledwo zjadamy 2. I co roku o to z nim walczę, bo póżniej jemy te czerstwe bochenki jeszcze długo od skończenia się wszystkich świątecznych potraw :) Albo też jak już wejdą do skepu po większe zakupy to myślą, że "skoro i tak już rachunek będzie duży, to wezmę jeszcze to, to i to"? Tak sobie teraz wzięłam to pod uwagę :)

      Usuń
    3. Moja mama ma tak samo z chlebem. Jest pewna, że będziemy przymierać głodem i kupuje kilka bochenków, a potem ja męczę ten chleb przez kilka dni... Nie lubię starego pieczywa, więc jest to dla mnie udręka, dlatego jutro sama pójdę po chleb i kupię go mniej, żeby w Nowy Rok nie zajadać się czerstwym chlebem;)

      Usuń
  15. dlatego ja unikam tego typu zakupów i chodzenia po sklepach za
    czymkolwiek, nie wspomnę już o spożywce, wszystko zakupiłam wcześniej, a te najważniejsze dziś i mam spokój,
    choć wczoraj wyszłam tylko po mleko i stałam w samej kolejce 25min;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorzej gdy czegoś nam niespodziewanie zabraknie. Wtedy i tak jesteśmy zmuszone spędzić w kolejce kilkadziesiąt minut... U mnie na szczęście nie było długich kolejek, ponieważ większość kas była obsadzona.

      Usuń
  16. Teraz w supermarketach jak na froncie, jedna wielka tragedia a najbardziej współczuje paniom ekspedientkom które są niczemu nie winne, a zbierają za wszystko od "przemiłych" klientów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też im współczuję, ponieważ obrywają za wszystko. Za brak jakichś produktów z gazetki promocyjnej, za długie kolejki, brak wózków... A one tam tylko przychodzą do pracy i robią to, co należy do ich obowiązków...

      Usuń
  17. Mnie w tym roku ominęło sprzątanie i wielkie gotowanie, moja mama jest na zwolnieniu i wszytsko robiła sama. Ja wracałam tylko na weekendy do domu wieczorami, bo pracowałam, to wszystko już było zrobione. Aż dziwne, przez to nie czuc Świąt. Nawet choinkę sama ubrała, tego juz nie moge wybaczyć..

    Ludzie dziś wpadli w szaleństwo, pracowałam dziś w hipermarkecie i w połowie dnia wózków na zakupy zabrakło..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja cieszę się, że mój tato na L4 zajął się częścią rzeczy;) Nie znoszę myć szkła, a on to zrobił w tygodniu:) Na szczęście pieczenie pierników wciąż pozostało moją działką:) Bardzo lubię ten zwyczaj i zapach przypraw korzennych;)

      U mnie po południu zabrakło koszyków. Musiałam czekać w kolejce po koszyk. Wózka nie chciałam brać, bo zawsze mi się go ciężko pcha;)

      Usuń
  18. Myślałam, że tylko u mnie w mieście przetaczają się takie dzikie tłumy... Czasami mam wrażenie, ze wyprawa po zakupy stanowi pewnego rodzaju walkę o to, kto szybciej i sprytniej przeciśnie się przez kolejkę...

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja na szczęście dziś przygotowania zakupowe zakończyłam. Jutro skoczę tylko do sklepu po papier do pakowania, bo okazało się, że jeden prezent nie zmieścił się w torbie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że sklepy z papierem do pakowania nie przeżywają takiego oblężenia. Ja w poniedziałek muszę podejść do Almy po chleb na 3 dni:)

      Usuń
  20. Co się dzieje u mnie ? W sklepach - KONIEC ŚWIATA ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie zachowują się tak, jakby nadciągał huragan i trzeba było zrobić zapasy i ukryć się w schronie;D

      Usuń
  21. dlatego staram sie unikac hipermarketów przed świętami, raz byłam przed sylwestrem i masakra przez alkohole to nawet przejść nie można było obok taki tłum:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Sylwestra omijam hipermarkety, ponieważ część osób świętuje już od rana i potem się awanturuje w sklepie, że musi stać w kolejce. Poza tym zapach alkoholu, który roztaczają wokół siebie niektórzy klienci nie należy do przyjemności...

      Usuń
  22. U mnie dziś w realu nie było miejsc parkingowych... A jest ich tam mnóstwo. Poszłam po parę drobnostek na obiad, a w kolejce stałam z 30 min, no ale znalazłam słuchawki i słuchałam sobie muzyki ;) Jeszcze w poniedziałek kupić picie na święta i jakieś słodycze, ale to chyba o 8 wstanę i pojadę żeby nie spędzić w kolejce dwóch godzin ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jutro planuję wstać o 7, żeby zrobić to, co trzeba. Nie chcę spędzić pół dnia w sklepie... Ale masz rację, trzeba nosić ze sobą słuchawki, choćbym miała słuchać radia, to zawsze jakieś rozwiązanie;)

      Usuń
  23. staram się unikach tych dzikich, agresywnych tłumów i zakupy świąteczne robię wcześniej :) nie ma nic gorszego niż tłumy oblegające galerie w okresie przedświątecznym...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami nie idzie się obrócić, bo tylu ludzi dookoła... Mnie jutro jeszcze czeka zakup pieczywa i owoców:) Mam nadzieję, że uda mi się wstać wcześnie i załatwić te sprawy, zanim w sklepach pojawią się dzikie tłumy;)

      Usuń
  24. Jak to dobrze, ze u mnie nie ma swiatecznej goraczki :D. W pl tez nie moglam sie doczekac kiedy np. wyjde z danego sklepu :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Twojej wyspie nie obchodzi się tak hucznie Bożego Narodzenia?:) Poza tym jestem ciekawa, jak u Ciebie będzie wyglądało witanie Nowego Roku:)

      Usuń
  25. ja też przeżyłam horror w sklepach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, co się teraz dzieje, zniechęca do wychodzenia z domu... Jutro wcale nie mam ochoty iść do Almy po chleb i owoce... Pewnie znów będę musiała uważać, żeby nie oberwać wózkiem/koszykiem/łokciem...

      Usuń

Pozostawiając u mnie komentarz, pozostawiasz u mnie swoje dane osobowe. Są one starannie przechowywane i nieudostępniane innym podmiotom.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...